annaliza nawiedzony łowca sarkofagów
Dołączył: 22 Wrz 2005 Posty: 1329 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 242 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:48, 30 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Ja akurat naleze do osob, dla ktorych 2+2=4 i nie chce byc inaczej. I nie lubie, gdy ktos na sile stara sie wszystkich przekonac, ze jest inaczej, cos udziwnia, utrudnia, komplikuje, bo tak jest ambitniej, powazniej, dostojniej czy cos tam.
Bylam ostatnio na szkolnych jaselkach. W szkole podstawowej. Oczekiwalam Jezuska w pieluszkach, skrzydlatych aniolow, pastuszkow w za duzych kozuszkach, nauczyciela matematyki przebranego za osla, barankow, wielbladow, cudow itp.
A byly refleksyjne teksty o zyciu, II wojna swiatowa, wiersze typu: "oczekiwalem milosci, dostalem pieniadze, chcialem, zeby mnie ktos przytulil, przyniesli mi kolejny prezent". Szkolny chor spiewal kaledy, ktorych nikt nie znal.
Przez kiepskie naglosnienie i jeszcze gorsza dykcje mlodych aktorow malo kto (a juz na pewno nie dzieci na widowni) rozumial, o co chodzi. I cala ta meczarnia trwala 1,5 godz. Oczywiscie na koniec byly brawa, podziekowania i inne tradycyjne gesty grzecznosciowe.
Pewnie nikt nie bedzie nawet mial odwagi, zeby rezyserom tego spektaklu powiedziec, ze zwyczajnie nie dostosowali formy i tresci do odbiorcow (dzieci SP). Ze przesadzili, ze wlasna ambicja przyslonila im to, co wazne i wyszlo żalośnie, bo nawet nie smiesznie.
Smiesznie to bylo na jaselkach w przedszkolu. Tam na szczescie nikt nie porywal sie z motyka na gwiazde betlejemska. A pikanterii dodal jeden z 5-letnich pastuszkow, ktory, pod nieobecnosc rodzicow, przekonal babcie, że to nowoczesne jaselka, w ktorych on wystepuje w stroju spidermana.
Post został pochwalony 0 razy |
|