|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
illunga Procyon Lotor
Dołączył: 06 Lip 2006 Posty: 8282 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 473 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Ankh-Morpork Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:54, 12 Wrz 2008 Temat postu: Sam |
|
|
Samotność. Jest jak miłosć: albo się jej pragnie, albo przed nią ucieka.
Dziwna rzecz- poczucie osamotnienia potrafi dopaść nawet w największym tłumie, nawet wśród najserdeczniejszych ludzi. Bo przecież tak w ogólnym rozrachunku, to zawsze zostajemy sami: z problemem, z radością, z myslą, z życiem...
Nadmiar ludzi męczy. Nadmiar wypowiadanych słów męczy. Wtedy wzdycha się do samotnosci. Do samostanowienia tylko o sobie. Do niekonieczności. Do nieśpieszności...
"Daj mi chwilę..." W różnych sytuacjach prosimy o to. A jednocześnie jak dobrze usłyszeć "Cokolwiek się stanie...jestem tutaj". Oparcie.
Samotność z wyboru...wyobcowanie niezależne od nas... Różna ta samotność. A może to różni ludzie?
Post został pochwalony 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
STALKER drzewo morelowe
Dołączył: 30 Lip 2008 Posty: 4098 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 346 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 10:07, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Gabriel Garcia Markiez najlepiej napisał o tym ..w swojej książce odnoszącej się to tematu
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mati. criatura na końcu czasu
Dołączył: 16 Cze 2008 Posty: 8185 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1207 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 11:08, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
..odnoszę wrażenie, że całe życie próbujemy przekonywać się do tego, że samotni nie jesteśmy.. jesteśmy z jednej strony istotami stadnymi z drugiej każdy jest indywidualnością.. z jednej strony godzimy się na to, co wkoło, z drugiej strony gdzieś wewnątrz nas coś się buntuje.. Chcemy być niezależni a innych ludzi dopuszczamy wtedy, kiedy MY tego chcemy.. Trochę to egoistyczne, ale coś w tym jest..
Poza tym samotność to jednak co innego niż bycie samemu.. Pobyć trochę samemu, posłuchać tego głosu wewnątrz nas, ogarnąć to całe zamieszanie zawsze dobrze robi i można tego chcieć, ale nie znam nikogo, kto przyznałby się, że lubi i chce być samotny (z poczuciem, że jest się nierozumianym, niepotrzebnym, niechcianym)..
Wkoło pełno ludzi, głosów, zapachów innych, miast i blokowisk.... a co mają powiedzieć np. aborygeni...?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
zadziora Gość
|
Wysłany: Pią 11:24, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
w piewszym odruchu chciałam Mateczce odpisać, że jestem samotna i swoją samotność lubię, ale tak się zastanawiam, czy to prawda... jestem samotna, zdecydowanie jest to samotność z wyboru, i lubię ją- ale to chyba dlatego, że mam syna; bez niego samotność chyba byłaby na dłuższą metę uciążliwa |
|
Powrót do góry |
|
|
bobro gryźliwy behemot
Dołączył: 15 Paź 2006 Posty: 20179 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: z boku trochę Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 11:24, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
kiedy zmieniałem charakter pracy to moje najważniejsze pytanie do szefa było "czy będę pracował w pokoju z jakimiś pierdołami, czy sam?" i po otrzymaniu odpowiedzi, że biuro będę miał jednoosobowe, po krótkim namyśle zgodziłem się
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mati. criatura na końcu czasu
Dołączył: 16 Cze 2008 Posty: 8185 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1207 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 11:40, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
bobro napisał: | kiedy zmieniałem charakter pracy to moje najważniejsze pytanie do szefa było "czy będę pracował w pokoju z jakimiś pierdołami, czy sam?" i po otrzymaniu odpowiedzi, że biuro będę miał jednoosobowe, po krótkim namyśle zgodziłem się |
gdybym miała pracować w pokoju z samymi babiszonami też miałabym wątpliwości.. ale, że wkoło większość to panowie, więc nie boli mnie to przeludnienie..
Zadzioro.. po tym co napisałaś zakładam, że jesteś osobą niezwykle silną z ogromnym poczuciem wartości i pewności.. samowystarczalną, przepadającą wprost za samą sobą kobietką..
..jeżeli jednak ktoś całe życie był z kimś, to kiedy zostaje sam chyba ciężko przekonać się do cudowności samotności.. potem można przywyknąć, może i polubić w jakiś sposób tę swoją samotność, ale wydaje mi się, że to wszystko jest jednak na krótszą metę.. Ludzie są fajni, ciekawi i inni od nas samych, dlatego taka wydawała mi się naturalna chęć przebywania wśród nich.. na zasadach zdrowej symbiozy..
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Pią 11:49, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Stalowy napisał: | Gabriel Garcia Markiez najlepiej napisał o tym ..w swojej książce odnoszącej się to tematu |
...błąkała się po pustyniach samotności... [Remedios]
Czuję się samotna, czasem osamotniona, co nie zmienia w niczym faktu, że ludzie mnie denerwują, sporadycznie odczuwam potrzebę przebywania w ich towarzystwie, a najbardziej komfortowo czuję się w swoim własnym. I nie ma w tym żadnej sprzeczności. |
|
Powrót do góry |
|
|
bea.ta apiratka
Dołączył: 27 Sie 2005 Posty: 3801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 219 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 12:20, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Znasz mnie mateczka:)
teraz mam chwilowy powrót do ludzi, nawet sie sama do nich garnę, ale nie wiem co bedzie za dzień czy dwa, jakies jedno małe wydarzenie, słowo wypowiedziane, które wyda mi sie zbyt dla mnie bolesna i tak jak miesiąc, dwa , trzy ...temu bede marzyła o byciu samej, a każdy kontakt z innymi bedzie wymuszony -jako kuracja niemalże , próba ratunku samej siebie. Wtedy wszystko męczy, że tak sobie westchnę ...boże jaka ja bywam apatyczna, jak byle drobiazg jest dla mnie powodem do ucieczki w głąb siebie, ksiązka, film, muzyka......wystarczy by żyć i ograniczyc swój ból spowodowany kontaktem z ludźmi.
Dzieci też męczyły, też chciałam od nich ucieć.......zmęczenie materiału a z drugiej strony gdyby nie One to pewnie bym skoczyła
W tym momencie mogę sobie ironizować, bo moja potrzeba samotnosci chwilowo został odsunięta na plan dalszy ale moment ten wróci, wiem o tym i mam nadzieję jedynie, że mimo niechęci , braku mocy, niezrozumienia nadal będę próbowała na siłe byc z ludzmi. Chociażby z tą garstką , która mi została i nie dała się zrazić moimi usilnymi próbami zrażenia....ale i tak zawsze jestem wyalienowana i bywa mi z tym dobrze
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Pią 12:26, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Jestem stadna. Mam znajomych bliższych i dalszych, męża- którego zasadniczo wielce lubię, dzieci, kochanych rodziców oraz zaprzyjaźnionych sąsiadów. Biegam na wino do koleżanek, umawiam się w knajpkach na babskie ploteczki, nieustannie griluję ze znajomymi, oglądam z córkami i zapasem chusteczek higienicznych " Księżniczkę na lodzie"- po prawdzie przynajmniej raz w miesiącu. Lubię ludzi.
Czasami nie mam ochoty na ludzkość - uciekam od kontaktów. Miewam takie dni, ze zwijam się w kłębek na łóżku i sufituję. Albo otulona kocykiem daję się opętać orgii czytelniczej.
Lubię być czasem tylko dla siebie. Nawet chyba częściej niż czasem.
Bywam też niestety straszliwie samotna.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
slepa i brzydka madonna z wielkim cycem
Dołączył: 10 Cze 2006 Posty: 10000 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 964 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Vondervotteimittiss
|
Wysłany: Pią 12:27, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
ja potrzebuje swojej samotnosci. do tejpory byl to dla mnie najlepszy stan, jednak okazalo sie, ze mozna polaczyc bycie z kims pozostajac w pelnej autonomi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
STALKER drzewo morelowe
Dołączył: 30 Lip 2008 Posty: 4098 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 346 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:41, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Najmniej odczuwam samotność ..kiedy jestem sam
( dziwny jestem... ja wiem o tym )
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez STALKER dnia Pią 12:43, 12 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
kasiek66 druga matka Buddego
Dołączył: 18 Gru 2006 Posty: 11106 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 295 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 12:49, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Podobnie do Seeni zawsze twierdzilam ze jestem zwierzeciem stadnym I tak jest do dzis. Mam tez swiadomosc tego, ze jestem idealnym materialem do czerpania ze mnie energii. Dosc duzo wampirow energetycznych przewinelo sie w moim zyciu. Czy zasob jej jest nieskonczony- niestety nie. Dlatego wtedy chowam sie przed ludzmi. Chce byc sama. Zaszywam sie, nie odbieram telefonow, nie przyjmuje gosci w domu, nie wychodze. Nie ma mnie. Domownicy juz do tego przywykli i kocham ich za to. Za te akceptacje mojej "nieobecnosci".
Potrzebuje bycia sama ze soba, zeby poukladac sobie siebie. Zeby pozbierac mysli, zeby je uslyszec.
Ale nie moge powiedziec , ze jestem samotna. I to jest dla mnie wazne
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kasiek66 dnia Pią 12:54, 12 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
zadziora Gość
|
Wysłany: Pią 13:41, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
...mateczka... napisał: | Zadzioro.. po tym co napisałaś zakładam, że jesteś osobą niezwykle silną z ogromnym poczuciem wartości i pewności.. samowystarczalną, przepadającą wprost za samą sobą kobietką..
..jeżeli jednak ktoś całe życie był z kimś, to kiedy zostaje sam chyba ciężko przekonać się do cudowności samotności.. potem można przywyknąć, może i polubić w jakiś sposób tę swoją samotność, ale wydaje mi się, że to wszystko jest jednak na krótszą metę.. Ludzie są fajni, ciekawi i inni od nas samych, dlatego taka wydawała mi się naturalna chęć przebywania wśród nich.. na zasadach zdrowej symbiozy.. |
zdecydowanie gdy się całe życie było z kimś, a potem się to zmienia, nie jest lekko, ale z kolei wystarczy parę lat samotności i naprawdę cholernie trudno wyobrazić sobie życie z kimś na nowo; chyba łatwiej się samotności 'nauczyć' niż 'oduczyć'; no i fakt Mateczko, lubię siebie i dobrze mi z samą sobą od paru lat, ale ciężko na to zapracowałam
ale wracając do samotności- człowiek rodzi się jako stworzenie stadne i zmuszony jest do życia w społeczeństwie ze wszystkimi tego plusami (obcowanie z innymi, miłość, przyjaźń, rozmowa, rozwój intelektualny, zdobywanie wiedzy o sobie, innych, świecie, poczucie więzi duchowej, poczucie bezpieczeństwa i bliskości, etc) oraz minusami (konieczność dostosowania się do norm społecznych, prawnych, wystawienie na ciosy innych, narażenie na zranienie, zawód, zdradę, gorycz, zło, złośliwość, zawiść, nienawiść, potrzeba akceptacji, poczucie alienacji, odrzucenia, przestępczość, etc)...
o tym, czy 'ciągniemy' do ludzi czy ich unikamy decyduje, chyba jak ze wszystkim, nasz bagaż doświadczeń - jeśli przez ileś tam kolejnych lat obrywasz po tyłku od losu i ludzi, choćbyś była bardzo otwartą osobą, w końcu się od ludzi odsuniesz; osobiście mam kilkoro przyjaciół, których (podobnie jak Beacie) mimo mojego 'trudnego' charakteru nie udało mi się do siebie zrazić, i mam cudowną mamę, która jest moją najlepszą przyjaciółką i której mogę powiedzieć absolutnie wszystko, bo nigdy nie ocenia, nie rani słowami, tylko stara się zawsze pomóc, niezależnie czy rozumie i czy akceptuje moje postępowanie; pewnie dlatego nie uciekam od ludzi, ale też do nich specjalnie nie ciągnę; natomiast bardzo lubię obserwować...
Ślepa napisała gdzieś, żeby nie myśleć, co inni o nas myślą- ja szczerze mówiąc, chyba nigdy się tym zbytnio nie przejmowałam i nie zastanawiałam, jak jestem przez ludzi postrzegana; zmieniło się to jakiś czas temu, nie żeby mi na opinii ludzkiej teraz specjalnie zależało, ale uważam, że naprawdę warto zrobić wszystko, by być w miarę możliwości sprawiedliwym dla innych, nie krzywdzić, nie ranić, starać się raczej wspierać niż rządzić, zawsze znaleźć czas i wysłuchać, pomagać i tym podobne... jakiś czas temu, ponieważ akurat zbliżały się moje urodziny, ktoś w pracy zapytał, co bym chciała w prezencie, zażyczyłam sobie historię brzydoty eco; mieszkam i pracuję za granicą; rozdzierając papier na swoim prezencie w dniu urodzin wiedziałam, że będzie to książka, nie wiedziałam, że będą to oba tomy- historia brzydoty i historia piękna- i nie spodziewałam się kompletnie, że będą po polsku. poryczałam się. ludzie to niesamowite istoty, potrafią ranić do łez, potrafią uszczęśliwić, wzruszyć, poruszyć... lubię ludzi
natomiast szczęścia chyba nie sposób przeżywać w samotności i chyba największe szczęście to to, które się z kimś dzieli |
|
Powrót do góry |
|
|
bosska Gość
|
Wysłany: Pią 14:57, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
lubię swoją własną samotność. te chwile, gdy jestem sama. właściwie, to nie jest samotność, bo samotna się nie czuję. samotna czuję się wśród ludzi. choć tak naprawdę nie pamiętam, kiedy to było ostatni raz.
chwile, gdy jestem sama, gdy nie ma tłumów ani nikogo obok mnie pozwalają mi rozkoszować się życiem. nikt mnie o nic nie prosi, nic nie żąda i przede wszystkim nic do mnie nie mówi. mogę robić coś co chcę i to coś dla mnie. nie odczuwam jakiejś wielkiej potrzeby integracji z ludźmi. może z tego powodu wyprowadziłam się z wielkiego miasta na prowincję, gdzie z taka radością wracam. |
|
Powrót do góry |
|
|
Szymon Krusz maszynista z Melbourne
Dołączył: 03 Lis 2006 Posty: 22282 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 388 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z nizin....społecznych Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:22, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Jedni są samotni z wyboru inni z przypadku a jeszcze inni z "dobrowolnego przymusu"
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ribka_pilka smażalnia story
Dołączył: 25 Paź 2006 Posty: 21202 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 17:30, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
bosska napisał: | lubię swoją własną samotność. te chwile, gdy jestem sama. właściwie, to nie jest samotność, bo samotna się nie czuję. samotna czuję się wśród ludzi. choć tak naprawdę nie pamiętam, kiedy to było ostatni raz.
chwile, gdy jestem sama, gdy nie ma tłumów ani nikogo obok mnie pozwalają mi rozkoszować się życiem. nikt mnie o nic nie prosi, nic nie żąda i przede wszystkim nic do mnie nie mówi. mogę robić coś co chcę i to coś dla mnie. nie odczuwam jakiejś wielkiej potrzeby integracji z ludźmi. może z tego powodu wyprowadziłam się z wielkiego miasta na prowincję, gdzie z taka radością wracam. |
Ja lubię chwile swojej samotności. Wielokrotnie pisałam, że trzeba się czasem wyciszyć i poukładać w głowie wszystko.
I jakoś tak jest, że za młodu mamy silny instynkt stadny, najlepiej czujemy się w grupie, a z wiekiem cenimy chwilki dla siebie.
Tylko ten post w zasadzie nie jest o samotności
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
bo ja anty-Titanick
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 121 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)
|
Wysłany: Pią 17:30, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Stalowy napisał: | Najmniej odczuwam samotność ..kiedy jestem sam
( dziwny jestem... ja wiem o tym ) |
nie jedyny dziwny
PS. (edit) ja to uczucie nazywam "osobnością", czyli nie samotna tylko osobna
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez bo ja dnia Pią 17:36, 12 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
ribka_pilka smażalnia story
Dołączył: 25 Paź 2006 Posty: 21202 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 17:34, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
I pozwolę sobie wrzucić:
Wiecznie samotni - Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Wiecznie samotni!... Pośród tłumu ludzi,
gdy serce nasze wstrząśnie ich sercami,
gdy dusza nasza ich dusze obudzi
i tłum ten cały koło nas się toczy,
dłoń wyciągając ku nam, wznosząc oczy:
jesteśmy sami.
Wiecznie samotni!... Gdy w najbliższym kole
twarze gorzkimi zraszają się łzami,
wspólne pragnienie zaświeci na czole
albo wybuchną ludzie szczerym śmiechem:
my, łzom i szczęściu wtórujący echem,
jesteśmy sami.
Wiecznie samotni!... Nawet w takiej chwili,
gdyśmy spleceni wzajem ramionami
z kobietą dusze i ciała złączyli,
gdy z nią przeniknąć pragniemy się wzajem,
jej serce bierzem i jej serce dajem:
jesteśmy sami.
Wiecznie samotni, wiecznie szukający
z wiecznej nadziei wiecznymi złudami,
pełni tęsknoty gorzkiej i palącej,
błądzim po świecie, dziwne, obce cienie -
wreszcie ostatnie wydając westchnienie
jesteśmy sami.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
rrruda jarzębina
Dołączył: 10 Wrz 2008 Posty: 10 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: wiem skąd ale nie wiem dokąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:39, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Jestem typem nie przepadającym za ludźmi, większość z nich mnie drażni i zawsze szkoda mi było czasu na na jałowe dyskusje o niczym typu "no i co słychać". Zdawałam sobie sprawę z mojego trudnego charakteru i nie narzucałam się towarzysko ludziom. Często marzyłam, żeby wszyscy dali mi święty spokój (dot. to zarówno pracy jak i strefy prywatnej).
Oczywiście czym innym jest samotność z wyboru a czym innym z konieczności. I w dyskusji biorą udział i samotni i samotnicy.
Odkąd rozstałam się po 6 latach z moim partnerem moja samotność stałą się osamotnieniem.Ta druga opcja spowodowała, że nagle poczułam się bezgranicznie nieszczęśliwa. W dużym stopniu wynika to po prostu ze zwykłej tęsknoty po rozstaniu. Ale nie cieszy mnie to, że nikt się mnie w domu nie czepia, że nikt nie chrapie do ucha, że nie ma porozrzucanych skarpetek, że nie muszę myśleć o wszystkim za nas dwoje itd. Brakuje mi nawet tego. Oczywiście staram się znaleźć jakieś dobre strony tej sytuacji. Sama stanowię o sobie, nikt się do niczego nie wtrąca.
Przez weekend mój psiak był ze mną w domu (do tej pory przez całe lato był z moimi rodzicami na działce). I okazało się, że było mi jeszcze gorzej. Nie do zniesienia była myśl, że cieszę się z psa ponieważ mam się do kogo odezwać.
Wracanie do pustego domu, zasypianie w pustym łóżku, oglądanie telewizji bez możliwości skomentowania tego co oglądam bo nie ma do kogo jest strasznie dołujące. Okazało się też, że nie bardzo wiem co zrobić ze swoim czasem. Że nie umiem zrobić nic sama. "Normalnie" jestem samodzielna, narzucam innym swoje zdanie (niestety). Teraz jestem jak dziecko we mgle. Nic mnie nie cieszy w pojedynkę.
Oczywiście powiecie, że to kwestia czasu, że mi przejdzie, że życie przede mną, że spotkam kiedyś kogoś, ułożę sobie życie itd.
Mam nadzieję, że tak będzie, na razie jednak bardzo ciężko doczekać się tych zmian.
Dół jak lej po bombie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Szymon Krusz maszynista z Melbourne
Dołączył: 03 Lis 2006 Posty: 22282 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 388 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z nizin....społecznych Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:29, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
rrruda napisał: | Jestem typem nie przepadającym za ludźmi, większość z nich mnie drażni i zawsze szkoda mi było czasu na na jałowe dyskusje o niczym typu "no i co słychać". Zdawałam sobie sprawę z mojego trudnego charakteru i nie narzucałam się towarzysko ludziom. Często marzyłam, żeby wszyscy dali mi święty spokój (dot. to zarówno pracy jak i strefy prywatnej).
Oczywiście czym innym jest samotność z wyboru a czym innym z konieczności. I w dyskusji biorą udział i samotni i samotnicy.
Odkąd rozstałam się po 6 latach z moim partnerem moja samotność stałą się osamotnieniem.Ta druga opcja spowodowała, że nagle poczułam się bezgranicznie nieszczęśliwa. W dużym stopniu wynika to po prostu ze zwykłej tęsknoty po rozstaniu. Ale nie cieszy mnie to, że nikt się mnie w domu nie czepia, że nikt nie chrapie do ucha, że nie ma porozrzucanych skarpetek, że nie muszę myśleć o wszystkim za nas dwoje itd. Brakuje mi nawet tego. Oczywiście staram się znaleźć jakieś dobre strony tej sytuacji. Sama stanowię o sobie, nikt się do niczego nie wtrąca.
Przez weekend mój psiak był ze mną w domu (do tej pory przez całe lato był z moimi rodzicami na działce). I okazało się, że było mi jeszcze gorzej. Nie do zniesienia była myśl, że cieszę się z psa ponieważ mam się do kogo odezwać.
Wracanie do pustego domu, zasypianie w pustym łóżku, oglądanie telewizji bez możliwości skomentowania tego co oglądam bo nie ma do kogo jest strasznie dołujące. Okazało się też, że nie bardzo wiem co zrobić ze swoim czasem. Że nie umiem zrobić nic sama. "Normalnie" jestem samodzielna, narzucam innym swoje zdanie (niestety). Teraz jestem jak dziecko we mgle. Nic mnie nie cieszy w pojedynkę.
Oczywiście powiecie, że to kwestia czasu, że mi przejdzie, że życie przede mną, że spotkam kiedyś kogoś, ułożę sobie życie itd.
Mam nadzieję, że tak będzie, na razie jednak bardzo ciężko doczekać się tych zmian.
Dół jak lej po bombie. |
Przede wszystkim się przywitam [link widoczny dla zalogowanych]
bo nie było okazji
Wybacz ale nie rozumiem czasy kiedy to jak mawiano że dziewczynie nie wypada że musiała szukać kogoś kto zna albo jest kolegą kolegi kolegi albo że "dziewczyna musi być skromna i nie może się uganiać za chłopcami bo kto to widział aby pułapka goniła mysz" już dawno minęły. Teraz dziewczyna sama może inicjować aranżować spotkania itd. ale o tym to już nawet dzieci wiedzą więc po co to ja piszę tak więc jesteś samotna z wyboru i żeby to zmienić sama musisz wyjść po za to czym się otoczyłaś.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|