po 30-tce

Aproxymat

Myślisz, że turyści są magnesem dla pewnej grupy ludzi a reszta społeczeństwa jest jednak trochę inna? Hmm... może coś w tym jest?

Tina

animavilis · Gość

Hahaha, najpierw, obejrzawszy zdjęcia, zaczęłam się roztkliwiać nad nieba lazurem i pięknymi stołami z wielbłądziej kości (mam nadzieję, że tę kość pozyskują od wielbłądów, które były zeszły śmiercią naturalną), a potem szczerze mnie ubawiła Twoja relacja, tino. Czuję, że nawet gdyby było mnie stać na takie wojaże, nie pojechałabym, po tym tekście, do Maroka. Targować się nie umiem zupełnie i zżymam nawet wtedy, gdy sprzedawca nazbyt szybko chce być pomocny. Pewnie chodziłabym tam cały czas maksymalnie wkurzona, a nadto padła z głodu i pragnienia, usiłując nie dać się, dla zasady, naciągnąć na wodę mineralną za 5 euro

Seeni

Nie byłam w Maroko. Byłam jedynie w Tunezji i głównie zapamiętałam ją z tego targowania. Byłam z osobistym mężem i przyjaciółką. Mąż wzrostu 187 o słusznych barach, z wielodniowym zarostem i my dwie- haniebne 160 cm, z wyglądu lekko niedożywione. Jednym z elementów przetargowych w trakcie handryczenia się na targach o ceny przykładowo misek z drzewa oliwnego był solowy występ mojego małzonka, który targał się za włosy, patrzył na nas z wyrzutem i na migi tłumaczył arabom chytrusom, że ma nieszczęście posiadać dwie żony, co mu ohydnie podraża koszty. My stałysmy z boku i jazgotałyśmy zgodnie po polsku, ewentualnie recytując z przejęciem co nam tam do głowy przyszło. Jeżeli arab nie schodził z ceny kładłyśmy się na podłodze, chwytałyśmy za serca i zalewałyśmy rzewnymi łzami. Nawet tłumaczka nie mogła się nadziwić w jakich cenach udawało nam się tą metodą nabyć przerózne dobra.
Mąż wśród miejscowych miał ksywkę Bandito. Ja na pytanie o imię zawsze odpowiadałam Claudia Schiffer, co arabów niezmiernie cieszyło. W Tunezji było fajnie, mocno alkoholowo a przy każym hotelu był postój wielbłądów

selena

Podwojna przyjemnosc raz ze Maroko dwa ze Seeni.

Jeszcze tu zajrze bowiem Maroko mnie nęci
Wesolych Swiat !!