po 30-tce

nudziarz · Wysłany: Nie 18:00, 24 Mar 2013 Temat postu:

No... byłem w zeszły weekend..... oops

Baron von DupenDrapen · Wysłany: Nie 18:25, 24 Mar 2013 Temat postu:

Może muchołapce się cóś pomieszało i nie w Krakowie a w Londynie była z tymi znajomymi ??
Hyhy

flykiller · Gość

Nic się nie pomieszało Not talking

Widocznie mieliśmy horrendalnego pecha.
Na marginesie, czy to jest jakiś nowy krakowski zwyczaj naganiania klientów z ulicy do lokali? Wszędzie natykaliśmy się na stada "naganiaczy", a nie pamiętam, żeby kiedyś tak było?

Pochodzenie O-Ren Ishii · Wysłany: Pon 0:59, 25 Mar 2013 Temat postu:

Może się coś zmieniło w KRK ? Z dawnych historii barowych tak mi się coś przypomina jak ktoś stwierdził że "ooo...kej... czzas sszkończyć piffooo i iśććć", trzeba było obudzić tego i owego ze lub spod stolika i wyszliśmy.... a tu tłumy ludzi... słońce wysoko na niebie... a my się tak kiwamy głęboko zaskoczeni

Miało się zdrowie, heh...

ps
a co do wawki to jest pierwsza restauracja z gwiazdką michelin
[link widoczny dla zalogowanych]

był ktoś ?
bo ja nie rozumiem menu (!)
3 moments
5 moments
8 moments
Think

czyli co oni za paszę serwują ???

Pasztet · Wysłany: Pon 12:33, 25 Mar 2013 Temat postu:

Byłem i to było 5 momentów.

Jeśli mówisz o paszy, to odpuść sobie. Tu raczej chodzi o kulinarne przeżycie.
Momenty to potrawy, które dostajesz i możesz wybrać tylko ile ich ma być w trakcie posiłku. Nie decydujesz o tym, co to będą za potrawy.
Natomiast składniki będą z Polski i to z w miarę bliskiej okolicy, bo muszą być świeże, nie są przechowywane w lodówce, a prosto od dostawcy idą do kuchni. Dlatego jest menu dnia.

A dania, no cóż - totalna fantazja, nieskrępowane mieszanie smaków i do tego nowoczesna technologia. Pamiętam grzybowe cappuccino - podane dokładnie tak jak kawa, tyle że zamiast na espresso było oparte na esencji grzybowej, jakąś naszą polską rybkę nazwy nie pamiętam, która była pieczona bardzo długo w temperaturze 40 stopni, obsypaną płatkami śniegu z rozmarynu, coś z gęsi bardzo pyszne i pod pianką z buraczków - pianka natychmiast rozpadała się w ustach i nie zostawało nic oprócz smaku. I takie tam fidrygałki

Głodny człowiek nie wychodzi, bo choć potrawy wydają się malutkie, to jednak pewnie łącznie mają 350-400 gram, co jest bardzo ok. zwłąszcza jeśli rozłożone w czasie. Mózg otrzyma sygnał o nasyceniu.

Jeśli ktoś lubi tradycyjnie, to niech sobie odpuści Amaro.

Ja się tam pewnie za szybko nie pojawię, bo planowanie wyjścia do knajpy z dwutygodniowym wyprzedzeniem to nie moja bajka.

Pochodzenie O-Ren Ishii · Wysłany: Pon 18:34, 25 Mar 2013 Temat postu:

Kurde... wynalazki...
Ale trudno przejść obojętnie - pewnie w końcu ciekawość zwycięży i pójdę na "proszę trzy momentsy i...." i co ? Do picia można coś zamówić czy też knajpa decyduje ?

Pasztet

Śpiewnik pana W.
czyli Wasowskiego

http://www.youtube.com/watch?v=ud3Ebwn8gFE

Pasztet

Wczoraj jeden słoik pokazał drugiemu słoikowi fajne miejsce. Tzn. Klem uświadomiła mi istnienie MiTo na Waryńskiego (między Nowowiejską, a Szwejkiem) - można tam pewnie przesiedzieć cały dzień wśród niezliczonych albumów i wydawnictw artystycznych. Przy świetnej muzyce.

Pasztet

Dość niespodziewanie znalazłem się na premierowym koncercie Marka Dyjaka w Och-Teatrze w ostatnią sobotę. Niespodziewanie, bo on wcześniej kojarzył mi się z więzienno-knajackimi balladami gitarowymi, na które reaguję podobnym wstrętem jak na szanty.
A tu muzycznie baaardzo dobrze, świetny kwintet (bebny, kontrabas, trąbki, akoredeon i genialny pianista), a do zupełnie inny repertuar. 'Na zakręcie' Osieckiej znane w żeńskim wykonaniu Jandy, teraz zaśpiewane na początku koncertu w sposób absolutnie wzruszający przez faceta, który był od A do Z autentyczny w tych 'zakrętach'. Wiele innych, dobrych i dobrze zaśpiewanych, zagranych i zaaranżowanych piosenek...
'Lewobrzeżna' publiczność reagowała szczerze i żywiołowo, pan Marek był wyraźnie poruszony i na koniec podkreślił, że ten dzień daje mu wiarę na życie po śmierci. I całkiem prosto przeprosił, że nie będzie bisował, bo nie ma siły, bo nie przywykł do koncertowania - to był pierwszy raz.

Jeśli będzie gdzieś występował - szczerze rekomenduję.

klementyna

l

kiedys animal mowil o sushi+szampan*
czy to nie jest cliche tej sceny
http://www.youtube.com/watch?v=WtUHPCneXlw

ps choc imho pozytywne

w przeciwienstwie do pretensjonalnego piedolenia animala o jakis kalamarnicach** z jakichs tam wysp.

*choc moze to bylo cos mocniejszego

**choc moze chodzilo o inne stawonogi albo nawet o mieczaki

Baron von DupenDrapen

[link widoczny dla zalogowanych]

flykiller · Gość

Chętnie bym zagłosowała na słoiki, ale nie mam konta na "popularnym portalu społecznościowym". A słoiki są, faktycznie, całkiem dowcipnym strzałem w dziesiątkę, bo reszta albo słabo się kojarzy (bączek, sieć powiązań, kierunkowy), albo jest trochę siermiężna (miło cię widzieć).

Ron

No słoiki to mi się ohydnie kojarzą. Reszta jest do bani. Po namyśle wybrałbym "miło cię widzieć", bo wyobraziłem sobie, że topiąc się spływam w kierunku poniatoszczaka i widzę ten neon. To bym się tak zbulwersował, że dopłynąłbym, przeszedł po dnie, albo coś tam do brzegu, wspiąłbym się na most i rozpieprzył ten neon. Ale Ron byłby żywy. Think

LampionyZeStarychSloikow

Pasztet

Piosenka - do nauki mapki metra

https://www.youtube.com/watch?v=TZgBIbqtDnQ

Baron von DupenDrapen

Piękne ...

To qrna tyle tych stacji już jest ? A ja myślałem tam tylko trzy albo cztery stacje były ....