|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
teraz maksymalna dawka powietrza
Dołączył: 22 Wrz 2006 Posty: 456 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 20:12, 22 Lut 2007 Temat postu: ofiary czy beneficjenci |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Czy nie macie czasem wrażenia, że medycyna (nauka) nie liczy się zupełnie z człowiekiem, zatraca swój cel, schodzi na boczną drogę. Raz celem ratowanie zycia jako największego skarbu - bezcennego, a raz jest to wygodnictwo i przyjemność życia.
Nie macie uczucia, że stjemy się niewolnikami nauki?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
melpomena zła kobieta
Dołączył: 03 Wrz 2005 Posty: 9156 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 475 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 20:33, 22 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Ostatnio jakaś Amerykanka też się odmłodziła, żeby mieć dziecko z próbowki. Prawo amerykańskie zezwala na to kobietom do 55 roku życia, a ona miała ponad 60 zdaje się. Uwierzyli jej na słowo.
Cała szczęśliwa i w skowronkach ogłosiła światu, że teraz szuka mężczyzny, który by jej pomógł wychowywać dziecko, bo chciałaby z kimś wychowywać to dziecko i zdaje się, że kwestie materialne też wchodziły w rachubę.
Bardzo mnie to zniesmaczyło. W życiu nie zdecydowałabym się na dziecko, nie mając ustabilizowanej sytuacji finansowej. I nie mam na myśli conajmniej dwukrotnej średniej krajowej, tylko stałą pracę zapewniającą utrzymanie mnie i dziecku.
Oczywiście wzywanie boskiego imienia to przegięcie. Co on ma do dziesięciu lat leczenia bezpłodności? Bóg ją leczył? Ja rozumiem, że chciała mieć dziecko, ale nie mogła się leczyć z 35 lat wcześniej? Jak to dziecko będzie się czuło?
Kiedyś pracowałam w rejestracji dziecięcej i przyszła kobieta z dzieckiem. Pytam się, jak wnuczka ma na imię, a ona na to - córka. Pewnie, że było mi głupio i od tego czasu mówiłam bezosobowo - dziecko - ponieważ chłopczyka w loczkach wzięłam za dziewczynkę (ale mama się tylko śmiała).
Taka kobieta nie młodnieje, jest coraz starsza, bardziej zmęczona, będzie biegała w parku za pięciolatką? Uważam, że to był bardzo egoistyczny kaprys, który tylko się odbije niekorzystnie na dziecku.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Czw 20:55, 22 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Wiesz co Mel...Tu nawet nie trzeba specjalnie zastanawiać się, żeby zająć stanowisko w sprawie...
Jest czas na skakanie w gumę, na pierwsze fascynacje, na piaskownicę i na rodzenie dzieci.
Z całą stanowczoscią stwierdzam, ze wiek lat prawie 67 nie jest adekwatny do tego ostatniego....
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
franek kimono woźny na kartoflisku
Dołączył: 19 Paź 2006 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 178 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 21:31, 22 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
beneficjenci systemu zawsze stają się jego zakładnikami...
a co do starych rodziców to się tak nie oburzam. Jakoś na 60 letnich ojców nikt się nadmiernie nie krzywi, więc czemu dziwić się kobietom, które nie dość że żyją bardzo długo (statystycznie rzecz biorąc 60-letnia matka spokojnie dożyje ukończenia studiów przez dzieci i wnuków i prędzej dożyje 90-tki niż tatus przeżywający drugą młodość), to jakość życia przeciętnej 60-latki jest dziś dużo lepsza niż 30-latni 100 lat temu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
melpomena zła kobieta
Dołączył: 03 Wrz 2005 Posty: 9156 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 475 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 22:11, 22 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
franek kimono napisał: | a co do starych rodziców to się tak nie oburzam. Jakoś na 60 letnich ojców nikt się nadmiernie nie krzywi |
Ja się krzywię. Mój sąsiad został ojcem w wikeu 50 lat.
Dajcie spokój...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz Gość
|
Wysłany: Czw 22:48, 22 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
franek kimono napisał: | beneficjenci systemu zawsze stają się jego zakładnikami...
a co do starych rodziców to się tak nie oburzam. Jakoś na 60 letnich ojców nikt się nadmiernie nie krzywi, więc czemu dziwić się kobietom, które nie dość że żyją bardzo długo (statystycznie rzecz biorąc 60-letnia matka spokojnie dożyje ukończenia studiów przez dzieci i wnuków i prędzej dożyje 90-tki niż tatus przeżywający drugą młodość), to jakość życia przeciętnej 60-latki jest dziś dużo lepsza niż 30-latni 100 lat temu. |
To nie tak do końca... jak powiedziala Seeni jest czas na to zeby być matką, jest i czas zeby być babką. Nie wystarczy dozyc pelnoletnosci dziecka.. trzeba jeszce je wychować, mieć dla niego nieskonczenie wiele tak cierpliwości jak i stanowczości... próbować znależć płaszczyzne porozumienia, wpólne pasje ... etc.
Jakos nie widzę rozmowy 75-letniej matki z 15 letnia córka.
Ojca zresztą tez.
Może zamiast rodzic dziecko lepiej kupic sobie w tym wieku pekińczyka ? |
|
Powrót do góry |
|
|
teraz maksymalna dawka powietrza
Dołączył: 22 Wrz 2006 Posty: 456 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 23:14, 22 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
a co medycyna ma dla tego mężczyzny
przeraża mnie jej niemoc
czy ten człowiek raczej stracił, czy zyskał dzięki medycynie?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez teraz dnia Czw 23:28, 22 Lut 2007, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz Gość
|
Wysłany: Czw 23:26, 22 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
teraz > to bardzo trudna etycznie kwestia.
czlowiek sie dusi... pozwolic mu na to ? czy podlaczyc do respratora??
a skoro został podlaczony.... to kto ma moralne prawo podjecia decyzji o wyłączeniu urządzenia.
lekarz patrząc w oczy przytonego pacjenta???
jego rodzice?????
życie sklada się z decyzji. I akurat w tym przypadku decyzje lekarzy uwazam za sluszną.... bowiem nie wolno tworzyc precedensu iż o losie czlowieka może decydować rzut moneta, czy widzimisie lekarza.
Z drugiej strony czlowiek ma niepodwazalne prawo ( pomijając kwestie swiatopogladowe) do odebrania sobie zycia.. więc brak fizycznej mozliwosci wykonania tego, nie powinien stanąc na przeszkodzie takiej decyzji. |
|
Powrót do góry |
|
|
teraz maksymalna dawka powietrza
Dołączył: 22 Wrz 2006 Posty: 456 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 23:40, 22 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
nie wiem sama co myśleć,
czy to jeszcze jest pomoc, ratowanie tego człowieka
medycyna zaszła w tym przypadku w ślepy zaułek, chyba
ale może to jest tak, żeby nauczyć się "sklejać" rdzeń kręgowy najpierw trzeba umieć utrzymać przy życiu człowieka z uszkodzonym rdzeniem kręgowym,
może doczeka, jak mówił Religa, czasów, gdy medycyna mu pomoże
( oczywiście to jest tylko przykład, takich ślepych zaułków jest więcej)
Powołując się na przykład starej matki chciałam pokazać, jak medycyna potrafi realizować zachcianki, w takich przypadkach zwykle okupione śmiercią innych "ciąż" - chodzi mi o metodę in vitro - może to na razie też taki ślepy zaułek - żeby jedno dziecko przeżyło kilkoro musi umrzeć, może za jakiś czas te kilkoro będzie prawie zero.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
melpomena zła kobieta
Dołączył: 03 Wrz 2005 Posty: 9156 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 475 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 0:20, 23 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
nudziarz napisał: | życie sklada się z decyzji. I akurat w tym przypadku decyzje lekarzy uwazam za sluszną.... bowiem nie wolno tworzyc precedensu iż o losie czlowieka może decydować rzut moneta, czy widzimisie lekarza. |
A wiesz Nudziarzu co decyduje o aborcji? Gotówka.
W szpitalu, bezpłatnie, światopogląd i religia nie pozwala. W prywatnym gabinecie kasa jest świetnym środkiem na utratę pamięci i uciszenie wyrzutów sumienia. Zresztą, jakich wyrzutów sumienia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Pią 1:00, 23 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
nudziarz napisał: |
a skoro został podlaczony.... to kto ma moralne prawo podjecia decyzji o wyłączeniu urządzenia.
lekarz patrząc w oczy przytonego pacjenta???
jego rodzice?????
|
On. On ma do tego moralne prawo.
Oczywiście, prawem innego człowieka, jest odmowa wykonania tej prośby, ale na pewno nie zakaz.
Dla mnie te dwa przykłady są trochę nieprzystające. Dziecko w wieku 66 lat to kaprys niedojrzałej emocjonalnie kobiety [może rodzaj tego hormonalnego odchyłu dotykającego czasem panie w wieku pobalzakowskim (?)], świadoma decyzja o chęci zakończenia własnego życia - niezbywalne prawo jednostki do decyzji o własnym ciele, jakości własnej egzystencji i jej końcu. |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz Gość
|
Wysłany: Pią 7:41, 23 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
widzisz Teraz> kiedyś rozwazałem ten temat w grupie przyjaciół. I przekonało mnie jedno zdanie.... nie wolno stworzyc systemu w którym lekarz miałby prawo do podejmowania decyzji w kwestii: czy ktos ma prawo do zycia, czy tez nie. Pomijajac juz kwestie niemożności precyzyjnego uregulowania prawnego takiego zagadnienia, nakładalibysmy na barki lekarza cięzar nie do udzwigniecia.... brzemie Boga prawie, który ma decydować ( czasem w ułamku sekundy) czy ktos ma prawo do zycia czy tez nie.
Jest rzecza oczwista.. ze nie istnieje prawo, zasada czy reguła obejmujaca i przewidujaca wszelkie okolicznosci.. jednak te szczególne przypadki rozkładają się mniej wiecej równomiernie na obu obrzeżach zagadnienia.
Mój kolega ma babcie.... kilkanaście lat temu poprosił mnie o zawiezienie do swojej babci. Staruszka miała 89 lat, straciłą przytomność.. wezwany lekarz pogotowia stwierdził iż po prostu przyszedł jej czas....
Prawie równoczesnie z nami dojechał brat kolegi.. tez lekarz. Podał babci glukoze w kroplówce.. jakieś srodki nasercowe... w kazdym razie uczestniczyłem w jej setnych urodzinach i babcia OSOBIŚCIE zrobiłą i przyniosła mi kawę.
Tam odstapienie od działania lekarza byłoby wybawieniem dla pacjenta.. tu.. skazaniem go na przedwczesną smierć.....
to co robic?? |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Pią 8:02, 23 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
nudziarz napisał: | widzisz Teraz> kiedyś rozwazałem ten temat w grupie przyjaciół. I przekonało mnie jedno zdanie.... nie wolno stworzyc systemu w którym lekarz miałby prawo do podejmowania decyzji w kwestii: czy ktos ma prawo do zycia, czy tez nie. Pomijajac juz kwestie niemożności precyzyjnego uregulowania prawnego takiego zagadnienia, nakładalibysmy na barki lekarza cięzar nie do udzwigniecia.... brzemie Boga prawie, który ma decydować ( czasem w ułamku sekundy) czy ktos ma prawo do zycia czy tez nie.
|
Nie rozumiem w tych debatach na temat eutanazji tendencji do ciągłego przerzucania odpowiedzialności na innych. To nie lekarz ma, w tym przypadku, podejmować decyzję o prawie do cudzego życia. Przecież podstawową zasadą eutanazji, w ścisłym tego słowa znaczeniu, jest świadoma decyzja pacjenta w tej kwestii, wyłącznie pacjenta. Rolą lekarza nie jest podejmowanie za kogoś decyzji, tylko stwierdzenie, czy stopień świadomości pacjenta na to pozwala. Oczywiście, można tu dywagować, jaka jest, powiedzmy, jakość świadomości cierpiącego chorego z perspektywą rychłej śmierci w udręce, ale najważniejsze życiowe decyzje często są silnie subiektywne i jest to subiektywizm, do którego mamy pełne prawo.
Lekarze często przyjmują rolę boga - właśnie w ciągu ułamku sekundy nierzadko muszą podjąć decyzję, w jaki sposób kogoś ratować, albo - kogo ratować w pierwszej kolejności. Niektórzy z tą rolą boga utożsamiają się bardzo mocno, na własne życzenie. Jestem pewna, że tak
jak wielu nigdy nie zdecydowałoby się pomóc choremu odejść, tak samo wielu uznałoby to za swój obowiązek.
Nie, ja w ogóle nie rozumiem, o czym pisze Nudziarz. Czy my naprawdę rozmawiamy o eutanazji? Jakie znowu decyzje o prawie do życia podejmowane, w ułamku sekund, przez lekarza? |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz Gość
|
Wysłany: Pią 8:21, 23 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Anima... nie rozmawiamy o eutanazji.. w tej kwestii panuje tu cąlkowita zgodność.
"Teraz" podniosła temat sensu podłaczenia chłopaka do aparatury podtrzymujacej zycie w sytuacji, kiedy medycyna nie potrafi leczyć schorzenia, które stało się przyczyną jego bezdechu.
I mój post tej kwestii dotyczy
edit: a własciwie sensu ratowania życia za wszelką cene. |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Pią 9:11, 23 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
OK, klapki na oczach
[słyszę to co chcę słyszeć, widzę to co widzieć chcę] |
|
Powrót do góry |
|
|
teraz maksymalna dawka powietrza
Dołączył: 22 Wrz 2006 Posty: 456 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 9:36, 23 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Ja tak sobie myślę:
sukcesem medycyny jest uratowanie życia chłopakowi
sukcesem "babci" jest urodzenie dziecka
ale czy to na pewno są sukcesy - chłopak już jest facetem i ciągle nie widać dla niego szans na powrót do zdrowia
"babcia" urodziła dziecko kosztem śmierci innych dzieci ( metodą in vitro)
martwe płody są ofiarami na pewno
chłopak - nie jest to jednoznaczne, ale sukces w jego przypadku to za duże słowo.
Jeśli przypomnimy sobie dyskutowaną tu raczej pod innym kątem sprawę Ashley i przytoczymy wypowiedź Melpomeny o usuwaniu ciąż to rysuje się obraz medycyny nie mającej żadnych zasad moralnych, stojącej ponad człowiekiem, który staje się w zasadzie przedmiotem jej działania. Głupio to brzmi, bo medycyna sama nie działa, działają ludzie - podmioty na pewno w imię innych ludzi - także podmiotów, traktując jednak ludzi przedmiotowo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz Gość
|
Wysłany: Pią 9:48, 23 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Troszkę się zagalopowałaś z tą babcią chyba ?
Bo.. o ile dobrze zrozumiałem... uznałabyś urodzenie dziecka przez babcię za sukces.. o ile zmieniałby się technika zapłodnienia in vitro na taka, przy której zapładnianoby wyłącznie jedną komórke jajową.
A problem chyba nie w technice jednak..
Jest zreszta inny - szeroki jak rzeka temat matek zastepczych i całej sfery prawno-moralnej z tym związej. |
|
Powrót do góry |
|
|
Pasztet Gość
|
Wysłany: Pią 10:02, 23 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Zaplodnione jajo, a plod to, zdaje sie, wielka roznica.
Metoda in vitro to triumf nad zlosliwoscia natury, ktora niektorzy uwielbiaja porownywac do boga.
Kuchnia poleca:
zaplodnione jajeczko na miekko, na twardo, czy jajeczniczke? |
|
Powrót do góry |
|
|
lulka Ewa chce spać
Dołączył: 29 Sie 2005 Posty: 11227 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1364 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:31, 23 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Widziałam tego pana z artykułu pierwszego w tv jak trzymając ołówek z ustach wystukiwał l(leżąc) na klawiaturze swoja prośbę o eutanazję.
Rozpłakałam się...Ale...Czytam i tylu ilu ludzi tyle punktów widzenia. I dobrze. Zgadzam się z prawem człowieka do decyzji odebrania sobie życia (ogladając ten program najchętniej poleciałabym jak na skrzydłach i skończyła jego cierpienia).
Jednak jak człowiek ochłonie to zaczyna myśleć trochę inaczej. Przecież jest jeszcze ta druga strona. Wykonawcza. Jak ktoś tutaj wspomniał - jeden lekarz postąpiłby tak, a inny inaczej rzutując na dalszy ciąg wydarzeń.
Jak niby ktoś ma zadecydować i spełnić wolę proszacego skoro prawo tego legalnie nie przewiduje? (I mam tutaj na myśli sumienie wykonawcy).
Z drugiej strony tam gdzie ono istnieje też nie jest idealnie bo wciąż słyszy się o popełnionych błędach.
Trudny temat.
W kwestii drugiego nawet nie będę się wypowiadać. Jednostkowe zdarzenie rangi "Księgi Guinesa".
Jeśli już to mogę się podpisać pod tym co napisała Franek.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
melpomena zła kobieta
Dołączył: 03 Wrz 2005 Posty: 9156 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 475 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 10:59, 23 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
nudziarz napisał: | Troszkę się zagalopowałaś z tą babcią chyba ? |
I tą metodą in vitro jako przyczyną śmierci "innych dzieci".
lulka napisał: | (I mam tutaj na myśli sumienie wykonawcy). |
Takie sumienie przelicza się na odpowiednią kwotę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|