|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Indian Summer Indiiwidualistka Uśmiechnięta
Dołączył: 17 Sty 2006 Posty: 10515 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 754 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Świdnica Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:48, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Kewa napisał: | Indian Summer napisał: |
Czyli może jednak nie warto się nie bać? |
Tak się chyba nie da. Strach trzeba zaakceptować i przełamywać. Tak jak pisała Frida i Formalny. Zwyczajnie brać byka za rogi.
Też chyba jestem odważna, a odwagę pojmuję właśnie jako przełamywanie strachu, nie zaś jako brak strachu. Pamiętam swój pierwszy skok na główkę. Bardzo się bałam, ale przecież nie mogłam zrezygnować - koledzy patrzyli. Do dziś boję się wystąpień publicznych, ale prowadzę szkolenia. Wracam do domu wykończona, dzień wcześniej nie mogę spać, bardzo się boję, ale daję radę. |
No właśnie- musi być strach, żeby była świadomość tego co się robi...inaczej robilibyśmy wszystko bez chwili refleksji, zastanowienia...masz świadomość co się może wydarzyć-stąd bierze się strach...ale musisz, chcesz uwierzyć i ziścić ten lepszy scenariusz....
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Wto 21:52, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
pogłoska napisał: |
Są ludzie, których lęk nigdy nie opuszcza. Rujnuje im życie czyniąc życie udręką. To głownie oni potrzebują takiej chwili, by wiedzieć do czego dążyć, czego się trzymać, jak powinno być i to niestety oni najczęściej szukają tego odprężenia w używkach. |
A widzisz! Dochodzimy przez narkozę do używek. Osoby, które nie nauczyły się żyć ze strachem sięgają po używki, by go złagodzić. Niestety potem nie znają już innych mechanizmów, bo nigdy ich nie ćwiczyły. Potem to już pojawia się lęk.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
FRIDA Gość
|
Wysłany: Wto 21:58, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Ale strach może wiele zepsuć. U dzieci, młodzieży, które nie mają jeszcze umiejętności opanowania strachu, czy umiejętności zapanowania nad emocjami, stresem, przy okazji różnego rodzaju egzaminów - może położyć wszystko. Dziecko się zestresuje do tego stopnia, że nie jest w stanie wydusić z siebie słowa albo napisać tego czego się nauczyło. Pamiętam, że za moich czasów szkolnych psychologowie, pedagodzy, zwracali uwagę na ten problem, ale był on "w zalążkach", raczej lekceważony. Teraz nieco się zmieniło, bo jest bardziej indywidualne podejście do ucznia. Ale problem zacięcia pod wpływem strachu, stresu jest. Myślę, że to o czym piszę to bardziej stres, zestresowanie, ale jego podłożem jest przecież strach przed tym, że mi nie pójdzie pomyślnie egzamin, że nie podołam ... |
|
Powrót do góry |
|
|
pogłoska maszynista z Melbourne
Dołączył: 06 Mar 2010 Posty: 4672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 336 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z o2 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:00, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Kewa napisał: |
Osoby, które nie nauczyły się żyć ze strachem sięgają po używki, by go złagodzić. Niestety potem nie znają już innych mechanizmów, bo nigdy ich nie ćwiczyły. Potem to już pojawia się lęk. |
Kewa, ależ one właśnie żyją ze strachem. Nieustannym.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:02, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Bać się należy, tylko należy nauczyć się to przetwarzać w czynnik stymulujący, lub neutralizować tak, jak to napisała Kewa. Strach czasem zabezpiecza. Dwa lata temu, na ciemnym parkingu w podpoznańskiej miejscowości, w chwili gdy otwierałem drzwi do samochodu, podszedł do mnie facet i zaproponował "pożyczkę bezwrotną" razem z portfelem, w którym ona się znajduje, a za nim stanął drugi koleś, miałem moment potwornego strachu, gdy spostrzegłem, że z kieszeni wyciąga nóż. Ten strach paradoksalnie "otrzeźwił" mnie. Ze spokojem, niespodziewanie trochę dla siebie, a na pewno dla "pożyczkobiorcy" wyprowadziłem jak najbardziej prawidłowy cios w szczękę czując, że coś chrupnęło... Okazało się, że to chrupnął mój palec... Wydaje mi się, ze ze spokojem nadal wskoczyłem do samochodu i odjechałem... Kilometr dalej musiałem się zatrzymać, bo opanował mnie zupełnie potworny strach na myśl, gdyby to "on" uderzył mnie nożem pierwszy... Strach, jak więc widać, może też stymulować korzystnie pod warunkiem, że nie jest tożsamy z paniką...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Wto 22:04, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
pogłoska napisał: |
Kewa, ależ one właśnie żyją ze strachem. Nieustannym. |
Bardziej z lękiem, który różni się tym od strachu, że nie ma określonej przyczyny.
Rodzice i nauczyciele powinny przekazywać dzieciom sposoby radzenia sobie ze stresem (stres to napięcie spowodowane strachem właśnie), strach trzeba dawkować, bo zbyt duży, rzeczywiście może sparaliżować.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:12, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Kewa napisał: | pogłoska napisał: |
Kewa, ależ one właśnie żyją ze strachem. Nieustannym. |
Bardziej z lękiem, który różni się tym od strachu, że nie ma określonej przyczyny.
Rodzice i nauczyciele powinny przekazywać dzieciom sposoby radzenia sobie ze stresem (stres to napięcie spowodowane strachem właśnie), strach trzeba dawkować, bo zbyt duży, rzeczywiście może sparaliżować. |
Alez rodzice bardzo często uczą bać się nie potrafiąc racjonalnie dzieckiem sterować. Każdy z nas spotkał się z sytuacjami, gdy "mądra" mama lub ojciec straszy: jeśli się nie uspokoisz, to przyjdzie dziad i cię zabierze" (nie nasz forumowy dziad... ), jak nie przestaniesz się drzeć, to ci tak stłukę tyłek, że siedzieć nie będziesz mógł", jak będziesz nudzić, to cię zostawię na ulicy". O zamykjaniu w ciemnym pokoju i wmawianiu, że to będzie straszne, nawet nie mówię. Tak rosną pokolenia ludzi UCZONYCH bania się.
Post został pochwalony 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Indian Summer Indiiwidualistka Uśmiechnięta
Dołączył: 17 Sty 2006 Posty: 10515 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 754 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Świdnica Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:18, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
moją siostrę niejadka straszono,że jak nie zje to przyjdzie Klemens, do tej pory nie wiadomo kto zacz
Nie straszyłam mojej córy...to bez sensu....zawsze staram się tłumaczyć konsekwencje, od małego; nie dotknij bo się sparzysz i będzie bolało, teraz jest naucz się to nie będziesz musiała się bać,że nie napiszesz klasówki....po za tym dziecko któremu wpoimy poczucie wartości własnej lepiej poradzi sobie ze strachem...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Wto 22:18, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
No, moja mama odtykała korek w wannie, gdy się zasiedziałam i straszyła, że mnie wciągnie prąd do kanału. Potem jeszcze, że jak zjem kawałek skorupki razem z jajkiem, to mogę umrzeć. Nie, no straszna była, a siostry nie lepsze. Do dziś Jej to wypominam, a Ona się ze mnie śmieje.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Juli* sobą być i więcej nic
Dołączył: 11 Kwi 2006 Posty: 7997 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:22, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Jedyne o co się boję, to zawsze o innych. Nawet, jeśli mnie miałoby się coś przydarzyć, to martwi mnie, co będzie z pozostałymi. Mój los mnie nie obchodzi. Nawet, jeżeli będę po tamtej stronie, a może powinnam napisać tym bardziej...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Wto 22:31, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
FRIDA napisał: | flykiller napisał: | FRIDA napisał: | Od zawsze czegoś się bałam. |
Zawsze mi się wydawało, że nie boję się zbyt wielu rzeczy.
A teraz, patrząc na swoje wybory życiowe widzę, że jestem strasznym tchórzem.
|
Myślę, że tchórzem nie jestem. Podejmuję się wyzwań, trudnych działań, a do tego trzeba odwagi. |
Gdyby spojrzeć na to w ten sposób (na podejmowanie wyzwań), to ktoś stojący z boku mógłby powiedzieć, że jestem "dzielna" (ktoś mi to chyba nawet powiedział). Ale podejmowanie wyzwań i borykanie się z trudnościami, nie zawsze jest dowodem odwagi, bo źródła takiego działania tkwią w strachu. Bywam "dzielna" nie dlatego, że chcę, ale dlatego, że muszę. Gdybym nie była, to... (i tutaj przychodzą mi do głowy różne straszne rzeczy, które miałyby miejsce, gdybym jednak odważyła się nie być "dzielna"). Przezwycięża się strach przed czymś, bo pogania nas inny strach.
Dla mnie strach jest nierozerwalnie związany z pojęciem przymusu, dlatego czuję go tak często. Bo ja ciągle coś "muszę", a nie - "chcę". A niezrealizowanie przymusu grozi (czasem wyimaginowanymi) konsekwencjami. I pojawia się strach przed nimi.
Kewa napisał: | Indian Summer napisał: |
Spokój to marazm? A strach popycha do działania, choćby głupiego, jak pisze Ślepa...i tak źle i tak niedobrze... |
Tak to sobie wyobrażam. Moment zupełnie bez strachu, to moment, gdy wszystko stracone i nic już nie jest ważne. |
Hm Zupełnie inaczej to sobie wyobrażam. To moment, w którym wszystko jest odzyskane, przede wszystkim, utracona wolność.
Seeni napisał: | Ja też się strasznie boję narkozy, ale chodzi mi o ten stan tuż przed tym jak zasypiasz po podaniu narkozy....błogość zupełna |
Ten stan nie spełnił moich oczekiwań
Sufit wirował i uciekał, czułam się splątana i oszołomiona. |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:34, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Indian Summer napisał: | Nie straszyłam mojej córy...to bez sensu....zawsze staram się tłumaczyć konsekwencje, od małego; nie dotknij bo się sparzysz i będzie bolało, teraz jest naucz się to nie będziesz musiała się bać,że nie napiszesz klasówki....po za tym dziecko któremu wpoimy poczucie wartości własnej lepiej poradzi sobie ze strachem... |
Dokładnie o takie podejście chodzi! Tłumaczyłem synom, jakie będą konsekwencje ich działania, to samo robiłem, gdy wnuczkom coś "nie bardzo" trafiało do przekonania. Cieszę się, że obecnie widzę znakomite skutki takiego podejścia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
FRIDA Gość
|
Wysłany: Wto 23:01, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
flykiller napisał: | FRIDA napisał: | flykiller napisał: | FRIDA napisał: | Od zawsze czegoś się bałam. |
Zawsze mi się wydawało, że nie boję się zbyt wielu rzeczy.
A teraz, patrząc na swoje wybory życiowe widzę, że jestem strasznym tchórzem.
|
Myślę, że tchórzem nie jestem. Podejmuję się wyzwań, trudnych działań, a do tego trzeba odwagi. |
Gdyby spojrzeć na to w ten sposób (na podejmowanie wyzwań), to ktoś stojący z boku mógłby powiedzieć, że jestem "dzielna" (ktoś mi to chyba nawet powiedział). Ale podejmowanie wyzwań i borykanie się z trudnościami, nie zawsze jest dowodem odwagi, bo źródła takiego działania tkwią w strachu. Bywam "dzielna" nie dlatego, że chcę, ale dlatego, że muszę. Gdybym nie była, to... (i tutaj przychodzą mi do głowy różne straszne rzeczy, które miałyby miejsce, gdybym jednak odważyła się nie być "dzielna"). Przezwycięża się strach przed czymś, bo pogania nas inny strach.
Dla mnie strach jest nierozerwalnie związany z pojęciem przymusu, dlatego czuję go tak często. Bo ja ciągle coś "muszę", a nie - "chcę". A niezrealizowanie przymusu grozi (czasem wyimaginowanymi) konsekwencjami. I pojawia się strach przed nimi.
|
To moje podjęcie różnego rodzaju wyzwań - to moje wybory, nie musiałam tego robić. Pewne z nich były sugerowane, inne to indywidualne decyzje. Może ja lubię żeby było trudniej. Zastanawiam się nad jednym, Twoim zdaniem: "podejmowanie wyzwań i borykanie się z trudnościami, nie zawsze jest dowodem odwagi, bo zródła takiej odwagi tkwią w strachu....." Coś w tym jest. To Twoje stwierdzenie, spostrzeżenie jest bardzo głębokie i ma swoje drugie dno. Zaczęłam się zastanawiać i stwierdziłam, że nawet skoro nie miałam przymusu podejmowania swoich wyzwań, to jednak gdzieś tam w podświadomości obawiałam się, że kiedy ich nie zrealizuję, to nie będzie tego, czy tamtego i będzie to pewnego rodzaju moja porażka. Jakaś doza strachu, a może obawy jednak była. |
|
Powrót do góry |
|
|
Mati Gość
|
Wysłany: Śro 11:52, 23 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Kiedyś bałam się.. klasówek z fizyki, samotności i faktu niespełniania oczekiwań najbliższych.. do czasu, kiedy zaczęłam się buntować i walczyć.. przeciwko wszystkiemu, tak na dobrą sprawę. Po prostu zaczęłam sobie odbijać.. podwójnie. Przeciwko zasadom, normom, ustaleniom, oczekiwaniom, zakazom, k...wa sukience z falbankami, którą trzeba było włożyć na urodziny Babci Krysi itd..
Nigdy nie bałam się ani przysłowiowych 'randek', ani sportów ekstremalnych. Zawsze napierałam sama na wszystko, czego chciałam. Przed każdym 'skokiem na głowę' czułam adrenalinę i ekscytację, a nie strach.
Teraz.. poza realnym strachem o dziecko, o Jej bezpieczeństwo, cholera wie czego się boję. Nie programuję sobie 'złej' przyszłości, myślę pozytywnie, ale jestem w tym ostrożna i dość wyrachowana. Kiedy się zastanawiam - co zdarza mi się dość rzadko - nad starością, śmiercią, chorobami.. nie czuję lęku. To są tak odległe sprawy, że nie ma sensu nad tym teraz dumać. Co ma być to będzie. Nie wiem, czy jestem na to wszystko przygotowana.. ale czy kiedykolwiek będę?
Chodzę na kurs samoobrony. To mi wystarcza, żeby czuć się niemal, jak Waligóra |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Śro 12:09, 23 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
FRIDA napisał: | Zaczęłam się zastanawiać i stwierdziłam, że nawet skoro nie miałam przymusu podejmowania swoich wyzwań, to jednak gdzieś tam w podświadomości obawiałam się, że kiedy ich nie zrealizuję, to nie będzie tego, czy tamtego i będzie to pewnego rodzaju moja porażka. Jakaś doza strachu, a może obawy jednak była. |
Czyli jednak strach lub "strach" leży u podstaw każdego działania.
Zastanawiam się jednak, czy to nie bardziej racjonalizm.
Taki znajomy dzieciak (21 lat) bardzo bał się zadzwonić do szefa i poprosić o urlop, gdyż rano źle się poczuł. W efekcie szef, gdy się dowiedział, że znowu chory, zadzwonił do niego, a ten nie odbierał telefonów. Gdyby nie to, że szef jest jego wujkiem, taki pracownik wyleciałby na zbity łeb. Strach przed reprymendą spowodował, że mały narobił jeszcze większych głupstw. Dlaczego u jednych strach powoduje ucieczkę, a innych stymuluje do działania?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sincera cytochrom C
Dołączył: 07 Sty 2013 Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 20:23, 31 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Kewa napisał: | Indian Summer napisał: |
Spokój to marazm? (...) |
Tak to sobie wyobrażam. Moment zupełnie bez strachu, to moment, gdy wszystko stracone i nic już nie jest ważne. Oczywiście nie musi tak być (...) |
W przeciwieństwie do Ciebie, Kewo, taki moment bez strachu i lęków kojarzy mi się zdecydowanie z czymś dobrym - z prawdziwym wewnętrznym spokojem, ale dalekim od marazmu, a właściwie to z przeciwieństwem marazmu Już mówię czemu... Marazm przywodzi mi na myśl poczucie zniechęcenia, bezsensu, skurczenia się w sobie, m.in. właśnie pod wpływem przeróżnych lęków. Natomiast moment bez strachu byłby wyzwoleniem się z tego, odżyciem, odblokowaniem się... Byłby otwartością. Kreatywnością. Ufnością.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Pią 11:53, 01 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Nie lubię się bać. Nie znoszę tego łomotania serca, drżących dłoni, itd. Z drugiej strony wiem, że strach mnie hmm...otwiera(?) Sprawniej i szybciej myślę, szybciej działam. Najlepiej widać to było przed egzaminami. Wchodziłam na miekkich nogach, z gulą w gardle i zupełną pustką w głowie. Padało jakieś tam pytanie i nagle otwierały mi się we łbie takie furtki o istnienie, których nawet się nie podejrzewałam. Jakby strach pobierał wiedzę z każdej, zapomnianej przez Boga, komórki. W jednej chwili z przerażonej kupki nieszczęścia robiłam się elokwentną, doskonale przygotowaną do egzaminu studentką.
Co do strachów z dzieciństwa to ja się z Wami nie zgadzam. Tzn nie zgadzam się z twierdzeniem, że karmienie dziatwy lękiem jest naganne. Po pierwsze przeciętnie inteligentne dziecko samo fabrykuje swoje strachy, po drugie zaś nie potrafi ich racjonalizować. Jako dzieciak nie znosiłam tłumaczenia mamy, że pod moim łóżkiem nie mieszka żaden potwór. Mogła sobie mówić różne rzeczy w tym temacie, ale ja go przecież niejednokrotnie słyszałam. Ojciec był o niebo lepszy, bo zamiast wciskać mi ciemnotę o nieistnieniu Potwora, zwyczajnie zaklinał go każdej nocy. Zanim się zorientowałam Potwór łózeczkowy stał się moim przyjacielem i obrońcą przed sforą potworów mieszkających w ogródku
Post został pochwalony 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Pią 13:11, 01 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Seeni, nie wiem, czy to, o czym piszesz w pierwszym akapicie, nie dotyczy bardziej stresu. Stresu negatywnego, który demobilizuje i "rozwala", oraz pozytywnego, aktywizującego i motywującego do działania. Mnie stres egzaminacyjny także "nakręcał" i mobilizował. Może nawet, w pewnym sensie, lubiłam tak się "bać".
Natomiast jeśli chodzi o te strachy wpajane przez rodziców to, rzeczywiście, nie przywiązywałabym aż takiej wagi do bajdurzenia o złej czarownicy, która przyjdzie i zje, jeśli będziesz niegrzeczna/y, bo z takich wyimaginowanych strachów z czasem się wyrasta, a może nawet i dzieci podświadomie czują, że to jakaś ściema. Bardzo niewłaściwie wydaje mi się za to wpajanie dzieciom strachu przed zwyczajnymi, realnymi sytuacjami, które nie stanowią zagrożenia, np. wywoływanie w dziecku paniki na widok każdego psa, który na pewno ma wobec niego krwiożercze zamiary, zamiast spokojnego tłumaczenia, że pieski są bardzo różne i w ramach ograniczonego zaufania nie należy ich głaskać, a nadto, grzeczne jest każdorazowe zapytanie właściciela psa, czy nie ma nic przeciwko głaskaniu (do tego ostatniego zalecenia czasem się nie stosuję , bo mi się łapy same do piesków wyciągają - właśnie dlatego, że nikt mnie w dzieciństwie nimi nie straszył). |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Pią 13:29, 01 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Otóż to, otóż to
O takich nierealnych strachach pisałam.
Nie znam dziecka do lat 8, które nie byłoby przekonane o istnieniu krwiożerczych wampirów, bez względu na to, czy dorośli o nich wspominali czy nie. Wampiry to nieodłączna składowa dzieciństwa, podobnie jak potwory, czarownice, złe moce. Nie znikną, ot tak sobie, tylko z powodu zaprzeczeń dorosłych.
Dorosłe strachy dla dzieci są złe. Ale nie wszystkich da się uniknąć. O ile wpajanie dziecku lęku przed zwierzakiem jest obiektywnie( jak dla mnie) naganne, to jednakowoż równie naganne byłoby uczenie, że każdy piesek jest kochany, każdy człowiek dobry i każda woda bezpieczna.
Biorąc pod uwagę złożoność umysłu małego człowieka niezwykle trudno jest to wyważyć. Znaczna część rodziców robi to chyba instynktownie (?)
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Pią 14:22, 01 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Właściwie tak naprawdę chyba nie bałam się tego wciągającego potwora w rurze kanalizacyjnej, bardziej chyba bałam się o Mamę. Że mi umrze i nie wróci już z pracy. Pamiętam jak modliłam się gorliwie o jej szczęśliwy powrót i jak bałam się, gdy pociąg miał spóźnienie. Zdecydowanie, te realne strachy są gorsze.
Gdy dowiedziałam się o tragicznej śmierci siostry kolegi syna, natychmiast zadzwoniłam do Kaśki. Musiałam usłyszeć jej głos i powiedzieć: uważaj na siebie. Na to córka nawrzucała mi, że straszę ją jeszcze bardziej, że ona i tak boi się na każdym kroku, itp. Jak mi tak nawrzucała, to od razu mi ulżyło, że jest w takiej dobrej formie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|