|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 18:45, 17 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Seeni napisał: | Zasadniczo nie marzę. Czasami stawiam sobie jakieś cele- ale bez przesady- uda się dobrze, nie- znaczy nie pisane, albo trzeba spróbować jeszcze raz. Raczej biorę z życia jak leci, zadowalając się tym co przyniesie. Żyję chwilą. Oczywiście planuję, ale raczej takie zwykłe rzeczy- zakupy koszowe, urlop. Moje ulubione antidotum na ewentualne przyszłe kłody pod nogi to: może nie dożyję. |
Bardzo to pesymistycznie zabrzmiało... Próbuję sobie to zinterpretować jako pisane w złym momencie... Takie też przecież bywają u każdego...
Próbowałem wielokrotnie podglądać jak ze złymi chwilami radzą sobie inni.
Nie znalazłem dobrej odpowiedzi więc nadal radzę sobie po swojemu...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Czw 21:02, 17 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Wcale nie miało być pesymistycznie. Z założenia raczej optymistycznie. Marzenia kojarzą mi się z mrzonkami, typu wielka wygrana na loterii, skóra 20- latki, nagroda nobla. Reszta to pragnienia- dla własnego bezpieczeństwa psychicznego pilnuję, żeby były możliwe do spełnienia. Życie chwilą jawi mi się raczej jako coś dobrego. Nie oglądanie się w przeszłość i brak wygórowanych oczekiwań, co do przyszłości daje mi poczucie bezpieczeństwa. Jestem realistką. Nie spodziewam się fajerwerków ( i wcale ich nie pragnę). Prawdę powiedziawszy ten brak pogoni za nierealnym pozwala mi dostrzegać te wszystkie piękne tu i teraz. Lubię życie takie jakie jest - nie tylko zapach świeżego chleba, smak malin, ale również inwazję mrówek w czasie pikniku i ohydnie nudne deszczowe lato " Może nie dożyję" nie jest modlitwą o koniec. To raczej coś w rodzaju mściwego " ha, nie będę musiała spłacać kredytu/ płacić za czynsz/ pracować w święta /" Bardzo pomocne, tym bardziej, że śmierć też nie jawi mi się jakoś szczególnie strasznie. Przypuszczam( w swoim zadęciu), że coś mnie jeszcze po tej śmierci czeka i że może być całkiem nieźle.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Czw 21:26, 17 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Seeni napisał: | Jestem realistką. Nie spodziewam się fajerwerków ( i wcale ich nie pragnę). |
Ale nigdy??!
Jezu, zawsze spodziewam się fajerwerków - wiedząc, że ich nie będzie (i wcale nie ma w tym sprzeczności). |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Czw 21:42, 17 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Nigdy.
Fajerwerki są przereklamowane
Spodziewam się, że będzie fajnie, sympatycznie, miło.....itd. Ale żadnych fajerwerków.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:20, 17 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
...- a gdzie odrobina szaleństwa?! (jęknąłem z niedowierzaniem czytając "powyższe"...)
Teraz przeżywam rozterki... Może jestem niepoprawny miewając marzenia, próbując je realizować udanie lub mniej udanie i powinienem zacząć "starzeć się z godnością" wyzbywając się ich?...
To oczywiście żart - każdy ma prawo do swojego życia budowanego według osobistych priorytetów.
Ja na przykład nigdy nie potrafiłem być lekkoduchem w chwilach zabawy zupełnie nie myślącym o konsekwencjach całkowitego "wyluzowania". Ale marzenia i chęć ich realizacji zawsze dla mnie były i są ważne - to co innego.
A żyć bez choć odrobiny szaleństwa?... Nie potrafię...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Czw 22:50, 17 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Ja, oczywiście, rozumiem, że "odrobina szaleństwa" jest pojęciem umownym i niczego tej odrobinie nie ujmuję. Lepsza odrobina, niż jego (szaleństwa) całkowity brak, ale... to jest jednak sprzeczność sama w sobie. Spontaniczność, żywioł, roznamiętnienie chwilą, boski amok, ekstaza - nie mają prawa włączać zdrowego rozsądku. Dlatego większość ludzi nigdy tego nie doświadcza, nigdy sobie na to nie pozwala, zadowalając się substytutami "szaleństwa", kontrolowanym poślizgiem. Każdy ma takie "szaleństwo", na jakie go stać. Skoczyłem ze spadochronem, rety, jakie to szalone! Wspaniale byłoby dopiero stracić głowę, uśpić rozum, skoczyć bez spadochronu
Podziwiam, na przykład, samotnych himalaistów. I chociaż nic nie marzyłoby mi się mniej, niż czołganie się z ekwipunkiem po białym badziewiu w ekstremalnych warunkach, wyobrażam sobie, że to jest właśnie rodzaj prawdziwego szaleństwa, obsesji, która krok za krokiem popycha człowieka ku górze, mimo udręki ciała i realnego niebezpieczeństwa. To musi być piękna sprawa i uskrzydlające uczucie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Czw 23:07, 17 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Dla każdego, co innego jest szaleństwem. Jeżeli mam stertę rzepy do obrobienia i na przekór własnemu poczuciu odpowiedzialności ucieknę indywidualnie z przetwórni do kina (przykładowo na Alicję w krainie Czarów 3 d na seans o 12.30) i jeszcze nikomu się do tego nie przyznam, to w zupełności zaspokoję swoją potrzebę szaleństwa. Wszystko w granicach dopuszczalności. Lubię mieć kontrolę nad własnym życiem. Nieprzewidywalne zasadniczo nie wchodzi w grę. Jeżeli czegoś chcę to zwyczajnie biorę, ale nigdy nie sięgam gwiazd- znam swoje możliwości. I raczej nie ryzykuję. Jak muł realizuję cele, nigdy mrzonki i fantazje- to w ogóle nie leży w mojej naturze. I po prawdzie nigdy za tym nie tęskniłam. Lubię stały rytm dnia, powtarzalność pór roku, kocham przyziemną codzienność, stabilność, wszystko co pewne i przewidywalne. Z reguły osiągam cele, ale nie wykluczam, że jest to wynik właśnie niezbyt wielkich oczekiwań.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Czw 23:11, 17 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Seeni napisał: | Wcale nie miało być pesymistycznie. Z założenia raczej optymistycznie. |
Tak właśnie Cię odbieram: największa optymistka wśród pesymistów i największa pesymistka wśród optymistów.
Też nie lubię fajerwerków. I dosłownie, i w przenośni. Zawsze się dziwię sylwestrowej euforii - raczej jestem w nastroju "k...a znów trzeba wprowadzać nowe kalendarze i zapamiętać pisać rok o punkt więcej"
Z czego tu się cieszyć?
Teraz marzę o przeprowadzce. Tam gdzie jest lepsze powietrze, bo od tej chemii to już zakonserwowani jesteśmy wszyscy jak mumie. To raczej marzenie, niż plan, bo co roku wyrasta mi nowy korzeń i jak tak dalej pójdzie, to nic mnie stąd nie ruszy
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:21, 17 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
flykiller napisał: | (...)
Każdy ma takie "szaleństwo", na jakie go stać. Skoczyłem ze spadochronem, rety, jakie to szalone! Wspaniale byłoby dopiero stracić głowę, uśpić rozum, skoczyć bez spadochronu
(...)
|
głupio mi ale skacząc z samolotu tej drugiej szalonej opcji nie brałem pod uwagę Najgorsze, że niczego w tej materii nie obiecuję ...
flykiller napisał: | (...)
Podziwiam, na przykład, samotnych himalaistów. I chociaż nic nie marzyłoby mi się mniej, niż czołganie się z ekwipunkiem po białym badziewiu w ekstremalnych warunkach, wyobrażam sobie, że to jest właśnie rodzaj prawdziwego szaleństwa, obsesji, która krok za krokiem popycha człowieka ku górze, mimo udręki ciała i realnego niebezpieczeństwa. To musi być piękna sprawa i uskrzydlające uczucie. |
Chyba rozumiem o co chodzi, ale... ja nie lubię zimna
...
Serio mówiąc jest wiele takich "szaleństw" ani mniejszych ani większych. Zapewniam Cię, że co prawda wiele z nich krócej trwa ale granica strachu i determinacji w czasie na przykład jazdy samochodem na trasie rajdu nie jest mniej wartościowa. Gdy ułamki sekundy w skręcie kierownicy, kontrze, kopnięciu hamulca lub gazu decydują czy zakończysz na drzewie lub w rowie próbę uzyskania satysfakcji z zajęcia dobrego miejsca, potrzebna jest ta "odrobina" szaleństwa żeby zrobić to wszystko później niż rozum krzyczy "teraz!" Gdy adrenalina kipi musisz jednocześnie miksować euforię ze skupieniem. Gdy robisz to na kolejnym OeSie przez następne kilometry jesteś też w stanie, jak piszesz, "prawdziwego szaleństwa, obsesji, która krok za krokiem popycha człowieka ku górze, mimo udręki ciała i realnego niebezpieczeństwa."
W tym też jest ta odrobina szaleństwa... Jest też wbrew pozorom w skoku ze spadochronem choć raczej w początkowej fazie. Gdy masz w programie szkolenia spadochronowego odczekać z otwarciem spadochronu 10 sekund to ten czas jest walką przeciw sobie.
Gdy jej w którymś momencie brakuje tych chwil odrobiny szaleństwa (ściganie jest już bardzo drogie) człowiek "przesiada się" na inne. Bo to jest ten smak życia. Skosztowanie go nie pozwala już z tego zrezygnować. Nawet gdy dotyczy to tylko realizacji marzeń...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:29, 17 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Kewa napisał: |
(...)
Też nie lubię fajerwerków. I dosłownie, i w przenośni. Zawsze się dziwię sylwestrowej euforii - raczej jestem w nastroju "k...a znów trzeba wprowadzać nowe kalendarze i zapamiętać pisać rok o punkt więcej"
Z czego tu się cieszyć?
(...)
|
OOOoooops. Kewo... Jakoś mi nie przyszło do głowy żeby "odrobinę szaleństwa" życiowego przymierzać do "sylwestrowej euforii"...
Mogę Ci się w tajemnicy przyznać: zestawienie tych dwóch pojęć wstrząsnęło mną wręcz... Nie gniewaj się za moją szczerość... Może w "sylwestrowej euforii" też istnieje jakieś szaleństwo - mi nieznane?
...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
kasia_imig maszynista z Melbourne
Dołączył: 12 Lut 2010 Posty: 2481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 292 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:40, 17 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Wszystko, co się wokół mnie dzieje jest niczym w porównaniu z tym, co dzieje się we mnie. Więc oczywiście marzenia i skierowanie wewnątrz są moją ukochaną rozrywką. Uwielbiam swoje towarzystwo! I chciałabym naprawdę resztę życia spędzić kontemplacyjnie, ale brakuje mi tej "odrobiny" szaleństwa, albo po prostu jestem tchórzem i muszę zadowalać się namiastką życia w postaci tej idiotycznej pogoni, którą gdyby zobaczyły społeczeństwa "niecywilizowane", to nie mogłyby zrozumieć za czym tak gonimy. Bo oni nie muszą za niczym. I oni są cały czas, jak Seeni, "tu i teraz". Szczęściarze.
Post został pochwalony 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Czw 23:45, 17 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Nie wiem, czy potrzeba intensywnych doznań jest lepsza czy gorsza od braku takiej potrzeby, lub czy jedne z nich mogą być bardziej wartościowe od innych (choć, jak widać, mimowolnie to wartościuję). Rozumiem, o czym piszesz, ale miałam na myśli coś innego, co trudno mi precyzyjnie wyrazić, tym bardziej, że przykład z himalaistami nie byłby, w tym przypadku, zbyt trafiony. Chodziło mi o pewną, hm, dionizyjskość doświadczania. Adrenalina, którą człowiek sobie organizuje, to świat pozorów, ślizganie się po powierzchni. |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:55, 17 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
flykiller napisał: |
Nie wiem, czy potrzeba intensywnych doznań jest lepsza czy gorsza od braku takiej potrzeby, lub czy jedne z nich mogą być bardziej wartościowe od innych (choć, jak widać, mimowolnie to wartościuję). Rozumiem, o czym piszesz, ale miałam na myśli coś innego, co trudno mi precyzyjnie wyrazić, tym bardziej, że przykład z himalaistami nie byłby, w tym przypadku, zbyt trafiony. Chodziło mi o pewną, hm, dionizyjskość doświadczania. Adrenalina, którą człowiek sobie organizuje, to świat pozorów, ślizganie się po powierzchni. |
Okazuje się, że uzgadnianie pojęć to wcale nie taka łatwa sprawa. Gdy się zastanowić, to chyba jest oczywiste. Nie mamy "zainstalowanego logarytmu" odczuwania a więc i opisywania wszystkiego tak samo. Ta różnorodność - inność jest zresztą ogromnie cenną cechą człowieczeństwa (obrzydliwie pompatycznie to brzmi, ale nie znajduję innego określenia). Pozostaje więc w takich dyskusjach ustalanie pojęć metodą kolejnych przybliżeń. Z mojego punktu widzenia jest to fascynująca strona dyskusji - ta próba określania swojego stosunku do tego co właściwie niedefiniowalne w prosty sposób.
Aż mi się chce... podziękować...
Dobranoc.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Pią 10:54, 18 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Formalny napisał: |
OOOoooops. Kewo... Jakoś mi nie przyszło do głowy żeby "odrobinę szaleństwa" życiowego przymierzać do "sylwestrowej euforii"...
Mogę Ci się w tajemnicy przyznać: zestawienie tych dwóch pojęć wstrząsnęło mną wręcz... Nie gniewaj się za moją szczerość... Może w "sylwestrowej euforii" też istnieje jakieś szaleństwo - mi nieznane?
... |
W swoim styraniu czwartkowym zadziałałam jak babcia ze starego dowcipu. Wychodzi babcia ze sklepu dźwigając dwie torby zakupów nagle wyłania się przed nią ekshibicjonista i rozchyla poły płaszcza. Babcia z przerażeniem: jeszcze jajec zapomniałam kupić!
Post został pochwalony 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
bosska czysta abstrakcja
Dołączył: 17 Kwi 2009 Posty: 3895 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 454 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:09, 18 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Kewa napisał: |
Teraz marzę o przeprowadzce. Tam gdzie jest lepsze powietrze, bo od tej chemii to już zakonserwowani jesteśmy wszyscy jak mumie. To raczej marzenie, niż plan, bo co roku wyrasta mi nowy korzeń i jak tak dalej pójdzie, to nic mnie stąd nie ruszy |
nadzieja jest matką głupich, co nie przeszkadza jej być uroczą kochanką odważnych.
stanisław lec
więc do dzieła! masz na to najbliższe 365 dni.
ja też tak miałam. jest coś w tym, że najtrudniejszy pierwszy krok. bo po nim następne kroki są coraz łatwiejsze. życie mamy jedno - właśnie po to, by realizować marzenia i plany.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
anmario gryzący opar przedwieczorny
Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 1420 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 68 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 11:20, 18 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Kochanka odważnych to jakaś dziwka zwykła. Jeżeli zaś mowa o kobietach, które dziwkami nie są to z pewnością zdarzają się wśród nich i takie, które są kochankami jakiegoś odważnego faceta.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Pią 13:11, 18 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
bosska napisał: |
więc do dzieła! masz na to najbliższe 365 dni.
ja też tak miałam. jest coś w tym, że najtrudniejszy pierwszy krok. bo po nim następne kroki są coraz łatwiejsze. życie mamy jedno - właśnie po to, by realizować marzenia i plany. |
Gdyby to dotyczyło tylko mnie, to stać mnie na śmiałą decyzję. Najgorzej, że mąż ble... ble... ble...
Lekarz ostatnio powiedział, że jeśli nie zmienię powietrza, to moje życie skróci się o kilka lat ze względu na powietrze. Przez chemię mój ojciec zmarł w wieku 60 lat na białaczkę, są też inne przesłanki świadczące o szkodliwym wpływie wyziewów z zakładów. Ostatnio na dodatek cholernie śmierdzi, ale badania Sanepidu uspokajają, że to nie szkodzi zdrowiu. Co z tego, jak na spacerze mam mdłości, a oczy wiecznie podpuchnięte? Na radykalną zmianę nie mam szans, ale w pobliżu jest miejscowość z uzdrowiskowym mikroklimatem
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 13:21, 18 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Kewa napisał: | (...)
są też inne przesłanki świadczące o szkodliwym wpływie wyziewów z zakładów. Ostatnio na dodatek cholernie śmierdzi, ale badania Sanepidu uspokajają, że to nie szkodzi zdrowiu. Co z tego, jak na spacerze mam mdłości, a oczy wiecznie podpuchnięte? Na radykalną zmianę nie mam szans, ale w pobliżu jest miejscowość z uzdrowiskowym mikroklimatem |
Badania Sanepidu jak kobieta - zmienne są. Znam z doświadczenia przykład, gdy pierwotna bardzo negatywna opinia o ajencyjnej stołówce, po sutym śniadaniu zmieniła się na łagodne zalecenia pokontrolne...
Dodatkowo ważne jest kto zlecił badania (nie tylko Sanepidu).
To co piszesz o efektach chyba włącza alarm. Życzę zmiany klimaty - choćby na tę pobliską miejscowość.
W ten sposób wróciliśmy do realizacji marzeń. Piszesz o... hamulcu? Włącz chociaż odrobinę szaleństwa - może będzie ono wyglądało na nie tylko do chwili podjęcia działań?
- Tego Ci życzę...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kloss histeryczny kandelabr
Dołączył: 22 Lip 2015 Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 0:52, 19 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
anmario napisał: | Kochanka odważnych to jakaś dziwka zwykła | typowa pisowszczikowa retoryka - kobieta to albo kurwa, albo kuchta, albo Niepokalana Maryja Dziewica, innych opcji nie ma.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kloss histeryczny kandelabr
Dołączył: 22 Lip 2015 Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 0:58, 19 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
flykiller napisał: | Adrenalina, którą człowiek sobie organizuje, to świat pozorów, ślizganie się po powierzchni. | łał. nie myślałem, że coś takiego tutaj, na tym forum, przeczytam.
sprawa ma głębsze dno - co jest sednem życia? emocje? wrażenia? czyszczenie własnego kibla? nie ma na to pytanie (oczywiście) jednoznacznej odpowiedzi. ale czy można w ciemno powiedzieć, że odpowiedzi jest tyle, ilu odpowiadających? czy to nie jest kolejne uproszczenie?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|