|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
FRIDA Gość
|
Wysłany: Sob 15:28, 05 Paź 2013 Temat postu: Przyjaciele |
|
|
Jak to dzisiaj jest z przyjaznią, ze współczesnymi przyjazniami? No i, czy do dnia dzisiejszego, przetrwały, utrzymały się te stare przyjaznie, zawarte wieki temu, w innych czasach, w innych realiach? Czy współczesny rytm, tryb życia nie zniszczył ich, nie pokonał, czy przetrwały wszelkie trudy, zawirowania, próbę czasu? A czy te nowe, zawierane teraz, obecnie, smakują tak jak te zawierane kiedyś?
Temat poniekąd podyktowany ciągłym narzekaniem ludzi wokół, którzy twierdzą, że prawdziwa, bezinteresowna przyjazn - to dzisiaj rzadkość, coś unikatowego, wymierającego. Natomiast, niewątpliwie, panoszy się - interesowność, fałsz, powierzchowność relacji międzyludzkich. Być może zbyt szybko, zbyt pochopnie, bezrefleksyjnie, szarżujemy słowem - przyjazn, nazywając bliższe relacje, relacje koleżeńskie - od razu przyjaznią. Możliwe, że stąd te rozczarowania.
Topik jest także dla tych, którzy mają ochotę wypłakać się na swoich byłych przyjaciół, na których zawiedli się w jakiś szczególny, wyjątkowo bolesny sposób. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Sob 15:57, 05 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Chyba zatraciłam zdolność przyjaźnienia się. Nie jestem pewna, czy tylko ja, bo może to zjawisko bardziej powszechne. Przyjaciółka z moich wczesnych lat obecnie jest w śpiączce i pewnie nigdy z tego nie wyjdzie. Byłyśmy kiedyś nierozłączne, całkowicie jej ufałam. Byłam przy narodzinach jej jedynego syna, ona pozwalała mi wypłakać się na ramieniu, gdy w moim małżeństwie zaczęlo dziać się źle. Potem nasze drogi najpierw się rozeszły, by ponownie połączyć się - zostałyśmy rodziną. I tutaj stało się coś złego. Jakieś pretensje, oskarżenia, wywlekanie tajemnic. Pewnie były to początki choroby dwubiegunowej afektywnej, potem doszło uzależnienie od leków, alkoholu. Dowiedziałam się o tym jednak dopiero po latach, bo całkowicie zerwałyśmy stosunki. Nie wiedziałam, że u niej jest aż tak źle. Wiedziałam, że drugi raz się rozeszła, że była z kimś, kto dla niej zostawił żonę i dwoje dzieci. Wiedziałam, że ma słabe zdrowie. Teraz patrzę na jej twarz zupełnie pozbawioną zmarszczek (odwiedzam ją raz w tygodniu),na odrosty zupełnie niesiwe, na rurkę tracheostomijną w jej szyi, i nie wiem co czuję. Jakąś pustkę. Niecierpliwość - niech to się już raz skończy! Zdążyła mnie przeprosić na święta. Głosem zmienionym przez leki i alkohol, wolno. Nawet zapłakała. Ja nie. Płakałam bardzo dużo wtedy, gdy mnie zdradziła, gdy mnie tak boleśnie zawiodła. Płakałam za rozwianymi złudzeniami, że jest na świecie prawdziwa przyjaźń.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Ron Łotoszacz rozwielitek
Dołączył: 29 Kwi 2009 Posty: 5485 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 284 razy Ostrzeżeń: 3/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 16:04, 05 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
A dlaczego dzisiejsze przyjaźnie? Ludzie kochają się i przyjaźnią od zawsze i nic się w tym względzie nie zmienia. Ogólnie partnerstwo musi być poparte zbliżonym statusem materialnym, jeśli ma być trwałe. Tak było, jest i będzie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
FRIDA Gość
|
Wysłany: Sob 16:25, 05 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Zastanawiam się, czy te przyjaznie zawarte we wczesnej młodości, a nawet w dzieciństwie, nie są tymi najtrwalszymi, najbardziej sprawdzonymi. W końcu była możliwość wspólnego poznania, obserwacji - różnych etapów naszego życia, dlatego zrozumienie tak wielu kwestii jest o wiele prostsze, łatwiejsze. Często zna się marzenia i tajemnice - takiego przyjaciela z młodych, młodzieńczych lat, dom, rodzinę, a nawet problemy, o których być może nie dowiedzą się inni, których pozna za 10, 20 lat.
Ale może być różnie i w moim przypadku tak właśnie było. Miałam dwie przyjaciółki, z którymi spędziłam dzieciństwo, lata nastoletnie, młodzieńcze. Jedna z nich poszła zupełnie inną drogą, postawiła na odmienne wartości, styl, sposób życia, na innych ludzi. Nasze drogi rozeszły się lekko po 20-tce. Kiedy spotkałam się z nią przypadkowo, mając trzydzieści parę lat, stwierdziłam tylko jedno - ''nie moje małpy, nie mój cyrk'' Przypuszczam, że jej odbiór mojej osoby po latach - był dokładnie taki sam. No i, moja druga przyjaciółka z lat młodzieńczych. Przyjazn - sprawdzona, niepowtarzalna. Z tą różnicą, że ta przyjaciółka, poszła dokładnie taką samą drogą jak jak. Obracamy się w tym samym świecie zawodowo-osobistym, a to wiele wyjaśnia, tłumaczy. Myślę, że takie przyjaznie, które narodziły się bardzo wcześnie, kiedy ludzie poznali pewne nasze etapy życiowe, rozwojowe, i w związku z tym są w stanie wiele zrozumieć - mają spore szanse na przetrwanie. Inaczej było już z osobami, które poznawałam nieco pózniej, powiedzmy po 30-tce. Ale być może macie zupełnie inne doświadczenia .. |
|
Powrót do góry |
|
|
FRIDA Gość
|
Wysłany: Sob 16:33, 05 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Ron napisał: | A dlaczego dzisiejsze przyjaźnie? . |
Spodziewałam się takiego pytania, bo w końcu przyjazn zawsze powinna być taka sama, bez względu na czasy w jakich przyszło nam żyć. Nie dziwię się więc, Twojej reakcji, Ron. Tak powinno być, ale z obserwacji rzeczywistości, a nawet na kanwie indywidualnych doświadczeń, nie mam pewności, czy tak jest. Czasy się zmieniają i ciągną ze sobą zmiany we wszystkim, w różnych dziedzinach bytowania. Dlatego, interesują mnie Wasze doświadczenia, i Wasza opinia w tym temacie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Sob 18:02, 05 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Nie wiem jak to jest z tą przyjaźnią, bo nigdy nie miałam przyjaciółki. Dosyć szybko nawiązuję relacje z ludźmi, łatwo znajduję się w tych kontaktach i większość swoich znajomych szczerze lubię. Jest dwóch facetów, o których z całą stanowczością mogę powiedzieć, że są moimi ulubionymi kolegami i zapewne poszłabym dla nich na koniec świata a nawet z powrotem, ale przyjaciela nie mam i nigdy nie miałam.
Po prawdzie nie życzę sobie nawet go mieć, bo to za duża odpowiedzialność.
Przypuszczam, że nie byłabym w stanie jej podołać.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
carmen rzodkiewka dodająca otuchy
Dołączył: 01 Wrz 2013 Posty: 161 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:33, 05 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
FRIDA napisał: | Zastanawiam się, czy te przyjaznie zawarte we wczesnej młodości, a nawet w dzieciństwie, nie są tymi najtrwalszymi, najbardziej sprawdzonymi. W końcu była możliwość wspólnego poznania, obserwacji - różnych etapów naszego życia, dlatego zrozumienie tak wielu kwestii jest o wiele prostsze, łatwiejsze.na za 10, 20 lat.
Ale może być różnie.. |
Dziś właśnie z taką przyjaciółką z wczesnej młodości,może aż nazbyt wczesnej,bo miałyśmy wtedy po 14,15 lat było widzenie.
A nasi mężowie też się lubią,są kolegami.
Jeszcze są dwie z naszej czwórki...
Spotkania i kontakty są boskie.Znamy się dokładnie,wiemy co i jak...
Pomagamy sobie,jak trzeba..
Przyjaźnie się utrzymały.
Mam nadzieję,nawet bym chciała,żeby te współczesne były też takie trwałe.
Post został pochwalony 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
FRIDA Gość
|
Wysłany: Sob 19:40, 05 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
carmen napisał: |
Mam nadzieję,nawet bym chciała,żeby te współczesne były też takie trwałe. |
Dobrze by było. Ale ogólnie interesowność hula. Ludzie czegoś chcą, na coś liczą, chcą się wkupić, coś sobie przy okazji takiej ''fałszywej'' przyjazni załatwić. Zawsze o coś chodzi. I niekoniecznie o przyjazn. |
|
Powrót do góry |
|
|
Mati Gość
|
Wysłany: Sob 19:56, 05 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Nie myślę, żeby wiek czy etap w życiu miał znaczenie dla przyjaźni.. niektóre trafiają się we wczesnym wieku i trwają, inne się rozpadają.. Inne zawierają się, kiedy mamy już jakiś bagaż doświadczeń, kiedy zaufanie bywa niejednokrotnie wystawione na ciężka próbę, kiedy od ludzi dookoła dostajemy wpiernicz i zawodzimy się na nich, kiedy wiemy, czego chcemy.. mamy ugruntowaną wizję.. Moja z podstawówki się rozpadła, z liceum też, na studiach nie miałam już przyjaciółki, bo doświadczenia nieco mnie znieczuliły, ale potrzeba bycia blisko z kimś komu można zaufać nie ustała.. Przyjaciółkę mam dopiero teraz, od .. nie wiem.. może siedmiu lat?.. Poznałam Ją tu.. w internecie, na forum. Zabawne.. do tego czasu myślałam, że moją przyjaciółką będzie ktoś, kto jest do mnie podobny, a okazało się, że nie.. że moja Przyjaciółka, której w 110% ufam jest Kobieta z innego świata, z innymi doświadczeniami, innym życiem, inną historią.. ale co nas łączy? Sympatia, wyrozumiałość, chęć zrozumienia, tolerancja, zero ocen, szczerość.. czasami bezwzględna i bez mlimli.. i zaufanie, że żadna z nas nie chce tej drugiej sprawić przykrości, czy zrobić na złość przez swoje opinie, a tylko jej pomóc, wesprzeć ją, wysłuchać i pokazać inne punkty widzenia.. Przy Niej mogę być sobą, bez udawania, bez ukrywania, bez uważania na to, co mówię, bez obaw, że to co między nami wyjdzie poza.. A o to ostatnie najtrudniej. |
|
Powrót do góry |
|
|
carmen rzodkiewka dodająca otuchy
Dołączył: 01 Wrz 2013 Posty: 161 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:02, 05 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Och, Mati..
Przecie i takie rzeczy się zdarzają.
I to jest piękne!
Ja np. szukałam przyjaciółek,a zarazem jakby sióstr.
Bo mając 5 braci , brakowało mi siostry ,w myśleniu przyjaciółki.
Te moje 3 z młodych lat wynagrodziły mi brak siostry.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mati Gość
|
Wysłany: Sob 20:15, 05 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
..bo bardzo się chce.. chce się kogoś bliskiego, komu można wszystko.. ale tak bardzo się człowiek boi.. zawodu, bólu.. Z jednej strony podchodzi, ale jakby z tarcza.. albo robi krok w przód i na wszelki wypadek dwa w tył.. Zwłaszcza, kiedy się spotykasz dookoła z nieszczerością w ogólnym tego słowa znaczeniu, albo z niezrozumieniem, z byciem ocenianym - często przez pryzmat plotek, niedomówień, opinii innych (czyli falsyfikacja rzeczywistości, bo nie pytasz drugiej strony o jej wersję). Ale czasami warto zaryzykować.. mimo wszystko.. ubrać tytanowe gacie i próbować, przecież zawsze można je zdjąć, kiedy trafia swój na swego.. |
|
Powrót do góry |
|
|
FRIDA Gość
|
Wysłany: Sob 20:20, 05 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Myślę, Mati, że nie każdy jest stworzony do przyjazni, nie każdy potrzebuje przyjazni, nie każdy - jak przykładowo - Seeni, potrafi podnieść ciężar odpowiedzialności, którą prawdziwa przyjazn ze sobą niesie. Dlatego, czasem warto pozostać na etapie relacji czysto koleżańskich i nie mylić tego z przyjaznią, a tym bardziej nie podawać się za przyjaciela konkretnej osoby. |
|
Powrót do góry |
|
|
Mati Gość
|
Wysłany: Sob 20:36, 05 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
..bo tak, jak napisała Seeni, przyjaźń to odpowiedzialność. Nie każdemu się chce lub nie każdy potrafi ją podejmować... Pytanie czy od innych nie wymagamy więcej, niż sami chcemy im dawać.. |
|
Powrót do góry |
|
|
LampionyZeStarychSloikow maszynista z Melbourne
Dołączył: 24 Mar 2013 Posty: 2671 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 90 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:45, 05 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
gdybać albo generalizować można na tony - a tak naprawdę każdy z nas jest inny i innych potrzebuje/oczekuje relacji.
osobiście to rozmaite przyjaźnie odbieram jako te kule u nogi, które człowieka raczej ograniczają i spowalniają. mam świadomość, że nie jest to powszechnie podzielany pogląd - być może jak ten wilk Hessego potrzebuję więcej swobody i mniej zobowiazań?
w każdym razie przyjaźn rozumiem jako relację dwóch indywidulaności, które sobie doskonale radzą samodzielnie, ale znajdują dodatkową satysfakcję, kiedy mogą wspierać nie swoje cele i pragnienia.
zdecydowanie małżeństwo nigdy nie może oprzeć się na relacji przyjaźni, zbyt wiele niesie w sobie dominacji i przemocy
Post został pochwalony 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Baron von DupenDrapen maszynista z Melbourne
Dołączył: 13 Gru 2005 Posty: 1788 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 218 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 3:47, 06 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
LampionyZeStarychSloikow napisał: | ...
zdecydowanie małżeństwo nigdy nie może oprzeć się na relacji przyjaźni, zbyt wiele niesie w sobie dominacji i przemocy |
Faktycznie, w tym cos musi być. W momencie kiedy już prawie się oswoiłem się z myślą, że moge zaakceptować "ex-żonę"(pitbulla), albo "kolezankę" jako przyjaciela na dalsza drogę pitbull i koleżanki pakowały manatki i się zmywały
[/list]
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Nie 10:01, 06 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
LampionyZeStarychSloikow napisał: |
zdecydowanie małżeństwo nigdy nie może oprzeć się na relacji przyjaźni, zbyt wiele niesie w sobie dominacji i przemocy |
Aj tam, aj tam- pozwolę sobie odkrywczo zauważyć.
Jeżeli już miałabym na gwałt szukać kogoś w stylu najlepszej przyjaciółki to jest nią mój osobisty małżonek
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lulka Ewa chce spać
Dołączył: 29 Sie 2005 Posty: 11227 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1364 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:49, 06 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
LampionyZeStarychSloikow napisał: |
w każdym razie przyjaźn rozumiem jako relację dwóch indywidulaności, które sobie doskonale radzą samodzielnie, ale znajdują dodatkową satysfakcję, kiedy mogą wspierać nie swoje cele i pragnienia.
|
Bardzo fajnie napisane. Dla mnie przyjaźń to przede wszystkim olbrzymia frajda i przyjemność bo wspieranie to takie spojrzenie z boku o wiele bardziej obiektywne. Warto więc posłuchać tego, czego sami nie widzimy.
Mam przyjaciółki - trzy - od wielu lat, choć nie od dzieciństwa.
I jednego przyjaciela - też od wielu lat - choć to bardzo burzliwa przyjaźń bo jednak łatwiej zrozumieć kobietę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
FRIDA Gość
|
Wysłany: Nie 14:27, 06 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
LampionyZeStarychSloikow napisał: |
w każdym razie przyjaźn rozumiem jako relację dwóch indywidulaności, które sobie doskonale radzą samodzielnie, ale znajdują dodatkową satysfakcję, kiedy mogą wspierać nie swoje cele i pragnienia.
|
Tak. To jest także moje pojmowanie przyjazni. Moi przyjaciele nie mają obowiązku pomagać mi w realizacji czegokolwiek, nie mają mi niczego ułatwiać, organizować, wspierać / chociaż dobre słowo, zawsze się przyda/ Przyjaciel musi rozumieć moje cele, dążenia, pragnienia, musi je zaakceptować, bo gdyby nie rozumiał, albo nie chciał zrozumieć pewnie nie bylibyśmy przyjaciółmi. Samodzielność, owszem, albowiem przyjaciel nie jest po to żeby mnie tej samodzielności pozbawił, żeby mnie wyręczał. Wręcz przeciwnie, nie wyobrażam sobie żeby ktoś mógł mi tę samodzielność odebrać. Z moją przyjaciółką zawsze miałyśmy podobne, a nawet identyczne cele, pragnienia, dążenia, oczekiwania, i jakoś gdzieś tak z boku, każda z nas je sobie zrealizowała, albo realizuje. Jedną, ewentualnie dwie sfery/płaszczyzny życiowe mam zupełnie inne niż Przyjaciółka, ale ona je akceptuje, rozumie. I to mi wystarcza, zdecydowanie. To rozumienie, akceptacja - są dla mnie szczególnie istotne, nie oczekuję wsparcia. I w taki oto sposób pomiędzy tym wszystkim wytworzył się wieki temu wspólny mianownik, jakaś esencja, nić wspólnego porozumienia, które dają nam obopólną satysfakcję - z naszego wspólnego świata. |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Nie 15:07, 06 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Gdybym miała przyjąć definicję przyjaźni Lampiona to powinnam do grona przyjaciół zaliczyć sporą grupę osób.
Ale dla mnie to za mało.
Czasami wspieram nie swoje cele i pragnienia ( co daje mi satysfakcję) ale osób wcale nie jakoś bardzo mi bliskich. Ot, bo mam czas i kaprys wspierania, a poza tym- co do zasady, większości ludziom życzę jak najlepiej.
Rozumienie w relacjach z innymi nie jest mi niezbędne. Wystarczające jest, że ktoś rozumie, że ja mogę rozumieć pewne rzeczy inaczej. Oczywiście cenię sobie akceptację, ale permanentna budzi moje obawy, co do prawdziwości.
Obawiam się, że moje pojmowanie przyjaźni wyklucza możliwość nawiązania jej z kimkolwiek. Przyjaźń, podobnie jak miłość ( chyba) oznacza- jak dla mnie - konieczność bezgranicznego zaufania drugiemu człowiekowi.
Chociażbym się starała, jak cholera, to psychicznie mam blokadę na całkowite ufanie komukolwiek.
Jednym słowem nie jestem skłonna powierzyć siebie drugiemu człowiekowi. Za duże ryzyko.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 15:34, 06 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Już kiedyś to pisałem...
Nie odczuwam potrzeby przyjaźni rozumianej tak, jak to definiuje Seeni.
Mam grono bliskich kolegów, nie wyobrażam sobie bym nie pomógł im w potrzebie ale...
To decyzja nie poparta żadnym moralnym obowiazkiem jaki niesie ze soba przyjaźń, tylko moj każdorazowy wybór w ocenie owej potrzeby.
Myslę , ze w identyczny sposób liczyc mogę na kumpli, kazdy z nas ma jednak własne zycie, własny zamkniety świat i nic mi do ich świata , a im do mojego .
Lubimy przebywać w swoim towarzystwie, ale znów nie wyobrażam sobie jakichkolwiek zobiwiązań w tej materii.
Tyle
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nudziarz dnia Nie 15:38, 06 Paź 2013, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|