|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
FRIDA Gość
|
Wysłany: Czw 22:39, 07 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Nudziarzu, czy Ty negujesz możliwość wrodzonego zdrowego rozsądku co u niektórych osobników w stopniu szczególnym, który ma szansę rozwinąć się jeszcze bardziej pod wpływem doświadczeń życiowych i poczynionych obserwacji oraz wyciągniętych wniosków? |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 22:46, 07 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Frido.. alez skąd.. nie neguję
Raczej tylko napisałnym iz jedni mają wrodzoną skłonnośc do kierowania się zdrowym rozsadkiem , inni zaś kierują się wyłącznie emocjami ( chęciami, bieżącymi potrzebami ) czyli wrodzoną skłopnnośc do wpadania w szambo.
Czas, doświadczenia i miekkośc lub twardość dupy może to wszystko weryfikować, choć są ludzie tak rozsądni do znudzienia, jak i kompletnie nie wyciągający wniosków z zycia - do zdziwienia ( mojego)
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
FRIDA Gość
|
Wysłany: Czw 22:54, 07 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Myślę, że są osoby, które ten "szczególny" rozsądek mają w sobie od zawsze i który jedynie rozwinie się wraz z wiekiem pod wpływem doświadczeń i obserwacji. Spotkałam w swoim życiu mnóstwo wyjątkowo rozsądnych dzieci, sporo rozsądnej młodzieży. Nie można nauczyć się zdrowego rozsądku, można ewentualnie zrozumieć pewne kwestie i nie popełniać podobnych błędów. Myślę też, że zbyt dużą wagę przywiązuje się do sprawy wieku, tj., że z wiekiem, wraz z doświadczeniami, coś samoistnie następuje. Przykładowo, że myślimy i postępujemy rozsądniej wraz z upływem lat. Niekoniecznie. |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 23:00, 07 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
FRIDA napisał: | Przykładowo, że myślimy i postępujemy rozsądniej wraz z upływem lat. Niekoniecznie. | ,
No.. niekoniecznie , ale jednak
Potrzeba świętego spokoju rośnie z wiekiem w postępie geometrycznym( nie dotyczy mężczyzn w okresie andropauzy ) , więc zazwyczaj , iz ktoś starszy, tym większe zapotzebowanie na bezpieczeństwo i decyzje rozsądniejsze.
Do czasu, aż starczy mózg straci umiejetność weryfikacji faktów i da się nabrać na "wnuczka"
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mati Gość
|
Wysłany: Pią 10:45, 08 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
pogłoska napisał: | nudziarz napisał: |
co mają wspólnego emocje ze zdrowym rozsadkiem ???
Przeciez są jego zaprzeczeniem |
Wręcz przeciwnie!
Bez emocji nie dokonywalibyśmy żadnych wyborów! |
Znaczy, że emocje są zawsze, a zdrowy rozsądek niekoniecznie..
Niewiele wiem na temat mojego ewentualnego zdrowego rozsądku, wiem natomiast, że potrafię być wyjątkowo wyrachowana. Decyzje jakie podejmuję są albo w 100% spontaniczne, emocjonalne, z serii 'huzia na Józia!!!', albo w 98% przemyślane, przekalkulowane, przeliczone z uwzględnieniem potencjalnych konsekwencji. Wszystko zależy od sytuacji, i osób jakie moja decyzja 'angażuje'.
Tak było z decyzją o moim np. ślubie. Wydawało mi się, że wyjdę za mąż z wielkiej, szalonej, odurzającej miłości..w porywach majowego wiatru i upale majowego słońca, w sukience w kolorze kości słoniowej, z wiankiem na głowie na leśnej polanie.. I choć również wydawałoby się, że będąc w ciąży innej decyzji podjąć nie mogłam, to jednak była to dobrze przemyślana, przeanalizowana sprawa, która nie uwzględniała co prawda kryzysów, ale dała mi poczucie stałości i bezpieczeństwa oraz zadowolenie z podjęcia odpowiedzialnej decyzji.
Często takie przemyślane decyzje skutkują jednak moim poczuciem tchórzostwa.. Odnoszę wrażenie, że racjonalizm pozbawia mnie słodkiego szaleństwa i całkiem przypadkowych niespodzianek..
Te emocjonalne natomiast budzą tylko radość.. zero wyrzutów sumienia, bo mogę żałować jedynie tego, czego nie zrobiłam, a takich rzeczy zasadniczo nie ma..
Najdłużej pochylam się jednak nad decyzjami, które łączą się z dzieckiem. Te staram się jak mogę wiązać z rozsądkiem, choć różnie mi to wychodzi.. a reszta kwestii? cóż.. często korzystam z owoców zdrowego rozsądku innych ludzi. W ich ustach wiele mądrości życiowych tak ładnie, składnie i logicznie brzmi.. |
|
Powrót do góry |
|
|
annaliza nawiedzony łowca sarkofagów
Dołączył: 22 Wrz 2005 Posty: 1329 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 242 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:43, 08 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Mati napisał: | Decyzje jakie podejmuję są albo w 100% spontaniczne, emocjonalne, z serii 'huzia na Józia!!!', albo w 98% przemyślane, przekalkulowane, przeliczone z uwzględnieniem potencjalnych konsekwencji. Wszystko zależy od sytuacji, i osób jakie moja decyzja 'angażuje'. |
Mati, a masz jakiś program do tych wyliczeń, czy to kwestia wrodzonych zdolności matematycznych?
Bo ja z reguły nie mam pojęcia, które decyzje są u mnie spontaniczne i emocjonalne, a które przemyślane. Tzn., wszystkie są emocjonalne.
Fakt, czasem coś kalkuluję, analizuję, robię przemyślenia. Ale to oznacza, że przede wszystkim robię założenia. Podejmuję decyzję, bo wydaje mi się, że tak będzie najlepiej/najfajniej/najzabawniej/najbezpieczniej (w zależności od tego, co chcę w danej chwili osiągnąć). A jak będzie…?
No i jeszcze odróżniam spontaniczne decyzji od zwykłej głupoty. A przynajmniej staram się.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mati Gość
|
Wysłany: Pią 12:16, 08 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
annaliza napisał: |
Mati, a masz jakiś program do tych wyliczeń, czy to kwestia wrodzonych zdolności matematycznych?
Bo ja z reguły nie mam pojęcia, które decyzje są u mnie spontaniczne i emocjonalne, a które przemyślane. Tzn., wszystkie są emocjonalne.
Fakt, czasem coś kalkuluję, analizuję, robię przemyślenia. Ale to oznacza, że przede wszystkim robię założenia. Podejmuję decyzję, bo wydaje mi się, że tak będzie najlepiej/najfajniej/najzabawniej/najbezpieczniej (w zależności od tego, co chcę w danej chwili osiągnąć). A jak będzie…?
No i jeszcze odróżniam spontaniczne decyzji od zwykłej głupoty. A przynajmniej staram się. |
Chodzi mi raczej o racjonalizację, kalkulację zysków i strat lub kosztów alternatywnych.
Innymi słowy, co mi się bardziej opłaci..
Odróżniam swoje decyzje, bo wiem kiedy i nad czym solidnie się zastanawiam. Spontan to podążanie za swoim pragnieniem bez kombinowania i szukania 'za' i 'przeciw', bo istnieją same 'za'
Rozsądek pojawia się właśnie w chwili szukania argumentów opowiadających się za każda ewentualnością.. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sincera cytochrom C
Dołączył: 07 Sty 2013 Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 13:55, 08 Mar 2013 Temat postu: Re: Zdrowy rozsądek |
|
|
FRIDA napisał: | Czy zdrowy rozsądek oby na pewno zawsze popłaca, czy się opłaca, czy jest wskazany? (...) |
Według mnie: Jest wskazany. Najczęściej się opłaca. Nie, nie zawsze popłaca.
Bywa, że niektóre decyzje podjęte wbrew rozsądkowi, okazują się tymi właściwymi i idealnymi. Ale myślę, że generalnie zdrowy rozsądek jest jak najbardziej wskazany.
I, podobnie jak Annaliza, uważam, że zdrowy rozsądek jest potrzebny także do tego, by wiedzieć, kiedy możemy pozwolić sobie na małe kontrolowane szaleństwo (brzmi jak oksymoron ), potrzebne pewnie większości z nas, od czasu do czasu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Pią 18:48, 08 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
annaliza napisał: | I jeszcze sobie myślę, że to również ten sam zdrowy rozsądek podpowiada, że akurat w danym momencie możemy sobie pozwolić na coś szalonego, nieprzewidywalnego.. Że nic wielkiego się nie stanie, jak właśnie zapomnimy na chwilę o zdrowym rozsądku. Zwłaszcza gdy mamy kasę na szaleństwa i deficyt emocji. Albo, jeśli jeszcze mamy czas na bycie rozsądnym, albo.. cos tam jeszcze (nie chce mi się wymyślać) |
Myślę, że przy świadomości "zabezpieczonych tyłów" (nie chodzi tylko o kwestie finansowe), nic nie może być do końca szalone ani nieprzewidywalne, właśnie dlatego, że przewidujemy - bezpieczne zakończenie.
Zdrowy rozsądek to zachowawczość, nieustanna praca w tyle głowy maszyny szacująco-oceniającej, stałe trzymanie się liny bezpieczeństwa, ciągłe uwiązanie. I nie da się żyć bez tego, niestety.
Często mijam się ze zdrowym rozsądkiem, np. zamawiając sobie przez internet, bez mierzenia, kolejną kieckę, o której wiem, że dobrze wygląda tylko na zdjęciu. To jest ten rodzaj wypuszczonego spod kontroli zdrowego rozsądku (czy, Sincera: szaleństwa kontrolowanego) o którym piszecie. Nic wielkiego się nie stanie. Najwyżej, kolejny raz stracę trochę pieniędzy i kolejny raz poczuję rozczarowanie. Właściwie, już w momencie składania zamówienia, czuję przedsmak tej straty i zawodu. To nie daje satysfakcji.
Najbardziej lubię (tak, lubię) momenty maksymalnej wściekłości lub frustracji, kiedy coś we mnie pęka i przestaję myśleć. Jestem jednym wielkim niemyśleniem i to jest wspaniałe, oczyszczające uczucie, warte nawet kiepskiego końca. A nie musi się kończyć źle. Jedne z fajniejszych wakacji przeżyłam tylko dlatego, że tak intensywnie nakręciłam się wizją koszmaru kilku dni spędzonych na zatłoczonym polu namiotowym w klaustrofobicznym namiocie, iż zostawiłam towarzystwu kartkę z kilkoma słowami pożegnania i pojechałam, nocą, autostopem, w Polskę, byle jak, byle gdzie, byle jak najszybciej i jak najdalej stamtąd. I było pięknie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sincera cytochrom C
Dołączył: 07 Sty 2013 Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 14:08, 09 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
flykiller napisał: | (...) Najbardziej lubię (tak, lubię) momenty maksymalnej wściekłości lub frustracji, kiedy coś we mnie pęka i przestaję myśleć. Jestem jednym wielkim niemyśleniem i to jest wspaniałe, oczyszczające uczucie, warte nawet kiepskiego końca. A nie musi się kończyć źle. (...) |
Jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że jeszcze nigdy nie wściekłam się tak, żeby właśnie przestać myśleć. Nawet będąc niesłychanie zdenerwowaną, pilnuję się by nie ranić bliskich w ich najsłabsze miejsca. A sięgając po zastawę stołową celem rzucania nią, badam kątem oka czy aby nie chwytam przypadkiem ulubionego kubka z Garfieldem
Chyba po prostu obawiam się stracić nad sobą kontrolę, bo boję się samej siebie w wydaniu maksymalnie wkurzonym.
Ale nawet te lekko kontrolowane momenty wściekłości w pewnym stopniu potrafią być oczyszczające. Czasami tkwienie w jakiejś frustrującej sytuacji staje się nieznośne i uwierające do tego stopnia, że czuje się konieczność natychmiastowej zmiany tego duszącego stanu rzeczy, nieraz mimo świadomości, że później inne trudności mogą być równie duże, ale... będzie też wreszcie jakieś światełko w tunelu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
FRIDA Gość
|
Wysłany: Sob 15:32, 09 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Z Waszych wypowiedzi ( poza wyjątkami ) wynika, że wszyscy jesteście bardzo rozsądni ... |
|
Powrót do góry |
|
|
Sincera cytochrom C
Dołączył: 07 Sty 2013 Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 16:08, 09 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
FRIDA napisał: | Z Waszych wypowiedzi ( poza wyjątkami ) wynika, że wszyscy jesteście bardzo rozsądni ... |
Zdrowy rozsądek to rzecz, której każdy potrzebuje, mało kto posiada, a nikt nie wie, że mu brakuje. (Benjamin Franklin) - może się zwyczajnie łudzimy, że akurat my go mamy
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
FRIDA Gość
|
Wysłany: Sob 16:18, 09 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Sincera napisał: | FRIDA napisał: | Z Waszych wypowiedzi ( poza wyjątkami ) wynika, że wszyscy jesteście bardzo rozsądni ... |
Zdrowy rozsądek to rzecz, której każdy potrzebuje, mało kto posiada, a nikt nie wie, że mu brakuje. (Benjamin Franklin) - może się zwyczajnie łudzimy, że akurat my go mamy |
Myślę, że sporo osób tak twierdzi podsumowując swoje dotychczasowe działania i ich ostateczne rezultaty. Skoro zakładają, że kierują się w życiu zdrowym rozsądkiem, że tkwi w nich bardzo silnie ugruntowany, to zakładam, że te podsumowania, wnioski, obserwacje samego siebie wypadły niezle i nie ma w tym niczego złego. Trzeba mieć świadomość swoich atrybutów i nie widzę powodów żeby je pomniejszać, czy też o nich nie mówić. Temat dotyczył właściwie tego, czy warto tak do końca, do bólu, przesadnie popadać w zdroworozsądkowość i czy przy okazji czegoś po drodze nie tracimy, czy coś nam przypadkiem nie umknęło. |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 19:46, 09 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Sincera napisał: | FRIDA napisał: | Z Waszych wypowiedzi ( poza wyjątkami ) wynika, że wszyscy jesteście bardzo rozsądni ... |
|
Oczywiście
Poza tym nie kłamiemy, nigdy nikomu nie zrobiliśmy swiństwa, nigdy nie zdradzilismy, rozumiemy, wybaczamy.......
tacy kryształowi
co do jednego!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sincera cytochrom C
Dołączył: 07 Sty 2013 Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 19:59, 09 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
nudziarz napisał: | (...) Poza tym nie kłamiemy, nigdy nikomu nie zrobiliśmy swiństwa, nigdy nie zdradzilismy, rozumiemy, wybaczamy.......
tacy kryształowi |
I skromni jeszcze jesteśmy, Nudziarzu, i skromni!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Nie 0:43, 10 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Jeeezu, ja naprawdę jestem trzeźwa do bólu. I mam tak od dziecka. No mam i koniec, nic na to nie poradzę. Zero spontaniczności, wszystko przemyślane do bólu, kilka wariantów wyjścia z konkretnej sytuacji.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pasztet maszynista z Melbourne
Dołączył: 03 Lip 2011 Posty: 4878 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 524 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 3:16, 10 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
A nie przychodzi Ci do głowy projekcja o tym, co pomyślisz na chwilę przed umieraniem? Nie zdążyłam... i tu cała lista głupot?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Nie 10:26, 10 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Seeni napisał: | Jeeezu, ja naprawdę jestem trzeźwa do bólu. I mam tak od dziecka. No mam i koniec, nic na to nie poradzę. Zero spontaniczności, wszystko przemyślane do bólu, kilka wariantów wyjścia z konkretnej sytuacji. |
To spora zaleta w Twojej pracy.
Nigdy mnie nie drażniła Twoja trzeźwość, bo idzie w parze, no, nie wiem, jak to możliwe, ale z beztroską, optymizmem, zachłannością na życie. Podobnie jak nie drażniła mnie u ŚiB, w połączeniu z głęboką refleksyjnością i wrażliwością. |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Nie 12:39, 10 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Pasztet napisał: | A nie przychodzi Ci do głowy projekcja o tym, co pomyślisz na chwilę przed umieraniem? Nie zdążyłam... i tu cała lista głupot? |
Zasadniczo zdążyłam
Jedno drugiemu nie przeszkadza. Rozumiesz...to jak z ohydnym staniem zakochania. U większości ludzi przeradza się w szaleństwo, u mnie to jest kontrolowalne. Jestem w stanie popełnic jakąs głupotę, ale nie robię tego nigdy pod wpływem chwili. Jak mnie naszłoby przykładowo na skok ze spadochronu to wcześniej przeanalizowałabym wszystkie spadochronowe nieszczęśliwe wypadki, rozważyłabym ewentualne ryzyko, rozpisała na kartce za i przeciw i albo bym skoczyła, albo nie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sincera cytochrom C
Dołączył: 07 Sty 2013 Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 13:18, 10 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Pasztet napisał: | A nie przychodzi Ci do głowy projekcja o tym, co pomyślisz na chwilę przed umieraniem? Nie zdążyłam... i tu cała lista głupot? |
Tak mi się skojarzyło z dość znaną "przypowieścią":
Słowa umierającego starca:
Gdybym jeszcze raz miał przeżyć moje życie, nie bałbym się błędów. Nie starałbym się być tak doskonały. Więcej bym odpoczywał. Rozluźniłbym się, byłbym bardziej beztroski i wiele spraw traktowałbym mniej poważnie. Byłbym bardziej szalony.
Wykorzystałbym więcej szans, więcej bym podróżował, przewędrował więcej gór, przepłynął więcej rzek, odwiedził więcej nieznanych mi miejsc. Jadłbym więcej lodów, a mniej fasoli.
Miałbym więcej prawdziwych, a mniej wydumanych zmartwień!
Prawda jest taka, że byłem jednym z ludzi, którzy godzina za godziną, dzień za dniem, pędzili asekuracyjny tryb życia, roztropny i przemyślany. Och, gdybym znowu mógł przeżyć moje życie, delektowałbym się każdą jego chwilą.
Byłem jednym z tych, którzy nigdzie nie ruszają się bez termometru, termoforu, wody do płukania gardła, płaszcza przeciwdeszczowego i spadochronu. Gdybym miał jeszcze raz przeżyć życie, tym razem podróżowałbym z małym bagażem.
Gdybym miał jeszcze raz przeżyć życie, wiosną wyskakiwałbym boso z łóżka, a jesienią wstawał później, więcej bym jeździł na karuzeli, obejrzał więcej wschodów słońca i więcej bym się bawił z dziećmi.
Gdybym miał przeżyć życie od nowa...
Ale nie przeżyję."
(A.Matthews)
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|