Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hower Johnnie Walker
Dołączył: 05 Lut 2006 Posty: 4817 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 437 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jaaa???
|
Wysłany: Pon 17:31, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
W ogóle to proszę przestać siać defektyzm, zwłaszcza Kewa z Haczensem
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 17:31, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Oj przestańcie !
nudziarz przezył juz jakieś 12 czy 13 ogłaszanych wszem i wobec konców świata i to w calkiem w niezłej kondycji.
Ten tez przezyje
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
hachiko Gość
|
Wysłany: Pon 17:32, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
No bo mi się udzieliło... |
|
Powrót do góry |
|
|
hachiko Gość
|
Wysłany: Pon 17:33, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
to chyba jednak wezmę ten kredyt |
|
Powrót do góry |
|
|
Poldek googletyczny autopostowicz
Dołączył: 27 Sie 2005 Posty: 15624 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1119 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Pon 17:38, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
o, na koniec swiata mozna sobie kupic cos takiego, nawet jak prad diabli wezma to on nadal bedzie jezdzil. tylko szkoda ze 200D
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Pon 18:56, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Ja tam się nie boję. Jeden koniec świata już przeżyłam. Pamiętam jak dziś - to było 9 lipca 1999 roku. W Lipuszu. O tym końcu świata tak jakoś się mówiło dosyć dużo i data też była dokładna. I jak najbardziej potwierdzona. W tym Lipuszu byliśmy z moją koleżanką i jej mężem. Ten mąż miał matkę a ona trzcie oko. I właśnie te trzecie oko tę dokładną datę powiedziało. Jakoś tak się niefortunnie złożyło, że wyjątkowo mieliśmy wtedy oszczednosci. Przez niedopatrzenie i brak czasu na wydanie( głównie przez wyjazd do Lipusza). To był horror dosłownie, ten koniec świata. Po pierwsze zapowiedzieli go na 9 rano, a tego dnia mieliśmy zdawać domek i miałam dylemat czy się pakować czy bez sensu. Po drugie mąż mnie cały czas poganiał : jedz, jedz sałatkę to sobie jeszcze zdążysz zapalić przed końcem świata. Po trzeciej wreszcie męczyły mnie te nie wydane pieniądze.
O 9.10 zadzwoniła matka kolegi od trzeciego oka i powiedziała, że koniec świata odwołany. A potem były bardzo przyjemne dwa tygodnie w ciągu których wydaliśmy beztrosko wszystkie oszczędności obiecując sobie solennie, że już nigdy nie doprowadzimy do takiej sytuacji, zeby posiadac jakieś przykiszone środki finansowe.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Pon 18:57, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Hower napisał: | Może nie tyle się boję, co się zastanawiam nad tym co się dzieje. Choćby ostatnio w Pakistanie. Odnoszę wrażenie, że tym roku jest wyjątkowo dużo kataklizmów i tragedii.
|
Właśnie, właśnie... daje do myślenia...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Pon 19:15, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam dzisiaj w wywiadzie, jak jakiś filozof diagnozuje naszą kulturę - "na zewnątrz - rozbuchany rozrost i konsumpcja, a na dnie tego wszystkiego - śmierć". Tak właśnie to czuję. Wszystkiego jest za dużo, wszystko dzieje się za szybko, a jednocześnie nic z tego nie zostaje (w nas). Śmierć też jest wszechobecna, ale wciąż tuszowana, spychana na dalsze plany.
Nie obawiam się końca świata ani katastrof, ale rośnie we mnie lęk przed chorobami, właściwie zaczyna przybierać rozmiary małej fobii. Zachorowalność na różne rodzaje nowotworów nieustannie wzrasta (mimo, także, wzrostu ich wykrywalności i skuteczności leczenia), pojawiają się nowe, coraz bardziej odporne bakterie, z którymi przestają sobie radzić dostępne antybiotyki, nasze systemy immunologiczne pracują coraz słabiej (powszechność alergii; coraz częstsze występowanie chorób autoimmunologicznych). Przeraża mnie nie świat zewnętrzny, ale rozpad i rozkład, który podstępnie może się dokonywać wewnątrz mnie, żeby ujawnić - za późno - w całej swojej ohydzie i potworności.
Kewo, link z Twojego pierwszego postu znalazł się za szafą nieprzypadkowo - ma być niedostępny dla misia, gdyby się zaplątał na forum. |
|
Powrót do góry |
|
|
Poldek googletyczny autopostowicz
Dołączył: 27 Sie 2005 Posty: 15624 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1119 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Pon 19:25, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
a co za roznica, kiedy sie umrze?
bez wzgledu na to co sie zrobi i jak bardzo sie bedzie tego unikac to i tak to sie stanie i tak.
A bakterie uodparniaja sie na antybiotyki dlatego, ze ludzie ich naduzywaja. Glupi katar i od razu antybiotyk.
W ten sposob natura wyeliminuje hipohondrykow
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Pon 19:36, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
poldek napisał: | a co za roznica, kiedy sie umrze? |
Tzn. nie robi Ci różnicy, czy kojfniesz jutro, czy za 40 lat?
poldek napisał: |
Glupi katar i od razu antybiotyk.
W ten sposob natura wyeliminuje hipohondrykow |
Skąd. Antybiotyki nie zadziałają na bakterię, a nie na osobę, która ich nadużywała. Bardzo mnie martwi, że - niemal w ogóle nie stosując antybiotyków - mogę umrzeć z powodu bakterii, którą ludzie niefrasobliwie "uodpornili" pasąc się antybiotykami |
|
Powrót do góry |
|
|
Poldek googletyczny autopostowicz
Dołączył: 27 Sie 2005 Posty: 15624 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1119 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Pon 19:45, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Absolutnie. Ani w jednym ani w drugim wypadku nie bede wiedzial ze umarlem. To jest cos co sie przydarza i czlowiek nawet nie zdazy sie poczuc zaskoczony tym, ze juz nie zyje.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
letnisztorm Tunrida Storm
Dołączył: 16 Lut 2009 Posty: 14847 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2172 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:46, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Mnie to raczej stres zabije i bakterie wkoło mnie też
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Poldek googletyczny autopostowicz
Dołączył: 27 Sie 2005 Posty: 15624 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1119 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Pon 19:48, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
E tam, po prostu uwierz ze zabije Cie zycie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Pon 19:48, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
A nieuleczalna choroba i umieranie ze świadomością, że to jakieś średnio 30-40 lat za wcześnie? Raczej wyczerpujące psychicznie... |
|
Powrót do góry |
|
|
Aproxymat Para X to my
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 33795 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1537 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: zewsząd Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:49, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Seeni napisał: | Pamiętam jak dziś - to było 9 lipca 1999 roku. |
Tak dokładnie w moje urodziny?
A w ogóle to pamiętacie, jak się miał świat skończyć w 2000? Przecież to było na "mur beton" pewne. Przewidziały to tysiące astrologów, wieszczów, wróżów i augurów. I parę starożytnych cywilizacji to wyliczyło a także informatorzy z Kosmosu i z Zaświatów. I co?
I nic.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Pon 19:51, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Właśnie do tego 2000 roku w ogóle nie miało dojść
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Poldek googletyczny autopostowicz
Dołączył: 27 Sie 2005 Posty: 15624 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1119 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Pon 19:54, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
animavilis napisał: | A nieuleczalna choroba i umieranie ze świadomością, że to jakieś średnio 30-40 lat za wcześnie? Raczej wyczerpujące psychicznie... |
co innego umieranie a co innego smierc. mozna byc nieuleczalnie chorym i umierac dziesiatki lat.
Np AIDS przestaje byc uznawana za chorobe smiertelna (przynajmniej w krajach o pewnym standardzie swiadczenia uslug medycznych) - a jeszcze niedawno chory byl uznawany za zmarlego, tylko z nieustalona data pogrzebu.
Anima, przyzywyczaj sie do mysli ze od chwili narodzin jestes nieuleczalnie chora...nie masz pojecia jak to poprawia humor i jak wiele wymyslonych problemow traci znaczenie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Poldek dnia Pon 19:56, 30 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
hachiko Gość
|
Wysłany: Pon 20:05, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Szczerze mówiąc , tak sobie tłumaczę, kiedy dopada mnie smutek |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Pon 20:08, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Taak, życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową.
Jakoś nijak nie mogę złapać tej perspektywy. |
|
Powrót do góry |
|
|
Mati. criatura na końcu czasu
Dołączył: 16 Cze 2008 Posty: 8185 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1207 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:13, 30 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Ja sobie cierpliwie poczekam.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|