|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sabina maszynista z Melbourne
Dołączył: 28 Wrz 2005 Posty: 2122 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 9:02, 09 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
teraz napisał: | a nie obawiacie się, sabina i dżeska, że ktoś sie na was "przejedzie"?
|
Chyba nie rozumiem
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
teraz maksymalna dawka powietrza
Dołączył: 22 Wrz 2006 Posty: 456 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 22:30, 09 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Sabina napisał: | Seeni napisał: |
Toteż od lat nie ryzykuję. |
Też tak mam. |
a może ktoś też ryzykuje???
ryzyko jest dwustronne, nie dotyczy tylko jednej osoby, każdy może zawieść i każdy może zostać zawiedziony, to tyle gwoli wyjaśnienia
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
franek kimono woźny na kartoflisku
Dołączył: 19 Paź 2006 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 178 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 11:36, 10 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Przechodząc do praktyki, jestem ciekawa waszych opinii jak postąpilibyście w takiej sytuacji:
Poznałam A. blisko dziesięć lat temu, ja miałam wtedy około 20 lat ona trzy lata więcej. Nasz kontakt stał się regularny ponieważ postanowiłam z moimi rodzicami jej pomóc i taniej wynająć nasze stare mieszkanie – A. właśnie wyprowadziła się od męża. Ja w tym czasie byłam po rozstaniu ze swoją pierwszą miłością i obie przechodziłyśmy głęboki kryzys, który u wielu młodych kobiet przejawia się długimi dysputami przy winie - tak się zawiązała przyjaźń dwóch nadwrażliwych i nieszczęśliwych młodych panienek.
Jak wiele tutaj osób uważam, że na przyjaciela trzeba móc zawsze liczyć; ponadczasową lojalność i trwałość więzi z kilkoma osobami w ciągu życia uważam za coś pięknego i wspaniałego. Mam przyjaciół za granicą z którymi widze się dwa razy w roku i czas nie gra żadnej roli. I tu się z moją A. też zgadzam, obie możemy na siebie liczyć po dziś dzień.
Więc, jaki jest mój problem?
Że z mojej strony ta przyjaźń opiera się od lat tylko na tym zobowiązaniu. Kiedy poznałam A.uważałam, że jest osobą z dużym potencjałem tylko zagubioną, wtedy zresztą potrzebowałam głownie móc się wygadać, wypłakać - dzielenia włosa na atomy w rozmowach o miłości, oraz wspólnego siedzenia po X godzin – kwestie autentycznego porozumienia były na drugim planie.
Jednak przez lata nasze drogi ewidentnie rozeszły się, jak ktoś tu eufemistycznie powiedział: emocjonalnie i intelektualnie nie mamy punktów stycznych, ale A. dzwoni, chce się spotykać... więc potakuję, wysłuchuję, dostosowuje do jej potrzeb pytania. Jak raz czy dwa próbowałam jej powiedzieć co sądzę o jej wyborach i sposobach na życie skończyło się histerią, potem godzeniem się, obsypywaniem mnie prezentami przeprosinami...
Nie potrafię uciąć kontaktu z A., ponieważ będąc dość specyficzną osobą nie utrzymała żadnej przyjaźni dłużej niż ze mną – przez lata widzę, że wszystkie jej związki z ludźmi były zawiązywane na zasadzie „pomagajmy sobie”, tylko, że jak poprawiało się jej „przyjaciołom”, np. szczęśliwie się zakochiwali, to przestawali mieć potrzebę kontaktowania się z nią, (dodam, ze A. jest dziś rozwiedziona i w sumie nie ma żadnego swojego środowiska). Okropne jest to, że od lat sama mam ochotę tak postąpić, ale nie mogłabym wtedy na siebie patrzeć. Nie potrzebuję tej znajomości, ale wiem, że A. jest wrażliwą samotną osobą i b. bym ją skrzywdziła gdybym zaczęła być szczera, ona często podkreśla, jak ważna jestem dla niej. Krótko mówiąc wpakowałam się na całego:
będąc lojalna jestem nieszczera, będąc pomocna nie jestem sobą itp.
Czuję się z tym mocno kiepsko
Jak postąpilibyście w podobnej sytuacji?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
bobro gryźliwy behemot
Dołączył: 15 Paź 2006 Posty: 20179 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: z boku trochę Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:14, 10 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
wolałbym być jednak przeklęty przez kogoś niż przez siebie samego... ale ja jestem facetem i serce mam niewielkie...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Sob 13:49, 10 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
franek kimono napisał: | Jak postąpilibyście w podobnej sytuacji? |
Powoli ale stopniowo ochładzałabym stosunki.
Masz prawo do własnego życia i wyznaczenia granic każdej znajomości.
Wiem, że są osoby do których nie dociera, że nie chcesz lub nie możesz się z nimi spotykać tak często jak one sobie tego życzą.Nie dociera nawet jak powiesz wprost- wpadną w lament, obrażą się...po to żeby najdalej po tygodniu" wybaczyć".
Jak nie dociera ani wprost ani aluzyjnie to po prostu, dla własnego zdrowia psychicznego, należy kontakty ograniczyć: nie odbierac telefonów, odbierac i mówić: właśnie jadę do mamy itd, itp. Szczeniackie, infantylne, kłamliwe .....taaaa. Ale efekt odstawienia jest a przecież głównie o to chodzi.
A. jest wampirem energetycznym. Zwiewaj Franiu jak najdalej, nawet jeżeli miałoby to oznaczać całkowite zerwanie znajomości ( bo o przyjaźni chyba nie ma tu mowy ???)
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
franek kimono woźny na kartoflisku
Dołączył: 19 Paź 2006 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 178 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 19:04, 10 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
dziękuje za odpowiedzi.
Mowa o przyjaźni jest, gorzej z sercem: A. jest dla mnie miła, na prawdę się stara, zawsze jest gotowa pomóc,ma rózne pomysły na spędzanie czasu (z ktorych ohydnie się wykręcamy)…trudno taką osobę od siebie odsunąć, ale od dawna nie czuje radości, kiedy dzwoni.
Wiem, to dość żałosne. Co ciekawe we wszystkich innych relacjach z ludźmi jestem ponadprzeciętnie szczera i bezpośrednia a tu…
Seeni dało mi do myślenia, że odebrałaś to jako „energetyczny wampiryzm”! Może stąd ta moja dziwna niechęć, którą czuję się zmuszona maskować, bo nie umiem jej do końca zrozumieć?
Może (uwaga, teraz element myślenia paranoicznego, ale mam dziś lekką deprechę) nie przypadkiem jest tak, że kiedy poznałam A. to A. była ciężko chora na pewną reumatyczną chorobę, a teraz właściwie nie bierze leków i jest dobrze, za to ja od półtora roku leczę się o dziwo na to samo i jest średnio...?
Matko, wiem przesadzam, ale to chyba znak, że rzeczywiscie powinnam się się nieco energiczniej próbować zwolnić z obowiązku przyjaźni do grobowej deski.
W każdym razie jest to dla mnie bardzo trudny temat, bo na prawdę cenię sobie Przyjaźnie i czerpię z nich wielką satysfakcję i mam nadzieję, że jako przyjaciółka daje wiele wsparcia i szczęścia swoim bliskim.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
franek kimono woźny na kartoflisku
Dołączył: 19 Paź 2006 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 178 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 19:05, 10 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Mowa o przyjaźni jest, gorzej z sercem: A. jest dla mnie miła, na prawdę się stara, zawsze jest gotowa pomóc,ma rózne pomysły na spędzanie czasu (z ktorych ohydnie się wykręcamy)…trudno taką osobę od siebie odsunąć, ale od dawna nie czuje radości, kiedy dzwoni.
Wiem, to dość żałosne. Co ciekawe we wszystkich innych relacjach z ludźmi jestem ponadprzeciętnie szczera i bezpośrednia a tu…
Seeni dało mi do myślenia, że odebrałaś to jako „energetyczny wampiryzm”! Może stąd ta moja dziwna niechęć, którą czuję się zmuszona maskować, bo nie umiem jej do końca zrozumieć?
Może (uwaga, teraz element myślenia paranoicznego, ale mam dziś lekką deprechę) nie przypadkiem jest tak, że kiedy poznałam A. to A. była ciężko chora na pewną właściwie nieuleczalną chorobę, a teraz właściwie nie bierze leków i jest dobrze, za to ja od półtora roku leczę się o dziwo na to samo i jest średnio... (a nie jest to zaraźliwa choroba).
Matko, wiem przesadzam, ale to chyba znak, że rzeczywiscie powinnam się się nieco energiczniej próbować zwolnić z obowiązku przyjaźni do grobowej deski.
Jest to dla mnie bardzo trudny temat, bo na prawdę cenię sobie Przyjaźnie i czerpię z nich wielką satysfakcję i mam nadzieję, że jako przyjaciółka daje wiele wsparcia i szczęścia swoim bliskim.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
franek kimono woźny na kartoflisku
Dołączył: 19 Paź 2006 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 178 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 19:10, 10 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
no i z przejęcia kliknęło mi się o raz za dużo
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Sob 22:18, 10 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Ten wampiryzm energetyczny zdiagnozował mi się właśnie po objawach. Jeżeli w kontaktach z drugim człowiekiem czujemy się osaczeni to znaczy, że wysysa on naszą energię życiową. Takie osoby zwalaja na nas swoje problemy, próbuja uczynić nas odpowiedzialnymi za własne życie. Dodatkowo są miłe i nieporadne życiowo.
Na pocieszenie mogę Ci Franiu powiedzieć, ze jeżeli odstawisz A. to tak naprawdę ona szybciutko się otrząsnie i zacznie pasozytować na kims innym.
Chyba jednak to nie jest przyjażń.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
melpomena zła kobieta
Dołączył: 03 Wrz 2005 Posty: 9156 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 475 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 11:11, 11 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Założyłam ten topik z powodu jednej, konkretnej, byłej przyjaźni. Od wydarzeń minęło półtora roku. Nie powiem, jak zaczynam o tym myśleć, to boli. Sweter i spodnie które mi sprezentowała już dawno wylądowały w skrzyniach PCK. Nie, to nie rodzaj zemsty, co mi po zemście na ciuchach. Po prostu nie miałam do nich serca. Ja na prezent miałam dla niej lampkę. Taką, około 50 cm., całą białą. Lampka przeleżała w kartonie do grudnia ub. roku. Wtedy zdecydowałam się ją wyciągnąć. Po co ma zajmować miejsce w szafie, jak może stać sobie na parapecie. Lubię takie lampki i już dwie stały. Wyciągnęłam ją któregoś grudniowego wieczoru i zapaliłam. Na drugi dzień ją zbiłam. Podłączyłam komórkę do prądu, potem ją odłączałam, zahaczyłam o kabel lampki i zbiłam. Popatrzyłam na skorupy i stwierdziłam, ze tak miało być. Nie miałam żadnych morderczych planów wobec biednej lampki, a nawet mi nie było jej żal. Jakby to była moja lampka to by mi było przykro. A tu nic. Jestem sceptykiem. Jednak tak jak Seeni dziś nie mam dobrego dnia i myślę sobie, że może coś w tym jest?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
jupiter Gość
|
Wysłany: Nie 11:42, 11 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Seeni napisał: | Ten wampiryzm energetyczny zdiagnozował mi się właśnie po objawach. Jeżeli w kontaktach z drugim człowiekiem czujemy się osaczeni to znaczy, że wysysa on naszą energię życiową. Takie osoby zwalaja na nas swoje problemy, próbuja uczynić nas odpowiedzialnymi za własne życie. Dodatkowo są miłe i nieporadne życiowo.
Na pocieszenie mogę Ci Franiu powiedzieć, ze jeżeli odstawisz A. to tak naprawdę ona szybciutko się otrząsnie i zacznie pasozytować na kims innym.
Chyba jednak to nie jest przyjażń. |
Teoretycznie jesteśmy sobie równi. Jeśli tak to bilans wzajemnych przysług powinien się bilansować. Jeśli się nie bilansuje to jedna osoba jest cwaniakiem, a druga frajerem. Przyjaźń, czy miłość ten prosty bilans rozpieprza. Jeśli ktoś nas uszczęśliwia to czujemy wewnętrzną potrzebę wyrażenia mu swojej wdzięczności i za przysługi nie oczekujemy wdzięczności. Jeśli uczucie jest wzajemne lub go nie ma to przysługi się bilansują. W pierwszym przypadku nikt nie przeprowadza bilansów, w drugim obie strony robią go równie rzetelnie. Problem jest tylko, gdy uczucie przejawia tylko jedna strona, wtedy to ona jest frajerem i ona to sobie uświadamia o wiele później niż cwaniak. |
|
Powrót do góry |
|
|
franek kimono woźny na kartoflisku
Dołączył: 19 Paź 2006 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 178 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:32, 12 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
nie jest to takie proste, bo związki z ludźmi to nie tylko bieżące uczucia, ale i więzy wynikające ze wspólnej przeszłości czy niegdyś zawiązanych, często spontanicznie, "sojuszy".
Np. w opisywanej przeze mnie sytuacji, ja, w sferze emocji stałam się, mowiąc Twoim językiem "cynikiem", ale wstydzę się do tego przyznać i pokrywam to gotowością np. do słuchania długich i dramatycznych zwierzeń, a więc dla odmiany w sferze zachowań robię z siebie "frajera", bo sama nie mam ochoty opowiadać godzinami o sobie i nie zajmuje jej czasu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
slepa i brzydka madonna z wielkim cycem
Dołączył: 10 Cze 2006 Posty: 10000 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 964 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Vondervotteimittiss
|
Wysłany: Pon 22:18, 12 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
wedle teorii jupitera jestescie wszyscy frajerami, a ja jestem cwaniak, bo lubie czytac wasze z wysilkiem przelewane na papier glebokie mysli i czerpie z tego satysfakcje, a wy nic ze mnie nie macie.
hahahahahahahaha!!!
o!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Wto 0:26, 13 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
ślepa i brzydka napisał: | wedle teorii jupitera jestescie wszyscy frajerami, a ja jestem cwaniak, bo lubie czytac wasze z wysilkiem przelewane na papier glebokie mysli i czerpie z tego satysfakcje, a wy nic ze mnie nie macie.
|
Jak nie, jak tak? Fundujesz nam rozrywkę lekką, łatwą i przyjemną po tych jakże ciężkich chwilach mozolnego płodzenia w mękach postów o znaczącym ciężarze gatunkowym
Kompletnie nie wiem, co można doradzić Frankowi. Seeni, jak zwykle, oceniła trzeźwo sytuację i nie sposób odmówić Jej racji, ale chyba czekałam na post taki, jak Jupitera. Wampir energetyczny nie wie, że jest wampirem, a skoro
franek kimono napisał: | A. jest dla mnie miła, na prawdę się stara, zawsze jest gotowa pomóc,ma rózne pomysły na spędzanie czasu | , odrzucenie może być dla niej autentycznym szokiem - przecież ona Ci ufa i nie rozumie Twoich motywów. Nie wiem Najprostszym rozwiązaniem rzeczywiście wydaje się przerwanie relacji nie satysfakcjonującej jednej ze stron. Tylko ta lojalność. I uczucie niesmaku, które może zostać na długie lata... Może dla spokoju własnego sumienia [tak, to też jest działanie z egoistycznej motywacji] warto się od czasu do czasu poświęcić. W końcu życie pełne jest niechcianych kompromisów - taki nie będzie zapewne ani pierwszym ani ostatnim. |
|
Powrót do góry |
|
|
franek kimono woźny na kartoflisku
Dołączył: 19 Paź 2006 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 178 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 14:18, 13 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
tak, ja też tak myślę, ale ostatnio odczuwam z tego powodu dyskomfort, taki kompromis ma w sobie coś zgniłego...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pasztet Gość
|
Wysłany: Wto 14:26, 13 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Czy relacja, ktora powoduje permanetny dyskomfort to rzeczywiscie jest przyjazn? |
|
Powrót do góry |
|
|
Aproxymat Para X to my
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 33795 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1537 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: zewsząd Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:11, 13 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Czy przyjaźń musi być zawsze komfortowa i przyjemna? Hmm... Ciężka sprawa, lojalność jest częścią przyjaźni, chęć pomocy i wysłuchania jest częścią przyjaźni, życzliwość i umiejętność wybaczania są częściami przyjaźni, choć być może istnieją przyjaźnie pozbawione tych cech...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
melpomena zła kobieta
Dołączył: 03 Wrz 2005 Posty: 9156 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 475 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 17:37, 13 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Apro, Pasztet pyta o permanetny dyskomfort.
Oczywiście, że przyjaźń nie musi być zawsze przyjemna i komfortowa. Ale jeśli zawsze jest nieprzyjemna i brak komfortu, to według mnie absolutnie nie jest przyjaźnią.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
franek kimono woźny na kartoflisku
Dołączył: 19 Paź 2006 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 178 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 18:38, 13 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
choć być może istnieją przyjaźnie pozbawione tych cech...[/quote]
nie wiem, moje takie nigdy nie były i wręcz nie jestem osobą, której przyjaźni bazują na wspólnych przyjemnościach, pasjach i rozrywkach. Pragn być potrzeba i móc coś wnosić, jakąs głębszą wartość, czy choćby od czasu do czasu faktyczną pomoc w życie swoich przyjaciół.
pytanie brzmi odwrotnie, czy podtrzymywać relacje w których wysłuchuje się, potakuje,udaje wspólnotę myślenia itp. z osobami do których nie czuje się tej przyjaźni, ale one jej potrzebują (a bynajmniej nie są np. naszymi krewnymi gdzie w grę wchodzą jeszcze inne zobowiązania).
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Aproxymat Para X to my
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 33795 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1537 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: zewsząd Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:25, 13 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
No bo to nie jest może przyjaźń - ale właśnie życzliwość czy skłonność do wysłuchiwania innej osoby - niejako "oddzielnie" w porównaniu z zakresem słowa "przyjaźń". Może to trochę skomplikowałem. W każdym razie chodzi mi o to, że pewne pojęcia są trudne do zdefiniowania ścisłego. Zawsze uważałem, że przyjaźń po prostu jest, nie zależy od deklaracji "przyjaźnimy się", wynika po prostu z jakiejś więzi między ludźmi. Moje zdanie jest podobne do Animy - czyli nie wiem co doradzić, trudno mi rozstrzygnąć, co zrobić w tej sytuacji. Trwać w takim układzie? Zerwać go? Przekształcić w jakiś inny, luźniejszy?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|