Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zapomnieć, wybaczyć....
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
than
Gość





PostWysłany: Sob 21:07, 12 Lip 2008    Temat postu:

nie musisz wierzyc
to tylko moja opinia

dobrej nocy
Powrót do góry
fedrus
...


Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 6266
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:09, 12 Lip 2008    Temat postu:

nudny jesteś.
Wiesz o tym.
Wytrwałości w postanowieniu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
than
Gość





PostWysłany: Sob 21:11, 12 Lip 2008    Temat postu:

wow
jaka reakcja
Powrót do góry
nudziarz
Gość





PostWysłany: Nie 11:20, 13 Lip 2008    Temat postu:

tak sobie przeczytałem ten topic.... i praktycznie wszyscy tu piszący mówią jednym głosem.
Nie wybaczamy ( a przynajmniej nie do końca ), nie zapominamy.

To normalne i ludzkie... tylko ....
no właśnie... przecież nie jesteśmy idealni i nie tylko nam inni wyrządzają jakąś krzywdę. Śmiem twierdzić, ze my wyrządzamy ją równie często ( świadomie lub nie.. większą czy mniejszą.... ale wyrządzamy).
I przecież całym sobą oczekujemy, iż ktoś nam ja wybaczy, zapomni.. da druga szansę.
Wiec jak to jest. Jak Kali ukraść.....czy jak Kalemu ?

Czy dać umrzeć nadziei na wybaczenie. pielęgnując własną pamiętliwość i własne ambicje, czy probować zrozumieć, że inni w niczym nie są ani lepsi ani gorsi niż my?
Powrót do góry
zadziora
Gość





PostWysłany: Nie 12:23, 13 Lip 2008    Temat postu:

ja wybaczam, Nudziarzu, wychodząc z tego prostego założenia, że widocznie zasłuzyliśmy sobie na to, co nas spotyka, skoro nas spotyka... nic się nie dzieje bez przyczyny, jeśli oszukuje nas ktoś, kogo obdarzyliśmy zaufaniem i nas zawodzi, może to po prostu oznaczać jedynie naszą własną naiwność i nieumiejętne lokowanie zaufania. i być lekcja i nauczka na przyszłość, następnym razem będziemy lokować zaufanie ostrożniej, uważniej się przyglądać. bolesne doświadczenia życiowe uczą, pozwalają szerzej otworzyć oczy, więc staram się z nich czerpać naukę i wiedzę, a nie kolekcjonować i oglądać jak znaczki w klaserze z kancerami. chociaż znam ludzi, którzy niczego się nie potrafia nauczyć z owych bolesnych doświadczeń i dalej z uporem maniaka popełniają te same błędy, z rozżaleniem konstatując, że wszystko się na nich uwzięło i popadając w coraz większe rozgoryczenie i niechęć do świata i wszystkich dookoła...
co do pamiętliwości, pamięć mam rewelka, ale po co ją sobie zasmiecać niemiłymi wspomnieniami, skoro milej jest kolekcjonować te pozytywne... wiadomo, zapomnieć o pewnych rzeczach się nie da, ale można sobie zrobieć z nimi rozrachunek i jako rozdział zamknięty odstawić na półkę z wspomnieniami do których się nie wraca
nauczyłam się śmiać z tego, co mnie spotyka... owszem czasem mi się zdarzy, że ktoś mnie dotknie, czy zrani dotkliwie, czy okłamie, czego nienawidzę, mogę sobie popłakać nawet w poduchę, a następnego dnia śmieję się sama z siebie: jaka ty zadziora jesteś głupia, i po co się tak emocjonujesz jakimiś pierdołami i tracisz energię na podlewanie poduchy, i cześć. przechodzę do porządku dziennego. po co nosić w sobie zadry, to nie osobie która nas skrzywdziła one przeszkadzają, to NAS one uwierają


Ostatnio zmieniony przez zadziora dnia Nie 20:54, 13 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Sabina
maszynista z Melbourne


Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 2122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:48, 13 Lip 2008    Temat postu:

zadziora napisał:


jeśli oszukuje nas ktoś, kogo obdarzyliśmy zaufaniem i nas zawodzi, może to po prostu oznaczać jedynie naszą własną naiwność i nieumiejętne lokowanie zaufania.


Dla mnie to oznacza, że ten ktoś jest zwykła gnidą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Nie 16:02, 13 Lip 2008    Temat postu:

a czym się różni gnida zwykła od niezwykłej? Blue_Light_Colorz_PDT_02
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Nie 16:05, 13 Lip 2008    Temat postu:

fedrus napisał:
animavilis napisał:

Nie mam nic nikomu do wybaczania.
Nikt niczego nie musi mi wybaczać.

Gratuluję pewności siebie

Akurat z pewnością siebie ma to niewiele wspólnego.
Pierwsze zdanie nie oznacza nic ponad to, że w tej chwili nikt nie wyrządził mi takiej krzywdy, która wymagałaby z mojej strony przebaczania. Stare krzywdy się, że tak powiem, zdewaluowały - nie mam możliwości ani potrzeby wracania do tego.
Jeśli chodzi o drugie - to ani, jak tu później napisano, całą sobą ani nawet częścią nie oczekuję z niczyjej strony wybaczenia. Nie składałam obietnic bez pokrycia, nikogo nie zdradziłam, nie kłamałam w sprawach zasadniczych. Jestem czysta. Być może, ktoś mógłby mieć na ten temat odmienną opinię i uważać, że zawiniłam wobec niego na tyle, aby się o wybaczenie starać - ja tego nie czuję, a przecież to moje mniemanie jest w takiej sytuacji wiążące. Staramy się o wybaczenie, jeśli mamy taką potrzebę i wewnętrzne przekonanie, że powinniśmy, a nie z powodu świadomości, że ktoś inny jest przekonany, iż uczyniliśmy mu krzywdę.

Operujemy na tym topiku wielkimi słowami: wybaczanie, wina, krzywda... nie wiem, może moje życie jest płytkie, może powierzchowne, może za mało w nim zakrętów i emocji, ale to są słowa na specjalne sytuacje i zastanawiam się, czy przeciętny, w miarę przyzwoity człowiek rzeczywiście wikła się [lub bywa uwikłany] po tylekroć w życiu w takie epizody, które zmuszają go, aby ciągle komuś wybaczał i zadośćuczynił lub oczekiwał przebaczania.
Właściwie jedyną osobą, wobec której dopuściłam się szeregu przestępstw i której powinnam wybaczyć, jestem ja sama. Bo przecież nie będę mówiła o "wybaczaniu" w kontekście pani X, która notorycznie obrabia mi 4 litery, lub "krzywdzie" wobec Y, któremu wyłgałam się ważną czynnością, aby nie pójść na spotkanie...
Powrót do góry
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Nie 16:14, 13 Lip 2008    Temat postu:

topik pieknych projekcji wlasnego ja.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Nie 16:40, 13 Lip 2008    Temat postu:

animavilis napisał:
Akurat z pewnością siebie ma to niewiele wspólnego.
Pierwsze zdanie nie oznacza nic ponad to, że w tej chwili nikt nie wyrządził mi takiej krzywdy, która wymagałaby z mojej strony przebaczania. Stare krzywdy się, że tak powiem, zdewaluowały - nie mam możliwości ani potrzeby wracania do tego.
Jeśli chodzi o drugie - to ani, jak tu później napisano, całą sobą ani nawet częścią nie oczekuję z niczyjej strony wybaczenia. Nie składałam obietnic bez pokrycia, nikogo nie zdradziłam, nie kłamałam w sprawach zasadniczych. Jestem czysta. Być może, ktoś mógłby mieć na ten temat odmienną opinię i uważać, że zawiniłam wobec niego na tyle, aby się o wybaczenie starać - ja tego nie czuję, a przecież to moje mniemanie jest w takiej sytuacji wiążące. Staramy się o wybaczenie, jeśli mamy taką potrzebę i wewnętrzne przekonanie, że powinniśmy, a nie z powodu świadomości, że ktoś inny jest przekonany, iż uczyniliśmy mu krzywdę.

Operujemy na tym topiku wielkimi słowami: wybaczanie, wina, krzywda... nie wiem, może moje życie jest płytkie, może powierzchowne, może za mało w nim zakrętów i emocji, ale to są słowa na specjalne sytuacje i zastanawiam się, czy przeciętny, w miarę przyzwoity człowiek rzeczywiście wikła się [lub bywa uwikłany] po tylekroć w życiu w takie epizody, które zmuszają go, aby ciągle komuś wybaczał i zadośćuczynił lub oczekiwał przebaczania.
Właściwie jedyną osobą, wobec której dopuściłam się szeregu przestępstw i której powinnam wybaczyć, jestem ja sama. Bo przecież nie będę mówiła o "wybaczaniu" w kontekście pani X, która notorycznie obrabia mi 4 litery, lub "krzywdzie" wobec Y, któremu wyłgałam się ważną czynnością, aby nie pójść na spotkanie...


chyba właśnie zwykły przeciętny człowiek się wikła, Anima. miałam do czynienia (znowu niestety w pracy) z różnymi ludźmi, ci ponad przeciętną z reguły wikłają się znacznie mniej, bo są baczniej obserwowani i surowiej oceniani, mają więcej do stracenia, nie spoufalają się, jak plotkują to dyskretnie i bez podawania nazwisk etc
kiedyś założyłam się ze znajomą z pracy, kiedy dyskretnie o mnie w biurze puszczona w obieg plotka do mnie wróci, ona stwierdziła, że na bank nie wcześniej niż nazajutrz, w sumie miałam być tego dnia dość zajęta, ale obstawiałam koniec dnia pracy, kiedy ludzie przychodzą się pożegnać, przedyskutować ostatnie gorące kwestie, itd. pomyliłyśmy się obie, informacja zwrotna trafiła do mnie dosłownie parę godzin później, w przerwie obiadowej... wiem, nie było to zbyt etyczne, ale mam to w dupie akurat.

sądzę też, że dla wielu jak to określiłaś 'przeciętnych' osób takie obrabianie ich własnych tyłków przez innych jest przez nich odbierane jako wielka krzywda, ktoś np zdradził jakąś 'wielką tajemnicę', więc jest zdrajcą i zwykłą gnidą, za to jak sami to robią, ocena wygląda inaczej, bo im się wymsknęło, przy czym na pewno ta druga strona zrobiła to celowo, itd...

Ślepa, Ty to nie bądź taki Freud, tylko powiedz lepiej czy wybaczasz i zapominasz, czy nie
Powrót do góry
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Nie 16:59, 13 Lip 2008    Temat postu:

nie, nie wybaczam ani nie zapominam. jestem jak Pan Darcy - kto raz straci w moich oczach, ten nie ma juz szans. jednak nie mozna tego brac na powaznie, bo zdarzenia bledna w pamieci i traca z czasem na znaczeniu.
ciagle jednak sa. jesli nie odczuwam juz poczucia krzywdy, to nie dlatego ze wybaczylam, a tylko dlatego, ze po prostu nie ma to juz dla mnie znaczenia. jesli nadal odczuwam nieprzyjemnosc na mysl jakiegos zdarzenia albo unikam czyjejs obecnosci czy towarzystwa, albo pozwalam sobie na dzialania ponizej wszelkiej krytyki.

edit: byc moze zapominam, nie moge sobie teraz wszystkich przypomniec. tzn, kiedy zrobilam krotki rekonesans, to pomyslalam, ze za malo mi tego w pamieci zostalo. tak, zdarzenia plowieja i traca na znaczeniu. Think


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez slepa i brzydka dnia Nie 17:13, 13 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Nie 18:30, 13 Lip 2008    Temat postu:

slepa i brzydka napisał:
pozwalam sobie na dzialania ponizej wszelkiej krytyki.


zaintrygowało mnie zwłaszcza to, jak bardzo poniżej krytyki te działania są
Powrót do góry
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Nie 18:38, 13 Lip 2008    Temat postu:

przecietnie... zlosliwosc pomieszana z niechecia i frustracja.
kazdy bardzo dobrze zna ten stan. Dancing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sabina
maszynista z Melbourne


Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 2122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:42, 13 Lip 2008    Temat postu:

zadziora napisał:
a czym się różni gnida zwykła od niezwykłej? Blue_Light_Colorz_PDT_02


Zwykła gnida ma dwie pary odnóży, niezwykła cztery.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sabina
maszynista z Melbourne


Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 2122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:43, 13 Lip 2008    Temat postu:

slepa i brzydka napisał:
nie, nie wybaczam ani nie zapominam.


Yess! To tak jak ja


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Nie 19:15, 13 Lip 2008    Temat postu:

slepa i brzydka napisał:
przecietnie... zlosliwosc pomieszana z niechecia i frustracja.
kazdy bardzo dobrze zna ten stan. Dancing


to nie lepiej Ślepa od razu komuś wywalić w twarz, co o nim myślisz i dlaczego jest takim i owakim/taką i owaką? oszczędziłabyś sobie przynajmniej frustracji

Sabina napisał:
Yess! To tak jak ja


no ale skoro ją tak ignorujesz, to bardzo Cię musiało zaboleć to, co zrobiła, więc nie chciałabyś jej tego powiedzieć w twarz?

zaskakuje mnie ten Wasz brak wybaczania, bo wygląda na to, że w ogóle nie rozmawiacie na ten temat z delikwentem? dajecie mu jakąś szansę na wyjaśnienia, czy grób, cisza i dusicie urazę w sobie, albo jak Sabina z samozadowoleniem ignorujecie kolejne próby nawiązania kontaktu? przecież ta gnida nawet nie do końca może sobie zdawać sprawę z tego, o co chodzi i czym Was ubodła?

czego to kwestia? braku bezpośredniości czy dumy i ambicji, bo za nic w świecie nie chcecie się przyznać, że coś Was ubodło/zraniło/speszyło?
jak mnie ktoś wkurzy, to mu z większą lub mniejszą emocją mówię, wkurzasz mnie, bo np wiem, że mnie oszukałeś, a teraz dodatkowo nie masz odwagi cywilnej się przyznać do tego, i sprawa zostaje zamknięta. a propos przysrywek, jeszcze w ogólniaku, pani psor, która za mną nie przepadała, skomentowała, że ciągle jestem chora, ciągle na zwolnieniach lekarskich, ale mini mam taką, że ledwo mi zakrywa cipkę (dokładnie te słowa), tyle bym przełknęła, ale po tym dodała jeszcze parę uwag, sugerujących moje złe prowadzenie się, zgotowała mnie strasznie, więc jej odpowiedziałam, że gdyby sama zakładała taką ledwo zakrywającą cipkę mini, to może by nie była starą panną... moja klasa skamieniała, kobietka chciała do mnie skoczyć z łapkami, więc ją odepchnęłam i poszłam do dyrektora, bo nie było co czekać na dalszy rozwój wypadków... miałam przesrane, dyrektor załatwił mi inną szkołę, bo kobieta szalała, poleciała nawet do kuratorium i ośrodka doskonalenia nauczycieli zrobić aferę, że powinnam dostać wilczy bilet... od tamtej pory się nauczyłam, że niewyparzona morda szkodzi, teraz więc jak mi ktoś stara się 'dosrać', czy to w cztery oczy, czy publicznie, też praktycznie od razu stwierdzam, że nie zyczę sobie takich komentarzy, ale jeśli ktoś chce iść na udry, to ja jestem zawsze chętna do pomocy. i naprawdę nie mam problemów z ludzmi w realu. wiem, że mi obrabiają czwórkę za plecami, ale każdemu obrabiają, a mi to najbardziej dlatego, że wkurza ludzi to, że nikt nic o mnie nie wie... nikomu poza dwójką sprawdzonych przyjaciół się nie zwierzam z bolączek, więc nikt mnie nie trafi w bolesne miejsce; w pracy poza przełożonymi, nikt nie wie o mnie niemalże nic, nie spoufalam się, nie flirtuję, na jeśli obdarzam zaufaniem, to ograniczonym
ale nadal i tak zdarza mi się walnąć czasem zamiast z karabinu to z moździerza, a potem żałuję, jak w przypadku tego, co powiedziałam do Ślepej, bo wcale nie życzę Ci tego, żebyś nie miała dzieci, życzę Ci żebyś je miała i była jak najlepszą mamą, ale trudno się publicznie przyznać do błędu
Powrót do góry
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Nie 19:37, 13 Lip 2008    Temat postu:

zadziora napisał:
slepa i brzydka napisał:
przecietnie... zlosliwosc pomieszana z niechecia i frustracja.
kazdy bardzo dobrze zna ten stan. Dancing


to nie lepiej Ślepa od razu komuś wywalić w twarz, co o nim myślisz i dlaczego jest takim i owakim/taką i owaką? oszczędziłabyś sobie przynajmniej frustracji

Sabina napisał:
Yess! To tak jak ja


no ale skoro ją tak ignorujesz, to bardzo Cię musiało zaboleć to, co zrobiła, więc nie chciałabyś jej tego powiedzieć w twarz?

zaskakuje mnie ten Wasz brak wybaczania, bo wygląda na to, że w ogóle nie rozmawiacie na ten temat z delikwentem? dajecie mu jakąś szansę na wyjaśnienia, czy grób, cisza i dusicie urazę w sobie, albo jak Sabina z samozadowoleniem ignorujecie kolejne próby nawiązania kontaktu? przecież ta gnida nawet nie do końca może sobie zdawać sprawę z tego, o co chodzi i czym Was ubodła?

czego to kwestia? braku bezpośredniości czy dumy i ambicji, bo za nic w świecie nie chcecie się przyznać, że coś Was ubodło/zraniło/speszyło?
jak mnie ktoś wkurzy, to mu z większą lub mniejszą emocją mówię, wkurzasz mnie, bo np wiem, że mnie oszukałeś, a teraz dodatkowo nie masz odwagi cywilnej się przyznać do tego, i sprawa zostaje zamknięta. [...]nikt nie wie o mnie niemalże nic, nie spoufalam się, nie flirtuję, na jeśli obdarzam zaufaniem, to ograniczonym
ale nadal i tak zdarza mi się walnąć czasem zamiast z karabinu to z moździerza, a potem żałuję, jak w przypadku tego, co powiedziałam do Ślepej, bo wcale nie życzę Ci tego, żebyś nie miała dzieci, życzę Ci żebyś je miała i była jak najlepszą mamą, ale trudno się publicznie przyznać do błędu


czekaj, czekaj, bo zaczynam sie gubic. inna sprawa jest kiedy denerwuje nas czyjes zachowanie, bo uwazamy te osobe za nadeta, podla, glupia cipe czy kutasa. sa ludzie, ktorych nie lubimy, bo mowienie prosto w twarz, czyli stawianie na bezposrednosc, to niepotrzebne zaognianie konfliktow, tracenie szansy na to, zeby sprawa ucichla a emocje upadly, a przeciez najczesciej gra nie jest zupelnie warta swieczki.

natomiat jesli mowimy o prawdziym zalu, krzywdzie, potwornosciach, ktore nas zalamuja, nozach w plecy czy kulkach prosto pomiedzy oczy, to wlasnie pojawia sie pytanie "przecież ta gnida nawet nie do końca może sobie zdawać sprawę z tego, o co chodzi i czym nas ubodła? ". ta gnida zapewne nie wie, a jesli wie, to i tak nie bedzie chciala tego przyznac. i znowu gra nie jest warta swieczki, jakies zemsty i tym podobne sranie w banie. oczywiscie taki stosunek przychodzi z czasem - to taka madrosc zyciowa, ktora nie przychodzi szybko.

a czas zlosliwosci, frustracji i niecheci ta faza przejsciowa. to bywa nawet mile - nie rozumiem dlaczego mialabym z tego rezygnowac... 050 [edit dwa: trzeba sie potrafic tym cieszyc, bo mnie bardzo szybko mija... ]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez slepa i brzydka dnia Nie 19:45, 13 Lip 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Nie 20:20, 13 Lip 2008    Temat postu:

slepa i brzydka napisał:
czekaj, czekaj, bo zaczynam sie gubic. inna sprawa jest kiedy denerwuje nas czyjes zachowanie, bo uwazamy te osobe za nadeta, podla, glupia cipe czy kutasa. sa ludzie, ktorych nie lubimy, bo mowienie prosto w twarz, czyli stawianie na bezposrednosc, to niepotrzebne zaognianie konfliktow, tracenie szansy na to, zeby sprawa ucichla a emocje upadly, a przeciez najczesciej gra nie jest zupelnie warta swieczki.

natomiat jesli mowimy o prawdziym zalu, krzywdzie, potwornosciach, ktore nas zalamuja, nozach w plecy czy kulkach prosto pomiedzy oczy, to wlasnie pojawia sie pytanie "przecież ta gnida nawet nie do końca może sobie zdawać sprawę z tego, o co chodzi i czym nas ubodła? ". ta gnida zapewne nie wie, a jesli wie, to i tak nie bedzie chciala tego przyznac. i znowu gra nie jest warta swieczki, jakies zemsty i tym podobne sranie w banie. oczywiscie taki stosunek przychodzi z czasem - to taka madrosc zyciowa, ktora nie przychodzi szybko.

a czas zlosliwosci, frustracji i niecheci ta faza przejsciowa. to bywa nawet mile - nie rozumiem dlaczego mialabym z tego rezygnowac... 050 [edit dwa: trzeba sie potrafic tym cieszyc, bo mnie bardzo szybko mija... ]


e tam mądrość życiowa, zwykłe podkulanie ogona, w realnych sytuacjach tłumienie konfliktów powoduje tyle tylko, że w którymś momencie wybuchają z jeszcze większym natężeniem, angażując coraz więcej osób i zataczając coraz szersze kręgi, brak zdecydowanego rozwiązania nawet małego konfliktu potrafi popsuć atmosferę nie tylko dla osób w konflikt zaangażowanych, ale i wszystkich dookoła

no a mówimy cały czas o tym samym, czyli o krzywdzie nam przez kogoś wyrządzonej, gdy ktoś oszuka, zdradzi, zawiedzie... dlaczego uważasz, ze rozmowa nie ma sensu? bo na pewno ktoś się nie będzie przyznać? skąd ta pewność? wygląda na to, że koleżanka Sabiny sama zabiega o to wyjaśnienie... a wyjaśnienie sobie sytuacji, powiedzenie komuś w twarz- zrobiłeś mi to i to, zabolało mnie to, zawiodłeś mnie, może tylko pomóc w rozwiązaniu konfliktu, nie go zaognić. krzywda już nastąpiła, nie ma czego zaogniać...

poza tym rozmowa nigdy nikomu nie zaszkodziła, małżeństwa rozpadają się przez to, że ludzie nie potrafią się ze sobą komunikować, chcesz funkcjonować w rodzinie też zawsze tłumiąc emocje, żeby nie doprowadzać do konfliktów? w konfliktach nie ma niczego złego, nie demonizuj ich są taką samą częścią codzienności jak miła pogawędka, którą sobie ucinasz z koleżanką z pracy, czy jak zebranie pracownicze; konflikty istniały, istnieją, istniały będą, można je wywoływać, zażegnywać, zarządzać nimi, kierować przebiegiem, eskalować- nie ma w nich niczego złego, uczą ludzi, jak się ze sobą komunikować, jak panować nad emocjami, jak przedstawiać swoje racje, etc. cala piękna literatura na ten temat powstała

a co do głupich, nadętych cip i kutasów to, niezależnie co o tym sądzisz, z takimi z prawdziwego zdarzenia, jeszcze nie miałaś do czynienia
Powrót do góry
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Nie 20:27, 13 Lip 2008    Temat postu:

z poczatku sugerujesz mi tchorzostwo, a na koncu ujmujesz sugerujac, ze nie przeszlam jeszcze w zyciu jakichs potwornosci pod postacia podlych ludzi. w takim momencie ide stad w dluga. Ty to nazwiesz podkuleniem ogona, a ja dobrym wieczorem. nie chce mi sie, po prostu nie chce... ani przekonywac, ze moje podejscie, jesli sie sprawdza, jest ok, ani licytowac w zadnej zyciowej dziedzinie.

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Nie 20:49, 13 Lip 2008    Temat postu:

nie sugeruję Ci tchórzostwa... to zamieńmy słowo na "postawa wycofania", czyli odepchnięcie, odrzucenie, chłód, odejście i nieangażowanie się, podczas gdy wciąż możesz prowadzić dialog- to jest postawa, której bronisz. rozumiem Cię, w ten sposób nauczyłaś się sama chronić, a chciałam Ci tylko powiedzieć, że życie i tak Cię w którymś momencie zmusi do zajęcia pozycji asertywnej, w przeciwnym razie zamiast chronić swoje dobre samopoczucie będziesz je traciła poddając się w sytuacjach dla Ciebie ważnych. to jest tylko internet, ja nie mam znaczenia, ani co sobie bełtam na klawiaturze, ani co o mnie myślisz; ale w życiu asertywność jest bardzo ważna
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Następny
Strona 2 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin