|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pogłoska maszynista z Melbourne
Dołączył: 06 Mar 2010 Posty: 4672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 336 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z o2 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:16, 02 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
LampionyZeStarychSloikow napisał: |
natomiast jakoś nigdy nie miałem ambicji, żeby te swoje prawdy objawione ekstrapolować na mieszkańców dzielnicy w której mieszkam, czy tam miasteczka albo kraju (narodu). pewnie to z powodu wrodzonego wycofania. |
Pewnie raczej z wrodzonego poczucia wyjątkowości.
Przecież niemożliwe, żeby inni myśleli równie wnikliwie i głęboko. Nieprawdaż?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
pogłoska maszynista z Melbourne
Dołączył: 06 Mar 2010 Posty: 4672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 336 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z o2 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:22, 02 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
flykiller napisał: | fakt, że rodzina nie jest w stanie odwieść bliskich w sile wieku od samobójstwa, ani nie jest w stanie im pomóc, rodzi podejrzenie o słabość tych więzi, o niedostateczną motywację. To znaczy, jest to, jak mi się wydaje, interpretacja narzucająca się (co nie znaczy, że właściwa). |
Z tymi więzami to dziwna sprawa.
Żeby człowiek mógł się uniezależnić od rodziny generatywnej i usamodzielnić musi te więzy poluzować a niekiedy nawet zerwać.
Dlatego od pewnego momentu życia rodzice tracą znaczenie, ważniejszy staje się partner i własne dzieci.
A jeśli tracą znaczenie, to tracą też moc wpływu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Nie 12:46, 02 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
flykiller napisał: | Na podstawie obserwacji i osobistych doświadczeń.
Jak widać powyżej, nie stanowi wyzwania przyznanie, że starzejący się lub/i chorzy rodzice stają się problemem. Wielokrotnie przysłuchiwałam się rozmowom, których kontekst jasno wskazywał, że ze śmiercią swoich rodziców ludzie wiążą własne plany, marzenia, spodziewają się odciążenia lub kojarzą ją z jakimś przyjemnym faktem. I nawet nie uważają tych rozmów za niestosowne, bo ich mózgi bronią się przed utworzeniem prostego powiązania między spodziewaną korzyścią, a czyjąś śmiercią. |
To gdzie tu w takim razie miejsce na tabu? Niewykluczone, że pomyliłam topiki.
Taki mechanizm, że jak ktoś tam umrze, to ja zacznę dopiero żyć, kojarzy mi się z niedojrzałością. Sama przez to przechodziłam w wieku bardzo, bardzo dziecinnym, gdy byłam wkurzona na prababcię. Po jej śmierci myślałam za to, że sama umrę: z bólu, poczucia winy, z tęsknoty. Wyłam jak bóbr (pozdrawiam Bobra ) zamknięta szczelnie w łazience. Potem jeszcze chciałam, żeby umarł mój ojciec, bo był okres, że go nienawidziłam, a byłam od niego uzależniona bytowo. Umarł znacznie później, gdy już na nowo go pokochałam. Od tego czasu problemy staram się zwyczajnie rozwiązywać, bez uciekania się do losu. Eutanazję, owszem, dopuszczam jako rozwiązanie w niektórych przypadkach. Nigdy jednak nie zdecydowałabym się na zastosowanie jej wobec osoby, której nie kocham.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Wto 19:20, 04 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
[quote="Kewa"] flykiller napisał: |
Taki mechanizm, że jak ktoś tam umrze, to ja zacznę dopiero żyć, kojarzy mi się z niedojrzałością.
|
Mnie raczej ze skrajnym wyczerpaniem opieką.
Nie zdarzyło mi się nigdy pomyśleć w takich kategoriach o śmierci własnych rodziców, dzieci, czy męża, ale nie wykluczam, że może się tak kiedyś zdarzyć . Być może w sytuacji gdy dolegliwości związane z zajmowaniem się potomstwem, małżonkiem czy rodzicami sprowadzają się jedynie do konieczności poświęcenia im pewnej ilości czasu, znoszenia nieustannych narzekań, spełniania okresowo nieuzasadnionych zachcianek....to tak owszem można pokusić się o tezę o niedojrzałości. Jeżeli jednak tracisz całe swoje dotychczasowe życie, musisz zawalić pracę, nieustannie dokonywać wyboru między dobrem jednego członka rodziny a drugiego, jeżeli unurzasz sobie ręce w matczynym gównie, zarwiesz przez kilka miesięcy noce i zwyczajnie przestajesz funkcjonować w społeczeństwie, bo opieka jest tak wyczerpująca, że ani psychicznie ani fizycznie nie jesteś w stanie jej podołać, to wydaje mi się raczej pewnym brakiem emocjonalnej dorosłości, kwitowanie czyjegoś uczucia ulgi na myśl o śmierci takiej osoby, jedynie opcją niedojrzałości.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Wto 21:19, 04 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Uhm. Poza tym, ja cały czas pisałam o takim myśleniu "nie wprost". Bo przecież, nawiązując choćby do tego powyższego przykładu, to ma znaczenie, czy myśli się "chciałabym/chciałbym, żeby już umarł/a", czy też "kiedy to się wreszcie skończy". W pierwszym przypadku to życzenie śmierci, a w drugim życzenie życia, choć rzecz sprowadza się do tego samego. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Wto 22:50, 04 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Seeni napisał: | Jeżeli jednak tracisz całe swoje dotychczasowe życie, musisz zawalić pracę, nieustannie dokonywać wyboru między dobrem jednego członka rodziny a drugiego, jeżeli unurzasz sobie ręce w matczynym gównie, zarwiesz przez kilka miesięcy noce i zwyczajnie przestajesz funkcjonować w społeczeństwie, bo opieka jest tak wyczerpująca, że ani psychicznie ani fizycznie nie jesteś w stanie jej podołać, to wydaje mi się raczej pewnym brakiem emocjonalnej dorosłości, kwitowanie czyjegoś uczucia ulgi na myśl o śmierci takiej osoby, jedynie opcją niedojrzałości. |
Toż to ja właśnie takie rozróżnienie wprowadziłam. W kontekście działki, wiązania ze śmiercią rodziców własnych planów, marzeń - niedojrzałość, w kontekście skrócenia cierpienia, przywrócenia godności - podszyta miłością odpowiedzialność.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Sob 23:32, 08 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Przewieźliśmy teściową bliżej nas. W czwartek. Akcja logistycznie ohydnie trudna, ale udało się ją przeprowadzić z powodzeniem. Dzisiaj byliśmy z pierwszą wizytą kontrolną ( i naręczem ciuchów, bo w Zolu rozkradziono niemalże wszystko) Mama przeszczęśliwa. O opiekunkach wyraża się w samych superlatywach, pasuje jej miejscowe jedzenie i szczerze nienawidzi sali rehabilitacji.
Jestem o niebo spokojniejsza.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|