|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Nie 21:11, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
U mnie było podobnie, ale ja przyjęłam, że Pani Psycholog poniekąd ma rację. Nie w tym sensie, że poświęcam córce za mało czasu, ale w tym, że jak jej słucham to nie słyszę. I odwrotnie- Ona przesiewa to co mówię i kiedy np. tłumaczę jej przez godzinę, że kocham ją bezgranicznie, ale nie akceptuję jej każdorazowych odpowiedzi na jakąkolwiek bądź prośbę " "zaraz" to słyszy tylko owo" nie akceptuję".
Przyjęłam też do wiadomości, że to co dociera do Starszej bez jakichkolwiek problemów - Młodszej trzeba zaszczepić inaczej. Bo zwyczajnie są inne, a ja działałam według sprawdzonego (na Starszej) schematu.
Generalnie z nastolatkami to chyba jest ten problem, że bez względu na to co robisz , jak robisz i ile - czują się nieakceptowane.
A jeżeli tak się czują to znaczy, że tej akceptacji nie dostają z otoczenia.
Mówiąc dysfunkcje w relacjach z bliskimi nie miałam na myśli jakiś szczególnych patologii: rodzice alkoholicy albo ambitni pracoholicy, albo coś w tym stylu. Chodziło mi raczej o zwykłe niezrozumienie. No a ono z czegoś przecież się bierze. (??)Wydaje nam się, że dajemy bardzo dużo i poniekąd pewnie jest to prawda, ale widocznie dajemy nie to czego nasze pociechy potrzebują w danym momencie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 21:17, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Z czegos niewatpliwie się bierze.
Tyle, ze - jak mi się wydaje - wypadąloby dojść z czego, a nie obracac się w sferze oczywistych schematów, dopasowując rzeczywistośc do nich.
Efektem działąń Pani psycholog o ktorej pisaęlm, był całkowity i bezprzeczny upadek zaufania do niej ze strony córki. Może za inteligentna ta moja córa dla pani psycholog była ? I tak naprawde zamiast bycia "rozpracowaną " sama wcześniej rozpracowała, oceniła i wyciągneła wnioski ??
Biorac pod uwagę przepaść tak wieku jak i wykształcenia, taką sytuację dla Pani psycholog można opisac jednym tylko słowem.
Klęska
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nudziarz dnia Nie 21:37, 22 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Nie 21:28, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
annaliza napisał: |
A poza tym, co maja relacje z otoczeniem wspolnego z depresja zwiazana np. ze stanem zdrowia (np. paraliżem). Albo jakias inna choroba, ktora powoduje, ze juz nie mozemy robic czegos, co do tej pory bylo sensem naszego zycia.
. |
Chyba jednakowoż łatwiej z takiej depresji wyjść, albo tylko się o nią otrzeć, kiedy ma się przy sobie kogoś, z kim relacje układają się prawidłowo. Właśnie poważna choroba jest najlepszym sprawdzianem takich relacji. Oczywiście że nikt nie jest w stanie współodczuwać, ale swoim samozaparciem, optymizmem, wiarą w chorego, w człowieczeństwo w ogólności może spowodować więcej niż najlepsza rehabilitacja.
Hmm ...nie bardzo potrafię ubrać to w słowa, ale po sobie wiem, że najlepiej na poprawę mojego samopoczucia działa sama obecność osób mi bliskich i ta podskórna świadomość, że bezwzględnie, w każdej sytuacji mogę na nich liczyć. Ja z tego nawet nie muszę korzystać, ale to taki mój wentyl bezpieczeństwa.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
annaliza nawiedzony łowca sarkofagów
Dołączył: 22 Wrz 2005 Posty: 1329 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 242 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:30, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Zgadzam sie z nudziarzem.
Dlatego alergicznie reaguje, gdy słysze, np. ze rozmawiać należy spacerujac, najlepiej na swieżym powietrzu.. Dla kogo najlepiej? Dlaczego akurat spacerując? Czemu na swiezym powietrzu?
To z cala pewnoscia nie dla mnie. Ja musze patrzec w oczy rozmówcy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Nie 21:36, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
nudziarz napisał: |
Efektem działąń Pani psycholog o ktorej pisaęlm, był całkowity i bezprzeczny upadek zaufania do niej ze strony córki. |
A nie było dodatkowych profitów w postaci wzrostu zaufania do Was.?
Bo tak właśnie było z moim Dzieckiem ( nie będę o tym gadać z tą głupią babą, której wcale na mnie nie zależy, pogadam o tym z Matką)
Generalnie uważam, że jak coś złego dzieje się z moim dzieckiem to ponoszę za to winę w 99%. Tylko resztę mogę zwalić na niewłaściwe środowisko. To ja robię coś nie tak. Koniec kropka. Ino racja, że do tej wiedzy psycholog mi niepotrzebny.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Nie 21:41, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
annaliza napisał: | Zgadzam sie z nudziarzem.
Dlatego alergicznie reaguje, gdy słysze, np. ze rozmawiać należy spacerujac, najlepiej na swieżym powietrzu.. Dla kogo najlepiej? Dlaczego akurat spacerując? Czemu na swiezym powietrzu?
To z cala pewnoscia nie dla mnie. Ja musze patrzec w oczy rozmówcy. |
A widzisz...a ja wolę rozmawiać spacerując, a w każdym razie poza domem. Szczególnie na tzw. poważne tematy, albo kiedy mam zamiar bronić jakiś swoich racji do upadłego. Poza domem jestem bardziej skłonna do negocjacji, nie okopuję się na z góry ustalonej pozycji.
Znaczy się każden jeden ma inaczej.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 21:43, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Seeni napisał: |
A nie było dodatkowych profitów w postaci wzrostu zaufania do Was.?
|
W naszym przypadku sprawa ewidentnie rozbijała się o problem " dwie gospodynie w domu" oraz o walke o pozycję samicy alfa w domowym stadzie.
Widzielismy to my, podświadomie zdawała sobie sprawa z tego i córa, tylko osoba uprawniona do wyłapywania takich oczywistości była ślepa ( czytaj - związana schematami ).
Abstrachując od dalszych wydatrzeń.... na dzien dzisiejszy zona i córka sa absolutnie najlepszymi przyjaciółkami z poziomem wzajemnego kontaktu zdecydwanie przekraczającym to co dostepne przeciętnym relacjom rodzice - dzieci.
Bez pomocy psychologa, za to ze zdecydowaną pomocą tak czasu, jak i wzajemnego dorastania do siebie obu Pań
Coś mi się - w moim misiowym rozumku - wydaje, ze zwyczajnie trzeba chciec.
Z obu stron
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nudziarz dnia Nie 21:45, 22 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
annaliza nawiedzony łowca sarkofagów
Dołączył: 22 Wrz 2005 Posty: 1329 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 242 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:00, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Seeni napisał: |
A widzisz...a ja wolę rozmawiać spacerując, a w każdym razie poza domem. |
I super! Poki każda z nas mówi w pierwszej osobie. Ale żeby robić z tego prawdę objawioną?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 22:02, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
annaliza napisał: | . Ale żeby robić z tego prawdę objawioną? |
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Nie 22:02, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
No to jednak dziewczyny miały zaburzone relacje
U mnie może niedokładnie wyglądało to tak, ale bardzo podobnie. Od urodzenia Michaśki nieustannie ze sobą walczyłyśmy. Nie chodziło o to, która rządzi ale która wygrywa pojedyncze bitwy. Do pewnego czasu mój mąż, który zawsze lepiej rozumiał córkę, potrafił te konflikty łagodzić. Okres dorastania to już była bezpardonowa walka na śmierć i życie. Ja swoje, Ona swoje. Jedna drugiej pokaże.
Nadal nie zaliczamy się do najlepszych przyjaciółek, ale potrafimy się z sobą dogadać. I wychodzi nam to coraz lepiej. Nauczyłyśmy się ustępować sobie w pewnych kwestiach. Wiem, że prośba działa na nią lepiej niż polecenie( w sumie wiedziałam to zawsze, ale nie uważałam za stosowne przyjąć do wiadomości, że zobowiązana jestem dziecko o coś prosić a nie zwyczajnie coś mu kazać)Z perspektywy czasu uważam, że to ja byłam ta głupsza, bo próbowałam ją sobie podporządkować w każdej sytuacji, zamiast przynajmniej w jakiś sprawach odpuścić. A że obydwie uparte jesteśmy jak muł, to było jak było.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
pogłoska maszynista z Melbourne
Dołączył: 06 Mar 2010 Posty: 4672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 336 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z o2 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:04, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
annaliza napisał: |
Dlatego alergicznie reaguje, gdy słysze, np. ze rozmawiać należy spacerujac, najlepiej na swieżym powietrzu.. Dla kogo najlepiej? Dlaczego akurat spacerując? Czemu na swiezym powietrzu?
To z cala pewnoscia nie dla mnie. Ja musze patrzec w oczy rozmówcy. |
Wyjaśnię Ci najlepiej jak umiem.
Heinrich von Kleist napisał rozprawę " O stopniowym wytwarzaniu myśli w toku mówienia", która w największym skrócie dotyczyła pojawiania się tego, czym nasza świadomość nie dysponowała, zaskakujących wniosków, olśnień i zrozumienia w trakcie czynności mówienia.
Proces ten może zaistnieć w swobodnej atmosferze.
Taka atmosferę łatwiej osiągnąć w trakcie nieśpiesznego spaceru, gdyż ruch powoduje wydzielanie endorfin, w dodatku naprzemienne ruchy rąk i nóg pobudzają obie półkule mózgu.
A świeże powietrze ułatwia dotlenienie mózgu i zwiększa jego sprawność.
Zatem powinno być dobre dla wszystkich.
Kleist zaleca wręcz taką rozmowę a właściwie monolog z pierwsza napotkaną osobą, nawet niezbyt bystrą. Obserwowanie rozmówcy nie pomaga a może wręcz rozpraszać myśli.
No i tyle.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
annaliza nawiedzony łowca sarkofagów
Dołączył: 22 Wrz 2005 Posty: 1329 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 242 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:09, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Seeni napisał: |
Chyba jednakowoż łatwiej z takiej depresji wyjść, albo tylko się o nią otrzeć, kiedy ma się przy sobie kogoś, z kim relacje układają się prawidłowo. |
Pewnie tak. Tylko, że pytanie dotyczylo przyczyny a nie sposobow radzenia sobie z nią i wychodzenia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Nie 22:18, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
No tak. Poważna choroba nigdy nie jest wynikiem jakichkolwiek relacji z kimkolwiek. ( no chyba, że weneryczna, genetyczna, niektóre immunologiczne)
Jest niezależna od nas samych i od innych.
Przyczyną depresji spowodowanej chorobą nie mogą być relacje z innymi. Zgadzam się w 100%. Nadal jednak uważam, że to wyjątek od zasady.
Nie jestem w stanie znaleźć innego
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 22:18, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Seeni napisał: | No to jednak dziewczyny miały zaburzone relacje
|
Jesli pod słowem "zaburzone" wszyscy rozumieją podporządkowanie rozdzicom - i ich ( Byc może i słusznym ) zasadom, to tak.
Ale - niby dlaczego nasze dzieci mają na kazdym etapie życia się im podporządkowywać tylko dlatego, że obiektywnie sa rozsadne ?
Rzecz - jak myle - nawet nie w konfliktach, na ktore zbacza ten topic, ale w metodologii ich diagnozowania, umiejętności ich łagodzenia , do czego - niestety - nadal musimy dochodzić sami.
Liczenie na pomoc psychologa w tej materii , bywa mocno iluzoryczne.
Dlatego tez opinie o zbawiennym wpływie ludzi teoretycznie biegłych w materii naszej psyche , na nasze życie - na podstawie własnych doświadzcen - na razie między bajki wkłądam
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
annaliza nawiedzony łowca sarkofagów
Dołączył: 22 Wrz 2005 Posty: 1329 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 242 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:21, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
pogłoska napisał: |
Heinrich von Kleist napisał rozprawę (...) |
Chodzi o tego gościa, który 200 lat temu popełnił samobójstwo?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
pogłoska maszynista z Melbourne
Dołączył: 06 Mar 2010 Posty: 4672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 336 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z o2 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:22, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
annaliza napisał: | pogłoska napisał: |
Heinrich von Kleist napisał rozprawę (...) |
Chodzi o tego gościa, który 200 lat temu popełnił samobójstwo? |
Tak, o niego.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Nie 22:27, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Znaczy Nudziarzu- ja miałam bardzo podobne odczucia po tej pomocy psychologicznej. O tym, że coś jest nie tak w moich relacjach z córką wiedziałam od zawsze. Psycholog nijak mi nie pomógł w budowaniu ich od nowa. Ale nie uważam, że to był stracony czas. Po pierwsze Mała dostała wyraźny sygnał, że problem jest dla nas istotny. P drugie psycholog tak mnie wkurzył, że zaparłam się chcieć powalczyć nie tylko z Małą ale o Małą i z sobą. Możliwe, że stałoby się to tak czy inaczej. Jednakowoż samo stwierdzenie: potrzebujemy pomocy specjalisty, idziemy do psychologa całą te nierówną walkę o dziecko zaczęło na poważnie. Poprzestawiało mi hierarchię ważności.
Paradoksalnie- pomogło.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 22:33, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Seeni napisał: |
Paradoksalnie- pomogło. |
Rzeczywiście - paradoksalnie.
Po prostu problem trafił na ludzi światłych, myslących etc...
Wiec wzięli na siebie to,czym powinien zająć się ktoś do tego powołany.
W koncu układania fliz też mona się nauczyć mając ciut oleju w głowie, trochę pieniędzy , sporo czasu i wolna sciane.
Tylko... czy tak naprawde nie powinien zrobić tego fliziarz ? .
Szybko, sprawnie i elegancko ?
P.S. Teoretycznie można i buty samemu robić
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nudziarz dnia Nie 22:35, 22 Gru 2013, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
LampionyZeStarychSloikow maszynista z Melbourne
Dołączył: 24 Mar 2013 Posty: 2671 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 90 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 23:34, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
annaliza napisał: | To jak lampion, ktory pare dni temu rzucił, że "jego koledze zmarł ojciec, jesli to możw w czymś pomóc". W czym miałoby pomóc? Jaki to ma związek? | to proste - czasami pomaga uświadomienie sobie relatywizmu tego co nas spotyka oraz spojrzenie na swoje życie z innej, niż egocentryczna, perspektywy.
wygląda na to, że dyskusja zeszła trochę na manowce - jakby każdy próbował znaleźć uniwersalną receptę bazując na swoim jednostkowym doświadczeniu. tymczasem jeśli chodzi o choroby umysłu, temat jest nieogarniony, jak ocean. psychiatrzy i psycholodzy mają niewiele narzędzi do wykonywania swojej pracy i ciężko o jednoznaczne kryteria oceniające jakość tego co robią - stąd tak wielu szarlatanów, którzy w dobrej albo złej wierze eksperymentują na swoich pacjentach. i zawsze przecież znajdzie się ktoś, komu pomogły rozmowy na kozetce, albo taki co po paru miesiącach na prozacu wrócił do równowagi.
ale znajdą się też przypadki takie, jak przyjaciółka Pilcha, 30-paro letnia dziewczyna, o której pisał w swoim drugim Dzienniku, która po próbie samobójczej przez trzy miesiące była leczona w psychiatryku, po czym odmieniona z optymizmem rzuciła się w wir życia i nikt, absolutnie nikt nie uważał jej za wariatkę, wszyscy w końcu uwieżyli, że próba samobójcza była wypadkiem przy pracy, że to przez kokainę, alkohol, jakiś chwilowy zjazd. i życie toczyło się dalej, kiedy nagle wszystkich przyjaciół obiegła tragiczna wiadomość - M. opętana przez schizofrenię umarła w samotności, z głodu, we własnych odchodach.
być może ma rację więc Seeni, że więzi rodzinne (partnerskie, jakiekolwiek) mają duże znaczenie, żeby opóźnić albo powstrzymać proces spadania do studni. ale jak kogoś coś toczy od środka, to nie pomoże ani rodzina ani sprawny zespół szamanów z dyplomami psychiatrii, on i tak swoją drogę do tej studni odnajdzie
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
annaliza nawiedzony łowca sarkofagów
Dołączył: 22 Wrz 2005 Posty: 1329 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 242 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:36, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
pogłoska napisał: | annaliza napisał: | pogłoska napisał: |
Heinrich von Kleist napisał rozprawę (...) |
Chodzi o tego gościa, który 200 lat temu popełnił samobójstwo? |
Tak, o niego. |
Szkoda w takim razie, że sam więcej nie spacerowal po świezym powietrzu.
Wybacz, ale gdyby to byla moja terapia i na zadane pytanie "dlaczego" uslyszalabym odpowiedz, ze tak, ponad dwa stulecia temu, powiedzial jakis koleś z zaburzeniami, uznałabym to za totalną porażkę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|