|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Czw 21:57, 26 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj u mojej Małej nocuje koleżanka.
Zasadniczo kolejna, bo w wakacje nie jestem w stanie do końca opanować ilości małoletnich dzieci przewijających się przez mój dom. Krojąc drobno na kolacyjnego pomidorka cebulkę ( dla Małej) i szczypiorek ( dla Julki), malując potem dziewczynkom paznokcie w pomarańczowy wzorek, następnie oglądając po raz enty ( z tym, że fragmentarycznie) wtulona w ciepłe ciałka " Opowieści z Narni" zastanowiałam się czy jestem wystarczająco " rodzicielska" mimo całkowitej niemalże abnegacji na forum szkoły.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
agniecha pół żartem / pół serio
Dołączył: 06 Mar 2007 Posty: 14556 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1225 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:23, 26 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Seeni napisał: | Dzisiaj u mojej Małej nocuje koleżanka.
Zasadniczo kolejna, bo w wakacje nie jestem w stanie do końca opanować ilości małoletnich dzieci przewijających się przez mój dom. Krojąc drobno na kolacyjnego pomidorka cebulkę ( dla Małej) i szczypiorek ( dla Julki), malując potem dziewczynkom paznokcie w pomarańczowy wzorek, następnie oglądając po raz enty ( z tym, że fragmentarycznie) wtulona w ciepłe ciałka " Opowieści z Narni" zastanowiałam się czy jestem wystarczająco " rodzicielska" mimo całkowitej niemalże abnegacji na forum szkoły.
|
Seeni , baardzo wystarczająco z tym ,że .....
a kołysanka była ?
( moje małe kurczaczki oraz ich goście ( tak , tak fuul haus , znam to - świetna sprawa..zwłaszcza te pazurki eehh ... ) pękają ze śmiechu , gdy śpiewam im kołysanki ... )
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
STALKER Gość
|
Wysłany: Czw 22:30, 26 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Ja nigdy nie byłem w szkole
Nigdy nie uczestniczyłem na żadnym zebraniu
Raz jak pojechałem zabrać syna to nie wiedziałem w której jest klasie i chodziłem po korytarzach wołając strasznie żałosnym głosem i dość głośno Waaalt!! Waaalt !!!
(Wtedy leciał serial Lost i tam taki murzyn cały czas biegał po jungach i tak wolał ..)
Syn z kolegami wyskoczył śmiejąc się z któreż klasy i powiedział:" Tata wiedziałem że tylko ty możesz tak mnie szukać !"
Ale nawet ci co mnie nie lubią to mówią że jestem dobrym ojcem .
Tak jak ty dobrą jesteś matką Senni
I uczestnictwo w szkole nic do tego nie ma |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Pią 7:51, 27 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Seeni napisał: | Jak nie przychodzi, bo sobie po sklepach lata celem nabycia nowej kiecki albo siedzi w pubie ze znajomymi to i owszem. |
Trochę "oswobodziłam"z kontekstu, bo chodziło o przychodzenie po dziecko na czas. Ale ja nie o tym.
Wszystko, o czym tu piszemy, piszemy z perspektywy lat trzydziestu paru i więcej, a więc ludzi [teoretycznie] dojrzałych emocjonalnie i w doświadczonych. Tymczasem gros rodziców dzieci w wieku szkolnym [szkoła podstawowa], to osoby znacznie młodsze, dwudziestoparoletnie, które niekiedy nie są przygotowane do pełnienia obowiązków rodzicielskich, oczekują jeszcze czegoś "od życia" dla siebie, czasem mają inne priorytety. Nie wszystkie dzieci są wytęsknione, wyczekane i zaplanowane. Niejednokrotnie, po prostu, tak "się dzieje", że pojawia się dziecko. Oczywiście, można w tym miejscu deliberować na temat odpowiedzialnego seksu i skuteczności metod antykoncepcyjnych, ale kto z nas bez jest winy, niech pierwszy... itd. Nie wiem zresztą, czy rodzicielskość w ogóle jest czymś, na co można się przygotować. Przecież jest to ciągły proces uczenia się siebie i uczenia się dziecka, zwłaszcza jeśli jest to nasze pierwsze dziecko.
Do czego zmierzam [bo jakoś opornie mi to idzie ]. Nie oceniajmy zbyt surowo rodziców, którzy nie znajdują dość czasu dla swoich pociech. Jako rodzice sami pewnie wiecie, jak trudny, czasochłonny i odpowiedzialny jest proces wychowywania dziecka. A przecież życie rodziców nie może się koncentrować wyłącznie wokół dziecka. Mają swoje plany, przyzwyczajenia, potrzeby i trudno, aby w ogóle z nich rezygnowali wyłącznie dlatego, że zdarzyło im się spłodzić dziecko. Nie widzę nic nagannego w tym, że ojciec woli wieczór po pracy spędzić z gazetą na kanapie do góry brzuchem zamiast jechać w roli opiekuna na wycieczkę klasową, że matka preferuje iść w wolnym czasie do gabinetu kosmetycznego, zamiast udzielać się na zebraniach trójki klasowej, czy, że nawet! chce sobie czasem, po prostu, pochodzić swobodnie po sklepach i poprzymierzać kiecki, zamiast pobawić się z dzieckiem. Rodzice mają obowiązek zajmowania się dziećmi, ale mają też prawo zajmowania się sobą. Mają swoje życie, tak samo jak ich dzieci, które pewnego dnia ich opuszczą, będą miały swoje. Odrębne.
Myślę też, że te obowiązki wobec dzieci jest dzisiaj, kiedy większość kobiet prowadzi aktywne życie zawodowe, pełnić znacznie trudniej. Zupełnie szczerze podziwiam ludzi, którym udaje się godzić pracę z rodziną. Dzieci nie posiadam, a po pracy czuję się autentycznie zmęczona. Wracam, jem obiad, poleżakuję chwilę z książką lub potracę czas w sieci i nadchodzi wieczór, przygotowania do kolejnego dnia pracy i tak w kółko. Nie widzę tu miejsca na dzieci, nie widzę czasu, nie widzę siły na dodatkowe obowiązki. Jestem zaskoczona, jak ludzie potrafią gospodarować czasem i skąd biorą energię, by wychowywać przy tym tempie życia dzieci. Podziwiam, ale też właśnie dlatego, nie mogłabym potępiać owych zaniedbań, jakich czasami się dopuszczają względem rodziny.
Aha, nie wiem, jak to wygląda z perspektywy Waszych dzieci, ale pamiętam też, że rodzic obecny na wycieczce czy imprezie klasowej, to był straszny obciach i w zasadzie żadne dziecko sobie nie życzyło, aby ich osobista matka czy ojciec uczestniczyli zbyt aktywnie w życiu klasy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sabina maszynista z Melbourne
Dołączył: 28 Wrz 2005 Posty: 2122 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 8:06, 27 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
animavilis napisał: |
Aha, nie wiem, jak to wygląda z perspektywy Waszych dzieci, ale pamiętam też, że rodzic obecny na wycieczce czy imprezie klasowej, to był straszny obciach |
Pamiętam jak w podstawówce, moja mama zgłosiła się na ochotnika do pilnowania naszej klasy podczas wycieczki rowerowej. Rany, jak ja się wtedy wstydziłam Moja mama jakoś chyba zupełnie tego nie rozumiała, bo starała się jechać obok mnie, i co jakiś czas pytała, czy aby nie jestem głodna i czy nie jest mi zimno
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mii Lilla My
Dołączył: 03 Paź 2006 Posty: 10858 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1025 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: sama nie wiem skad
|
Wysłany: Pią 8:45, 27 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Sabina napisał: |
Pamiętam jak w podstawówce, moja mama zgłosiła się na ochotnika do pilnowania naszej klasy podczas wycieczki rowerowej. Rany, jak ja się wtedy wstydziłam Moja mama jakoś chyba zupełnie tego nie rozumiała, bo starała się jechać obok mnie, i co jakiś czas pytała, czy aby nie jestem głodna i czy nie jest mi zimno |
Ale siara!
Animo, bardzo obrazowo przedstawiłaś swój punkt widzenia, aż zastanowiłam się jak faktycznie udaje nam się (rodzicom) powiązać ze sobą te kilka sznurków (dziedzin życia codziennego) tak by się nie poplątały.
Młode matki i te starsze też, nie bardzo mogą sobie swobodnie pozwalać na popołudniowe leżakowanie i inne rozrywki zaspakajające ich potrzeby rozrywkowe...w każdym razie ja tak miałam, czytanie książek, wyjścia do kina czy teatru na długi okres były zredukowane do minimum.
Tylko jeden raz byłam w trójce klasowej, nie z potrzeby czy chęci uczestniczenia w życiu klasowym, ale z prozaicznej przyczyny...nie było chętnych a nauczycielka zagroziła, że nie skończymy zebrania dopóki się nie ustanowi "trójka" .
Nie czułam nigdy potrzeby udzielania się w szkole, uważam, że lepiej ode mnie...pracującej matki zrobi to taka, która ma czas wolny z racji nie uprawiania zawodu jak i potrzeby udzielania się społecznego.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sabina maszynista z Melbourne
Dołączył: 28 Wrz 2005 Posty: 2122 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 8:49, 27 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Mii napisał: |
Ale siara!
|
Dam Ci @ mojej mamy, i proszę Cię, napisz jej, że ten incydent zostawił trwały ślad na mojej psychice
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Sabina dnia Pią 9:13, 27 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Mati. criatura na końcu czasu
Dołączył: 16 Cze 2008 Posty: 8185 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1207 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 9:29, 27 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
..byłam ostatnio pierwszy raz na takiej wycieczce, bo klasa mojej córki jest klasą rozbrykaną i niepokorną.. Chłopcy sie tłuką, na lekcjach szaleństwo, panie nie ograniają. Po pierwszej klasie pani od angielskiego nie podejmie się już dalszej nauki. Co gorsza, rodzice nie przychodzili nawet na jej wyraźne prośby. Odpowiedzi dzieci na pytania i polecenia nauczyciela przechodzą najsmielsze oczekiwania. Chamskie, bez szacunku, bez zahamowań.
Klasa jest trudna wychowawczo, ale bardzo zgrana. Stoja za soba murem, nie kablują i bronią sie wzajemnie przed "atakami" nauczycieli. Głównie chłopcy stanowią źródło zapalne wszystkich awantur i bijatyk. Tłuką nawet dziewczynki. Nauczyciel nie może niczego zrobić a dzieci mogą się im bezkarnie śmiać w twarz. Chyba wyczuliłam się na to, bo rodzice tych właśnie dzieci "nie istnieją" a jeżeli istnieją to mają na wszystko swoje zdanie. Ciężko z nimi rozmawiać.
Zresztą nazywając sprawę po imieniu to zwyczajny brak wychowania i jakiejkolwiek kultury wychodzi u tych dzieci. A skąd on się bierze? Z braku działania ze strony tych właśnie rodziców. Fakt, dzieci są różne, żywiołowe, rozbiegane, ciekawe wszystkiego i wszystkich.. i kapitalnie, że chcą poznawać świat, ale odnoszę wrażenie, że czasami kierunek tego poznania nie jest właściwy. To jeszcze w aspekcie rodziców.
W aspekcie szkoły i bycia:
Skarbnikiem zostałam dlatego, że nikt się nie zgłaszał..wszyscy szukali swoich butów a ja pomyślałam, że w sumie przyda mi się torebka, taka fajna czerwona.. .. a serio, po prostu zrobiło mi sie głupio. Bycie w tej szkole nie zajmuje mi duzo czasu, ale po prostu ta funkcja jest wymowna. Nie ma mozliwości, żebym o czyms nie wiedziała, bo nawet kiedy sama się nie dopytuję wychowawczyni zawsze mnie złapie..
I stąd widzę ile jest spraw i o ilu rodzice nie mają pojęcia. Fakt, że mieć nie muszą. Zaczynam rozumieć sprawę. Nigdy nie zapytałam nikogo "dlaczego?" a teraz wiem znacznie więcej. Róbmy swoje i każdy będzie zadowolony..
I jeszcze ostatnia kwestia, czyli sami nauczyciele.. Może nie każdy nadaje się na wychowawcę takiej klasy w której są takie problemy. W sumie wychowawczyni klasy Julki sama nie wychodzi z inicjatywą a to, co się dzieje robi jak najmniejszym kosztem. Rodzice czując to też pewno niechętnie się angażują. Pamiętam Wigilie klasowe w podstawówce. Co roku. Duże fetowanie. każdy coś przynosił, było fajnie. U Julki Wigilia ograniczyła się do podzielenia opłatkiem. I tak rzecz ma się ze znakomitą częścią okazji.
Z pewnością Wasze zdanie zdecydowanie rozjaśniło mi motywy niektórych działań.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mii Lilla My
Dołączył: 03 Paź 2006 Posty: 10858 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1025 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: sama nie wiem skad
|
Wysłany: Pią 10:00, 27 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że mogłam Ci pomóc
Swoją drogą nie rozumiem idei organizowania wigilii w klasie... wszak jest to typowo rodzinna kolacja ..którą w szkole urządza się w porze drugiego śniadania...jak dla mnie bzdura kompletna
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mati. criatura na końcu czasu
Dołączył: 16 Cze 2008 Posty: 8185 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1207 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 10:04, 27 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
..może i bzdura, nie mnie to oceniać
widzę jak to wygląda w innych klasach, pamiętam ze szkoły.. nikt się jakoś nie sprzeciwiał i nie kwestionował pomysłu..
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mii Lilla My
Dołączył: 03 Paź 2006 Posty: 10858 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1025 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: sama nie wiem skad
|
Wysłany: Pią 10:08, 27 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
To moja opinia...kiedy ja chodziłam do szkoły nie było takiej mody...i nie uważam by czemuś służyła...ale nie stawialam sprzeciwu by moje dzieci w niej uczestniczyły...rozumiesz o czy piszę?
Uważam, że lepiej jest gdy wszystko ma swoje miejsce i czas.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
kasiek66 druga matka Buddego
Dołączył: 18 Gru 2006 Posty: 11106 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 295 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 10:17, 27 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Mii napisał: | Cieszę się, że mogłam Ci pomóc
Swoją drogą nie rozumiem idei organizowania wigilii w klasie... wszak jest to typowo rodzinna kolacja ..którą w szkole urządza się w porze drugiego śniadania...jak dla mnie bzdura kompletna |
Jak to w porze drugiego śniadania?
Poznym połodudniem razem z rodzinami dzieci. Sa wtedy wspolnie spiewane koledy i zyczenia.
A wogóle to musze przeczytac cały temat. Bo wyskoczyam jak Flip z konopii
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mati. criatura na końcu czasu
Dołączył: 16 Cze 2008 Posty: 8185 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1207 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 10:24, 27 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
..hmmm.. swoje miejsce i czas...
dobry temat..
wiesz kiedy dzieci zaczynają zabawę z telefonami komórkowymi?
kiedy dostają laptopy?
ile czasu spędzają czytając książki a ile grając na komputerach?
kiedy zachodzą w ciążę?
zdaje się, że to swoje miejsce i czas ustalane są przez panujące mody, czyli są zmienne..
Gdyby nie kalendarz Wigilę mielibyśmy teraz latem ..
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mii Lilla My
Dołączył: 03 Paź 2006 Posty: 10858 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1025 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: sama nie wiem skad
|
Wysłany: Pią 10:50, 27 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Chyba to wszystko zalezy od nas...dorosłych..czyż nie?
Dziecko rodzi się nijakie...to my je "wypełniamy" na początku ...i tym czym je wypełnimy tym będą emanować....naszymi błędami też.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Pią 20:59, 27 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Właśnie wróciłam z liceum, gdzie w tym roku po raz pierwszy będzie otwarty oddział gimnazjum i tam właśnie będzie chodził mój syn. Było bardzo fajnie - wychowawczynią mojego syna będzie siostra mojej koleżanki z podstawówki. Posiedzieliśmy przy kominku. Był grill, dyrektor nalewał mi winko. Mają w szkole kociaki, bo rozmnożyła im się zaprzyjaźniona kotka. Fajna atmosfera - super!!! Nie chciało mi się iść na to spotkanie, ale zawstydzona Waszymi wpisami przemogłam sie i nie żałuję. Dzięki
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mati. criatura na końcu czasu
Dołączył: 16 Cze 2008 Posty: 8185 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1207 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 22:16, 27 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
..
kapitalnie.. atmosfera sprzyja chęciom.. Skoro, jak piszesz, było fajnie to oby tak pozostało albo i było lepiej.. Ale macie dobry wstęp
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
agniecha pół żartem / pół serio
Dołączył: 06 Mar 2007 Posty: 14556 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1225 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 7:42, 28 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
"kuszenie " podziałało
W szkole też jest baardzo wesoło
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Anka serce żółto-czerwone
Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 13358 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 257 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Scyzorykowo :D
|
Wysłany: Sob 7:59, 28 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
3 lata byłam w trójce u starszej latorośli- miałam czas , to się udzielałam- teraz palcem nie kiwnę- jedyne co robie- zawsze pierwsza place składki:)
W zerówce byłam tylko na jednej wywiadówce Podobnie jest w pierwszej klasie . Nie znoszę takich spotkań- kłótliwych bab- którym nigdy nic nie pasuję i to wychwalanie pociech - moje dziecko to, moje tamto - zero skromności .
Inaczej ma sie sprawa w gimnazjum - tam załatwiany jest problem na poziomie i aż sie z przyjemnością chodzi na owe spotkania- nawet zgodziłam się zostać ochroniarzem
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Camparis posępny dorsz
Dołączył: 30 Maj 2008 Posty: 95 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: WrocLove
|
Wysłany: Nie 9:06, 31 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Mii napisał: | Swoją drogą nie rozumiem idei organizowania wigilii w klasie... wszak jest to typowo rodzinna kolacja ..którą w szkole urządza się w porze drugiego śniadania...jak dla mnie bzdura kompletna |
Wiele rzeczy w szkołach/przedszkolach jest niezrozumiałe.
Współczuję dzieciom z innym religii, które są zmuszane do uczestnictwa w projektach katolickich. Bo albo wezmą udział w religii, albo są wykluczone. Szkoła, która powinna łączyć, w takich wypadkach dzieli. Piszę to z własnej perspektywy, ponieważ jako ateiści nie zdecydowaliśmy się jak większość znajomych nie chodzących do kościoła, na zapisanie dziecka na religię "bo tak wypada". Tzn. musiałam "wypisać" dziecko z obowiązkowej religii i pani w przedszkolu była bardzo zdziwiona, jak ja mogę chcieć wypisywać dziecko z takich ważnych zajęć
A do przedszkola nie chodzę. Nie jestem w trójce grupowej, nie biorę udziału w organizowaniu zajęć dzieciom i nie zamierzam tego zmieniać. Oczywiście biorę udział (jeśli mogę) w przedstawieniach przedszkolnych i jest to moja jedyna aktywność w tej placówce. Bo wiem, że gdybym zaczęła się wkręcać w aktywność przedszkola, nie byłabym oszczędna w słowach dla niektórych nauczycielek. A mimo wszystko wolałabym, aby moje dziecko nie było traktowane przez pryzmat mamuśki, która o wszystko się czepia.
A wkurza mnie tam wiele ....
Nie cierpię wiecznie niezadowolonych z siebie nauczycielek przedszkola, które ciągle narzekają, że za mało zarabiają i że nie zamierzają pracować do 60-tki. Gdy to słyszę (średnio co drugi dzień) to na usta ciśnie mi się riposta, że ja też zamierzam się oflagować przed sejmem i zażądać już teraz wcześniejszej emerytury, bo nie jestem gorsza od tej nauczycielki i też nie lubię pracować
A tak w ogóle to weszłam w temat ni z gruszki ni z pietruszki
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
szb maszynista z Melbourne
Dołączył: 05 Lip 2006 Posty: 4496 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1206 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 9:48, 31 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Camparis:
to i ja ni z gruszki ni z sosny też
a nie pomyślałaś żeby dać dziecku poznać (nie mam na myśli poddawania dziecka nachalnej indoktrynacji) kim właściwie jest ten Bóg i o co z nim chodzi?
przedszkole to chyba nie jest taki okres w którym można dziecko skrzwić religijnie, zwłaszcza że na takim etapie naucza się o miłości Boga do dziecka.
owszem denerwujące są te zakazy i straszenie piekłem ale ...
może i dziecko nie zadawałoby pytań dlaczego nie może z innymi dziećmi a Wy mieliśbyście z gowy te czcicielki radia tadeusza
tak tylko z ciekawości pytam
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|