po 30-tce

Nikt

Oj tam, to typowy SON.

Juli*

Nikt

A nie mówiłem, to SON

saper

Juli*

saper

pisz, pisz jeszcze

przypominasz mi moją ukochaną Nio vel Pokrzywę 050

Nikt

Juli*

saper

Nikt

Zmieniam zdanie to nie SON, to SPON.

saper

Juli*

Juli*

Aproxymat

Nie wiem już co pisać, żeby się znowu ktoś nie obraził. Znaczy, zawsze jest ktoś obrażony. Ale wolałbym tego nie zaogniać.
Kilka uwag:
1. Problem pierwszy: stare konflikty - nie ma za bardzo nowych (i całe szczęście), w kółko rozgrywane są te same, przez te same osoby, niektóre konflikty sięgają wydarzeń sprzed lat dwóch, niektóre być może są jeszcze starsze. Stare żale, rozdrapywanie blizn itd. niczemu to nie służy, bo nikt (ani Nikt) już ich nie rozstrzygnie. Jest takich konfliktów raptem kilka, między tylko kilkoma osobami. W dalszym ciągu uważam, że nie powinienem brać żadnej ze stron, bo jak doskonale wiem, nijak tych konfliktów nie wygaszę.
2. Problem drugi: TWA. Czyli kolejny problem nierozwiązywalny, bo część ludzi się po prostu lubi a inni po prostu lubią okazywać swą niechęć dla tych co się lubią. No i stąd ciągłe urazy - jedni i drudzy czują się urażeni.
3. Problem trzeci: bleblanie. Oczywiście można karać za bleblanie, ciąć posty, wywalać, blokować. Tylko co w zamian? Poważne dyskusje z wielozdaniowymi postami? Przecież też się zdarzają. Myślę, że jak na forum ogólnotematyczne proporcje między takimi rozmowami są zupełnie naturalne.
4. Problem czwarty: administracja. Jedni chcą łagodnie albo żeby nie było wcale. Inni chcą twardo i żeby czuwać non-stop nad każdym. Jedni chcą, żeby wychowywać, inni stawiają opór. W dodatku jest to zmienne, tzn. czasami zwolennicy łagodnej anarchii zaczynają domagać się rządów terroru a potem ponownie wracają do poprzednich koncepcji. Nie ma prawdopodobnie złotego środka, podobnie jak nie ma uniwersalnej reguły. Bo albo wyjdzie na to, że administracja steruje użytkownikami albo na odwrót, użytkownicy wykorzystują ją do załatwiania prywatnych porachunków.

Juli*

Aproxymat

Nie, ponieważ nie jestem i nie będę maszyną. Mam chyba prawo kogoś lubić a kogoś nie a także mam prawo oceniać każdego indywidualnie i zależnie od kontekstu, który dostrzegam, nawet jeśli jest to postrzeganie zaburzone moimi osobistymi wadami. Od pewnego czasu jestem napuszczany to na jednych, to na drugich, to na trzecich i dlatego ani mi w głowie się temu poddawać.