|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Drahna piórko na gzymsie
Dołączył: 01 Lis 2005 Posty: 867 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 17:30, 20 Sie 2006 Temat postu: Re: ...wypalenie... |
|
|
marconi1000 napisał: |
Mam nadzieję, że zarówno autorka topiku, a także zabierający na nim głos(...) |
animavilis napisał: |
Wypalenia nie da się pojmować inaczej niż krańcowo(...) |
Marconi chyba jednak nie wiesz co to "wypalenie", już raz napisałam Ci że to coś więcej niż dołek i cieszę się, że wiem to nie tylko ja.
Choć nikomu akurat takiej wiedzy nie życzę.
Mało tego : oby każdy z czytających pozostał w tej kwestii totalnym ignorantem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
beeper tańczący z ujemnym niedźwiedziem
Dołączył: 07 Lis 2005 Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 25 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: zza torka
|
Wysłany: Nie 21:01, 20 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
animavilis"
[quote="beeper napisał: | Wydaje mi się, że słowa kluczowe przy tym problemie brzmią:cel życia lub cel istnienia.
Brakowało mi celu życia. Odkąd taki cel sobie wypracowałem, pytania znikły. |
Cytat: | Nie bardzo rozumiem, jak można sobie wypracować cel. Jak to się robi? (o, o taką radę to poproszę ) Jasne, w sytuacji normalnego funkcjonowania każdy stawia sobie jakieś tam cele i z mniejszym lub większym powodzeniem je realizuje. Ale wypracować cel w fazie wypalenia? Żeby znaleźć trzeba wykazać choć minimum zainteresowania przedmiotem poszukiwań. Gdy w danej chwili czuje się tylko pustkę (jeśli pustkę można czuć) i nie ma żadnej drogi przed, to cel nie ma racji bytu, bo cel zawsze związany jest z przyszłością. |
A co to, k... jest wypalenie? Czy człowiek jest świeczką, że jak się stearyna wykopci, to traci sens życia? Dzięki Bogu, człowiek jest nieco bardziej skomplikowany niz świeca i nie kończy życia kiedy się knot skończy. Może za bardzo się opieram na własnych doznaniach, ale też kiedyś zadawałem sobie pytania o sens życia. Tylko że nigdy one nie przybierały kształtu knota w świecy. Może dlatego nie mogę zrozumieć pytania?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
bo ja anty-Titanick
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 121 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)
|
Wysłany: Nie 22:02, 20 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
całkiem niedawno jeszcze byłam "wypalona" - choć wg mnie lepszym określeniem jest "byłam w depresji".
co się w moim życiu zmieniło? mój stosunek do samej siebie i do otoczenia dzięki temu tez.
jak to sie zmieniło? dzięki bardzo intensywnej pracy nad sobą - tj. terapi i grupom wsparcia.
czy zmieniłam coś w moim życiu? własciwie nic poza sobą - praca ta sama, mąż ten sam, dzieci te same, nawet problemy te same - tylko mój sposób radzenia sobie z nimi troche inny.
ile mnie to kosztowało? sporo łez, nieprzespanych nocy, ale przede wszystkim pozbycia się wielu, wielu złudzeń na własny temat.
Nie ma sytuacji bez wyjścia. Gdy jesteśmy w złym stanie psychicznym najczęściej widzimy tylko jedno i to radykalne rozwiązanie, a potem okazuje się, że jest cała masa pośrednich - czasem potrzeba kogoś by nam to pokazał. Czasem potrzeba kogoś by pomógł nam odkrywać prawdę o sobie i pomógł przez nią przejść bezpiecznie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Nie 22:44, 20 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Ostatnio zmieniony przez animavilis dnia Czw 7:38, 11 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
lulka Ewa chce spać
Dołączył: 29 Sie 2005 Posty: 11227 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1364 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 0:47, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
Termin wypalenie podoba mi się bardziej, złudzeń na własny temat wyzbyłam się już dawno, ale poza tym podpisuję się pod postem bo... (o, żesz) boi? bo onej? |
Pierwsza rada - pod niczym się nie podpisuj.
Forum to forum tylko. Jesteśmy do siebie podobni w 99,90%, ale te 0,10 to jest to co nam pozwala być sobą, a nie "nią" , "nim".
I warto te 0,10 zachować tylko dla siebie.
I coś na tym swoim "ja" zbudować. Na pozostałych 99,90 niczego nie zbudujesz. Będziesz podążać drogą innych a to nie ma sensu, bo Twoje 0,10 jest najważniesze.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Pon 8:57, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Ostatnio zmieniony przez animavilis dnia Czw 7:37, 11 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
wilczek cytochrom C
Dołączył: 14 Wrz 2005 Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z betonowej wsi
|
Wysłany: Pon 16:35, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
animavilis napisał: | Wypalenie jest dla mnie stanem kompletnego zawieszenia i bezruchu, niemożności podjęcia żadnej decyzji, a zatem i działania.... |
Trudno się z tobą nie zgodzić, ale - jednak jest jakieś ale.
Jeśli czujesz sie pusty i wypalony , jesteś w stanie kompletnego zawieszenia i bezruchu itd. to jednak taki stan rzeczy nie powoduje, żeby rano się poderwać do pracy i zarabiać na utrzymanie, a jak już kiszki z głodu grają, rozglądasz sie za jakimś papu i dochodzisz do wniosku, że bardziej wolisz kurczaka niż golonkę itd. czy to nie jest działanie i podejmowanie decyzji? Rozumiem, to jest zbyt pospolite i ciebie nie dotyczy, ty jesteś w stanie kompletnego zawieszenia, dlatego..
Cytat: | Nie bardzo rozumiem, jak można sobie wypracować cel. Jak to się robi? (o, o taką radę to poproszę | a jednak sam znalazłeś sposób na taki stan - przeczekać. Nie zawsze i nie wszystko można przeczekać, szczególnie wtedy, gdy dziecko potrzebuje naszej pomocy... a może jego problemy i potrzeby też powinniśmy przeczekać? Cholera, czepiam się... jak pijany płotu, a przecież życie to seria wzlotów i upadków, a jednak podnosimy sie i dajemy sobie radę! Tylko, że w każdym jednym przypadku wygłada to inaczęj.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Yo` Mama nie oddaję pożyczek
Dołączył: 14 Wrz 2005 Posty: 284 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 35 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 18:39, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
nigdy nie mialem takiego totalnego wypalenia
ale chyba jestem w stanie je sobie wyobrazić, szczególnie po obrazowym opisie animavilis
jakąś namiastką, którą znam może być co najwyżej wypalenie zawodowe (broń-BOże nie porównuję jego rangi z opisywanym przez Was)
ja to widzę jako rodzaj zaułka, w który coś cię pcha a ty nie masz odwrotu (bo przecież pracowac musisz..) chociaż najchętniej wzniósłbyś się ponad dachy
jest wyjście - zmienić pracę
ale nie zawsze w takiej sytuacji jesteś w stanie dokonać takiej zmiany
cos takiego miałem jakiś rok temu; natężenie i warunki pracy sprawiły, że stwierdziłem, że to nie jest to, co chcę w życiu robić
tu pojawiło się to, o czym pisał Beeper - nowy cel w życiu
co prawda jeszcze go nie osiągnąłem, ale parę kroków już zrobiłem, i wiem, że prędzej czy póniej zrobię reszte
ale to trochę inna sytuacja
jak mówiłem - wypalenia nie przeżywałem, za to miałem (i dalej mam) sporo do zrobienia jeśli chodzi o moje relacje z ludźmi
i szczerość z samym sobą, i kiedyś zapamiętałem zdanie - może Ci sie, Drahna, przyda:
"ręka zawsze otwarta, nie jest ręką pomocną"
myślę, że jego sens zgadza się z tym, co napisała Boja - jeśli naprawdę chcesz komuś pomóc,
to "podnoszenie pyłka" nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem (czasem przeciwnie - trzeba rzucić kłodę)
ale jeśli jesteś uzależniona od tego "podnoszenia" to nie nazywaj tego dobroczynnością
bo dobrze robisz tylko sobie (dobrze się czujesz ze swoją "wciaż otwartą ręką")
WIEM, że komentarze tego typu "brzmią irytująco" ale tak już jest, jeśli
bardziej od wyleczenia się zależy Ci na tym, żeby choroba Cię nie bolała (bo to, że boli powoduje uczucie wypalenia)
Cytat: |
Uważasz, że za dobro nie powinnismy chcieć nic ?
A niby dlaczego?
Nawet dziecko mówiąc "kocham" oczekuje czegoś : usmiechu, przytulenia, podobnego wyznania. |
to chyba nie tak, Drahna. Wydaje mi się, ze kiedy dziecko chce się przytulić, to biegnie się przytulić.
Po prostu biegnie się przytula.
Nie mówi 'kocham', żeby dostać coś w zamian - nie jest na tyle wyrachowane.
Cytat: | Chcę tu zacytować wielkiego pisarza A. S. Neilla. Jest on autorem "Summerhill". Neill twierdzi, że chore dziecko poznać można po tym, że zawsze krąży wokół rodziców, a także po tym, że zainteresowane jest innymi osobami. Kiedy dziecko pewne jest miłości matki, zapomina o matce, wychodzi na zewnątrz i bada świat. Jest ciekawe. |
Dla mnie (tylko plizz.. nie obraź się, nie mówię tego w złej wierze ani nie ocieniam Ciebie, tylko próbuję zrozumieć sytuację) to jest symbol tego, jak wygląda Twoje postrzeganie siebie i Twoje relacje z ludźmi - trochę masz to zafałszowane przed samą sobą i jeśli chcesz zmiany - to od tego powinnaś zacząć
wydaje mi się, że jak z tym dojdziesz do ładu, to resztę zobaczysz w na tyle innym świetle, że dalsze zmiany będą się odbywały bez wewnętrznego rozdarcia i poczucia niezgody z samą sobą
bez radykalnej zmiany długo się chyba nie wytrwa w takim stanie..
a do woli radykalnej zmiany trzeba dojrzeć
czasem przez osiągnięcie całkowitego dna; takiego, w którym w końcu wk..wiasz sie na samego siebie i mówisz: dość
(gdzieś musi być taka granica)
eh.. no łatwo nie masz
pzdr
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Drahna piórko na gzymsie
Dołączył: 01 Lis 2005 Posty: 867 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 19:08, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Yo` Mama napisał: | Wydaje mi się, ze kiedy dziecko chce się przytulić, to biegnie się przytulić.
Po prostu biegnie się przytula.
Nie mówi 'kocham', żeby dostać coś w zamian - nie jest na tyle wyrachowane.
|
A kto tu mówi o wyrachowaniu. Dziecko jest szczere zarówno (jesli tak infantylnie to ujmiemy) w chęci ofiarowywania i brania.
Nie biegnie przytulic się do rodzica, który będzie stał jak kołek albo go uderzy.
Nie wiem czy rozumiesz.
Płaczacy maluch oczekuje pocieszenia, ciepła i zrozumienia.
Myslisz, że biegłby do dorosłego wiedząc , że go nie dostanie?
Wyznajac nam swoje uczucia chce (pragnie) by zostały odwzajemnione, albo by wywołały okreslone reakcje.
Nie ma to nic wspólnego z wyrachowaniem.
...i nie mam zamiaru sie obrażać.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Yo` Mama nie oddaję pożyczek
Dołączył: 14 Wrz 2005 Posty: 284 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 35 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 19:18, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
to wyrachowanie nalezałoby wziąść w jakiś cuzdzysłów..
chodziło mi o to, że dziecko robi to wszystko nieświadomie
na pewno PRAGNIE, by jego uczucia były odwzajemnione
ale nie zgadzam się z tym, że wyznaje nam swoje uczucia, ŻEBY WYWOŁAŁY OKREŚLONE REAKCJE.. rozumiesz ?
(to właśnie nazwałem "wyrachowaniem")
kiedy ja mówię komuś, że go kocham - znaczy, że chce mu o tym powiedzieć - i tyle
oczywiście mam przy tym nadzieję na wzajemność uczuć,
ale nie mówię tego po to, by w odpowiedzi usłyszeć to samo
bo to byłoby wyrachowaniem
to nie jest miłośc tylko zaspokajanie swojego deficytu
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Drahna piórko na gzymsie
Dołączył: 01 Lis 2005 Posty: 867 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 19:32, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Yo` Mama napisał: |
kiedy ja mówię komuś, że go kocham - znaczy, że chce mu o tym powiedzieć - i tyle
|
Skarbie, ale o ile sie nie myle Ty już nie jesteś dzieckiem.
I wiesz co?
Jestem ciekawa dlaczego moje dzieci mnie pytały na swoje "kocham Cie mamo" po jakims czasie bez odzewu z mojej strony cyt." a Ty mnie, tez kochasz"?
Bardzo jestem ciekawa Twojej teorii na ten temat.
Pewnie podciągniesz to pod "wyrachowanie"
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
bo ja anty-Titanick
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 121 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)
|
Wysłany: Pon 19:45, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Drahna napisał: | Jestem ciekawa dlaczego moje dzieci mnie pytały na swoje "kocham Cie mamo" po jakims czasie bez odzewu z mojej strony cyt." a Ty mnie, tez kochasz"?
|
ja myślę, że własnie na tym polega dorosłość, że nie pytamy...
Czasem jeszcze to dziecko, które jest we mnie pyta, szuka potwierdzenia... A dlaczego? bo dziecko nie jest autonomiczne, dziecko potrzebuje odwierciedlenia swoich uczuć - wtedy uczy się, że te uczucia są dobre, są akceptowane.
A ja się czuję coraz bardziej autonomiczna, nie muszę już pytac
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Yo` Mama nie oddaję pożyczek
Dołączył: 14 Wrz 2005 Posty: 284 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 35 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:18, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
O.K.
może się mylę, ale widze to tak:
kiedy uczciwy względem siebie dorosły (albo dziecko) potrzebuje potwierdzenia swoich uczuć - wtedy może zapyta "kochasz mnie (mamo)?"
a kiedy mówi "kocham" to z przekonania, z chęci wyrażenia swojej miłości
różnica jest drobna ale znacząca..
może inaczej - jeszcze jeden cytat:
Cytat: |
"Bylem glodny, a nakarmiliscie mnie, bylem spragniony, a napoiliscie mnie".
I jaka jest odpowiedz? - "Kiedy? Kiedy to uczynilismy? Nie wiemy."
Nie byli tego swiadomi!
Czasem nawiedza mnie wstrzasajaca wizja, w ktorej wladca mowi:
-"Bylem glodny, a nakarmiliscie mnie", zas ludzie po jego prawicy odpowiadaja: "To prawda, Panie, wiemy o tym".
-"Nie mowilem do was - rzecze krol. - To niezgodne z pismem, nie powinniscie o tym wiedziec"..
|
chociaż to wszystko trochę 'obok' głównego tematu..
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Pon 21:18, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Ostatnio zmieniony przez animavilis dnia Czw 7:37, 11 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
lulka Ewa chce spać
Dołączył: 29 Sie 2005 Posty: 11227 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1364 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:37, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
animavilis napisał: | Tak. Masz rację. Choć myslałam raczej o tym, że to co napisała bo ja ma dla mnie sens, a nie że kiedykolwiek postępowałam podobnie lub zamierzam się wzorować. |
Dla mnie to też ma sens.
Wczoraj byłam w bardzo buntowniczym nastroju.
Nikt z nas pewnie nie naśladuje tego co inni piszą na forum, ale mądre wypowiedzi miło jest poczytać. Zawsze coś w nas zostaje i może się przydać w najmniej oczekiwanym momencie.
Mówiąc szczerze nigdy takiego "wypalenia" nie przeżyłam. Zdarzało się, że bywało źle, ale czując że może być gorzej zawsze rozpaczliwie szukałam jakiegoś odwrotu. Udawało mi się zwiać "w połowie drogi".
Jak? Już gdzieś o tym napisałam.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Pon 22:17, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Pocieszajaca jest refleksja, że jeśli w stanie wypalenia mamy w sobie dość siły i chęci, żeby wystukać na komputerze sensowne zdanie to nie jest to furtka w jedną stronę. Ludzie w depresji chowają się w cień, nigdy nie powiedzą: mam dołek, pociesz mnie. Raczej na pytanie: jak leci? mrukną coś, że w porządku.
Taki dołek to czasem nuda, czasem huśtawka hormonalna, czasem zawód...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Wto 6:49, 22 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Ostatnio zmieniony przez animavilis dnia Czw 7:36, 11 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
bo ja anty-Titanick
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 1672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 121 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Śnieżycowego Jaru ;-)
|
Wysłany: Wto 7:31, 22 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
cały czas jakoś nie do końca pasuje mi to "wypalenie"... Myślę i myślę i juz wiem: u mnie to było raczej "uduszenie" połaczone z "uwikłaniem" - coś takiego gdy życie tak cię oplątuje, tak się czujesz uwikłany, że tracisz oddech i nie masz przestrzeni, a każdy ruch tylko powoduje jeszcze większe zaciskanie sznura... "Wypalenie" było tylko jednym z przejawów.
Co do szukania sposobów radzenia sobie - no czasem można znaleźć takie sposoby, kóre tylko będą tworzyć nowe problemy, trzeba uważac.
Co do szukania pomocy z zewnatrz - ważne jejst by sobie samemu powiedziec, czy na prawdę szukam pomocy, czy może tylko zrozumienia, litości, głaskania po głowie... Czy jest we mnie gotowość przyjęcia pomocy? Jakże często takim stanom towarzyszą te koszmarne słowa: "nikt mnie nie zrozumie, nik nie może mi pomóc". Najpierw trzeba uwierzyć, że to nie jest prawda, że sposoby wypracowane przez innych ludzi, moga się sprawdzić w moim przypadku, trzeba wypuscic z rąk wszystko co w ich trzymamy, by mieć wolne ręce by przyjąć pomoc. Trzeba odrobiny pokory, która pozwala nam przyjąć ta prawdę, że nie na wszystko w naszym życiu mamy wpływ.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Wto 15:34, 22 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
animavilis
ależ ja własnie o tym, że Twoja reakcja jest jak najbardziej typowa. Myslę, że w stanie wypalenia, rozumianym jako depresja, otwartość na drugiego człowieka jest bardzo ograniczona, jest to raczej zapadanie się w siebie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
wilczek cytochrom C
Dołączył: 14 Wrz 2005 Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z betonowej wsi
|
Wysłany: Śro 6:08, 23 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
animavilis napisał: | Oj, tak, cholera, wilczku, czepiasz się... |
widać już taką mam naturę, a może po prostu nie do końca moge sie zgodzić z twoją teorią. Może nawet nie zgodzić, co przyjąć do świadomości. Widać w "wypaleniu" liczy się jeszcze stan i stopień tej pustki. Może właśnie stąd biorą sie 30letni "wypaleni" emeryci, niezdatni do życia, bez celu i szans, a może faktycznie ich psychika kuca i w sytuacjach ekstremalnych, padają wypaleni. Dlaczego tak mówię, otóż już nie jeden raz miałem okazję widzieć młodych, "napalonych", którym wydawało się, że zdobędą świat, a tak naprawdę po ekstra pomyśle, po imponującym zrywie, padali wypaleni. Niektórzy z nich dzisiaj wyglądają żałośnie, są cieniem człowieka... 30 letni emeryci. Każdy z nas ma swoje wzloty i upadki, lepsze i gorsze dni - ja bynajmniej robię wszystko, by nie dopuścić do stanu totalnego upadku, robię wszystko, by w chwilach krytycznych, kiedy jeszcze mogę kontrolować sytuacje, nie dopuścić do katastrofy. Być może stąd bierze się to, że nie godzę się na takie rozwiązanie jakim jest "Przeczekać", bo mam stan kompletnego zawieszenia, zawieszenia, zawieszenia i bezruchu, niemożności podjecia żadnej decyzji, a zatem i działania. Może powinieneś włączyć reset i przejść w stan awaryjny... zawsze to jednak jakieś działanie. Mnie życie nie rozpieszcza, nikt za mnie nie zrobi tego, co do mnie należy, nie mogę pozwolić sobie na przeczekanie wypalenia, pustki czy dołka. Być albo nie być...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|