|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
franek kimono woźny na kartoflisku
Dołączył: 19 Paź 2006 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 178 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 18:16, 11 Cze 2008 Temat postu: temat tabu |
|
|
Czy istnieją dla Was tematy tabu?
a więc pewne sprawy, zasady, wartości których już samo roztrząsanie i analizowanie, nie mówiąc o łamaniu, napawa Was niechęcią, nie chcecie tego, boicie się tego?
Ja mam taką zasadę. Jest ona niby powszechnie szanowana a jednak jest równie powszechnie łamana, co napawa mnie właśnie okropnymi odczuciami, irracjonalnymi, których nie potrafię pokonać. Dlatego zakładam ten topik żeby wysłuchać innych i choć ciut zrozumieć dlaczego tak się różnię w tym zakresie od wielu ludzi.
Chodzi o:
rozkochiwanie, podrywanie, zaprzyjaźnianie się podszyte fascynacją erotyczną - cokolwiek sobie wybierzemy ze słownika miłości - z osobami będącymi w stałych związkach.
Jeśli chodzi o tą sprawę jestem pryncypialna, naiwna, uparta i niezłomna do obłędu, tudzież do zrzygania…
Mężczyzna przez kogoś kochany, zadeklarowany w jakimś związku jest dla mnie tabu. Argumenty typu serce nie sługa, lub co zrobić skoro jemu/jej się podobam załamują mnie.
Jak się człowiek na coś nie otwiera, to to się nie zdarza, a swoje emocje można tłamsić w zarodku. Ludzie są w stanie przeżyć śmierć swoich najbliższych więc co dopiero mówić o przetrwaniu zauroczenia/fascynacji.
O miłości nie wspominam bo wydaje się że żeby się ona narodziła trzeba się dobrze poznać, a skoro ktoś unika bliższych kontaktów z żonatym/ zamężną do tej fazy się po prostu nie dochodzi.
Ja wiem że drugi człowiek to nie własność…
Że rządzi mną prostacka reguła: nie rób innemu tego co tobie nie miłe
Że jestem naiwna
A wszystko jest takie skomplikowane….
Ble ble
A dla mnie to jest naprawdę abstrakcja.
Zarazem ostatnio jestem otoczona mnóstwem takich sytuacji. M.in. nasz przyjaciel porzucił żonę dla kobiety poznanej w pracy i to teraz z nią muszę się (choć staram się tego unikać) spotykać.
na moich oczach nawiazuje się w mojej pracy romans w którym jednak strona wzięła ślub raptem 2 lata temu z moją znajomą.
Moja serdeczna wieloletnia przyjaciółka tkwiąca w od lat w trudnym związku po raz pierwszy zażyła trochę szczęścia całując się z innym mężczyzną. Żonatym, z dziećmi!!! Widzę jej wreszcie promienną twarz i się cieszę, ale jak tak można nie myśleć o innych??? Nowa narzeczona naszego przyjaciela jest bardzo ciekawą kobietą, ale w mojej małej głowie to się nie mieści jak można spokojnie żyć z tym mając kompletnie w d… jego żonę i wszystko to co ona czuje, co sobie oboje obiecali i przeżyli.
Czy tacy ludzie, może ktoś z Was, traktuje życie jak przysłowiową dżunglę? Wyrwać swoje, dbać o swój dobrostan i nie patrzeć czyim kosztem? albo trochę tam poudawać że to przykre, ale potem jest ok???
Te sytuacje, chyba jak żadne inne, uświadamiają mi że jestem „inna” (hmm może powinnam poruszyć ten temat na topiku o dziwactwach )
Równocześnie chciałabym się dowiedzieć jak można do tego podchodzić inaczej…czy ja jestem jakąś popieprzoną fundamentalistą?
Szczególnie byłabym wdzięczna za odpowiedzi od tych którym zdarzyło się być zdradzącą/ym lub "tą/tym trzecim".
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Śro 19:47, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Jakieś dwa lata temu interesował się mną żonaty kolega w pracy. Bardzo subtelnie. Mogło mi się nawet wydawać, ale nie sądzę - jestem w końcu dość mocno wyczulona na niuanse. I, tak jak piszesz, franku, nic się nie wydarzyło, bo byłam zamknięta na taką możliwość. Mam bardzo głęboko zakodowaną informację, że mężczyźni pozostający w związkach są poza obszarem mojego zainteresowania. Z tym że, obawiam się, nie kierują mną tak szczytne pobudki, jak w Twoim przypadku. Nie zastanawiałabym się, czy mogłabym to zrobić komuś - cudzej rodzinie, obcej kobiecie, obcym dzieciom, ja - nie zrobiłabym tego sobie. Nie zrobiłabym dla spokoju mojego sumienia, dla mojej ambicji nie bycia tą trzecią, dla mojej wygody nie wkręcania się w niewygodne sytuacje. Nie chciałabym dokładać sobie kolejnej z cegiełek niesmaku, które kiedyś mogłyby zbudować mur zdolny mnie pogrzebać.
franek kimono napisał: | O miłości nie wspominam bo wydaje się że żeby się ona narodziła trzeba się dobrze poznać, a skoro ktoś unika bliższych kontaktów z żonatym/ zamężną do tej fazy się po prostu nie dochodzi. |
Przypomina mi się piękny film Wonga Kar-Wai "Spragnieni miłości" o takiej właśnie relacji, wyniku samotności w związku, o uczuciu nie spełnionym i nieskonsumowanym, a jednak trwalszym niż niejeden "realny" związek. I o zasadach, które nie zostały złamane nawet wtedy, gdy usprawiedliwienie, najlepsze z możliwych [zdrada współmałżonka] było tuż obok. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Śro 20:09, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
To wszystko jest bardzo skomplikowane i do każdej sprawy wskazane jest indywidualne podejście. Nie byłabym na tyle okrutna, żeby pryncypialnie stwierdzić, że istnieje jedyna i niepodważalna stałość związku małżeńskiego. Jeżeli kobieta w związku małżeńskim stwierdza, że dopiero teraz gdy całuje się z innym mężczyzną jest szczęśliwa to raczej nie próbowałabym jej tłumaczyć, że robi źle - nie mam do tego prawa. Nie w każdym jest, ale często drzemie w człowieku "odrobina szaleństwa", czasem "całe morze szaleństwa". Zauważcie, że zdrady zdarzały się od zawsze, nawet wtedy gdy karano za nie śmiercią.
Czasem też mam wrażenie, że są ludzie, którzy robią to dla sportu, dla emocji. Mam koleżankę, szczęśliwą mężatkę, której mąż przychyla nieba, a która z wypiekami opowiadała mi jak zdobyła numer telefonu przystojnego kierowcy autobusu, jak napisała do niego sms-a, jak umówili się na spacer do parku ze swoimi dziećmi. Widziałam też jak siadała na kolanach lekarzowi, który spędzał u niej każdą chwilę, jak wkładał jej ręce pod bluzkę, rysował jej dowcipne akty. Powiem, że... szczerze się przy tym ubawiłam, chociaż starałam się nie myśleć o... jej mężu
Ot, człowiek to istota wielce niedoskonała.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
fedrus ...
Dołączył: 12 Mar 2008 Posty: 6266 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:11, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
To nie wszystkie opcje Franku, jest jeszcze trzecia, być singlem i znaleźć się w obszarze zainteresowania pani będącej w stałym związku.
Czyli dokładnie to o czym wspomniała Anima. Ja również nie skorzystałem i również moje pobudki nie były szlachetne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
znana ktośka Gość
|
Wysłany: Śro 20:48, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Nie lubię nikogo osądzać i nie lubię, kiedy ktoś czyni to w stosunku do mnie. Jak wspomniała Kewa człowiek nie jest doskonały, a życie bywa bardzo złożone. Powtórzę również za nią, że każda sytuacja jest inna. Wbrew wiecznym hasłom, że zdrada zawsze będzie zdradą dodam tylko, że jakże odmienne są jej przyczyny. Nikt nie chce być zdradzany i większość nie chce zdradzać. Niemniej czasami możemy zrobić coś, czego nie jesteśmy w stanie przewidzieć nawet, jeśli wcześniej deklarowaliśmy całkiem coś odmiennego.
Co do tematu tabu – raczej u mnie nie występują. Na niektóre z nich nie mam zwyczajnie ochoty rozmawiać, bo mnie nie interesują, albo określam je mianem „płytkie”. Jest wiele ciekawszych dla mnie rzeczy. Ponadto o gustach się nie dyskutuje i zdaję sobie sprawę z tego, że to, co dla mnie mało interesujące, dla kogoś drugiego wręcz przeciwnie. Dobrze jest, kiedy ktoś inny spojrzy na to tak samo i nie atakuje mnie tylko dlatego, że mam odmienne spojrzenie na to i owo. |
|
Powrót do góry |
|
|
illunga Procyon Lotor
Dołączył: 06 Lip 2006 Posty: 8282 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 473 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Ankh-Morpork Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:17, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Tematy tabu. Mam. Ale to jest takie dosyć umowne, ponieważ mam troje przyjaciół, z którymi znamy się od lat i z którymi mogę rozmawiać na każdy temat. Z pozostałymi...do pewnego momentu.
Bo jest granica, do której można całą wypowiedź obrócić w żart, uznać za nieważną i niejako wykasować jej sens. Czasem mówimy/piszemy coś szybko, w emocjach....a po godzinie najchętniej wycofalibyśmy wszystko.
Naruszenie granicy własnego tabu, to jakby wpuszczenie kogoś do środka, pozwolenie, by podszedł bliżej. Ale od kogoś, kto podchodzi zbyt blisko, najchętniej uciekamy później jak najdalej. Życie nas tego uczy. Tego,że cokolwiek powiemy, może być wykorzystane przeciwko nam.
A temat zdrady? Przerażają mnie wypowiedzi na fora internetowych. Ta lekkość ludzi do traktowania tego tematu. Taka beztroska i brak poszanowania cudzych uczuć. Taka pogoń za doświadczeniem jeszcze czegoś...Taki strach,że być może coś mi ucieknie...
Nie muszę wkłądać ręki do ognia,żeby wiedzieć,że się oparzę. Nie muszę doświadczyć w życiu wszystkiego. Nie chcę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Śro 21:26, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Jeszcze parę takich postów, a z pewnością jakiś tropiciel Hipokryzji nam ją zarzuci |
|
Powrót do góry |
|
|
illunga Procyon Lotor
Dołączył: 06 Lip 2006 Posty: 8282 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 473 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Ankh-Morpork Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:32, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Anima, a co on wie o mnie , o Tobie, o każdym z tutaj piszących? Te kilka zdań, które złożyły mu się na obraz osoby o takim czy innym nicku? Nie wie nic. I nic się nie dowie. Bo dla niego już jest granica.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
franek kimono woźny na kartoflisku
Dołączył: 19 Paź 2006 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 178 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 21:33, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
dziekuję za odpowiedzi. Anima, te moje pobudki oczywiście nie są tylko takie szlachetne. Rządzi nimi pewnie mój lęk przed zdradą i wiara w coś co mozna widzieć zarówno jako zasadę metafizyczną, etyczną jak i regułę współżycia społecznego - najogólniej powracania do człowieka tego co sam czyni.
Zastanawiam się czemu mnie tak ten temat zdrady boli; pewnie dlatego że ja się bardzo angażuje w swoje najbliższe relacje z ludźmi. Miłość, przyjaźń to dla mnie wartości najwyższe, buduję na nich swoje ja, swój świat. I choć od lat na rózne sposby próbuję się trochę od tego uniezależniać to tak jest. A więc zdrada, nielojalność to nóż w plecy nie tylko mojego związku ale i w moje jestestwo. Pewnie m.in. stąd to przeczulenie.
Cieszę się, że Anima i fedrus wspomnieli o tym odnośnie swoich doświadczeń. Ech, oboje idealiści, choć na rózne sposoby .
Kewa, wydaje mi się że całkiem sporo ludzi ma potrzebę grać w tą grę. Jedni bardziej stawiają na ilość, inni na jakość. Wydaje mi się że to głównie chodzi o to przeglądanie się w czyichś oczach, dowartościowanie się. Ja też nie byłam kiedyś od tego wolna, ale zaangażowani w związki chłopcy dla mnie nie istnieli.
Znanak ktośka, wiadomo, że jest różnie, ale taki aprioryczny relatywizm jest właśnie czymś czego ja nie akceptuję. A to, że nikt nie lubi być krytycznie oceniany...żyjąc wśród ludzi nie mamy żadnego prawa odmiawiać innym tej oceny .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
franek kimono woźny na kartoflisku
Dołączył: 19 Paź 2006 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 178 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 21:35, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
hej illuga , w czasach kiedy człowiek może, ba wręcz uważa się że powinien spróbować przeróżnych rzeczy to odważne umieć sobie wyznaczyć jakieś granice.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Śro 21:37, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
franek kimono napisał: | Rządzi nimi pewnie mój lęk przed zdradą i wiara w coś co mozna widzieć zarówno jako zasadę metafizyczną, etyczną jak i regułę współżycia społecznego - najogólniej powracania do człowieka tego co sam czyni.
|
a tak... i to też
rzucaj swój chleba na wody płynące, a po niedługim czasie znajdziesz go - irracjonalna obawa przed zemstą losu. |
|
Powrót do góry |
|
|
illunga Procyon Lotor
Dołączył: 06 Lip 2006 Posty: 8282 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 473 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Ankh-Morpork Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:42, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Moje granice sprawiają,że czuję się bezpiecznie na jakiejś przestrzeni. Mam punkt odniesienia. Ale ponieważ to moje granice, to ja ustalam reguły i mogę coś chcieć. Albo nie
A haczyk jest taki,że jeśli coś burzy mi moje granice, to nie za bardzo umiem sobie z tym poradzić
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
znana ktośka Gość
|
Wysłany: Śro 21:46, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
franek kimono napisał: | Znanak ktośka, wiadomo, że jest różnie, ale taki aprioryczny relatywizm jest właśnie czymś czego ja nie akceptuję. A to, że nikt nie lubi być krytycznie oceniany...żyjąc wśród ludzi nie mamy żadnego prawa odmiawiać innym tej oceny . |
Nie chodzi o to czy ktoś lubi być krytycznie oceniany czy nie. W życiu stosujemy wiele zasad. Tutaj pasują np. żyj i pozwól żyć innym, bądź jeśli nigdy nie zgrzeszyłeś to rzuć kamieniem jako pierwszy. Ponadto dla mnie nigdy życie nie jest koloru czarnego, albo białego. Ma wiele odcieni szarości. Dlatego chociaż wpojono mi wiele zasad i staram się ich przestrzegać nie mam przysłowiowych klapek na oczach i zawsze szukam przyczyny, a one bywają bardzo różne i zaskakujące. Taka zdrada np. jest tylko i wyłącznie skutkiem. Trzeba sobie wówczas postawić pytanie dlaczego ? Jeśli z naszej strony było wszystko ok. to pozostaje mimo wszystko ból, ale też i ulga. A jeżeli nie…….?
Potrafię odróżnić czyn dobry od złego. Bywam też konserwatywna, ale nie mierzę ludzi jedną miarką i nie wrzucam do jednego wora….. |
|
Powrót do góry |
|
|
franek kimono woźny na kartoflisku
Dołączył: 19 Paź 2006 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 178 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 22:31, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Hm...nie wiem jak zmienić tego mojego posta, bo nie chcę swoim jednoznacznym podejściem blokować dyskusji.
Powiem tylko, że gdybyśmy żyli w kulturze vendetty czy ukamieniować mogłabym rzucać. W rzeczywistości muszę jednak liczyć po prostu na wrazliwość i uczciwość innych...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez franek kimono dnia Śro 22:37, 11 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
bea.ta apiratka
Dołączył: 27 Sie 2005 Posty: 3801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 219 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 22:51, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Temat tabu?
Zakłada sam w sobie, ze jest tabu, nawet nie należałoby pisać -(poruszać )takowego tematu bo mógłby on naprowadzić innych na nasz tok myślenia.
Można zaryzkować....
Tematy :rodzina i to co za szafą czyli ....od dawna dawien skrywane tajemnice , których nikt nie chce ruszyć...jak przysłowiowego gówna ...które po ruszeniu ...każdy wie co ...
Temat tabu poruszany- zbyt wiele i wielu "muszę" wysłuchać a coś słyszane przez dłuższy czas oswaja.
Nie ma dla mnie tematów tabu. Mogę rozmawiać ale po prostu nie z każdym . Niepotrzebny mi konflikt racji. Ja ze swoim skomplikowanym wnętrzem czuje się jak tabu ; )
A ww tym co Cię Franku ...to ...nie ma dla mnie znaczenia czy żonaty czy też nie. Po prostu... nie ma sensu na poważnie brać niepoważnego podejścia innych do poważnych spraw.....
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
fedrus ...
Dołączył: 12 Mar 2008 Posty: 6266 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:13, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Tabu - zdrada. Przypomniała mi się inna historia, ze starych czasów. Zakochała się we mnie dziewczyna przyjaciela. Potrafiła zdobyć od niego mój numer telefonu, wytrwale wydzwaniać a na jego urodziny zrobić taki numer: przyjść i powiedzieć, przy nim i paru innych osobach: nie mam dla Ciebie prezentu, nie dałam rady go sama przynieść, po czym zwracając się do mnie dodać: pomożesz mi go przynieść? Oczywiście, że sie zgodziłem. Natomiast zaskoczony byłem tym, że po wejściu do jej domu zobaczyłem zapalone świece, na stole szampana przewiązanego wstążeczką, dziewczyna na chwilę zniknęła, powiedziawszy, że idzie po prezent i faktycznie wróciła z prezentem, tyle że był on przeznaczony dla mnie....pomijam już jak ten żywy prezent wyglądał, pomijam kolejne fajne pomysły spędzenia paru chwil we dwoje zanim wrócimy na imprezę itp nie mniej wracając do tabu, pomimo tego, że zachowałem się jak na przyjaciela przystało to nie potrafiłem mu spojrzeć w oczy. To jest właśnie dla mnie tabu - nie miałem sumienia niszczyć jego marzeń o pięknej i wzajemnej miłości.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
bea.ta apiratka
Dołączył: 27 Sie 2005 Posty: 3801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 219 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 23:29, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Fedruś zostałeś wmanewrowany....Powinieneś kopnąć ją w tyłek ze słowami :- albo sama powiesz albo ja to zrobię ) mógłabyś dodać ..Ty taka owaka -ale niekoniecznie )" .
Jak dla mnie to nie temat taby ,to strach przed konfrontacją z rzeczywistością....
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
fedrus ...
Dołączył: 12 Mar 2008 Posty: 6266 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:34, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
beata napisał: | Fedruś zostałeś wmanewrowany....Powinieneś kopnąć ją w tyłek ze słowami :- albo sama powiesz albo ja to zrobię ) mógłabyś dodać ..Ty taka owaka -ale niekoniecznie )" .
Jak dla mnie to nie temat taby ,to strach przed konfrontacją z rzeczywistością.... |
Łatwo to się tylko komuś radzi
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
bea.ta apiratka
Dołączył: 27 Sie 2005 Posty: 3801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 219 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 23:39, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
fedrus napisał: | Łatwo to się tylko komuś radzi |
wiem
ale mimo ....staram się to realizować, nawet za cenę bycia "chamką , bywa , że źle mi z tym później, że zostaję sama, ale...wraca równowaga
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
franek kimono woźny na kartoflisku
Dołączył: 19 Paź 2006 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 178 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 23:48, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Beata ładnie powiedziane
Użyłam słowa tabu w 2 znaczeniach:
1.Zdradzanie i ludzie w związkach to dla mnie literalnie tabu - nie robię tego i nie tykam się ich bo napawa mnie to szczerym przerażeniem.
2.Ale ponieważ widzę, że w koło, dla wielu innych tak nie jest, chcę naruszyć to swoje tabu przynajmniej na poziomie myślenia - bo ja tu mam autentyczny mózgościsk choć chyba nie jestem osobą gorzej doświadczoną niż większość ludzi w moim wieku.
Nie chcę zmieniać swojej postawy ale chcę też choć trochę zrozumieć i odczarować swoje widzenie tych spraw. Po co? Nie wiem, może żeby mnie to nie mogło tak ugodzić jak by ugodziło teraz?
fedrus, niezła historia. Ja chyba na szczęście żadnej takiej nie mam.
Nie, mam jedną niestety.
Wspomniana przeze mnie przyjaciółka miała kiedyś chłopaka, szalonego gościa. To były studenckie czasy i on, jak wielu niegłupich, ładnych ludzi, miał wtedy totalny odpał na wszelkie życiowe eksperymenty podszyty poczuciem własnej omnipotencji itp.
Ja wtedy byłam samotną osobą. X. zadzwonił do mnie z prośbą o doradzenie mu w sprawie ankiety do jego magisterki. Zgodziłam się. I kiedy tak pił u mnie herbatkę, bredząc coś niemiłosiernie zaproponowal mi romans.
Okropne bylo mówienie o tym koleżance, ale na szczęście nasza przyjaźń przetrwała.
bobranoc
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|