Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

sąsiedzi
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Nie 17:44, 08 Lip 2012    Temat postu:

Też miałam takiego sąsiada - melomana. Koszmar! Na szczęście wydoroślał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Nie 18:37, 08 Lip 2012    Temat postu:

karpieniec złocisty napisał:
Mam wyjątkowo wyrafinowany gust muzyczny (...)

Uhm. Właśnie AC/DC zawsze kojarzyło mi się ze szczytem muzycznego wyrafinowania :hamster_evil:

karpieniec złocisty napisał:

Tak czy siak jednak, najlepiej byłoby sąsiadów w ogóle nie mieć...

Święte słowa.

Z posiadaniem sąsiadów wizualizują mi się jeszcze dwie klęski. Nie mogę się opędzić od myśli, że kiedyś oni podpalą/wysadzą mnie, albo ja podpalę/zaleję/wysadzę ich. Niechcący, rzecz jasna. Im więcej sąsiadów, tym większe ryzyko.
Powrót do góry
karpieniec złocisty
światłość bijąca zza zakrętu


Dołączył: 05 Lip 2012
Posty: 908
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:46, 08 Lip 2012    Temat postu:

Australijskich chłopaków odpalam w chwilach euforycznego nastroju, oraz na zwykłe rozbudzenie - ot, taki przedskoczek.
Mnie tam nikt nie zaleje, no chyba że sąsiad będzie dalej majstrował przy lewym odpływie deszczówki, ale wtedy i tak wszystko pójdzie w trawnik


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mailo
maszynista z Melbourne


Dołączył: 21 Lip 2011
Posty: 2406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: inąd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:22, 08 Lip 2012    Temat postu:

karpieniec złocisty napisał:
[. Mam wyjątkowo wyrafinowany gust muzyczny i to jest po pierwsze. ...


Mimo wszystko - to twój gust, a niekoniecznie twoich sąsiadów Moje zdanie jest takie - każda wspólnota mieszkaniowa ma jakiś regulamin i niech każdy go przestrzega i będzie git. Jeśli np cisza nocna jest od 23:00 to nie widzę nic złego, że ktoś zadzwoni po straż miejską jeśli odbywa się balanga z głośną muzyką do rana, a np trzeba na drugi dzień iść do pracy. Jeśli w ciągu dnia ktoś głośno słucha to się jakoś przemęczę trudno. Fajnie też jakby sąsiedzi uprzedzali wcześniej właśnie o imprezie, remoncie itd w praktyce to różnie bywa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mailo dnia Nie 19:22, 08 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
karpieniec złocisty
światłość bijąca zza zakrętu


Dołączył: 05 Lip 2012
Posty: 908
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:03, 08 Lip 2012    Temat postu:

He he - tylko na to czekam. To znaczy, kiedy wreszcie ktoś się odważy i zadzwoni po stróżów praworządności. Sprawa nie będzie prosta - najpierw muszą mnie bowiem wywabić z chaty. Już dawno zlikwidowałem dzwonek, by nikt nieproszony (świadkowie Jehowy, domokrążcy, akwizytorzy itp) mnie nie niepokoił o dziwnych porach. Jeśli luknę, że panowie stoją akurat i odbijają się od bramy, wtedy poczekam jeszcze trochę i łaskawie wyjdę. Będę się domagał okazania podstawy prawnej czy jak tam zwał i żądał pomiaru decybeli. Nie ma, że komuś się wydaje że za głośno ani że komuś przeszkadza. Mnie też nie bawi, gdy ktoś napierdala jakąś piłą żeby se drewno do kominka pociąć. Cóż, znając życie - panowie grzecznie przeproszą i sobie pójdą

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mailo
maszynista z Melbourne


Dołączył: 21 Lip 2011
Posty: 2406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: inąd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 8:28, 09 Lip 2012    Temat postu:

Tak jak pisałem jak ktos puści głośno muzykę w ciągu dnia to nawet nie zauważam. Chodziło o ekstremalne przypadki - raz się zdarzyło, że była impreza na cały regulator, balkon otwarty na balkonie ludzie , głośna muzyka itp Nie chodziło o mój blok nawet ale o całe osiedle. Już prawie zadzwoniłem na straż, ale chyba ktoś mnie uprzedził

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kobieta z klasą
maszynista z Melbourne


Dołączył: 17 Sie 2010
Posty: 2268
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 49 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:35, 10 Lip 2012    Temat postu:

Mam cudownych sąsiadów ( i sąsiadki, żeby nie było )

Mój sąsiad lepiej dbał o moje kwiaty pod moją nieobecność niż mój mąż


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:03, 14 Sie 2012    Temat postu:

Chodzi mi o to, że mam dylemat. Nie mój własny, ale pojawił się po rozmowie z koleżanką.

Wyobraźcie sobie sytuację:

Mieszkasz w domu wielorodzinnym lub w bloku i wiesz, że sąsiadka jest alkoholiczką. Zostawia małe dziecko w domu, idzie się nawalić i wraca prawie na kolanach śliniąc ściany na klatce. Notabene wiesz, że kocha swoje małe dziecko, dba o nie jak może, ale przestać pić nie potrafi. Mieszka sama, bez pomocy kogoś drugiego.
Co robisz?
Dzwonisz na policję i pozwalasz, żeby opieka społeczna zabrała dziecko do domu dziecka? czy pozwalasz, aby kochająca matka dalej wychowywała swoje dziecko?
a może jeszcze coś innego przychodzi Wam do głowy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
Gość





PostWysłany: Wto 19:07, 14 Sie 2012    Temat postu:

dzwonisz na Policje, powiadamiasz odpowiednie instytucje.
Jesli kocha dziecko, zrobi wszystko by je mieć z powrotem.
Alkoholizm to straszna choroba, na litość nie ma tutaj miejsca.
Powrót do góry
flykiller
Gość





PostWysłany: Wto 19:13, 14 Sie 2012    Temat postu:

Alkoholizm to straszna choroba.
Powinnam zadzwonić na Policję, ale tego nie robię.
Nie wiem dlaczego.
Powrót do góry
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Wto 19:18, 14 Sie 2012    Temat postu:

W naszej powiatowej gazecie wyczytałam właśnie, że zmarło 3 miesięczne dziecko. Matka, 23 - latka spała obok, ale niczego nie słyszała, dopiero małą zauważył rano już martwą brat matki. Dziecko zachłysnęło się wymiocinami. Matka bardzo oburzona nagonką jaka się na nią zaczęła tłumaczył całą sprawę w ten sposób. Poprzedniego dnia rano mala wymiotowała i rozważała nawet, czy nie pójść z nią do lekarza, ale potem normalnie jadła, spała i uśmiechała się. Wieczorem położyła córkę do łóżka i zeszła na dół przed blok. Jej brat miał zawołać ją gdy córka się obudzi. Zawołał ją po 2, czy też 4 w nocy. przyszła nakarmiła córkę piersią i położyła się obok. To nieprawda, że była pijana, bo wypiła tylko 2 piwa. No i opadają ręce. Może czujniej by spała, gdyby nie piła, tym bardziej, że karmiła piersią?
Mati, gdy coś się wydarzy złego pewnie sobie nie darujesz braku interwencji. Sama nie wiem co bym zrobiła. Tak tylko myślę. Think


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jayin
mistress of chaos


Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 5958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 987 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: pogranicze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:51, 14 Sie 2012    Temat postu:

Zrobiłabym tak, jak Rose. W takich sytuacjach niestety nie ma miejsca na sentymenty. Czasem matka się opamiętuje i taka "drastyczna scena" rozdzielenia z dzieckiem stawia ją do pionu, bierze się za siebie i stara się. A tak? Ma i alkohol i dziecko, więc po co zmieniać stan rzeczy. Jak jest trzeźwa to może być i najsłodszą mamusią na świecie, ale po pijaku nawet nienaumyślnie można wyrządzić dziecku krzywdę, albo zaniedbać. Tak jak napisała Kewa... Straszne to.

Kiedyś mi było... wstyd? Nie widziałam może i sensu... Dzwonić, zgłaszać. Bo: "Co sąsiedzi powiedzą? Będą się obrażać, że im z butami do życia włażę; a jeszcze zwyzywają; a tak w ogóle to co im zrobią, poza pouczeniem...?"

Kiedy zaczęło być głośno w mediach o takich sytuacjach z dziećmi, które zginęły/zmarły z powodu zaniedbania czy braku reakcji ze strony opieki społecznej, sąsiadów (ci są najbliżej) na to co się w domu u nich działo - to zaczęłam inaczej na to patrzeć.

A kiedy sąsiad z klatki obok, co regularnie awanturował się z żoną i na trzeźwo i po pijaku (on i ona), a sąsiedzi machali ręką: "małżeńskie kłótnie, co nam do tego!" - w końcu któregoś wieczoru zabił ją siekierą w mieszkaniu - to już mi wszelkie zahamowania puściły.

Ale ja społeczna strasznie jestem i nie lubię patrzeć na patologie. Zwłaszcza, gdy w grę wchodzą dzieci. Wtedy to sama bym jednej i drugiej matce, czy ojcu w łeb dała i nie zwracała uwagi na to, że wrzeszczą: "To moje dziecko! Co ci do tego?!". Zupełnie mnie takie teksty nie ruszają. Nawet na mieście, czy placach zabaw zdarza mi się zwrócić wrednie nieco uwagę mamuśkom, czy tatuśkom, wlokącym na siłę dzieci za sobą, czy wydzierającym się na nie, mało cenzuralnie nierzadko.

Nie wybaczyłabym sobie, gdybym wiedziała o jakieś patologicznej sytuacji i nie zareagowała, a potem coś by się stało dziecku/dorosłemu.
Not talking

(To samo ze zwierzakami mam - ostatnio specjalnie zawracałam na ulicy, bo na srodku jakaś nieruchawa jaskółka siedziała, skrzydło miała złamane i nóżkę chyba też. Najpierw pojechałam dalej - ale potem pomyślałam sobie, ze jak bede wracac to najprawdopodobniej zobacze w tym miejscu płaski dywanik z piór i mokrą plamę i ruszyłam z odsieczą Anxious

Bynajmniej nie jest to oczywiście powód do przechwalania się - ale właśnie od jakichś małych gestów zaczyna się chyba "bycie razem" na tym świecie. Z ludźmi i nie tylko. Koegzystencja. Nie życie obok siebie. Bo któregoś dnia i koło nas może ktoś obojętnie przejść. Albo obok naszych dzieci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Wto 19:59, 14 Sie 2012    Temat postu:

I co dalej zrobiłaś z tą jaskółką, Jayin?
Powrót do góry
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Wto 20:01, 14 Sie 2012    Temat postu:

Jayin napisał:


[i](To samo ze zwierzakami mam - ostatnio specjalnie zawracałam na ulicy, bo na srodku jakaś nieruchawa jaskółka siedziała, skrzydło miała złamane i nóżkę chyba też. Najpierw pojechałam dalej - ale potem pomyślałam sobie, ze jak bede wracac to najprawdopodobniej zobacze w tym miejscu płaski dywanik z piór i mokrą plamę i ruszyłam z odsieczą Anxious


I co z tą jaskółką?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jayin
mistress of chaos


Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 5958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 987 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: pogranicze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:10, 14 Sie 2012    Temat postu:

A dalej z tą jaskółką - ja panicznie się ptaków boję Dzióbki, pazurki... Brrr.... Więc musiałam wypożyczyć od córki sweterek i zamotać jaskółkę w niego, a że była to okolica domków jednorodzinnych, to trafiła się tuż obok jedna starsza pani, która z zaciekawieniem wylazła z domku, jak jej się polskie auto tuż przed bramką zatrzymało. Pogawędziłam nieco i pani wzięła jaskółkę (sama zaproponowała) , bez sweterka. Mam tylko nadzieję, że się nią zaopiekowała naprawdę, a nie zjadła, albo nie nakarmiła nią kota jakiegoś... Anxious Angel

Gdyby nie ta babcia, to pewnie bym ją do weterynarza zawiozła, we wsi u nas jest jeden taki. Mam chyba już praktykę w ratowaniu uszkodzonych zwierzaków, kotów zwłaszcza...

Dobra. Ale było o sąsiadach, nie o pogotowiu dla zwierząt


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Wto 22:06, 14 Sie 2012    Temat postu:

Jayin napisał:

Ale ja społeczna strasznie jestem i nie lubię patrzeć na patologie.

Są obszary, w których bywam prospołeczna, ale ogólnie, daleko mi do społecznika. Po części, prawdopodobnie, właśnie dlatego nie zrobiłabym nic. Nie bardzo mnie zajmują sprawy moich sąsiadów. Poza tym, łatwiej jest zareagować, kiedy komuś dzieje się ewidentna krzywda fizyczna. W historii przedstawionej przez Mati ta krzywda też jest ewidentna, bo rodzic alkoholik, nawet jeśli nie bije, dokonuje ogromnych i trwałych spustoszeń w psychice swojego dziecka. Ale dla postronnych to sytuacja bardziej płynna, mniej naoczna.
Gdybym zaś miała się przed sobą usprawiedliwiać brakiem reakcji, przywołałabym artykuły opisujące domy dziecka jako miejsca pełne przemocy i brutalnej walki o przetrwanie. Dla zgłaszającego sprawę kończy telefon na Policję i ewentualny wywiad. Potem może spać spokojnie w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Ale dla tego dziecka, to jest dopiero początek i niewiadome są konsekwencje ingerencji w jego życie. Intencje chwalebne, ale efekty? A jeśli będzie w domu dziecka maltretowane, zastraszane, wykorzystywane?
Nie, nie wiem, czy chciałabym w takiej sytuacji brać na siebie ciężar odpowiedzialności za obce, cudze życie.
Brak reakcji jest zły. Ale reakcja też nie musi prowadzić ku lepszemu.

e> fajnie, że jaskółka znalazła pomoc. Też mam nadzieję, że skuteczną.


Ostatnio zmieniony przez flykiller dnia Wto 22:07, 14 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Jayin
mistress of chaos


Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 5958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 987 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: pogranicze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:20, 14 Sie 2012    Temat postu:

flykiller napisał:
Brak reakcji jest zły. Ale reakcja też nie musi prowadzić ku lepszemu.


Oczywiście, że nie musi. Nikt nie wie, jakie będą daleko idące konsekwencjie reakcji lub jej braku.

Dlatego też, na własne potrzeby ogarnięcia świata, przyjęłam zasadę, że działam tu i teraz.

Nie bezmyślnie bynajmniej. Myślę, czy jest sens reagować, czy w danej chwili nie zaszkodzę bardziej i reaguję na to co się dzieje TERAZ. Nie wiem, czy jutro ten świat będzie istniał (meteoryty i inne takie tam - a poza tym, nie mogę zaplanować szczegółowo wszystkiego, bo zawsze doszłabym do punktu, w którym "dalej już nie dam rady zaplanować i dopilnować", albo po prostu jakieś nieoczekiwane zdarzenia by całkiem te plany i działania przewidywane przekreśliły.

A co potem się będzie działo? Potem - to mam wielką nadzieję, że znajdą się ludzie w tych domach dziecka, czy gdzie tam - którzy będą myśleć podobnie jak ja i reagować na złe rzeczy. Taka sztafeta swoista.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:27, 14 Sie 2012    Temat postu:

Nie wiem czy tu chodzi o bycie pro lub antyspołecznikiem..
Moja filozofia wyraźnie nakazuje mi reakcję w takiej sytuacji. Ale czy policja załatwi sprawę powiedzmy górnolotnie 'empatycznie'?
Mogę zadziałać impulsywnie i a) pójść do tej pani, wpierniczyć się w jej życie i próbować coś zmienić... jakoś jej pomóc. Wiem, że gdyby poszła na odwyk byłabym nawet w stanie w tym czasie zająć się tym dzieckiem, właśnie dlatego, że przeraża mnie wizja domów dziecka. i b) zostawić dziecko przy bądź co bądź patologicznej matce. Nie wiem co gorsze. Życie tego małego z matką, która ma problem, czy skazywanie go na okrucieństwo życia w domu dzieci niczyich. Od razu przypomina mi się ta piosenka i [link widoczny dla zalogowanych] mi pęka..

http://www.youtube.com/watch?v=NU3KELkd-zY

Reakcja musi być mądra, znaczy: minimum szkody dla bohaterów sytucji, a ponieważ państwo mi nie pomaga w tej kwestii,więc nie wiem na kim się oprzeć, na kim polegać. Wygląda na to, że tylko na sobie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mati. dnia Sob 14:36, 25 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
Gość





PostWysłany: Śro 6:15, 15 Sie 2012    Temat postu:

To nie jest calkiem tak, ze dziecko trafia do domu dziecka. Muszą byc zachowane procedury. dziecko trafia najpierw n pogotowie. potem jest naprawianie. Jesli matka zgodzi się na leczenie, zastanowi się, zalęzy jej, dziecko wraca do niej. I tak jest kilka razy. Kuratora sie pytajcie.
Moja siostra jest szkolnym pedagogiem, ponadto prowadzi terapie.
Myslcie o dobrze dziecka. A znam wiele dorosłych dzieci alkoholików.
Dlatego akurat tutaj bym sie nie zastanawiała. To jedyna szansa dla dziecka na normalność. Poza tym Matii możesz zoatac rodzina zastępczą, tymczasową dla dziecka. Musiałabys sie spytac dokładnie jakie trzeba dopełnić formalności...
Powrót do góry
Jayin
mistress of chaos


Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 5958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 987 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: pogranicze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:32, 26 Sie 2012    Temat postu:

"CZŁOWIEK-SĄSIAD"



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin