po 30-tce

Nikiasz

I tu się z toba zgodzę - to faktycznie zabawne że można wierzyć w takie bzdury jak zamach smoleński

Kilo OK

Nie, z ciebie się śmieje.

Nikiasz

Buc zawsze pozostanie bucem nawet jak zgrywa jedynego sprawiedliwego........

art36

Szymon Krusz

Nie chwaląc się już dawno to samo napisałem użyłem tylko innych słów.

Kewa

Gość

Polecam ten tekst, dlugi, ale warto poświęcić kilka minut.

Każda prowokacja polityczna - bo tak nazywam słowa A. Macierewicza o trzech osobach które przeżyły najprawdopodobniej katastrofę smoleńską – ma wywołać u jej adresatów odpowiednie zachowania, które sprzyjają autorom prowokacji w przejęciu władzy w państwie czy partii. Kto był adresatem słów A. Macierewicza? Na pewno nie media, na pewno nie zwolennicy PiS-u, zgromadzeni na Krakowskim Przedmieściu. Te słowa nie były skierowane także przeciwko PO czy Tuskowi, ani prezydentowi Rosji.

Adresatem tych słów – wyjątkowo cynicznych i brutalnych - był J. Kaczyński. Te słowa były aktem wypowiedzenia wojny PiS -owi przez frakcję Macierewicza i Sakiewicza. W tych słowach zawarta była groźba, , której nawet nie odważę się sformułować, ale mój kolega zajmujący się psychologią rzucił w towarzystwie w powietrze: jeżeli Jarku znów nie przychylisz się do koncepcji zamachu, to wtedy okaże się, ze jedną z osób, które przeżyły był śp. pamięci prezydent III Rzeczpospolitej. Szokujące i nie do uwierzenia, ale niestety słowa Macierewicza - kompletnie amoralne, nie biorące pod uwagę uczuć rodzin poległych w tragedii - można było także w ten sposób interpretować.

Odpowiedź J. Kaczyńskiego, była błyskawiczna - w swoim przemówieniu wygłoszonym w godzinach wieczornych na Krakowskim Przedmieściu nie wspomniał ani razu o zamachu, więcej było to zadziwiająco łagodne wystąpienie, które zarysowało – nie do końca przemyślany – plan wycofania się z awantury smoleńskiej. Ogólnikowe oskarżenia pod adresem rządu w porównaniu z wystąpieniem na słynnej konferencji po artykule w „Rzeczpospolitej”, który miał sprowokować Polaków do wyjścia na ulicę, były szczytem politycznej kultury.

Było to przemówienie przywódcy, który już wie doskonale, że żadnego zamachu nie było, że dał się wpuścić w maliny i teraz wycofuje się w krzaki ze zręcznością zranionego lisa. Jak nie dopuścić do symbolicznego przejęcia władzy przez Macierewicza nad moim ukochanym dzieckiem czyli Prawem i Sprawiedliwością, takie pytanie postawił sobie J. Kaczyński po wystąpieniach Macierewicza w których ten ogłosił, ze trzy osoby w katastrofie przeżyły. Jak zminimalizować straty podczas odwrotu, a odwrotem nazywam powolne wycofywanie się J. Kaczyńskiego z popierania hipotezy zamachu, bo stary wyga w końcu zrozumiał, że w cynizmie Macierewicza nie przebije.

Prezes PiS zrozumiał, że rzeczywiście Macierewicz chce decydować o polityce jego partii, że próbuje – po raz kolejny – doprowadzić do takiej radykalizacji społecznych nastrojów wśród prawicy, by odwrót stał się niemożliwością.Cały aparat PiS –u przez cztery ostatnie miesiące wytężał wszystkie siły by – dzięki aktywizacji gabinetu cieni prof. Glińskiego – zmienić wizerunek partii, by stać się w oczach opinii publicznej, normalną partia opozycyjną punktująca rząd za nieudolność a nie za wymyśloną przez radykałów spoza PiS –u, zbrodnie smoleńską. Cały aparat PiS rozumie doskonale, że w momencie przejęcia – symbolicznego rzecz jasna – władzy w partii przez Macierewicza, jego rola jest skończona, jest skazany na polityczna śmierć. Wojna w PiS jest od 10 kwietnia 2013 roku faktem.

Jednak jej rezultat wcale nie jest już rozstrzygnięty. Zwycięstwo prezesa PiS nie jest pewne. Jego przedwczorajsze przemówienie było politycznie słabe. J. Kaczyński nie czuje się dobrze w skórze klasycznego radykalnego nacjonalisty. Jest patriotą, ale nie jest nacjonalistą. Macierewicz natomiast jest nacjonalistą, który przestał być patriotą. J. Kaczyński przemawiał nie swoim językiem, ba odwołał się nawet do ONR –owskiej koncepcji Wielkiej Polski, którą lansowali w czasach okupacji poeci narodowi Trzebiński i Gajcy. Te słowa nie przekonywały, brzmiały sztucznie, były jak przypięta do polskiej flagi mapa Polski z 1515 roku, kiedy to dynastia Jagiellonów panowała nad połowa Europy. Wojna polityczna miedzy patriotami i nacjonalistami doprowadzić może do rozbicia PiS. Ważne jest tylko jedno czy powstaną dwie partie, które będą się nienawidziły tak mocno jak kiedyś bolszewicy i socjaldemokraci, czy też prezesowi PiS uda się zneutralizować kolejny rokosz Macierewicza.

Piotr Piętak

Mnie zastanawia jedno, a mianowicie, jakie kwity ma Macierewicz na Kaczyńskiego, że ten nie pozbędzie się tego szkodnika. Może takie z młodości Kaczyńskiego, gdzie ponoć widywano go w środowiskach o jednej orientacji seksualnej?

Kilo OK

art36

Gość

Przewodniczący Duda, ten od robienia pokojowych demonstracji

[link widoczny dla zalogowanych]

dziś ogłosił, że w Smoleńsku nie było zamachu!
Pewnie Macierewicz zlustruje Dude, a Sakiewicz spali na stosie

art36

a co to ręka mu się pali?

Szymon Krusz

Tyle miesięcy przygotowań wyjazdy w teren,przemówienia i znów słupki z poparciem pójdą w dół.Jak widać nikt nie stara się wyciągać wniosków z błędów.

Gość

PiS -owska mafia contra A. Macierewicz

W swoich analizach politycznych, staram się przede wszystkim brać pod uwagę nie idee –one także są ważne – lecz interes aparatu partyjnego, którego poziom intelektualny i moralny spada na łeb na szyję zgodnie z logiką ustawy o partiach politycznych wymyślonych przez specjalistę od ochrony interesów klasy panującej w Polsce i interesów byłych opozycjonistów z czasów PRL, marszałka Sejmu L. Dorna. Aparat partyjny interesuje tylko jedno, szmal, stanowiska i możliwość załatwiania posad kuzynom, znajomym i tym z którymi się robi interesy. Dotyczy to wszystkich aparatów partyjnych PO , SLD, PiS czy PSL. Aparat partyjny idzie za tym, kto mu to gwarantuje – biorąc to pod uwagę, pytanie jakie należy postawić brzmi następująco: czy akcja A. Macierewicza ma jakieś szanse poparcia ze strony terenowego aparatu partyjnego PiS, tego, którego jedynym marzeniem jest kontynuowanie luksusowego życia w ramach swojej partyjnej egzystencji? Czy A. Macierewicz może im zagwarantować przez następne lata, leżenie brzuchem do góry, nic nie robienie z wyjątkiem pisania donosów do centrali na kolegę z przeciwległego biurka, lub szukania haka na koleżankę, która może pewnego dnia zostać aniołkiem a wtedy miejsce na listach wyborczych kogoś kto miał z nią zatarg spada o 20 miejsc w dół. Taka jest egzystencja członków PiS czy PO. Polska jest okupowana przez interesy całkowicie zdemoralizowanych aparatów partyjnych, których morale przypomina do złudzenia życie grup mafijnych z przedmieść Neapolu. Ci ludzie boja się jak ognia polityków typu A. Macierewicz nie tylko dlatego, że gada rzeczy niebezpieczne, ale także dlatego, ze jest inteligentny, pracowity i ideowy. To on jest ich największym wrogiem, bo aparat partyjny PiS w terenie wie doskonale jak jest naprawdę z hipoteza zamachu. Wszyscy ich znajomi spoza partii stukają się w czoło, a jeżeli ich znajomi stukają się w czoło to mogą na nich nie głosować i wtedy ciotka radnego X nie zostanie babcia klozetową (tragedia dla rodziny), a bratanek żony nie zrobi interesu z kuzynem radnego PO. Aparat partyjny wyraża brudne interesy materialne i dla członków partii tylko te interesy się liczą. W walce frakcyjnej w PiS między z jednej strony betonem PC i grupą Hoffmana a frakcją Macierewicza, Sakiewicza, aparat partyjny wybiera bezpieczeństwo swojej egzystencji czyli Hoffmana i Lipińskiego. Macierewicz dla nich to wariat, który w dodatku im osobiście zagraża. Kretyn, który nie rozumie, ze polityka polega na robieniu geszeftów i interesów. Polityka to „money”. Macierewicz to wszystko doskonale wie, a jednak podjął akcje - słowa o trzech osobach, które przeżyły katastrofę smoleńską -, która narusza interesy partyjnej mafii. Na co liczył? Na wsparcie „Gazety Polskiej”, która w swoim czasie oskarżyła wprost Kościół Katolicki o zdradę czym doprowadził do szału członków terenowych struktur PiS uzależnionych często od miejscowych parafii? Macierewicz i Sakiewicz nie rozumieją kompletnie czym jest współczesna partia polityczna w Polsce i dlatego przegrają. Dobro Polski jest chronione przez materialne – wręcz czasami mafijne - interesy aparatu partyjnego PiS. Takie są paradoksy polityki

Piotr Piętak

Kosa

A tu nie mało do poczytania o " jedynej słuszne" partii „[...] Bez skandali, bez jeżdżenia po pijanemu, bez przestępstw i wyroków, [...] bez pezetpeerowskiej przeszłości, bez nadużyć i chamstwa, bez zasłaniania się immunitetem.”

[link widoczny dla zalogowanych]

Ron

Kosa

Ron gdzie w mojej wypowiedzi widzisz chodź wzmiankę o porównaniu i jak to się ma do mojej inteligencji?

a no i skąd przypuszczenie ze ja taka urocza jestem

Kilo OK

Znaczy od 2007 Cię trzyma?

Ron