|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pochodzenie O-Ren Ishii maszynista z Melbourne
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 5578 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 363 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: centrum PL Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 0:39, 07 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Jeszcze chwilę mi to składanie zajmie... Bo tak sobie myślę że nie wiadomo kto i kiedy tu zajrzy więc teoretyczna możliwość, że komuś się to przyda, jednak istnieje
Także chcę jakiś porządek zaprowadzić. Ale póki co... mam gotową mapkę ! o ! No... prawie gotową. Powinno wyjść ze cztery może pięć postów
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pochodzenie O-Ren Ishii maszynista z Melbourne
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 5578 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 363 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: centrum PL Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:36, 08 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Jako że o urodzie kobiet już wspominałem, napomknę luźno o cudownym systemie gospodarczym, którego podstawową zaletą jest to, że jest prawdziwie kosmiczny, gwarantuje widowiskowe wzloty i upadki (z przewagą tych drugich) i w zasadzie stałą obecność w księdze rekordów Guinessa w kategorii „bankructwa”. Dodatkowo pominięcie tego tematu w zasadzie uniemożliwia jasny i zrozumiały przekaz. Nie da się ogarnąć czy jest drogo czy tanio... a jest zarazem tak i tak
System jest prosty. Rząd każdego ranka określa że 1 usd to np. 4,80 peso. Czy to nie jest genialne ? W Argentynie nie ma problemu z jakimiś spekulacjami, jakimiś bzdurami o popycie i podaży, bo po co to komu ? Ma być 5 to jest 5, ma być 4,80 to jest 4,80 i git ! Dopełnieniem sytuacji są ceny, może nie w restauracjach ale na lotniskach czy muzeach to standard – czyli Argentyńczycy płacą x, inni latynosi +100%, białasy z Europy +300%. Z przyczyn zupełnie niezrozumiałych () szalejąca inflacja uniemożliwia jakikolwiek rozwój… chociaż nie, źle napisałem, szara strefa i tzw. „blue market” (eufemizm, blue=black) wręcz kwitną. To, że system bankowy jest na ulicy jest tak naturalne jak „wyprowadzacze psów”*. Bo miałem trochę wątpliwości na początku. Albo idę i płacę za hamburgera 7,50 peso czyli 1,50 usd albo płacę 7,50 peso czyli 1 usd – od czego to zależy ? Ano od tego czy wymieniłem kasę w kantorze, banku, wyciągnąłem z bankomatu czy może jednak wymieniłem na ulicy - jednakże trochę tak głupio przyjechać do obcego kraju i od razu łamać prawo, jak myślicie ? Do tego może i w łeb da się wyhaczyć. (o to akurat zapytałem lokalsów, którzy zapewnili mnie że „no problemo, poza tym tam jest tam mnóstwo policji…” Cóż… ). Czasami wymieni się kasę na kolorowe papierki ale mi się nie zdarzyło...
Argentyńczycy wymyślili też wiele nowości finansowych które zdobyły poklask ogólnoświatowy - wystarczy wymienić argentyński system inwestowania (obecnie zdelegalizowany w większości krajów na świecie), dyskryminację cenową (zdelegalizowana w całej Europie, Ameryce Pn. i większości innych cywilizowanych miejsc), wystarczy wymienić obowiązkowe przewalutowania (zamiast ogłaszać że 1 usd to 5 peso czy ileśtam, raz wymyślili że 1 usd to 1 peso… potem przewalutowali oszczędności dewizowe a Argentyńczycy są od tego czasu dość sceptyczni wobec banków ). 130 mld USD zadłużenia to już w zasadzie detal…
Jeżeli ktoś myśli o wycieczce to lepiej wcześniej niż później - biedaczki pewnie zaraz znowu zbankrutują
* A „wyprowadzacze psów” to taki lokalny i popularny zawód, nie znam niestety pełnej nazwy – może „dog manager” ? Czyli faceci co wyprowadzają psy na spacer – mają szeroki pas ze stalowymi szlufkami i do tego psa, tfu, pasa, zapinają sobie tak z 10 sztuk psów i idą na spacerek… Dobermany, jamniki – luzik... Na TLC taki program leciał „Zaklinacz psów” – nie wiem czym się tam tak jarali że gość jednego psa przy nodze prowadzi… leszczyk…
Post został pochwalony 2 razy
Ostatnio zmieniony przez Pochodzenie O-Ren Ishii dnia Wto 7:24, 09 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Pochodzenie O-Ren Ishii maszynista z Melbourne
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 5578 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 363 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: centrum PL Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:01, 10 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Buenos Aires, szerzej znane w formie pisanej jako BsAs, urzekło mnie od pierwszych chwil i nie popuściło swojego uroku do końca. Nawet jeżeli te pierwsze chwile to były 2,5h w gigantycznej kolejce do odprawy (wywiad, zdjęcie, odciski palców) i drobne komplikacje płatnicze. Docierając do centrum, humor miałem doskonały, widząc że hostel, opłacony jeszcze w PL, naprawdę istnieje ale przy płaceniu za taksówkę trochę mina mi zrzedła. Taksiarz wziął kasę, obejrzał i stwierdził że 100 peso jest fałszywe. Faktycznie jak się przyjrzałem to było dziwne… a to oznaczało że dostałem fałszywki w kantorze na lotnisku ! Fantastico ! Na szczęście miałem inne 100 peso które już było dobre. Potem się dowiedziałem że to standardowy myk taksiarzy – to on wziął ode mnie banknot i podmienił go na fałszywkę a te z kantoru były dobre. Dobre to dużo powiedziane, kantor też kantował ale tylko na kursie który, co niewiarygodne, był gorszy niż kurs rządowy (a ten standardowo jest bandycki).
Koszty „pierwszej chwili” (cca. 4h) w Argentynie:
Taksówka: 30 USD
Ojebanie przez taksiarza: 13 USD
Ojebanie w kantorze: 33 USD
Suma: 76 USD
Od tego momentu było tylko lepiej. Po pierwsze trafiliśmy do naszego hostelu kategorii „prawie-Ritz”. W cenie był widok na mur z cegieł i brak karaluchów. To akurat jest ważne ! Gdyby ktoś się wybierał do BsAs to należy zapamiętać sobie że koniecznie musi być opcja bezkaraluchowa ! Tutejsze karaluchy to coś innego niż nasze, polskie „tuptusie” – te mają wielkość kciuka i solidny pancerz, ohyda na sześciu łapkach – gazetą nie rozwalisz, najlepiej rzucić patelnią teflonową, przynajmniej truchełko się nie przyklei ! Ponadto było śniadanko w postaci bagietek z dżemem lub „słodkością mleczną” (dulce de leche czyli karmel).
Koszty takiego standardu to 20-25 usd/os. Z reguły jest opcja pojedynczego łóżka w cenie 7-11 usd/os.
Placyk do spożywania mate, piwa, wina... chill-out
[link widoczny dla zalogowanych]
Łóżka wykonane z sandałowca, okucia ze złota i platyny wykonane w Mediolanie:
[link widoczny dla zalogowanych]
Obowiązkowym punktem BsAs jest… cmentarz… Recoleta, czyli miejsce spoczynku miejscowej elity (w tym Evity)
Śmietniki dodają zdjęciom takiego szlifu artystycznego, nie ?
[link widoczny dla zalogowanych]
Do Pani Evity jeszcze wrócimy - ciekawa postać... Tutaj zakończyła karierę w wieku lat 33... Jedyny grobowiec pod którym jest (mały) tłumek ludzi i walają się sterty kwiatów... Ale czy ona faktycznie była taka ah-oh ? Czy dzisiaj miałaby rację bytu ? No, ja w każdym razie miałem bardzo ambiwalentne odczucia...
[link widoczny dla zalogowanych]
Jeszcze jedno ujęcie (ale bez śmietnika to nie to samo )
[link widoczny dla zalogowanych]
La Boca też nie cierpi na brak zainteresowania ale dlaczego to nie wiem. Kicz, zdzieranie z turystów jak na Krupówkach (jest opcja na fotkę z Maradoną, brak opcji na fotkę z białym misiem ). Nie ma jak dojechać i wrócić a podobno jest niebezpiecznie – my tam zaszliśmy z buta i żyjemy… ale nie mieliśmy ochoty wracać z buta szczególnie że tą dzielnicę wieczorem opuszcza nawet policja. Zostaje taksówka (a tam, wiadomo, czekają cudowne przemiany i inna magia) albo autobus. I tu wracamy do posta nr 1 – system ! Bo w Argentynie nikt nie chce monet, tak naprawdę to nikt nie chce peso w ogóle a co dopiero monet. Jak rozwiązać taki problem ? Jak utrzymać w obiegu monety ? Dla systemu argentyńskiego taki problem to nie problem ! Wystarczy zdecydować że autobusy są TYLKO na monety ! I po problemie ! I od razu monety nie tylko że są w użyciu ale nawet ich wartość rynkowa jest większa od wybitych nominałów ! Można sobie kupić monety na zapas (np. 20 pesos w monetach za 30 pesos) albo kolekcjonować jak już w jakimś sklepie wydadzą. A wydają bardzo niechętnie… Tu wyszła też natura Argentyńczyków, jak zaczęliśmy wydłubywać po kieszeniach drobniaki na przystanku, podeszła jakaś kobieta i najpierw nam to policzyła o wiele szybciej a potem dorzuciła trochę swoich bo brakowało. A potem przyjechał autobus i wszyscy mieli radość jak zacząłem wrzucać do maszynki po 5 centów…
Dla maniaków piłki nożnej to jest punkt obowiązkowy - taki stoi tam sobie stadion...
[link widoczny dla zalogowanych]
Poza tym to wiocha, wiocha... wiocha... domki pomalowane na kolorowo, kilkunastu Maradonów do zdjęcia za 5 peso, tancerze i tancerki tango do zdjęcia za 5 peso... Ja akurat mam zasadę że zdjęcia to tylko z białym misiem więc nie zarobili... No i to jest punkt obowiązkowy każdej zorganizowanej wycieczki, cóż...
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 5 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pochodzenie O-Ren Ishii maszynista z Melbourne
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 5578 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 363 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: centrum PL Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:16, 11 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
- jakie macie sałatki ?
- sałatki ???
Do dzisiaj mam polewkę z miny tego kelnera co usłyszał pytanie o sałatki.
Tak, do Argentyny nadal nie docierają nowości ze świata dietetyki ani moda na sałatkę z kiełków.... Królują grille (parillas) w których, moim zdaniem, żarcie jest najlepsze ! Restauracje bywają różne, raczej nie zdarzają się podłe ale czasami można dostać coś lepszego w tym przedziale cenowym, dodatkowo mają odpowiednio argentyńską politykę zdzierania skóry razem ze skalpem jak przychodzi do płacenia:
- a co to przepraszam jest ? stek 70, frytki 20, piwa 30 to razem 120, chyba umiem liczyć ?
- senor, bo service ! service 10%...
- ale tu jest 48 pesos za service !
- senor, bo to każda osoba 10%... no i do tego przystawki (...)
- jakie przystawkie ? GDZIE ?
- no tutaj, senor, widzi senor, te bułki przecież... także przystawki 30, napiwek wliczony odgórnie 20 pesos...
- super, a za cień rzucany przez parasol to ile ?
Oczywiście to przypadek ekstremalny (La Boca) ale w restauracjach trzeba być przygotowanym że cena jest orientacyjna. W grilowniach tego nie ma, stoją wielkie, murowane grille, surowe mięso leży w oszklonych gablotach (więc każdy widzi co będzie jadł). Co najważniejsze - grilownie realizują cele niemożliwe do osiągnięcia przez restauracje czy fastfoody czyli - TANIO, DUŻO i DOBRZE. Restauracje mogą zrealizować maksymalne dwa z tych trzech a fastfoody jeden.
Co można napomknąć jeszcze - Argentyna to piekło wegetarian , zapewne otwieranie poradni dietetycznych w BsAs to biznes jak sprzedaż piasku na saharze ale jak wyjeżdża się poza miasto, to nawet wyjątkowi wrażliwcy muszą przyznać że Argentyna oferuje swoim krowom życie na miarę prawdziwego krowiego raju ! Tysiące hektarów trawy podzielonej rzekami i strumieniami na których całymi dniami łażą sobie te krowy, łażą gdzie chcą machając ogonami jak jakiś bąk chce w cycka użreć, a jak nie chcą łazić to się pasą a potem wylegują na słoneczku lub w cieniu jeżeli jest za gorąco... i jeszcze ochronę mają... A potem lądują w jednej ze stekowni...
Ja się odżywiałem głównie stekami - bife do chorizo - to jest taki najbardziej popularny, czasami bife de lomo - taki luksusowy stek. Oczywiście steki są 400g. Do tego frytki i wino i wychodziłem zadowolony jak pies ! Raz wzięliśmy "parilla para dos personas" czyli mniej więcej "zestaw mięs z grilla na dwie osoby". Tam było wszystko zgrillowane (co do niektórych "flaczków" to wolę nie wiedzieć do końca co to było) i w ilościach po prostu niemożliwych ! "Dwie osoby" to oni chyba rozumieją "dwóch pudzianów"...
Opcje na żarełko:
a) po taniości
- z hipermarketu makaron i pierś z kurczaka + jakieś dodatki - 2 usd/os
- empanada (taki duży pierożek z nadzieniem z mięsa mielonego lub szynki z serem) - 0,8 usd/szt (dla faceta potrzeba 3 szt.)
- hamburger/hot-dog - 1,50 - 2 usd
b) parillas (najlepsze !!!!)
- bife de chorizo - 9-12 usd
- bife de lomo - 12-15 usd
- setka innych możliwości, w większości genialnych w smaku i o połowę tańszych niż steki (np. kiszeczka jak w PL - mistrzostwo !)
c) restauracje
dodać 50-100% do opcji b)
choć tak naprawdę nie ma górnego limitu
Do picia oczywiście wino ! Piwo też mają dobre ale sorry, stosunek jakości do ceny jest zdecydowanie na korzyść wina (za 3 usd to co PL stoi na półce 40-50 pln). Mocnych alkoholi się tam nie pija raczej...
Generalnie, pod względem wyżywienia Argentyna ma u mnie 10/10 ! Żyć nie umierać ! (no... jak już wspomniałem weganie mogą czuć się nieco wyalienowani)
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Czw 21:28, 11 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Nie ma sałatek??
Samo mięcho z kartoflami?
Mięcho z bułą?
Takie ohydne ochłapy jak na zdjęciu?
Fuj, to bardziej niesmaczne niż odcinek The Walking Dead
Z głodu bym tam umarła. Sałatka to jest podstawa drugiego dania. Mięso dodatek, a ziemniaki - zapchajdziura. |
|
Powrót do góry |
|
|
Pochodzenie O-Ren Ishii maszynista z Melbourne
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 5578 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 363 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: centrum PL Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:59, 11 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Ceo jest wegetarianką, taką na 90% - przeżyła
Na śniadanie - bagietka z dżemem lub tym ichniejszym karmelem
Na obiad - frytki albo kupione na straganie owoce, czasami nic albo wino na obiad
Kolacja - kanapki (serki topione, ser żółty, to co normalnie w sklepach jest), czasami jakieś warzywa na patelni sobie usmażyła z ryżem (bo generalnie warzywa istnieją )
No i jednak można też wyhaczyć jakieś sałatki ale to nędza jest w typie pomidor + cebula Raz trafiliśmy naleśnikarnię no to tam wiadomo, full wypas vege...
edit:
a i te empanady są w wersji vege (i muszę przyznać że bardzo im to pasuje)
edit 2:
no i jasna sprawa że ten "grill dla dwojga" to inna osoba atakowała razem ze mną (dodaję, bo wyszło trochę niespójnie)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pochodzenie O-Ren Ishii dnia Czw 22:13, 11 Kwi 2013, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Tina maszynista z Melbourne
Dołączył: 07 Paź 2010 Posty: 2990 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 327 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: rzut kamieniem od granicy miasta Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:57, 11 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
stek wyglada apezycznie, az sie chce jesc, nawet o polnocy
to w sumie mozna zyc i odzywiac sie tylko tymi stekami i swiezymi owocami.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pochodzenie O-Ren Ishii maszynista z Melbourne
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 5578 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 363 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: centrum PL Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 7:44, 12 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Zdecydowanie można żyć, kwestie wyżywienia stoją na wysokim poziomie (wystarczy to że można jeść na ulicy i nikt nie umiera - to duży komfort bo nie zawsze człowiek ma czas na szukanie odpowiedniego lokalu)
Zapomniałem o jednej rzeczy ! Lody ! Kurde, ile ja tam kasy na lody wywaliłem ! Są genialne, nawet nie wiedziałem że lody mogą się czymś różnić między kontynentami ale różnią się. Po pierwsze, smaki są wymienione w lini poziomej A pod każdym smakiem jest kilka jego odmian (czekoladowy dzieli się na 5-7 podsmaków) - w efekcie mamy do wyboru kilkadziesiąt wersji
No i zamawia się nie gałki a... nie wiem co... kielnie chyba. Dwie "kielnie" to max. co można opchnąć. Genialne ! (że się powtórzę)
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
illunga Procyon Lotor
Dołączył: 06 Lip 2006 Posty: 8282 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 473 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Ankh-Morpork Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:01, 12 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Czytam czytam i cały czas na nie. Nie chcę nie pojadę nie lubię nie nie... I na koniec te lody. Noszszsz przepadłam Za lody można mnie kupić. Jestem zdeklarowanym i nieuleczalnym lodożercą
Te, o których piszesz pewnie były ciągnące.... i maziste.... i nie spływały z rożków (czy tam czegoś w czym były)...Piękne
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pochodzenie O-Ren Ishii maszynista z Melbourne
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 5578 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 363 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: centrum PL Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 0:21, 13 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
illunga napisał: | Czytam czytam i cały czas na nie. Nie chcę nie pojadę nie lubię nie nie... I na koniec te lody. Noszszsz przepadłam Za lody można mnie kupić. Jestem zdeklarowanym i nieuleczalnym lodożercą
Te, o których piszesz pewnie były ciągnące.... i maziste.... i nie spływały z rożków (czy tam czegoś w czym były)...Piękne |
Wszystkie opcje i dużo więcej ! Przepadłabyś na amen !
Przy okazji odświeżyłaś mi pamięć (kurde, a dopiero minęło ze dwa tygodnie ?). To nie na "kielnie" się zamawia te lody, kielnią tylko nakładają - zamawia się... "naczynko" - i te naczynka dzielą się na różnej wielkości rożki i miseczki (z tego samego jadalnego materiału) i tam można ładować ile wejdzie...
W sumie to te lody są naprawdę wyjątkowe - na 99% nie istnieją w UE (bo np. steki to jadłem tak samo dobre i w Wawce i we Wrocku, tyle że droższe kilka razy )
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Tina maszynista z Melbourne
Dołączył: 07 Paź 2010 Posty: 2990 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 327 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: rzut kamieniem od granicy miasta Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:16, 13 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
jak sie roznia?
to znaczy roznia sie tylko sposobem podawania, czy smakiem tez?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pochodzenie O-Ren Ishii maszynista z Melbourne
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 5578 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 363 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: centrum PL Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:56, 17 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
A jak już człowiek ma dość miasta i betonu zalanego słońcem to trzeba się przewietrzyć - można to zrobić na trzy sposoby:
1) Urugwaj - ten kraj stanowi rodzaj centrum wypoczynkowego dla tej części świata (i gwiazd hollywood). Kraj nader ciekawy. Mieszkańców jest 3,5 mln z czego 2 mln w Monte Video, dalszy milion wzdłuż wybrzeża a reszta kraju należy do krów, koni lub innych zwierzątek albo nie wiadomo co tam jest . Większość surfuje od dziecka, większość jest legalnie ujarana od rana, większość jest absolutnie przekonana że nie istnieją żadne obiektywne powody żeby wyjeżdżać z Urugwaju (choćby tylko na weekend). Piłka nożna to religia, trudno to inaczej określić - razem z resztą z współwyznawcami z Argentyny stanowią (co najmniej lokalną) potęgę w tym sporcie. Tu mała dygresja... Akurat byłem na promie (jak najbardziej argentyńskim) na trasie UY - > AR kiedy wybrano papieża. Na wszystkich ekranach leciała piłka, w przerwie meczu przełączono na Watykan, potem przełączono na drugą połowę. Generalnie bardzo sympatycznie w tym Urugwaju ale, niestety, dość drogo (ta popularność kurortowo-wypoczynkowa widuje ceny). To właśnie tam jadłem najdroższego McDonaldsa w życiu - 15 usd za zestaw więc potem żywiliśmy się na stancji (znaczy trzeba było sobie ugotować). Właścicielka chodziła na w pół goła, właściciel od rana do popołudnia surfował, wieczorami były imprezki z lokalsami przy grillu a zapach marijuany niósł się do portu.... A w porcie mają lwy morskie żebrające bezwstydnie o rybkę... złowić sobie nie łaska ?
2) El Tigre a w zasadzie delta rzeki Parana - miejscowość turystyczna do której dojeżdża się pociągiem podmiejskim w 40 minut ("Koleje Mazowieckie" jak w pysk strzelił ! Tylko ze punktualne). Na miejscu można spędzić czas pływając po delcie i ludzie mają radochę. Ja kiedyś sobie popływałem po delcie Mekongu więc teraz już nie ma takiej delty co by mnie specjalnie wzruszała ale rekreacja była przyjemna. Poza tym, "Koleje Mazowieckie" - czad ! To samo w sobie było fajne - trzeba iść na dworzec, rozczytać się w rozkładzie, kupić bilet (a jakie emocje przy kontroli ! Bo nie byłem do końca przekonany czy kupiłem tam i z powrotem czy tylko tam ), wsiąść do właściwego pociągu i wio. A w pociągu kolejne atrakcje - handel obwoźny, grajkowie, kieszonkowcy... jakiś dziadeczek siwy zagaił rozmowę "skąd jesteście ? Americanos ?", "Polonia", "aha, Polska ? Wałęsa ? Muy bien !". Także fajne to było.
3) Iguazu - Wycieczka jest typowo rekreacyjna ale obłędna dla zmysłów i, obawiam się, niemożliwa do pokazania na zdjęciach...
Dojazd autokarem. 19 godzin. I spokojnie, wygląda to zdecydowanie lepiej niż brzmi. Autokary argentyńskie to jest standard samolotowej biznes klasy (nie leciałem więc traktujcie to jak metaforę "poetycką"). W każdym razie, na pokładzie podają szampana i whisky (i oczywiście obiadek "lotniczy"), fotele w rzędzie są trzy i rozkładają się na zupełnie płasko, prawie na płasko (75-80 stopni) lub tak normalnie. Cena: 150 usd oficjalnie za tą środkową opcję. No ale rozmieniliśmy kasę na ulicy więc wychodziło 100 usd a skoro byliśmy koło dworca to co szkodzi pogadać (bo najpierw mieliśmy bukować przez internet). W okienku pani od razu zeszła do 80 usd ale z innego okienka zaczął się inny pan rozdzierać i machać ręką... coż, co szkodzi podejść ? Ten pan zaczął od 70 usd a skończył 65 usd. Zapłaciliśmy 43% ceny oficjalnej ! Kocham te małe absurdy.
Podróż upłynęła bardzo szybko - parę drineczków i poszedłem spać koło 11 wieczorem, obudziłem się rano o 9, akurat dojeżdżaliśmy...
To nie mgła - to Gardziel Diabła (Garganta del Diablo)
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Tysiące takich much tam lata (ale nie gryzą)
[link widoczny dla zalogowanych]
I koty jakieś dziwne (do tego otwierają nosem suwaki w plecakach i kradną !!!)
[link widoczny dla zalogowanych]
I wróble jakieś dziwne...
[link widoczny dla zalogowanych]
O ! I inne złodzieje !
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
edit: rozszerzenie pkt. 2)
Post został pochwalony 3 razy
Ostatnio zmieniony przez Pochodzenie O-Ren Ishii dnia Czw 13:04, 18 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Tina maszynista z Melbourne
Dołączył: 07 Paź 2010 Posty: 2990 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 327 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: rzut kamieniem od granicy miasta Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:27, 18 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
fantastyczne widoki!
slyszalam, ze w Urugwaju tubylcy sa biali.
ze to raj na ziemi.
ze tam mozna sie przeprowadzic i. osiasc na stale.
to prawda?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
illunga Procyon Lotor
Dołączył: 06 Lip 2006 Posty: 8282 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 473 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Ankh-Morpork Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:09, 18 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Za miastem ładniej niż w mieście, choć....pewnie robali więcej
Ogromne te wodospady. Z daleka słychać jak huczą?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pochodzenie O-Ren Ishii maszynista z Melbourne
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 5578 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 363 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: centrum PL Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:41, 18 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
tina napisał: | fantastyczne widoki!
slyszalam, ze w Urugwaju tubylcy sa biali.
|
Faktycznie jest spory odsetek białasów jak na ten region. Ale jednak to ten sam typ co Argentyńczycy.
tina napisał: |
ze to raj na ziemi.
ze tam mozna sie przeprowadzic i. osiasc na stale.
to prawda? |
To jest tzw. "dobre pytanie". "Dobre" czyli takie na które ten co gada na środku nie wie co odpowiedzieć
Odpowiedź nr 1.
Myślę że dla freelancera to może być "raj". Zakładamy że surfuje i lubi piłkę nożną Także mamy koleżkę który kupił domek przy wybrzeżu i pisze teksty do jakiegoś paryskiego dziennika. Jego rok dzieli się na trzy miesiące żaru, pół roku gorąca i trzy miesiące ciepła. Przebywa wśród przyjaźnie nastawionych ludzi i liberalnego światopoglądu (ichniejsze prawodawstwo to mi się trochę z "naszą" Holandią kojarzą). I jest bezpiecznie o ile wybierze dobry adres. No, w AmPd jest generalnie niebezpiecznie Jeżeli używam gdzieś słowa "bezpiecznie" to znaczy że pozostaje to w relacji do średniej AmPd a nie do Sulejówka. Także w Urugwaju jest bezpiecznie a jeżeli ten koleżka pomyśli trochę to zamieszka np. w Punta Del Este gdzie przestępczość nie istnieje (jak pisałem wcześniej, 80% populacji jest w Monte Video i to jest też główny punkt turystyczny więc nie opłaca się prowadzić działalności poza tym miastem - logiczne )
Odpowiedź nr 2.
Poznałem kilkunastu Urugwajczyków. Trafiliśmy do ludzi bardzo wyluzowanych którzy szybko zapoznali nas ze swoimi znajomymi. Później to już z nimi jeździłem na surfing (w roli kibica ), grille robiliśmy, lało się winko. Ich życie to coś nierealnego - nikt nigdzie nie pracuje, wszyscy wynajmują turystom pokoje w swoich mieszkaniach czy domach, ew. prowadzą jakieś wypożyczalnie desek surfingowych, kite itp. albo są instruktorami tego typu sportów. I mają z tego kasę ale bez szału - mają kasę na mieszkanie, grillowanie, jaranie, browar itd. ale to nie jest standard które np. ja bym zniósł na dłuższą metę. Przy czym oni naprawdę sprawiają wrażenie zadowolonych z życia.
Odpowiedź nr 3.
Pytanie co z tymi Urugwajczykami co:
a) nie są freelancerami zarabiającymi w UE
b) nie są zjaranymi surferami z własnym domem na wynajem
c) nie są hodowcami bydła (oni też dobrze żyją)
Urugwaj jest drogi. Ceny wszystkiego to jest warszawa x 1,5 - 2,5. Więc jak żyją te kasjerki z hipermarketów, panie z okienek na poczcie czy asystentki biurowe ? Nie wiem. Muszą chyba cośtam zarabiać bo inaczej by nie żyły Ale bardzo wątpię żeby był to raj dla nich.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pochodzenie O-Ren Ishii maszynista z Melbourne
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 5578 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 363 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: centrum PL Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:47, 18 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
illunga napisał: | Za miastem ładniej niż w mieście, choć....pewnie robali więcej
Ogromne te wodospady. Z daleka słychać jak huczą? |
Przy tym największym da się nadal rozmawiać podniesionym głosem. Ale to u jego szczytu - tam na dole to już się nie pogada
Robale od razu, robale... Motylki ! Dużo motylki ! Żadne robale !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
illunga Procyon Lotor
Dołączył: 06 Lip 2006 Posty: 8282 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 473 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Ankh-Morpork Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:51, 18 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Motylki. Ładne i ten "kot" ładny i "wróbelek" ładny. Małpa nieładna.
Jak popatrzyłam na te lasy, a piszesz o upale to sobie wyobraziłam robale jak...u Indiany Jones'a w pierwszej części.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pochodzenie O-Ren Ishii maszynista z Melbourne
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 5578 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 363 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: centrum PL Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:59, 18 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Kurde, o takiej fotce zapomniałem !
O takiej fotce !
Popatrzcie sami ! Wielka tablica na środku muzeum w Iguazu!
Tłumaczenie: W drugiej połowie XIX wieku przybyli pierwsi osadnicy z Polski i jakiś innych nieistotnych miejsc
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pochodzenie O-Ren Ishii dnia Czw 22:00, 18 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
illunga Procyon Lotor
Dołączył: 06 Lip 2006 Posty: 8282 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 473 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Ankh-Morpork Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:10, 18 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Nasi tu byli
Dla chleba, Panie, dla chleba...
A co w tym muzeum jeszcze?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pochodzenie O-Ren Ishii maszynista z Melbourne
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 5578 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 363 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: centrum PL Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:54, 29 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Kurde, denerwujące to tango, nie wiem jakby się zabrać do tego tematu,,,,
Bo jeżeli zostawimy krowy, piłkę nożną, fitness, krajobrazy (których zobaczyłem może 3%) to zostaje jeszcze jeden ważny szczegół charakterystyczny dla Argentyny. Właście tango.
Tango jest obecne w sposób trwały w krajobrazie BsAs - w restauracjach, na ulicach i targach. Często pełni rolę "ulicznego artysty", często umila przegryzanie steka albo po prostu akurat są jakieś pokazy.
Ale sprawa nie jest tak oczywista jakby się zdawało na początku - po pierwsze okazuje się, że tango to nie tylko taniec ale też śpiew. A ten śpiew to nic innego jak wycie jakiegoś dziadygi. Nie... to nie jest fajne... Jak widziałem, że gdzieś stoi mikrofon, to omijałem takie miejsce szerokim łukiem - poziom irytacji porównywalny do polskich wyjców z Zakopanego lub meksykańskich amigos śpiewających tą debilną przyśpiewkę "La cucaracha" (nie wiem czy tylko ja mam takie przydejrzenie, że refren puszczony od tyłu przywołuje Beliala albo inne piekielne paskudy ?). W odróżnieniu od polsko-meksykańskiej konkurencji, śpiewacy tango jadą z koksem na smutno, no i śpiewak musi być po 70-tce - rezultat jest generalnie opłakany... no masakra po prostu Często taki dziadek wyje w jednym miejscu, obok na full leci radio z restauracji a całość ma miejsce przy ulicy z autobusami.
Z tańcem jest lepiej chociaż też sprawa dyskusyjna. Raz jest lepiej a raz gorzej - jedni potrafią, inni nie. Ale można popatrzeć - z reguły tango wykonują dość ładni ludzie, ładnie ubrani, jest ok. Ale widziałem też występy conajmniej żenujące. Szczególnie żenująco jest w mocno turystycznych miejscach gdzie tango staje się sposobem na ordynarne strzyżenie turystów i gdzie nikomu nawet nie chce się wysilić bo niemieckie bankomaty i tak są zajęte żarciem steka a kasę wypluwają niezależnie od wszystkiego. Inną żenadę widziałem na targu, chociaż nie wiem czy to zasługuje na takie określenie. Byli to ludzie w wieku mocno emerytalnym - ledwo się ruszali, oczywista rzecz, wykonanie "pozy" było poza ich zasięgiem. Widać było że się męczą i generalnie słabo to idzie... I oczywiście kapelusz na dolary na ziemi... Natomiast jest też możliwość że może nie mieli z czego żyć i tak sobie dorabiali - wtedy to inaczej wygląda, lepszy taki "taniec" niż zdychanie. Ale poza tym, są oczywiście profesjonalne, a co za tym idzie, płatne występy. No i któregoś dnia kobiety nieśmiało zapytały "Tango. Rezerwacja i transport - wykonać !" . Ja to się zjeżyłem wstępnie że jak to, że po co, że idźmy na browar zamiast tego, wszędzie przecież można popatrzeć na tango, poza tym chyba widzicie że tango jest gówniane generalnie itd. itp. Ale wiadomo jaki był koniec.
Wieczorem, już bardziej ochoczo (bo jakieś winko się samo osuszyło), ruszyłem na tango. Rezerwacja w najbardziej opłacalnej formie składała się z show, kolacji (alko no limits ) i.... lekcji podstaw tanga Ta lekcja to w zasadzie parę tych "tangowych" kroków, "ósemka", i poza. Dość śmieszne to było bo trener miał genialne poczucie humoru, poza tym, było parę fajnych dziewczyn do wspólnych ćwiczeń (i parę mocno starszych pań też). No i po każdej partii była wybierana para do "zaliczenia" testu. To co w ogóle w tym wszystkim śmieszne to że wszedłem do finału - ja z taką włoszką mieliśmy zaprezentować całość Jak oglądam filmik to muszę przyznać że nawet-nawet.... (nie, nie poszło dobrze ale grunt że był fun, poza tym reszta to w ogóle cieniasy były)
Kolacja jak kolacja. A na koniec show !
I to show to coś niesamowitego ! Szczena mi do ziemii opadła jak zobaczyłem jak to robią profesjonaliści. Żeby opisać jak mega przezajebiste to było, musiałbym tekst zlecić komuś z lepsiejszych literatów forumowych, bo ja po prostu nie potrafię tego ubrać w słowa. To była historia BsAs przedstawiona w formie tanga, kolejne epoki to nowe stroje, nowa muza i nawet nowy "styl" tanga. Potem okazało się, że można i solo tańczyć - w pewnym momencie tancerze i tancerki opóścili scenę i udali się między stoliki. A te tancereczki to cód-miód-malinki, wiadomo Ja nie wiem jak gdzie indziej było (bo osłupiałem na parę minut) ale przy moim się odbył najlepszy sexshow jaki widziałem To znaczy nie sexshow, nie sexshow, wszystko elegancko ale jednak.... Ta tancerka po prostu tak się kręciła mi przy stoliku że mi pot zaczął po plecach płynąć a na koniec zamiotła mi twarz włosami i w ostatnich taktach przyjęła "pozę" (czyli ta końcowa figura, znana z TV, w której trzeba wytrwać kilka sekund). A ona z rozchylonymi ustami, czarnymi oczami, jak laserem, wypalała mi dziurę w czaszce topiąc mózg... piękna ta poza była...
Kiedy skończyła się epoka "współczesność" była chwila przerwy żeby ochłonąć a następnie orkiestra zaczęła ciąć to standardowe tango. Wtedy po raz kolejny wszyscy występujący zeszli ze sceny... i zaczęli wyrywać ludzi do tanga Czasami mi się zdarza twierdzić, że faceci to jednak są jacyś dziwni są... Takie laseczki tam były !!! No takie po prostu mega laseczki ! A okazało się że 2/3 to nie wstanie z krzesła - to po co na tą lekcję szli ? co to za zjeby jakieś ? Przecież to była jawna obraza całego gatunku męskiego ! Ewentualnie jest opcja, że się pożenili z jakimiś wiedźmiami, które by ich potem młotkiem zarąbały (co nie zmienia faktu, że wszystkie panie to w pół sekundy wymiotło na parkiet). A do mnie, szczęście niepojęte, tadaaaa, wróciła "ta moja" Tango z profesjonalistką jest wyjątkowym doświadczeniem... i to w skali życia (przynajmniej dla takich łosiów jak ja) - ona jest jak laleczka, coś jakby trzymać powietrze, ja nie przypominam sobie, żebym kiedyś tańczył z jakąś kobietą tak, że prawie nie czuć żadnego z normalnych zjawisk fizycznych jak siła czy opór. I ona nic nie robi - jest całkowicie sterowalna. Sterowanie jest głównie w lewej ręce - to w którym kierunku się poruszy dłoń i pod jakim kątem decyduje o tym co zrobi tancerka. Jak chcemy żeby zrobiła "ósemkę" to trzeba ruszyć lewą i prawą dłonią w prawo, wygięcie albo poza - prawy bark do przodu. Dokładnie tak jak się to robi na PS3.
Ten wieczór, na który nie chciałem iść, wywarł na mnie piorunujące wrażenie. No i zrozumiałem w końcu, jak to się stało, że taniec o dość dyskusyjnej proweniencji (czyli burdele i speluny portowe) zdobył popularność na całym świecie. Nawet miałem chwilami opcję w stylu "zapisać się na kurs po powrocie" ale po powrocie uznałem że miłe wspomnienie efemerycznej tancereczki z Buenos Aires wystarczy. A samo tango - może wyjdzie w końcu na PS3 ?
Jeżeli to jakiś głupot nasadziłem to sorry, nie znam się na tańcu, na tango tym bardziej. To są moje wrażenia, subiektywne na maxa. Pojedźcie, spróbujcie, gwarantuję że wszyscy będziecie przez parę chwil wniebowzięci
Typowy śpiewak (przy czym ten był dość dobry !)
[link widoczny dla zalogowanych]
No i parę fotek z show
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
I przykład "pozy" - dość wymagające kondycyjnie
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|