Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
teraz maksymalna dawka powietrza
Dołączył: 22 Wrz 2006 Posty: 456 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 22:32, 12 Lut 2007 Temat postu: ile kosztuje miłość? |
|
|
Oczywiście nie pytam o kasę wydaną na kino, kawiarnię itp.
Ciekawa jestem, czy nie uważacie, że zdarza się, iż partnerzy ograniczają się ( czasem wzajemnie, czasem jednostronnie) np. wymuszając rezygnację z tych czy innych znajomości, ograniczając kontakty z rodziną?
W ten sposób odbierają partnerowi częstkę jego jestestwa, tego która była tylko jego ( nie miała nic wspólnego z teraźniejszym związkiem).
Uważacie, że to w porządku?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Wto 0:31, 13 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Nie jest w porządku. To nie jest dobra miłość. Pozostaje próba wpływania na zachowanie partnera albo poważna refleksja nad tym, czy dla takiej miłości chcemy poświęcić nasze jestestwo. |
|
Powrót do góry |
|
|
Aproxymat Para X to my
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 33795 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1537 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: zewsząd Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 9:02, 13 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Ale to jest naturalne (to ograniczenie kontaktów). Każdy ma ograniczoną ilość własnego czasu i w miarę przybywania "nowych osób" nie można wszystkim poświęcać go w jednakowo dużej ilości.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Drahna piórko na gzymsie
Dołączył: 01 Lis 2005 Posty: 867 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 12:15, 13 Lut 2007 Temat postu: Re: ile kosztuje miłość? |
|
|
teraz napisał: |
Uważacie, że to w porządku? |
Pytanie jak mniemam czysto retoryczne.
Choć przyznać muszę, że w niektórych przypadkach wielce konieczne/przydatne/pożądane.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
teraz maksymalna dawka powietrza
Dołączył: 22 Wrz 2006 Posty: 456 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 20:06, 13 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
aproxy - nie chodzi mi o wybór, pytam o przymus
Często się spotykam z dezaprobatą jednego z partnerów względem rodzin, znajomych ich partnerów.
Słyszę teksty: twoja matka to to, czy tamto; nie zapraszaj Kowalskiego, bo coś tam...albo coś w tym rodzaju.
Jasne, że jak się kocha to się wybiera, to się żegna, to idzie się w świat z tą ukochaną osobą, ale zostawia sobie człowiek prawo do bycia jeszcze z kimś innym ( nie kochankiem/ą ale z kumplem, rodziną itp.)
Kiedy partner doje do zrozumienia, jak bardzo sobie nie życzy, zachowuje się ostentacyjnie itp. to w mojej ocenie jest to jakby zniewolenie, kradzież, albo jak w tytule ogromny koszt takiej miłości ponoszony przez drugą osobę.
Zastanawiam się, czy warto tyle zapłacić, czy w ogóle to jeszcze miłość?
Używanie słowa warto jest trochę niezręczne, ale takie mi przychodzi do głowy.
Wydaje mi się dobrze się rozumiem z animavilis - to niedobra miłość.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pasztet Gość
|
Wysłany: Wto 20:39, 13 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
To troche dziwne, ze ludzie, ktorzy twierdza, ze sie kochaja maja trudnosci w normalnej, szczerej komunikacji, ktora z reguly wyjasnia tego typu kwestie. Moze nie rozwiazuje, ale wyjasnia. Chocby poprzez odpowiedz na pytanie: dlaczego?
Chodzi o odslanianie intencji. Jesli dwoje najblizszych sobie osob tego nie potrafi, to co to za bliskosc?
Zawsze istnieje jakis powod, dla ktorego postepowanie partnerki/partnera nam sie nie podoba, drazni lub denerwuje, az do braku akceptacji wlacznie. Jak to mowi jeden taki muzyk: warto rozmwiac
To jak to jest? Bliscy, czy po prostu obcy-zyjacy-razem. |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Wto 22:16, 13 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Aproxymat napisał: | Ale to jest naturalne (to ograniczenie kontaktów). Każdy ma ograniczoną ilość własnego czasu i w miarę przybywania "nowych osób" nie można wszystkim poświęcać go w jednakowo dużej ilości. |
No tak, ale pewnie należałoby rozróżniać tę normalną sytuację, związaną z ograniczeniami, jakie niesie czas i tę, powiedzmy, lekko patologiczną, kiedy te ograniczenia są próbą zawłaszczenia czyjegoś czasu.
Jako żywo staje mi przed oczami urodzinowy post jednego z userów, w którym była mowa o niechęci małżonki do niezapowiedzianych [i zapowiedzianych także] wizyt, odsuwaniu się od przyjaciół, zrywaniu kontaktów towarzyskich. Przykre i niepokojące. |
|
Powrót do góry |
|
|
bo ja anty-Titanick
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 121 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)
|
Wysłany: Wto 22:40, 13 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
ja mam przeszło 20 lat za sobą z tym samym mężczyzną i na pewno nie maiałabym perspektywy na następny choćby rok, gdybym czuła się ograniczana. Czasem widzę troskę w oczach mojego męża gdy on czuje, że to co ja zamierzam nie jest zbyt dobre dla mnie - ale nigdy nie zabrania. Ja z wiekiem coraz lepiej wybieram
Bycie razem to sprawa bliskości, zaufania, kompromisów. Mój mąż jest bardzo religijnym człowiekiem a ja nie - on chodzi sobie do kościoła w soboty wieczorem, a ja mam w tym czasie swoje cotygodniowe zajęcia. Niedzielne poranki jak sie da (czyli jak sie nie pracuje) mamy dla siebie. Moja córka twierdzi, że my się po prostu kochamy i może ma rację? Ja wiem jedno - cały czas pracujemy nad sobą i nad naszym związkiem i myślę, że to procentuje we wzajemnych relacjach. Najgodsze są układy gdy jedna ze stron (lub obie) są przekonane o swoim monopolu na rację i są co prawda zainteresowane zmienianiem, ale nie siebie ,tylko swojego partnera.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Drahna piórko na gzymsie
Dołączył: 01 Lis 2005 Posty: 867 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 0:09, 14 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Pasztet napisał: |
To jak to jest? Bliscy, czy po prostu obcy-zyjacy-razem. |
Sublokatorzy?
I zapytam naiwnie: czy bycie razem oznacza bycie razem ze wszystkimi "znajomymi i bliskimi królika?"
Przecież tyle się słyszy o rozpadzie związku dzięki : feministycznie nastawionej pściapściółce, męskiemu szowinizmowi kolegi spod garażu czy też nadgorliwej mamusi, której zabrakło wyobraźni i nie przecięła pępowiny...a partnerowi niekoniecznie w smak ułożone kolorami bokserki.
Inaczej.....czy mamy prawo narzucać swoich znajomych i rodzinę partnerowi? Przecież on decyduje się na bycie z nami....nie z nimi.
Czy też związek dwojga w tym tyglu dwóch światów nie powinien wypracować jednego?
A wypracowanie go polega nie na zwyczajowym "nie, bo nie" tylko jak napisał Pasztet na
Cytat: | Chocby poprzez odpowiedz na pytanie: dlaczego?
|
A "cała zabawa" rozbija się o umiar.
Moim zdaniem na pytanie początkowe nie ma jednoznacznie brzmiącej odpowiedzi "tak lub nie"
Wszystko zależy i od nas i od naszych partnerów i....od samych znajomych/rodziny.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ws maszynista z Melbourne
Dołączył: 02 Wrz 2005 Posty: 2151 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 127 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 13:20, 14 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
im więcej kosztuje tym mniej miłości w miłości chyba ...
zdaje się, że co innego miłość a co innego życie z drugim człowiekiem
dzień w dzień, im więcej kosztów, wyrzeczeń, przemilczeń, zaciskanych szczęk,
tym chyba poważniej trzeba wejrzeć w tą miłość,
no i czy aby jest równowaga, nie równowaga świata zew. i wew.,
ale dawania i brania, no i podstawa - dialog,
czasem myślę, że to najtrudniejsza rzecz dla ludzi,
otwarcie porozmawiać i zaakceptować drugą osobę taką
jaka ona jest, nie przerabiac na własną modłę,
pozwolić iść własną drogą obok nas ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pasztet Gość
|
Wysłany: Śro 13:30, 14 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Moze nie obok, ale razem z zachowaniem wlasnych swiatow. Tego co dla kazdego jest wazne. Ale kij ma dwa konce: jesli dla kogos jest wazne codziennie nawalic sie z kumplami w pubie, a partnerka tego nie akceptuje, to szans na kompromis raczej brak. Jesli jej matka, zjawia sie co drugi dzien w domu i miesza, a ona w sporach zawsze bierze strone matki, a nie partnera (pomijam juz sam skandaliczny fakt dopuszczenia osoby trzeciej do uczestniczenia w cudzym zyciu), to tez mamy grubszy problem. Ale to wszystko tylko skutki. Skutki tego, ze kiedys tam para ludzi nazwala laczaca ich relacje miloscia, cos sobie obiecali, ale to wszystko stalo sie zanim zaczeli ze soba mieszkac, zanim zorientowali sie jak sie zachowuja w codziennych sprawach, zanim sprawdzili czy ich tryby zycia i wartosci (nie te werbalnie przekazywane podczas romantycznych spacerow na plazy, a te realizowane dzien po dniu) w ogole moga miec cechy wspolne. Innymi slowy: przerzucili sie.
I nie potrafia sie z tego wyplatac. Przy czym niekoniecznie mam na mysli rozstanie. |
|
Powrót do góry |
|
|
ws maszynista z Melbourne
Dołączył: 02 Wrz 2005 Posty: 2151 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 127 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 13:36, 14 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
no i jak nie zaczną gadać ze sobą otwarcie
a będą się zamykać się przed sobą i na siebie,
unikać i wzajemnie oskarżać, to to rozstanie stanie się faktem,
bez względu na to, czy będą dalej razem pod tym jednym dachem czy nie, osobiscie na myśl o takim życiu razem a osobno włosy mi się jeżą na karku
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
znana ktośka Gość
|
Wysłany: Sob 22:49, 24 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
bezcenna |
|
Powrót do góry |
|
|
teraz maksymalna dawka powietrza
Dołączył: 22 Wrz 2006 Posty: 456 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 23:32, 24 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
nie ma ceny - wchodzę w to
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Nie 10:58, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Z tą miłością i bliskością to jakiś daleko posuniety kretynizm jest...
Z mojego punktu widzenia :
Nie toleruję żadnych ograniczeń narzucanych przez kogoś.Sama jednak dosyć przykładnie zakładam sobie kaganiec.
Nigdy nie pojmę tego pokrętnego mechanizmu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Dostojny farsz poziomkowy
Dołączył: 08 Lis 2006 Posty: 515 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mazowsze Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 12:01, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Mądry temat
Miłość sama w sobie jak Ktośka zauważyła jest bezcenna
ale bycie z partnerem wymaga czasem "zapłaty"
hmmm jak sobie pomyślę, to moje działania też są troszeńkę ograniczane przez moją Partnerkę ..., na szczęście troszeńkę i można to "zapłacić"
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Juli* sobą być i więcej nic
Dołączył: 11 Kwi 2006 Posty: 7997 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:22, 02 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Tylko pogratulować
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kipol maszynista z Melbourne
Dołączył: 31 Maj 2006 Posty: 8027 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Sycylia
|
Wysłany: Pią 12:24, 02 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Nic nie czytałem w tym temacie-dlatego tylko krótko-jak można to w ogóle wyceniać?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Juli* sobą być i więcej nic
Dołączył: 11 Kwi 2006 Posty: 7997 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:25, 02 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Dlatego wcześniej użyłam pojęcia "bezcenne"
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kipol maszynista z Melbourne
Dołączył: 31 Maj 2006 Posty: 8027 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Sycylia
|
Wysłany: Pią 12:34, 02 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Nie -po prostu nawet nie bezcenne-bowiem niektórzy znają cenę płatnej miłości.Po prostu nie wuważam,by setka ludzi miała choćby przybliżone zdanie na tenm temat-dlatego można jedynie przedstawić własny pogląd-oczywiście jeśli coś wyceniać wygra najbogatszy,lub najfartowniejszy...dlatego to bezprzedmiotowa,a raczej nieproduktywna dyskusja...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|