po 30-tce

Kilo OK

a gdzie odpowiedz na pytanie o para nitrodifenyloamina

Formalny

I ta odpowiedź, to już żałosny unik...
Miłego popołudnia życzę przy piwie i jakże dla niektórych przyjemnych rojeniach o własnej wiedzy i wielkości intelektu... No cóż - jesli takie fantazje sprawiają przyjemność...

Kilo OK

Ron

Spoko Kilo. Znaczy się proch bezdymny? Jakby był w to pokazałyby go spektrometry w Smoleńsku. Sugerujesz, że Ruscy wypieprzyli nasze próbki, a zapakowali jakieś śmieci ze strzelnicy?

Kilo OK

Nic nie sugeruje, dla mnie ważna jest metodologia badań, pierwszego i drugiego. Kiedyś byłbym zainteresowany geografią wyników, ale nie teraz. Teraz nie mam pewności ze próbka pochodzi z miejsca oznaczonego jako pobranie.
Inna sprawa że Onet w info o wynikach pominął wykrycie para nitrodifenyloaminy.Z nitrocelulozą stosuje się od niedawna, więc nie da się opowiadać że pochodzi z okresu IIWŚ.

Ron

Ufff.. Usilowałem dojść skąd nasz ćwierćinteligentny ekspert lotniczy skopiował te wyliczenia masy, a zamiast tego trafiłem na Konferencję Smoleńską w Warszawie i mnie wciągło.

Więc oczywiście hipoteza MAK, Komisji Millera to bzdety. Ale pojawiła się hipoteza "niezamachowych" dwóch wybuchów. Znaczy się na mój rozum kluczowy jest tu urwanie lewego statecznika, a nie skrzydła. Kluczowe też powinno być badanie lewego silnika i generatora. Teoretycznie przy jakiejś poważnej awari silnika moglo nastąpić zwarcie w generatorze dające jakiś sakramencki prąd na pompie paliwa w zbiorniku paliwa nr 3 w lewym skrzydle, wybuch mieszanki paliwowo-powietrznej, urwanie skrzydła, przeniesienie ognia do centralnego zbiornika nr 1 i drugi wybuch kończy sprawę. Ale co rozpieprzyło silnik i urwało statecznik?? Znaczy się, może uszkodzony lewy silnik w końcu się urwał i oderwał statecznik. Ale skąd taka awaria w samolocie świeżo po przeglądzie? I musiałoby tu nastąpić kilka kolejnych zbiegów okoliczności. To oczywiście rozpieprzyloby samolot w dowonym miejscu i czasie lotu. Wystąpił jednak drugi, niezależny ciąg wydarzeń. Podczas schodzenia piloci wyhamowali prędkość opadania jednak w pewnym momencie prędkość znów wzrosła, a samolot i załoga zachowywali się jakby stery się zablokowały, aż do 20 m nad ziemią, gdzie nagle się odblokowały. Z tym, że wtedy akurat nastąpił najpierw jeden, a potem drugi wybuch. Znaczy się jakaś druga przypadkowa awaria to już za dużo. Więc jednak zamach.

Formalny

Jessooo. Ty nie tylko nie masz klasy, ale po prostu jesteś głupi jak lewy but Napoleona zgubiony w czasie ucieczki spod Moskwy. To jest ten poziom głupoty, który uniemożliwa uświadomienia sobie na moment jej poziomu przez posiadacza. Sam stan upojenia alkoholowego nie dawałby takich efektów jakie występują u Ciebie.

A łudziłem się, że o parę procent przerastasz cimka i Katola. Dałem Ci szansę na udzielenie odpowiedzi na trzy konkretne, proste pytania. Mogłem sie domyślić, że Cię to przerasta, gdy zamiast tego potrafiłeś z siebie wydobyć tylko "bla bla bla" Teraz takie, ostateczne już, rozczarowanie...

Kilo OK

Winnym katastrofy jest Jarosław Kaczyński.
Teraz jestem mądry i mogę być twym kolegom, jak chlopak?

Gość

Przed katastrofą smoleńską piloci prezydenckiego Tu-154M wielokrotnie nieprawidłowo wykonywali manewr podejścia do lądowania – wynika z danych zapisanych przez polski Rejestrator Szybkiego Dostępu. Dr Maciej Lasek, szef zespołu, który zajmuje się wyjaśnianiem katastrofy smoleńskiej mówi, że piloci mogli ignorować alarmy systemu TAWS. – Od 2008 roku do katastrofy w Smoleńsku urządzenie zapisało aż 125 alarmów TAWS, generowanych, gdy samolot nieprawidłowo podchodził do lądowania – mówi w rozmowie z TVP Info dr Lasek.

System TAWS wysyłał ostrzeżenia nawet podczas lotów na dobrze wyposażone cywilne lotniska, np. w Paryżu czy Tel Awiwie, wpisane do pamięci urządzenia. – Świadczy to o tym, jak niski był standard wykonywania lotów w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego – mówi Lasek w rozmowie z TVP Info. Dane z rejestratora były na bieżąco kopiowane i archiwizowane. Jednak w pułku nikt nie przeprowadził ich właściwej analizy. Doprowadziło to do wyrobienia nieprawidłowego nawyku ignorowania przez załogi samolotów ostrzeżeń TAWS.

– Przyczyną katastrofy nie był wybuch na pokładzie maszyny, ale błędy pilotów, zaniedbania ich dowódców oraz złe decyzje podejmowane przez rosyjskich kontrolerów lotów – mówi Lasek. W ostatniej fazie lotu piloci nie zareagowali na ostrzeżenia systemu TAWS. Przekroczyli minimalną wysokość zniżania ustaloną na 100 metrów oraz zbyt późno rozpoczęli procedurę odejścia na drugi krąg. Rosjanie na wieży kontroli lotów mieli problemy z prawidłowym określeniem wysokości polskiego samolotu względem ścieżki podejścia do lotniska. Popełnili błąd nie przerywając procedury i nie odsyłając maszyny na drugi krąg.

O i cała prawda!

Formalny

To, co napisałeś, to są fakty opisujące rzeczywistość. Tych faktów, budujących jak cegiełki sytuację, która doprowadziła do katastrofy samolotu było wiele - żaden nie był tym, co oszołomy jak objawienie traktują jako potwierdzenie zamachu i inne takie brednie. No cóż - nie każdemu natura dała równą umiejętność rozumienia rzeczywistości. Dla oszołoma ważniejsze jest to, co powstało w wyniku rojenia uważanego przez niego jako myślenie.
Jaka będzie reakcja dotycząca faktów, które przytoczyłeś, wiadomo...

Pochodzenie O-Ren Ishii

Formalny

Gość

A ja z wielką niesmiałością napisze, że premier Tusk to mówiąc potocznie dupa jest!
Uzasadniam

Mając prawo po swojej stronie pozwolił na to, ze chamstwo wmówiło innym, ze to był zamach.
Zezwolił na obraze polskiego rządu.

Ron

Formalny