|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
UFO , Piramidy , Nostradamus , Yeti , Atlantyda ...
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 30, 31, 32 Następny
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
KASKADA jarzębina
Dołączył: 18 Cze 2010 Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:54, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Ja też uważam , że się rozkręcasz . Nie wiem do końca o co chodzi w tym opowiadaniu ale pewnie wszystko się wyjaśni. Inne też są ciekawe.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
W2 maszynista z Melbourne
Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 2544 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 20:22, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
milka... napisał: | calość czytalam wczesniej (nie wiem czy zaczęlam od poczatku)
czytam tę Twoją opowieść...chyba się rozkręcasz |
Ja też nie pamiętam, co było na początku. Tak sobie dopisuję kolejne posty, jednak wszystkie są z sobą powiązane logicznie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
W2 maszynista z Melbourne
Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 2544 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 20:25, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
KASKADA napisał: | Ja też uważam , że się rozkręcasz . Nie wiem do końca o co chodzi w tym opowiadaniu ale pewnie wszystko się wyjaśni. Inne też są ciekawe. |
Chyba niedługo się skręcę, bo pewnie wyrzucą mnie z forum. Lepiej nie czytaj następnych kawałków.
Jednak moim celem nie jest szokować, tylko przybliżać zagadnienia naukowe.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez W2 dnia Pią 20:26, 17 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
W2 maszynista z Melbourne
Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 2544 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 22:18, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Nazajutrz dzień był znów gorący i parny, ale w Kenii to normalne. Najgorzej wyjść z klimatyzowanego pomieszczenia i iść pieszo wiele kilometrów z plecakiem. Najpierw Land Roverem po bezdrożach, a jak już się nie dało jechać, to dalej szliśmy o własnych siłach.
Ja i Ela wyruszyliśmy z hotelu rano by zdążyć na umówione miejsce z Angeliką i Radkiem. Oni mieszkali w apartamencie należącym do uniwersytetu kenijskiego i za to nic nie musieli płacić. Utrzymanie też pokrywała rodzima uczelnia i jedynie musieli sobie płacić za ekstra produkty, których za wiele nie było.
Staliśmy dłuższą chwilę w tym upale, aż tu nagle z piskiem opon nadjechał Landek, a w nim nasi przyjaciele. szybko wskoczyliśmy na pakę i kierowca obrał kurs na naszą jaskinię. Po godzinie jazdy po wyboistych bezdrożach, poobijani, dostaliśmy się do miejsca, gdzie dalej nie dało się jechać. Stąd czekała nas następna godzinka marszu, by znaleźć się w upragnionej jaskini. Historia z wczorajszego dnia powtórzyła się i znów byliśmy wykończeni wyczerpującym marszem. I znów znaleźliśmy się w jaskini, gdzie miałem widzenia.
Radek i Angelika chcieli nam pokazać kompletne szkielety Homo Ergastera, które nietknięte przetrwały do dzisiejszych czasów.
Wykopaliska w jaskini właściwie dobiegły do końca i trwały jeszcze prace dokumentacyjne. Polegały na zwymiarowaniu przestrzennym każdego szkieletu, oraz pomiarów samych szkieletów. One się mocno różniły między sobą od małych należących do dzieci oraz dorosłych osobników. Największą zagadką były dwie czaszki o dużych puszkach mózgowych, jak by należały do innego gatunku człowieka. Jednak inne elementy szkieletu były identyczne z pozostałymi.
Radek mówił, że to wyglądało na wspólną mogiłę, gdzie osoby te żywcem zostały pogrzebane. Podobnie, jak w starożytnych Pompejach, kiedy wulkan uśmiercił mnóstwo osób w pozycji, jakiej się znajdowali.
W tej jaskini wulkan nie wybuchł, lecz coś innego ich zabiło.
Ale o tym następnym razem. Jednak wrażliwym odradzam czytanie, ponieważ będą drastyczne sceny.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
KASKADA jarzębina
Dołączył: 18 Cze 2010 Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:21, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
W2 napisał: | KASKADA napisał: | Ja też uważam , że się rozkręcasz . Nie wiem do końca o co chodzi w tym opowiadaniu ale pewnie wszystko się wyjaśni. Inne też są ciekawe. |
Chyba niedługo się skręcę, bo pewnie wyrzucą mnie z forum. Lepiej nie czytaj następnych kawałków.
Jednak moim celem nie jest szokować, tylko przybliżać zagadnienia naukowe. |
Zaintrygowałeś mnie! Musze to przeczytać.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
milka... jestem tylko złudzeniem
Dołączył: 09 Wrz 2009 Posty: 1781 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 48 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 7:07, 18 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
nooo fakty naukowe, hmmm ciekawie wplatasz w nie fantastykę...
i pytanie kiedy nauka zacznie być fantastyką i odwrotnie
pisz, pisz czytamy
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
W2 maszynista z Melbourne
Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 2544 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 9:14, 18 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
KASKADA napisał: |
Zaintrygowałeś mnie! Musze to przeczytać. |
Eee, chyba żartujesz.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
W2 maszynista z Melbourne
Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 2544 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 9:20, 18 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
milka... napisał: | nooo fakty naukowe, hmmm ciekawie wplatasz w nie fantastykę...
i pytanie kiedy nauka zacznie być fantastyką i odwrotnie
pisz, pisz czytamy |
Raczej odwrotnie - w fantastykę wplatam elementy naukowe.
W tej chwili nauka odkrywa fantastyczny świat. To fizyka go fizyka. Ona uchyla rąbka tajemnicy Największego Konstruktora.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
milka... jestem tylko złudzeniem
Dołączył: 09 Wrz 2009 Posty: 1781 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 48 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:46, 18 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
no jak na razie tylko uchyla
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
KASKADA jarzębina
Dołączył: 18 Cze 2010 Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:35, 19 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
W2 napisał: | KASKADA napisał: |
Zaintrygowałeś mnie! Musze to przeczytać. |
Eee, chyba żartujesz. |
No coś ty, nie żartuję
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
W2 maszynista z Melbourne
Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 2544 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:54, 19 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
milka... napisał: | no jak na razie tylko uchyla |
Nasza rzeczywistość fizyczna jest tak złożona, że w tej chwili nauka może mówić jedynie o rąbku tajemnicy. Jednak ten rąbek jest bardzo pewny.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez W2 dnia Nie 20:55, 19 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
W2 maszynista z Melbourne
Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 2544 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:56, 19 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
[quote="KASKADA"
No coś ty, nie żartuję [/quote]
Jeśli nie żartujesz to co?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
KASKADA jarzębina
Dołączył: 18 Cze 2010 Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:22, 19 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
W2 napisał: | [quote="KASKADA"
No coś ty, nie żartuję |
Jeśli nie żartujesz to co?[/quote]
To piszę poważnie , będę czytać
PW
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
W2 maszynista z Melbourne
Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 2544 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 10:24, 20 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
cd.
Zabiło ich trzęsienie ziemi - kontynuuje Radek - Ale to nie było ich przyczyną śmierci, lecz gaz wydobywający się ze szczelin skalnych.
Jezioro Turkana leży na uskoku tektonicznym, gdzie nasuwają się na siebie kontynentalne płyty. One niezwykle rzadko powodują wstrząsy tektoniczne, ale w geologicznej skali czasu bardzo często. Podczas tych wstrząsów dochodzi do uwalniania się trujących i halucynogennych gazów, a ich działanie niszczycielskie zależy od stężenia. Podobnie, jak Pytia Delfijska wróżyła w takich właśnie warunkach, jednak nie wszystko gazem się da wytłumaczyć. Gaz tak do końca nie mógł być jedyną przyczyną jej przepowiedni.
W jaskini jest stały poziom ditlenku węgla i innych gazów mających narkotyczne własności. Właśnie Angelika bada skład chemiczny tych gazów i jest to proces powolny, bo niektórych w tych warunkach nie można zidentyfikować. Ona zbiera gaz do specjalnych pojemników i kiedy będzie z powrotem w kraju, zbada je dokładnie.
Tu włączyła się do rozmowy Angelika i mówi - Ten gaz zawiera opiady i barbiturany, jednak nie znamy, jakiego rodzaju są. Także stężenia, bo tymi przyrządami i tu się tego nie zbada. Nasz sejsmograf też nie jest za precyzyjny, który wskazuje lekkie wstrząsy gruntu i właśnie nasilają. Tu cały czas ziemia się trzęsie, ale sejsmograf tego nie wykazuje. Przy następnej ekspedycji zabierzemy z sobą lepszy sprzęt, bo jaskinia wymaga dalszych badań.
Spójrzcie - podniesionym głosem powiedziała Angelika wskazując na skalę sejsmografu - właśnie wstrząsy się nasiliły, że nawet pod stopami to czuję. Czy wy też czujecie? Nie? Zdzichu a Ty czujesz?
- Coś mi tam poruszało się pod stopami, ale czy to były wstrząsy tektoniczne to nie mogę stwierdzić. Może na zewnątrz jakieś dinozaury chodzą, zaśmiałem się.
-Żartujesz sobie, przecież one wyginęły 65 mln lat temu. Nawet ci nieszczęśnicy nie mogli ich znać, bo to było tylko półtora miliona lat wstecz.
-Nie wiem, ale na żarty mi się zebrało w tej naukowej dyskusji i coraz bardziej mi do śmiechu. Jak bym był na haju. A może ten halucynogenny gaz tak na mnie działa. Przecież oni, jak ja, nie reagują i są poważni. Może mam coś z Pytii i bredzę.
Nagle z euforii wpadłem w przygnębienie i podobnie, jak wczoraj zakręciło mi się w głowie i mam jakieś widzenia. One dzieją się w tej samej jaskini, ale to z pewnością w innych czasach, bo ci pół ludzie i pół zwierzęta się znów pojawiły. A może to fantastyczne wizje nie mające nic wspólnego z minioną rzeczywistością. Jednak nie mogłem się powstrzymać i zacząłem mówić z przyćmioną świadomością co następuje:
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez W2 dnia Pon 12:20, 20 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
W2 maszynista z Melbourne
Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 2544 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 10:33, 20 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Wreszcie dobiegliśmy do upragnionego lasu, który stał się naszym azylem przed Lwami. Las całkowicie nas nie chronił, ponieważ lwy też mogą w nim zaatakować, lecz jest tam więcej możliwości obrony i ukrycia się przed drapieżnikami. Również można je atakować, rzucając gałęziami z drzewa, albo kamieniami.
Byłem całkowicie wyczerpany tym polowaniem, a właściwie kradzieżą padliny. Tak, ja i członkowie mojego plemienia byliśmy padlinożercami i sukcesem było, kiedy udało się nam ukraść resztki jedzenia po dużych drapieżnikach. W pewnym zakresie radziliśmy sobie nawet lepiej od zwierząt, bo umieliśmy rozłupywać duże kości, których nie mogły naruszyć kły nawet lwów. Tam znajdował się szpik kostny, dostawca wysokokalorycznego pożywienia i wysoko białkowego.
A więc ja i moi współplemieńcy ledwo teraz żywi odpoczywamy w lesie, jednak nie za długo, bo złe może czaić się za każdym drzewem.
Antylopę przekazałem drugiej parze mężczyzn, by teraz oni się z nią męczyli. Przecież największą robotę wykonałem ja i trójka moich towarzyszy.
Droga do jaskini nie była łatwa, gdyż co rusz należało pokonywać urwiska skalne i przepaści. Gnała nas jakaś siła do naszych kobiet, by donieść padłą Antylopę jeszcze ciepłą i całą zakrwawioną. Trzeba się spieszyć, bo w tych warunkach bardzo szybko następuje rozkład mięsa i będzie śmierdzieć. A przecież ono musi być pachnące, bo tego wymaga rytuał uświęcenia posiłku.
Słońce było jeszcze dość wysoko, ale temperatura już opadała i niemożliwym by było teraz kraść padlinę zwierzętom. Raczej my stalibyśmy się ich smacznym kąskiem.
Radość byłą ogromna, kiedy wszyscy przybyliśmy przed wejście do jaskini, naszego domu. Wszystkie kobiety wyległy z jaskini nas witały, przytulały się do swoich mężczyzn i nie tylko swoich. Moja kobieta zrobiła to samo, ale trzymała się na uboczu radosnych wydarzeń. Podbiegła do mnie, objęła w pół i ja zrobiłem tak samo. My się bardzo kochaliśmy i dla niej podejmowałem ryzyko pozyskania jedzenia. Oczywiście w grupie z innymi współplemieńcami, bo w pojedynkę nie ma się żadnych szans.
Moja kobieta odezawała się nieartykułowanym głosem, wyrażając tym radość z mojego przybycia. Powiedziała, a raczej był to bełkot i brzmiał mniej więcej tak
-hefaj, hefaj, kofaj.
-Jeszcze więcej dźwięków wybełkotała, ale nie potrafię ich powtórzyć. Natomiast ja zwracałem się do niej - sene, lub se.
Nasze słownictwo było bardzo ubogie i w repertuarze mieliśmy niewiele słów i pojęć. Znacznie bogatszy był nasz język ciała i to pozwalało nawet recytować poezję. I taką poezję cała grupa recytowała, a właściwie było to przedstawienie teatralne z udziałem wszystkich. To znaczy oni robili przedstawienie, a ja i Sene w nim nie uczestniczyliśmy, tylko byliśmy widzami.
Opowiem krótko o przedstawieniu, bo miało ono charakter sacrum. Dziwne to przedstawienie było i polegało na ćwiartowaniu Antylopy ostrą krawędzią odłupka kamiennego. To ja ją ćwiartowałem i poszczególne części rozdawałem wygłodniałym mężczyznom plemienia. Oni wpadali w jakiś trans i smarowali się po ciele zakrwawionymi częściami zwłok Antylopy. Ale nie tylko, bo ów rytuał był znacznie bogatszy. Oni smarowali się też wspólnie, kobiety i mężczyźni. Następnie mężczyźni rozszarpywali części mięsa na mniejsze kawałki, robili w nich otwory i nanizali sobie na członki w wzwodzie. Wyglądało, jak surowe szaszłyki, ale nie na patyku, tylko na męskim przyrodzeniu.
Kobiety natomiast inaczej się zachowywały, bo brały od mężczyzn kawałki mięsa i wkładały sobie do pochwy.
To był dopiero wstęp do właściwego kultu i była nim wspólna orgia. Nie była to taka zwykła orgia, lecz wyrafinowane zachowania seksualne. To był wspólny seks ze spożywaniem mięsa, któremu towarzyszyły największe uniesienia.
Mężczyźni leżeli na ziemi, a kobiety na nich i w ten sposób jedzono posiłek. Aby móc go spożywać, należało przybrać pozycję 69 udostępniając swoje śpiżarnie.
Kobiety miały ułatwione zadanie, bo mięso było natknięte, jak na patyku i żarły równo. Natomiast mężczyzna musiał się napracować, aby nic nie uronić ze swojego posiłku. A jeśli uronił, to stało się łupem kobiety i w cichości mogła sobie je wydobyć. Zresztą to było ich celem, gdyż kobiety rodziły dzieci i musiały więcej smacznych rzeczy jeść. A smaczne mięsko było, bo okraszone spermą.
Tak, ponieważ, kiedy kobieta zjadła całe mięso z członka mężczyzny, zaczęli uprawiać sex. Dlatego kobiety się spieszyły z tym jedzeniem, by sex zaczął się, jak najszybciej i tym sposobem uratowały więcej mięsa w swojej pochwie.
Właściwie, to mężczyzna za wiele się nie najadł, bo zwykle mięso było głęboko schowane, a sex naglił.
Ja w tej uczcie nie brałem czynnego udziału, tylko podzieliłem mięso i rozdałem. Później się całemu wydarzeniu przyglądałem i przyznam, że zbierało mi się na wymioty. Mojej Sene również, ale niestety, byliśmy członkami plemienia i takie zachowania musieliśmy akceptować.
cdn.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
KASKADA jarzębina
Dołączył: 18 Cze 2010 Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:31, 20 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
W2 napisał: | Wreszcie dobiegliśmy do upragnionego lasu, który stał się naszym azylem przed Lwami. Las całkowicie nas nie chronił, ponieważ lwy też mogą w nim zaatakować, lecz jest tam więcej możliwości obrony i ukrycia się przed drapieżnikami. Również można je atakować, rzucając gałęziami z drzewa, albo kamieniami.
Byłem całkowicie wyczerpany tym polowaniem, a właściwie kradzieżą padliny. Tak, ja i członkowie mojego plemienia byliśmy padlinożercami i sukcesem było, kiedy udało się nam ukraść resztki jedzenia po dużych drapieżnikach. W pewnym zakresie radziliśmy sobie nawet lepiej od zwierząt, bo umieliśmy rozłupywać duże kości, których nie mogły naruszyć kły nawet lwów. Tam znajdował się szpik kostny, dostawca wysokokalorycznego pożywienia i wysoko białkowego.
A więc ja i moi współplemieńcy ledwo teraz żywi odpoczywamy w lesie, jednak nie za długo, bo złe może czaić się za każdym drzewem.
Antylopę przekazałem drugiej parze mężczyzn, by teraz oni się z nią męczyli. Przecież największą robotę wykonałem ja i trójka moich towarzyszy.
Droga do jaskini nie była łatwa, gdyż co rusz należało pokonywać urwiska skalne i przepaści. Gnała nas jakaś siła do naszych kobiet, by donieść padłą Antylopę jeszcze ciepłą i całą zakrwawioną. Trzeba się spieszyć, bo w tych warunkach bardzo szybko następuje rozkład mięsa i będzie śmierdzieć. A przecież ono musi być pachnące, bo tego wymaga rytuał uświęcenia posiłku.
Słońce było jeszcze dość wysoko, ale temperatura już opadała i niemożliwym by było teraz kraść padlinę zwierzętom. Raczej my stalibyśmy się ich smacznym kąskiem.
Radość byłą ogromna, kiedy wszyscy przybyliśmy przed wejście do jaskini, naszego domu. Wszystkie kobiety wyległy z jaskini nas witały, przytulały się do swoich mężczyzn i nie tylko swoich. Moja kobieta zrobiła to samo, ale trzymała się na uboczu radosnych wydarzeń. Podbiegła do mnie, objęła w pół i ja zrobiłem tak samo. My się bardzo kochaliśmy i dla niej podejmowałem ryzyko pozyskania jedzenia. Oczywiście w grupie z innymi współplemieńcami, bo w pojedynkę nie ma się żadnych szans.
Moja kobieta odezawała się nieartykułowanym głosem, wyrażając tym radość z mojego przybycia. Powiedziała, a raczej był to bełkot i brzmiał mniej więcej tak
-hefaj, hefaj, kofaj.
-Jeszcze więcej dźwięków wybełkotała, ale nie potrafię ich powtórzyć. Natomiast ja zwracałem się do niej - sene, lub se.
Nasze słownictwo było bardzo ubogie i w repertuarze mieliśmy niewiele słów i pojęć. Znacznie bogatszy był nasz język ciała i to pozwalało nawet recytować poezję. I taką poezję cała grupa recytowała, a właściwie było to przedstawienie teatralne z udziałem wszystkich. To znaczy oni robili przedstawienie, a ja i Sene w nim nie uczestniczyliśmy, tylko byliśmy widzami.
Opowiem krótko o przedstawieniu, bo miało ono charakter sacrum. Dziwne to przedstawienie było i polegało na ćwiartowaniu Antylopy ostrą krawędzią odłupka kamiennego. To ja ją ćwiartowałem i poszczególne części rozdawałem wygłodniałym mężczyznom plemienia. Oni wpadali w jakiś trans i smarowali się po ciele zakrwawionymi częściami zwłok Antylopy. Ale nie tylko, bo ów rytuał był znacznie bogatszy. Oni smarowali się też wspólnie, kobiety i mężczyźni. Następnie mężczyźni rozszarpywali części mięsa na mniejsze kawałki, robili w nich otwory i nanizali sobie na członki w wzwodzie. Wyglądało, jak surowe szaszłyki, ale nie na patyku, tylko na męskim przyrodzeniu.
Kobiety natomiast inaczej się zachowywały, bo brały od mężczyzn kawałki mięsa i wkładały sobie do pochwy.
To był dopiero wstęp do właściwego kultu i była nim wspólna orgia. Nie była to taka zwykła orgia, lecz wyrafinowane zachowania seksualne. To był wspólny seks ze spożywaniem mięsa, któremu towarzyszyły największe uniesienia.
Mężczyźni leżeli na ziemi, a kobiety na nich i w ten sposób jedzono posiłek. Aby móc go spożywać, należało przybrać pozycję 69 udostępniając swoje śpiżarnie.
Kobiety miały ułatwione zadanie, bo mięso było natknięte, jak na patyku i żarły równo. Natomiast mężczyzna musiał się napracować, aby nic nie uronić ze swojego posiłku. A jeśli uronił, to stało się łupem kobiety i w cichości mogła sobie je wydobyć. Zresztą to było ich celem, gdyż kobiety rodziły dzieci i musiały więcej smacznych rzeczy jeść. A smaczne mięsko było, bo okraszone spermą.
Tak, ponieważ, kiedy kobieta zjadła całe mięso z członka mężczyzny, zaczęli uprawiać sex. Dlatego kobiety się spieszyły z tym jedzeniem, by sex zaczął się, jak najszybciej i tym sposobem uratowały więcej mięsa w swojej pochwie.
Właściwie, to mężczyzna za wiele się nie najadł, bo zwykle mięso było głęboko schowane, a sex naglił.
Ja w tej uczcie nie brałem czynnego udziału, tylko podzieliłem mięso i rozdałem. Później się całemu wydarzeniu przyglądałem i przyznam, że zbierało mi się na wymioty. Mojej Sene również, ale niestety, byliśmy członkami plemienia i takie zachowania musieliśmy akceptować.
cdn. |
Szokujące , nie przeczę!
To przed tym chciałeś chronić moją subtelnośc na PW ?
Czasem też myślę że przypominają mi sie czasy prehistoryczne jak bym coś wspominała i jak bym żyła w jaskini. A może coś w tym jest?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
W2 maszynista z Melbourne
Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 2544 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 9:42, 21 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Kochanie - rzekła Elżbieta - miałam dzisiaj piękny sen. Śniło mi się, że jestem gdzieś w innym świecie, gdzie wszystko jest piękne. Ludzie są spokojni, nie gnają za sukcesem, a jedyna ich czynność to życie towarzyskie i rodzinne.
My byliśmy jednymi z nich i żyliśmy szczęśliwie.
Miałam wrażenie euforii i nie chciałam opuścić tego miejsca. Tak nam dobrze było.
Sen trwał krótko, bo śniło mi się nad ranem i budzik wszystko popsuł.
- Kochanie, a może śniło ci się, że w niebie byłaś?
- E tam, w jakim niebie, nie ze mną te numery. A może niebo ma wyglądać, jak w moim śnie. Jeśli tak, to śniło mi się niebo, a ty byłeś aniołem. No, aniołem jesteś i teraz, ale we śnie byłeś bardziej anielski.
- Powiedz w czym taki anielski byłem, albo co takiego anielskiego miałem?
- No nie, byłeś taki sam, ale jednak inny.
- Inny?
- Na twarzy Elżbiety pojawił się uśmiech i wyraz zadowolenia, wspominając sen. Widziałem, że gdzieś błądzi myślami, a może marzyła. Ciekawe, czy ja byłem bohaterem w jej myślach, czy ten inny świat?
- No co tak patrzysz? Musimy wstawać, bo czas do pracy nagli i dzieci do przedszkola trzeba odstawić. Zrób szybkie śniadanie, bo ja muszę wziąć kąpiel i makijaż zrobić.
cdn.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
W2 maszynista z Melbourne
Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 2544 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:02, 27 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Kochanie, chcę, żebyś się zrobiła na bardzo śliczną, bo wiesz, że jutro idziemy do Profesora.
- no wiem, przecież mówiłeś sto razy, żebym była śliczna.
- no nie, mówiłem milion razy, że jesteś śliczna, ale chcę, żeby tej śliczności nie było końca, zwłaszcza jutro.
- Ale cóż po śliczności, gdybym nie była kochana, nieprawdaż?
- jesteś śliczna kochana i mądra. Przecież innej na żonę bym nie wziął.
- A jeśli byłabym brzydka, to też byś mnie kochał?
- Kochanie, co cię naszło? A jeśli ja na przykład byłbym impotentem, to też byś mnie kochała? Nic nie mówisz? Takie są nasze uczucia, w interesie gatunku. Nawet ideały są w interesie gatunku, A może memów?
- Ale nie jesteś impotentem, a ja jestem śliczna i kochana.
- Zapomniałaś, że mądra.
- To jest tak oczywiste, że nie trzeba o tym mówić. Bez odbioru!
cdn.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
W2 maszynista z Melbourne
Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 2544 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:45, 28 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Sobota była słoneczna, ciepła, idealna na spotkanie z Profesorem. Spotkaliśmy sie w szóstkę w domku letniskowym u Profesora. Spotkanie było zorganizowane przez Radka i jego szefa, który nadzorował prace archeologiczne w Kenii. Co prawda nie brał czynnego udziału w wykopaliskach, bo to jest przywilej szefa kierować akcją na wielkie odległości ze swojego instytutu.
Zajechaliśmy autem pod domek letniskowy Profesora, a tam brama sama się otwiera i ukazuje się okazała willa wśród dużych drzew. Pomyślałem - ale letniak! W tej samej chwili Ela powiedziała - ale letniak. Zaśmiałem się i zaraz wytłumaczyłem się, skąd ten śmiech.
Wszyscy już byli. Radek podszedł do nas i zaprosił na taras. Na nim przy stole siedziała Angelika w towarzystwie dwóch mężczyzn. W tym momencie mężczyźni wstali od stołu i podeszli do nas również zapraszając na taras.
Radek mówi: Poznajcie mojego kolegę Zdzisława. Zdzisławie to jest Profesor...
- Proszę mi mówić Zbigniew - rzekł Profesor i podaliśmy sobie ręce.
Zdziśku, a to jest Piotr, mój szef, bez którego nie dałbym sobie rady - uśmiechnął się mocno Radek - i również uścisnęliśmy sobie dłonie wymieniając imiona.
A tej damy nie będę Ci przedstawiać, bo ją znasz - zażartował sobie Radek.
- No jakże nie mógłbym znać Angeliki, znamy się wieki, przynajmniej tak mi się wydaje.
W tym momencie uświadomiłem sobie, że Ela stoi z boku i jest poza zainteresowaniem towarzystwa. Radek zorientował się, że popełnił fo pa, przeprosił i szybko przedstawił Elżbietę profesorowi. W końcu to profesor.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
W2 maszynista z Melbourne
Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 2544 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:21, 28 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Profesor był niemłodym mężczyzną i emanowała od niego dobroć, życzliwość. W swoich okularach i łysą głową lekko uniesioną, robił wrażenie zdecydowanego, apodyktycznego człowieka. W rozmowie okazało się, że był głębokiej wiary. Jakiej wiary, powiem później, a wynikało to z naszej dyskusji.
Jeszcze słowo o Piotrze, gdyż to on doprowadził do spotkania w celu rozwiązania wielkiej zagadki. Jest docentem w swoim instytucie archeologii i ma spore osiągnięcia naukowe.
Piotr jest jeszcze młody i z wielką charyzmą rzuca się na trudne wyzwania. Z czymś takim właśnie się spotkał, dlatego tu jesteśmy.
Proszę państwa, drodzy przyjaciele - rzekł Profesor - spotkaliśmy się tutaj, by omówić pewne kwestie związane z pracą Piotra i Angeliki. Chodzi o wykopaliska wczesnego człowieka prowadzone w Kenii.
Dlaczego spotkaliśmy się w moim skromnym domu? Zaraz się dowiecie.
Otóż temat, który będziemy omawiać, nie nadaje się na oficjalną dyskusję na uniwersytecie, lub w jakimkolwiek instytucie. Poruszymy tu sprawy, które odbiegają od oficjalnej nauki i mogłyby zostać uznane, jako metafizyka. Ktoś nawet mógłby ją wykorzystać i dyskredytować moją osobę, lub was.
- Po tych słowach Profesora nastąpiła krótka pauza i następnie dodał - Tym wstępem zachęcam do dyskusji i proszę, by Piotr wprowadził w temat i przedstawił istotę sprawy.
cdn.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez W2 dnia Wto 23:38, 28 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|