|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
flykiller Gość
|
Wysłany: Wto 7:48, 18 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Zatem jak sobie to wyobrażasz, Nudziarzu?
Potrącasz przypadkowo lisa i wychodzisz z samochodu sprawdzając, czy zderzenie nie uszkodziło auta, a potem odjeżdżasz?
Czy dzwonisz np. na policję, żeby się dowiedzieć, że oni nie zajmują się podobnymi przypadkami, trwonisz więc następne pół godziny na znalezienie kogoś, kto "się zajmuje", a potem czekasz kolejną godzinę przy lisie, aż ktoś właściwy raczy się pojawić?
Będąc kierowcą, nie miałabym dylematu, czy przekraczam szybkość czy nie, jadąc do lecznicy, bo kwestie przepisów w ogóle by mnie wtedy nie interesowały - wobec priorytetów.
Zawsze można mieć wtedy nadzieję, że jeśli już się trafi, to na ludzkiego policjanta |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Wto 13:15, 18 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Jadąc nocą autem w okolicach lasu zawsze się nad tym zastanawiam i... zwalniam. Nie wiem jakbym się zachowała. Jestem sama - ranne dzikie zwierzę, które ma mnie za wroga. Chyba stać by mnie było jedynie na telefon na policję.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Wto 14:30, 18 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
To jest przepis nakazujący udzielenie pomocy, zapewne w takiej formie, jaka jest możliwa. Nie oczekuje się przecież od włoskich kierowców, że będą do samochodu osobowego pakowali rannego łosia (tam, zresztą, chyba łosie nie występują, ale mniejsza z tym ). Nie wiem, jak to jest zorganizowane u nich, ale gdyby założyć, że polski kierowca chciałby sprowadzić telefonicznie pomoc, zamiast szarpać się z półprzytomnym dzikiem, to nie miałby się do kogo zwrócić.
Jakiś czas temu opisywano historię kobiety, która potrąciła, zdaje się, właśnie łosia i pełna dobrych chęci, usiłowała wezwać pomoc. Policja kierowała ją do kolejnych weterynarzy, którzy budzeni w środku nocy odmawiali przyjazdu na miejsce zdarzenia. Kiedy, po kilku godzinach, jeden zdecydował się przyjechać, zwierzę nadawało się już tylko do uśpienia. A ta kobieta sterczała kilka godzin, w nocy, na poboczu, w towarzystwie cierpiącego i zdychającego łosia, w poczuciu całkowitej bezsilności. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|