|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hachiko Gość
|
Wysłany: Czw 20:57, 10 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
nudziarz napisał: | hachiko napisał: | Jestem nudna. |
się nie podłączaj !
|
Nud? Jak chcesz możemy się bić,ale jutro, dobrze? Albowiem schodzę z ekranu |
|
Powrót do góry |
|
|
hachiko Gość
|
Wysłany: Czw 20:58, 10 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
I nie kłam, bo jeździsz na nartach! To też ryzyko |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 21:03, 10 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Jabym jeździł bez... to byłby hardcore. a tak..... jak pisała Kewa.... rozmemłany erzatz ryzyka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nudziarz dnia Czw 21:04, 10 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Kilo OK maszynista z Melbourne
Dołączył: 23 Maj 2009 Posty: 19237 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 494 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Czw 22:16, 10 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Ryzykanci teoretycy.
Post został pochwalony 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mati Gość
|
Wysłany: Czw 22:45, 10 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Kilo OK napisał: | Ryzykanci teoretycy. |
Tak na to wygląda.
Łatwo jest powiedzieć wszystkim geniuszom, doktorkom tego świata, co to bzyka zawsze w gumie o ryzykancie : głupi, ćma do świecy, i temu podobne.. nie czując samemu fizycznie smaku ryzyka.. a jedyne ryzyko, to strach, żeby się żona nie dowiedziała..
..jeśli któraś z obecnych tu matek, wie czym jest strach o dziecko... taki, że czuje się ból fizyczny podążający od stóp w górę i na bardzo silnym i szybkim oddechu skończywszy i zdrętwieniu mózgu.. a potem to odczucie ulgi, kiedy okazuje się, że nie było o co się martwić, ten odpływ wszystkiego, to spoczęcie na miękkich dmuchawcach.. to właśnie coś w tym stylu towarzyszy, kiedy na prawdę, świadomie ryzykujesz.
To jest uczucie, które trzeba poznać na własnej skórze, żeby wiedzieć o czym się mówi...
Frido... zainteresowało Cię.. dobrze, że dołożyłaś emotki ' '
Może i masz rację, tak jak może i ma rację każdy z Was w tym temacie..
ale, niech choć ktokolwiek powie cokolwiek o swoich emocjach, jakie przeżył w czasie świadomego podejmowania ryzyka..
to chyba nie moja bajka.. czuję się, jak idiota.. w tym i w wielu innych tematach
mam dość..
spierdalam.. |
|
Powrót do góry |
|
|
lulka Ewa chce spać
Dołączył: 29 Sie 2005 Posty: 11227 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1364 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:08, 10 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Mati napisał: |
ale, niech choć ktokolwiek powie cokolwiek o swoich emocjach, jakie przeżył w czasie świadomego podejmowania ryzyka..
to chyba nie moja bajka.. czuję się, jak idiota.. w tym i w wielu innych tematach
|
A ja wiem czy to w ogóle jest świadome? Coś mi się włącza i tyle (dla roztropnych i rozważnych - wyłącza) nogi jak z waty, ręce mi się trzęsą, szumi, a w zasadzie tętnice dudnią w głowie - gdzieś tam w oddali błąka się jeszcze strach, ale kompletnie nie może dojść do głosu bo jestem owładnięta myślą, że muszę, muszę, muszę to zrobić.
Mimo kompletnego zaczadzenia umysłowego moje zmysły są wyostrzone do granic możliwości.
To jest potężna siła - straszna i rozkoszna - nie można się jej oprzeć.
Strasznie nieudolnie, ale próbowałam.
A po? Jestem szczęśliwa, jestem zadowolona, jestem podekscytowana,10 lat młodsza i tak - jestem oczyszczona. Na jakiś czas.
I żadnej z tych chwil nie oddałabym za nic bo nawet jak je wspominam to czuję prawie namacalnie te wszystkie emocje.
Ps. I nie spierdalaj bo niby gdzie ???
Bobranoc
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mati Gość
|
Wysłany: Czw 23:18, 10 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
lulka napisał: | [(...)Coś mi się włącza i tyle (dla roztropnych i rozważnych - wyłącza) nogi jak z waty, ręce mi się trzęsą, szumi, a w zasadzie tętnice dudnią w głowie - gdzieś tam w oddali błąka się jeszcze strach, ale kompletnie nie może dojść do głosu bo jestem owładnięta myślą, że muszę, muszę, muszę to zrobić.
Mimo kompletnego zaczadzenia umysłowego moje zmysły są wyostrzone do granic możliwości.
To jest potężna siła - straszna i rozkoszna - nie można się jej oprzeć.
Strasznie nieudolnie, ale próbowałam.
A po? Jestem szczęśliwa, jestem zadowolona, jestem podekscytowana,10 lat młodsza i tak - jestem oczyszczona. Na jakiś czas.
I żadnej z tych chwil nie oddałabym za nic bo nawet jak je wspominam to czuję prawie namacalnie te wszystkie emocje.
P(...) |
czujesz to!
w sumie niezłe piorunujący zastrzyk adrenaliny.. oczy, jak u telesfora na spręzynach..
i co jest niesamowite.. ta pełna, wyostrzona świadomość w trakcie.. doskonale wiesz, co zrobić w każdej chwili.. a potem, kiedy już wiesz, że jest ok, taki lusssss jakby ktoś z Ciebie ściągnął całe powietrze.. absolutne wessanie w czarną dziurę.. i nagle nic nie musisz.. jesteś wolna!!! wreszcie pozwalasz sobie na odpoczynek i szybki sen.. Ja, jeśli nie siedzę za kierownicą, to zasypiam po 5 minutach.. |
|
Powrót do góry |
|
|
FRIDA Gość
|
Wysłany: Czw 23:22, 10 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Mati napisał: |
Frido... zainteresowało Cię.. dobrze, że dołożyłaś emotki ' '
|
Mnie to zainteresowało w sensie pozytywnym. Jeśli masz ochotę to rozwiń to swoje ''oczyszczanie'', a jeśli nie, to trudno. Dla mnie zabrzmiało filozoficznie, ale zarazem ciekawie i intrygująco. |
|
Powrót do góry |
|
|
Mati Gość
|
Wysłany: Czw 23:33, 10 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Tak.. bo ja popadam w skrajności.. bo dłuuuugo analizuję,dzielę włos na czworo, myślę, kombinuję, prowokuję i buduję sobie w sobie przez to wszystko napięcie (ale niezwiązane z np. skokiem ze spadochronem, tylko tak w ogóle...).. a kiedy ktoś mi mówi (w odpowiednim momencie) tak po prostu i znienacka ‘skaczemy’, to skaczę.. tak właśnie po prostu. Być może jest to głupie, naiwne, cokolwiek .. ale ten skok mnie rozpręża.. Taki skok to, jak puszczenie długo i konsekwentnie napinanej cięciwy.. puszcza.. i nagle zapada cisza.. tak bardzo przeze mnie pożądana w danej chwili..
Mówiąc językiem Lampiona: puchną jaja przez kilka miesięcy, a potem trafia się kurwa.. |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 0:18, 11 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Myślę, że czas mi wyłączyć się z dyskusji o ryzyku. Brawo Frido za ten temat, bo zaczął się bardzo ciekawie...
Dla mnie dyskusja na tematy egzystencjalne kończy się, gdy ktoś zaczyna swoje życie i stosunek do niego przedstawiać jako wzorzec godny Sevres pod Paryżem, a inne podejście do życia kojarzyć z głupotą. Piszemy wszyscy - autorka tematu, Nudziarz, ja i jeszcze kilka osób, o swoim stosunku do skalkulowanego ryzyka i wątpliwości co do możliwości uzyskania satysfakcji z życia pozbawionego ryzyka. Spróbuję podsumować argumentację na ten temat przytoczoną przez innych forowiczów oraz przeze mnie. Ryzyko skalkulowane (niekoniecznie jednak określane w procentach), to jeden z elementów wzbogacających osobowość, rozwijających odporność na życiowe niepowodzenia, umożliwiających poznanie swoich możliwości. Według takich kryteriów, na przykład próby przełamywania ograniczeń jakie stwarza noga w gipsie, to moim zdaniem nie przykład kontaktu z ryzykiem, ale zwykły test na umiejętność dostosowania się do sytuacji i zaradność - znalezienie rozwiązań kłopotliwych sytuacji życiowych. Chyba nie o tym jest ten temat?
Nikt nie ma prawa nazwać głupcem kogoś, kto woli w ciepłych kapciach przesiedzieć wolny czas przed telewizorem, ale ma jednak prawo otrząsać się z obrzydzeniem, na myśl, że sam mógłby tak żyć. To obowiązuje również w drugą stronę!
Obserwując "specyficznie "geocentryczny" sposób rozumowania na temat życia z udziałem ryzyka i przenosząc go na stosunek do sportu, czy sztuki możnaby się spodziewać, że przy najbliższej okazji ktoś nazwie głupcami wszystkich, których urzekają spektakle operowe, bo sam jest wielbicielem disco polo, a grę w tenisa określi jako coś idiotycznego, bo sam woli grę w bierki...
Gdzie przy takim rozumowaniu znaleźć miejsce na dyskusję?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Formalny dnia Pią 0:20, 11 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
lf oprawca moreli
Dołączył: 16 Lut 2010 Posty: 378 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 83 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 6:19, 11 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Mati napisał: |
czujesz to!
w sumie niezłe piorunujący zastrzyk adrenaliny.. oczy, jak u telesfora na spręzynach..
i co jest niesamowite.. ta pełna, wyostrzona świadomość w trakcie.. doskonale wiesz, co zrobić w każdej chwili.. a potem, kiedy już wiesz, że jest ok, taki lusssss jakby ktoś z Ciebie ściągnął całe powietrze.. absolutne wessanie w czarną dziurę.. i nagle nic nie musisz.. jesteś wolna!!! wreszcie pozwalasz sobie na odpoczynek i szybki sen.. Ja, jeśli nie siedzę za kierownicą, to zasypiam po 5 minutach.. |
.., phi dla takiego stanu to wystarczy „hardcorowy” egzamin
Post został pochwalony 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
letnisztorm Tunrida Storm
Dołączył: 16 Lut 2009 Posty: 14847 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2172 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 6:45, 11 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Kewa napisał: | Trochę chyba zagłaskaliście to ryzyko. Ryzyko podejmujemy każdorazowo wychodząc z domu? Wsiadając do samolotu? Podejmując studia? Decydując się na zabieg? To jest zwykłe działanie przecież.
Lubię zmiany, ale określam granice ryzyka, poza które raczej się nie wysunę. No chyba, że zadziała impuls, silne wzburzenie etc. Nie lubię zachowań ryzykownych, bo zawsze wiąże się to u mnie z silnym stresem, a stres, wiadomo, zabija. |
Dla mnie w tej dyskusji mieszają się dwie odrębne sytuacje związane z ryzykiem.
Pierwsza to właśnie związana z działaniem, jak napisała Seeni, życie po prostu, podejmujemy różne decyzje przedsięwzięcia w które jest wkalkulowane ryzyko mniejsze lub większe, ale to nie ono jest naszym celem. Jedni są bardziej ostrożni inni bardziej zapobiegawczy, co nie znaczy że tego ryzyka nie ma.
Druga to świadome szukanie ryzyka, zasmakowanie w nim, liczenie na "ekscytującą adrenalinkę". To jak ze zdobywaniem szczytu, cel jako taki jest, ale wybiera się najtrudniejsze podejście, świadomie.
Pomimo tego podziału, te sytuacje mogą się nakładać i przenikać.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez letnisztorm dnia Pią 6:49, 11 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
hachiko Gość
|
Wysłany: Pią 6:54, 11 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
No tak, zaryzykowałam , wypowiedziałam się i zostałam źle zrozumiana. Żart z nartami też nie został odebrany po mojej myśli
Frido i Kilo, nie mam w sobie tyle adrenaliny,abym chciała ją zrzucić lecąc balonem czy pływając z rekinami. Nie leży w mojej naturze świadoma konfrontacja z czymś nieprzewidzianym i też nie znaczy,że zazdroszczę tej cechy innym. Możecie to sobie wyobrazić? Taki przypadek? |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Pią 7:23, 11 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Uczucie lądowania na dmuchawce znam. Chciałam się spytać Matii czy smak ryzyka to tylko to lądowanie, czy również ten paniczny lęk przed ( wracając do emocji matczynych)
Jeżeli tak to wiem, że dziękuję O ile owo lądowanie, ta niesamowita ulga i lekkość jest czymś niewiarygodnie przyjemnym, to ów paniczny strach poprzedzający ten moment jest czymś co mnie zwyczajnie zabija. Uczucie lekkości po, nie łagodzi tego ani nie wynagradza.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Pią 8:09, 11 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Tak jeszcze przyszło mi do głowy, kiedy zastanawiałam się dlaczego nie lubię podejmować jakiegokolwiek ryzyka, że może ja tę adrenalinę dostaję gdzieś na boku i więcej mi jej zwyczajnie nie trzeba. I chyba tak rzeczywiście jest. Jeżeli jesteś bibliotekarką to musi, po prostu musi Cię roznosić po pracy. Jeżeli jesteś nauczycielem to już nie zawsze. Jeżeli masz pracę, w której musisz być na nieustannym stand by, to po pracy wybierasz kolację i książkę a nie skok na banjo.
Może adrenalina musi być constans?
A może zwyczajnie wolę życie bez specjalnych wzlotów?
Zresztą to też nie jest stan permanentny. Podobnież jako dziecko byłam trudna do opanowania, ohydnie urazowa i nierozważnie odważna. Skakałam z dachu celem sprawdzenia czy potrafię latać, przespałam noc w chlewiku z ohydnie świńską świnią Kaśką (wyjątkowo niebezpieczną) i wybrałam się na samodzielną wycieczkę do Warszawy w wieku lat 4 ( skończyło się 7 przystanków tramwajem dalej) Ojciec z Matką ciągle ruszali z ekspedycjami karnymi, bo nieustannie sprawiałam kłopoty. Świat wydawał mi się niebywale ciekawy i wielki. Z wiekiem skurczył się i spowszedniał. Już nie próbuje latać, nie sypiam w chlewiku a wycieczka do Warszawy niespecjalnie mnie rajcuje. Przesunął mi się środek ciężkości. To co ważne najciekawsze, niezbadane wydaje mi się być najbliżej.
Nie sięgam gwiazd, bo mam je na wyciągnięcie ręki.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
hachiko Gość
|
Wysłany: Pią 8:25, 11 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Seeeeni, bo wiesz...mam naturalnego fioła i dość sporą wyobraźnię. Wystarczy,że zanucę sobie I believe I can fly...no i lecę |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Pią 8:55, 11 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Ano właśnie.... Albo sobie latasz w snach lub alternatywnie wspinasz się po dzikim winie zrywając dodatkowo kiście pomarańczowych winogron.
Chodzi mi o to, że do prawdziwych emocji nie trzeba specjalnego zastrzyku z zewnątrz. Emocje są w nas, u każdego uwalniają się inaczej. Dla niektórych adrenalina to chleb powszedni u innych powszedni chleb może wyzwolić adrenalinę.
Post został pochwalony 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ron Łotoszacz rozwielitek
Dołączył: 29 Kwi 2009 Posty: 5485 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 284 razy Ostrzeżeń: 3/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 9:06, 11 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
No zasadniczo adrenalina to jest po to, żeby gdy NIEOCZEKIWANIE dopadnie człowieka jakaś ohyda to by miał siłę do spirzania. Jak człowiek sam takie ohydne sytuacje prowokuje to mózg zasadniczo głupieje, a organizm się nadmiernie zużywa. Znaczy się jak się raz na rok coś takiego robi to zasadniczo nie powinno zaszkodzić. Jeśli jest to sposób na życie to nie jest to żaden sposób na życie tylko ohydna narkomania.
Post został pochwalony 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
lulka Ewa chce spać
Dołączył: 29 Sie 2005 Posty: 11227 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1364 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:39, 11 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Ryzyko to przekraczanie własnych granic - psychicznych i fizycznych.
A w zasadzie ostatniej granicy za którą musisz znaleźć siłę by zapanować nad członkami, nad żołądkiem by nie rzygnąć itd.
To jest właśnie ten strach i siła woli, która każe Ci go pokonać.
To tak odnośnie pytania Seeni.
Taaak...Ja doskonale wiem, że nie każdy to lubi i wcale mnie to nie dziwi.
Tyle tylko, że dopóki nie spróbuje to niech nie pieprzy, że wie czym to jest.
Bo nie wie. Tak samo jak nie wie co to znaczy urodzić dziecko dopóki nie urodzi.
Narkomanką nie jestem. Wprost przeciwnie - lubię tylko poznawać nowe smaki i nowe możliwości mojej marnej powłoki.
Rzadko niestety.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
letnisztorm Tunrida Storm
Dołączył: 16 Lut 2009 Posty: 14847 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2172 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:39, 11 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
To żeby tak rozładować atmosferę, pociągnę wątek seksualny związany z ryzykiem.
Gdzieś kiedyś czytałam o takim eksperymencie ( dawno to było i szczegółów nie pamiętam, to ewentualnie trochę pozmyślam, jak ktoś też czytał i ma lepszą pamięć to niech wyprostuje) który polegał na tym, że dwie grupy mężczyzn przeprowadzono dwiema ścieżkami w górach, jedna bezpieczna druga bardzo ekstremalna. Później prezentowano im panie i pytano o chęć stosunku. Wśród tych, którzy zasmakowali ryzyka dużo większa ich liczba i to bardzo entuzjastycznie deklarowała chęć z wieloma przedstawionymi kobietami, nawet z tymi które dla tej drugiej grupy były zupełnie nieatrakcyjne, a jak łatwo się domyśleć ich ogólne zainteresowanie seksem też było dużo mniejsze.
Drugie badanie dotyczyło też mężczyzn, pogrupowali ich na tych, którzy wykonują zawody obciążone ryzykiem i tych drugich "bezpiecznych. Okazało się że "ryzykanci" mają większe poczucie wartości, uważają się za seksownych i atrakcyjnych co w konsekwencji przekłada się na ilość partnerek i częstsze spółkowanie.
Szkoda że tylko panów badali
Co do kobiet, mnie osobiście spadła bardzo chęć ryzykowania po urodzeniu dzieci, o tym co robiłam wcześniej to nawet lepiej nie wspominać. Może to ta oksytocyna, którą mnie szpikowali przy porodzie, a może po prostu wzrost odpowiedzialności za drugiego człowieka osłabia dziką naturę. Chociaż z drugiej strony wychowywanie dzieci to też czasem jazda bez trzymanki i adrenalina że aż uszami wychodzi. Może kiedyś, jak odetnę pępowinę, znowu się obudzi we mnie zwierz
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez letnisztorm dnia Pią 9:55, 11 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|