Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

małżeństwo
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 36, 37, 38  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nudziarz
Gość





PostWysłany: Wto 18:54, 11 Lis 2008    Temat postu:

to nie do konca tak . Niczyja to wina, iz czlek tak juz stworzony zostal , ze jesli mu się otwarta furtke zostawi to wciaz mysli jak z niej skorzystać.

A przyznasz chyba, że kazdy sposób jest dobry, żeby decyzja... jakakolwiek by ona nie była .. była przemyslana a nie podyktowana emocjami czy chwilowym kaprysem.
Nie kazdy Evro.. oj nie kazdy, dwa razy weźmie gleboki wdech i policzy do dziesieciu zanim cos zrobi.
A kryzysy.. cóz... przyznam, ze niektorych juz nawet nie pamietam....szczerze nie potrafie sobie przypomniec , co było powodem tak strasznego rozchwiania zwiazku , ze bylem gotów powiedziec "pa". Wiec.. chyba nie bylo to nic tak straszliwie waznego, ani zostawiajacego trwały slad .
I w ten sposób dzieki "papierkowi" dzieci maja do dzis oboje rodziców.
wiec.. choć wizja trwalosci.. moze i glupia....moze nie trendy... ale w w przypadkach bardzo emocjonalnych zachowań - na pewno skuteczna


Ostatnio zmieniony przez nudziarz dnia Wto 18:55, 11 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Wto 18:58, 11 Lis 2008    Temat postu:

Całkiem serio: mam znajomych, którzy przez lat ok 10 nie brali ślubu. Nie wiem dlaczego, ale zbudowali wspólnie dom, mają dwójkę dzieci, zmieniają samochody, motory... i nagle się pobrali nic nikomu nie mówiąc. Wiem, że setki razy rozstawali się i schodzili, nie pasowali do siebie - pomimo małżeństwa są razem.
Takie tam:
Piosenka dawnych kochanków
sł. i muz. Jacques Brel
sł. pol. Wojciech Młynarski

Rozświetlały burz rozbłyski
Miłość naszą tyle lat
Raz ty brałeś swe walizki
To znów ja ruszałam w świat
Lecz pokój, gdzie kołyski brak
Pamięta echa dawnych burz
I słów namiętnych do szaleństwa
Więc choć porażki dawnej smak
Z mych ust uleciał dawno już
A z twych pierwszego smak zwycięstwa

Czy ty wiesz
Kochany, czuły i jedyny mój
Że ja od wschodu, aż do zmierzchu dnia
Wciąż bardziej cię kocham

W kłótniach, schadzkach, przeprowadzkach
Poznaliśmy się do cna
Wpadaliśmy w swe zasadzki
Zastawione, gdzie się da
Ty miałeś kogoś, dobrze wiem
I ja też nie bez grzechu byłam
Lecz zawsze żyliśmy nadzieją
Że z pojednania pierwszym dniem
Oboje dołożymy sił
By starzeć się, nie doroślejąc

Czy ty wiesz...

A czas goni, a czas goni
Straszy, że źle z nami jest
I że zawieszenie broni
To miłości będzie kres
Zmęczeni trochę, bądź co bądź
Posłusznie wyruszamy więc
Na pole bitwy wyruszamy
Żeby, jak co dzień, udział wziąć
W potyczce czułej dwojga serc
W serdecznej wojnie zakochanych

Czy ty wiesz...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 18:58, 11 Lis 2008    Temat postu:

Ale Animo ono wcale się nie czai. Angel Nie ma czasu na zadawanie sobie takich pytań. Nudziarz ma rację. Ten papierek każe się zastanowić jak bywa nienajlepiej : czy trzasnąć drzwiami czy nie. Tak samo każą się zastanowić dzieci, wspólny kredyt, wspólne mieszkanie. I nie ma nic złego w tym, że tak prozaiczne sprawy decydują o tym, że zostajemy. Wazne jest czy później tego załujemy czy nie.

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Wto 19:03, 11 Lis 2008    Temat postu:

Sorry, że raz jeszcze, ale nie wiem która wersja jest poprawna:
Rozświetlały burz rozbłyski
Miłość naszą ileś lat
Raz ty brałaś swe walizki
To znów ja ruszałem w świat
Lecz pokój, gdzie kołyski brak
Pamięta echa dawnych burz
I słów namiętnych do szaleństwa
Więc choć porażki pierwszej smak
Z twych warg uleciał dawno już
A z mych pierwszego smak zwycięstwa

Czy ty wiesz
Jedyna, czuła i najmilsza ma
Że ja od wschodu, aż do zmierzchu dnia
Wciąż bardziej cię kocham

Kłótnie schadzki przeprowadzki
Znaliśmy się do cna
Wpadaliśmy w swe zasadzki
Zastawione, gdzie się da
Ty miałaś kogoś, dobrze wiem
I jam też nie bez grzechu był
Lecz zawsze żyliśmy nadzieją
Że z pożegnania pierwszym dniem
Oboje dołożymy sił
By starzeć się, nie doroślejąc

Czy ty wiesz
Jedyna, czuła i najmilsza ma
Że ja od wschodu, aż do zmierzchu dnia
Wciąż bardziej cię kocham

A czas goni, a czas goni
Straszy, że źle z nami jest
I że zawieszenie broni
To miłości naszej kres
Strudzeni trochę, bądź co bądź
Posłusznie wyruszamy więc
Na pole bitwy wyruszamy
Żeby, jak co dzień, udział wziąć
W potyczce czułej dwojga serc
W serdecznej wojnie zakochanych
Czy ty wiesz...

/muz:Jacques Brel, sł:Wojciech Młynarski/


Post został pochwalony 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anmario
Gość





PostWysłany: Wto 19:10, 11 Lis 2008    Temat postu:

kewa2 napisał:
Sorry, że raz jeszcze, ale nie wiem która wersja jest poprawna


Piękne po prostu piękne. Nigdy w życiu bym nie przypuszczał, że Młynarski mógł coś takiego popełnić. Sądzę, że wiesz, że obie wersje są poprawne, w tym sensie, że są komplementarne (nie mogące istnieć oddzielnie) Tylko wtedy ma to sens jaki, jak widziałem, przypisujesz małżeństwu.
Powrót do góry
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Wto 19:13, 11 Lis 2008    Temat postu:

anmario napisał:
kewa2 napisał:
Sorry, że raz jeszcze, ale nie wiem która wersja jest poprawna


Piękne po prostu piękne. Nigdy w życiu bym nie przypuszczał, że Młynarski mógł coś takiego popełnić. Sądzę, że wiesz, że obie wersje są poprawne, w tym sensie, że są komplementarne (nie mogące istnieć oddzielnie) Tylko wtedy ma to sens jaki, jak widziałem, przypisujesz małżeństwu.

To posłuchaj jak to śpiewa "Raz, dwa trzy". Miło mi, dziękuję za Twój zachwyt.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kewa dnia Wto 19:13, 11 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anmario
Gość





PostWysłany: Wto 19:13, 11 Lis 2008    Temat postu:

Posłucham na pewno
Powrót do góry
anmario
Gość





PostWysłany: Wto 19:16, 11 Lis 2008    Temat postu:

Ale nadal nie mogę się nadziwić. Jest mi naprawdę przykro, że nie napisał tego na przykład Stachura. Albo Osiecka. Ale chyba nie mogli, inne gwiazdy im świeciły niż Wojciechowi Młynarskiemu. Nadal jestem pod wrażeniem, a jak już tak jest to na ogół zostaje mi na zawsze.
Powrót do góry
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Wto 19:20, 11 Lis 2008    Temat postu:

Może będzie Ci lżej gdy się dowiesz, że to napisał Jacques Brel, Młynarski tylko przetłumaczył, ale on też pięknie pisał, gorzej z wykonaniem, ale pisał pięknie (nadal pisze!).

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mii
Lilla My


Dołączył: 03 Paź 2006
Posty: 10858
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1025 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: sama nie wiem skad

PostWysłany: Wto 19:30, 11 Lis 2008    Temat postu:

Seeni napisał:
Ale Animo ono wcale się nie czai. Angel Nie ma czasu na zadawanie sobie takich pytań. Nudziarz ma rację. Ten papierek każe się zastanowić jak bywa nienajlepiej : czy trzasnąć drzwiami czy nie. Tak samo każą się zastanowić dzieci, wspólny kredyt, wspólne mieszkanie. I nie ma nic złego w tym, że tak prozaiczne sprawy decydują o tym, że zostajemy. Wazne jest czy później tego załujemy czy nie.


A tak naprawdę ....lata temu nie było mowy o tym żeby żyć ze sobą bez tego papierka...i chyba było prościej, bo nikt się nie zastanawiał, czy tak jest lepiej czy gorzej.

Edit...i jeszcze jedno...jeśli już na wstępie związku ktoś zakłada, że w ten sposób, ..." w razie czego łatwiej będzie odejść" to jak dla mnie jest to wyrafinowanie i do dupy Anxious


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Mii dnia Wto 19:42, 11 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anmario
Gość





PostWysłany: Wto 19:32, 11 Lis 2008    Temat postu:

kewa2 napisał:
Może będzie Ci lżej gdy się dowiesz, że to napisał Jacques Brel, Młynarski tylko przetłumaczył, ale on też pięknie pisał, gorzej z wykonaniem, ale pisał pięknie (nadal pisze!).


[link widoczny dla zalogowanych]

Tak, jest mi lżej, Kewa. Nikt chyba nie lubi kiedy w jednym momencie rujnowany jest pracowicie budowany przez lata pogląd. A Twoje ostatnie wyjaśnienie nie rujnuje go tylko uzupełnia. Dla zainteresowanych link do czegoś naprawdę wartego uwagi.
Powrót do góry
evra
Gość





PostWysłany: Wto 20:07, 11 Lis 2008    Temat postu:

to ja Wam teraz powiem z pozycji kogos bez papierka,
ze to wcale nie jest latwiej odejsc, kiedy dzieje sie zle.
papier nie ma tu nic kompletnie do rzeczy, bo jesli zyje sie
razem bez niego, tworzac zwiazek, budujac dom to w ogole
sie o nim nie mysli - zarowno wtedy kiedy jest dobrze, jak
i wtedy, kiedy jest zle. jak to Nudziarz powiedzial - nie kazdy
trzasnie sobie drzwiami, kiedy ma na to ochote, to po prostu
zalezy od czlowieka, czy wezmie ten gleboki oddech i jeszcze jeden
i jeszcze, zanim cokolwiek postanowi.

Kewa...moja przyjaciolka, matka dwojki dzieciakow wziela slub po 16 latach i tylko dlatego,
ze jak mi powiedziala, ciagle czula przez ten czas
dezaprobate swojej matki.
a kiedy postanowili Jej powiedziec , ze sie pobieraja, uslyszeli:
a po co wam ten slub?
koniec koncow - pobrali sie.
dodam moze jeszcze tylko, ze kompletnie niczego miedzy
nimi to nie zmienilo.


Ostatnio zmieniony przez evra dnia Wto 20:08, 11 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
zadziora
Gość





PostWysłany: Wto 20:24, 11 Lis 2008    Temat postu:

evra napisał:
to ja Wam teraz powiem z pozycji kogos bez papierka,
ze to wcale nie jest latwiej odejsc, kiedy dzieje sie zle.
papier nie ma tu nic kompletnie do rzeczy, bo jesli zyje sie
razem bez niego, tworzac zwiazek, budujac dom to w ogole
sie o nim nie mysli - zarowno wtedy kiedy jest dobrze, jak
i wtedy, kiedy jest zle. jak to Nudziarz powiedzial - nie kazdy
trzasnie sobie drzwiami, kiedy ma na to ochote, to po prostu
zalezy od czlowieka, czy wezmie ten gleboki oddech i jeszcze jeden
i jeszcze, zanim cokolwiek postanowi.



chciałam pochwalić, ale ta możliwość została wyłączona, więc robię to tutaj.

a propos tego, co napisał Nudziarz, że papierek 'przypieczętowuje'... zgadzam się, ale czy nie jest tak, że piszesz to wszystko z perspektywy człowieka z już długim stażem? czy patrząc na swoją połowicę, gdy staliście przed ołtarzem myslałeś właśnie o tym, że bierzesz ją sobie za żonę, by w razie burz i niepowodzeń, nie móc tak łatwo zgasić światło? myślę że nie. świadomość, że "ta smycz" nieźle jednak działa przychodzi z czasem, z wiekiem. i zgodzę się z Evrą, gdy są dzieci, nic już nigdy nie jest takie proste, jak było bez nich- zwłaszcza zgaszenie za sobą światła.
Powrót do góry
zadziora
Gość





PostWysłany: Wto 20:53, 11 Lis 2008    Temat postu:

Seeni napisał:
Ze względów pdatkowych to u nas najlepiej być matką samotnie wychowującą dziecko.
Wydaje mi się, że teraz chyba nie zawiera się zbyt często małżeństw z powodów ekonomicznych no chyba, że z księciem Walii. Proporcje dochodów między potencjalnymi małżonkami są zrównoważone.Chociaż rozumiem, że zapewne są takie osoby, które z takich przyczyn w związek małżeński weszły. No i trudno się im dziwić w takiej sytuacji, że ową podstawę ekonomiczną uważają za podstwę małżeństwa.


co prawda deklarowałaś, Seeni, nie odzywanie się do mnie, ale ponieważ napisałaś to pod moim postem i do jego treści się odnosząc, więc poczuwam się do odpowiedzi. o tych proporcjach dochodów między potencjalnymi małżonkami, to chyba nie do końca tak, jak piszesz, myślę że dysproporcje wciąż występują i to na całkiem sporą skalę. osobiście za mąż wyszłam nie ze względów ekonomicznych, a z wielkiej miłości- za swojego nauczyciela historii i w wieku lat niespełna 19, mimo płaczu, próśb i gróźb mojego taty, że mnie wydziedziczy i usunie z rodziny nigdy oczywiście swoich gróźb nie spełnił, nawet mnie wyposażył w mieszkanie na tę okoliczność; a że nie mogłam na pomoc rodziców liczyć wtedy, kiedy jej najbardziej potrzebowałam i opuszczałam kraj to dlatego, że tata byl po operacji bypassów, i rodzice sami wtedy mocno podupadli... w kazdym razie, pisząc o kwestiach ekonomicznych, ogólnie rzecz biorąc chodziło mi o te wszystkie powody wymienione przez Szamila, czyli chociażby zdolność kredytowa, mająca niewątpliwe znaczenie przy zakupie różnych dóbr, jak choćby mieszkanie; w zasadzie podobny charakter ma też uzasadnienie prawne instytucji małżeństwa: chociażby biorąc pod uwagę dziedziczenie, etc. i nic w tym złego, że kwestie ekonomiczne mają znaczenie dla kobiety, to w końcu właśnie ona w razie czego staje przed perspektywą samotnego radzenia sobie z dziećmi. napisałam, że to dla mnie smutne, bo smuci mnie generalnie system, to że małżeństwo poniekąd 'wciąż jeszcze musi' spełniać takie a nie inne funkcje; jak i fakt, że to papierek z usc jest tak często kartą przetargową, a miłość, odpowiedzialność i dobro małoletnich dzieci same w sobie wg mnie powinny wystarczać...

Cytat:
Jestem gorącym zwolennikiem instytucji małżeństwa.
Lubię czuć, że obok mnie jest ktoś na kim mogę polegać, z kim mogę się pokłócić, komu moge się wyżalić, kogo mogę krzepiąco pogłaskać po policzku, kto zna mnie tak dobrze i stara się przynajmniej rozumieć. Lubię troszczyć się o tego kogoś, prasować jego koszule, wdychac jego zapach i spędzać godziny na przygotowywaniu jego ulubionej pieczeni. Lubię tę myśl, że należę do kogoś i że ktoś należy do mnie.


podobnie do Animy uważam, że to wszystko można mieć i bez ślubu, ale cieszę się, gdy ktoś w dzisiejszych czasach wciąż jest gorącym zwolennikiem instytucji małżeństwa, więc pochwalę za entuzjazm


Ostatnio zmieniony przez zadziora dnia Wto 20:54, 11 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:39, 11 Lis 2008    Temat postu:

..a przypadki chodzą po ludziach.. czasami całkiem nietrafione..
małżeństwo powinno być przewidziane urzędowo na jakieś 3,4 lata.. a potem albo odnowienie ślubów, albo pożegnainie się i bez koniecznych kwestii w sądach.. tak dla ułatwienie i wygody tych, którzy jakoś nie trafili - co teraz zdarza się coraz częściej.. d'oh!

generalnie fajnie pobrać się z miłości, żyć z miłością i z wiarą w miłość i życie wieczne umierać w poczuciu życia wolności w związku.. ale nie każdy ma takie szczęście...
a jak ktoś nie ma to co dalej? czy w imię 'przysięgi przed obliczem nie do końca wiadomo kogo' albo przyzwoitości i poczucia odpowiedzialności warto egzystować?
czy żyjemy po to, żeby być szczęśliwymi czy bo podjęliśmy kroki, których konsekwencje nie pozwalają nam być szczęśliwymi..?

moja wizja małżeństwa jest 'chora' bo zbyt idealna... d'oh! moi rodzice to takie idealne małżeństwo..i z nim dojrzewałam.. z tym ideałem obok. Oni się po prostu kapitalnie dobrali.. Tata, kiedy ma wyjechać 'za miasto' prosi mamę, żeby z nim pojechała, bo sam nie lubi.. kiedy wraca z pracy ZAWSZE całują się z mamą na dzień dobry.. to samo, kiedy wychodzi.. siedzą razem w domu po południu, czytają, oglądają TV, grają w karty - ale, cholera, wszystko razem.. Oni się lubią... tak zwyczajnie.. i nie nudzą się z sobą i mają czas dla siebie i na siebie..realizują swoje plany, robią to, co lubią.. Nie pamiętam żadnych afer i kłótni w domu, mam wrażenie, że to nie jest normalne (ale tylko dlatego, że wkoło wszystko wygląda inaczej, ostrzej, agresywniej..)
..z jednej strony to jest fajne, ten obraz ich związku.. spokój, cisza i poczucie bezpieczeństwa w domu.. z drugiej, mam wrażenie, że przez to skrzywdzili mnie trochę, bo wszystko co wygląda inaczej niż ich związek nie jest tym, czego chcę dla siebie.. dążenie do ideału zabija 'bycie-w-rzeczywistości'..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 22:10, 11 Lis 2008    Temat postu:

[quote="...mateczka
Oni się lubią... tak zwyczajnie.. i nie nudzą się z sobą i mają czas dla siebie i na siebie..realizują swoje plany, robią to, co lubią..
..[/quote]

Myślę, że mi właśnie o to chodzi w małżeństwie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AnnoDomini
wskazujący palec Speedy Gonzalez'a


Dołączył: 10 Cze 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 49 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3city
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:42, 11 Lis 2008    Temat postu:

anmario napisał:
kewa2 napisał:
a co to jest sztunia? d'oh!
można się na to zaszczepić?


Nie ma takiej konieczności Kewa. Wystarczy profilaktyka - nie brać ślubu


wolę napis " wstęp wzbroniony" niż " wyjście nie ma " ot to wszystko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wiolinowa
maszynista z Melbourne


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1809
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 44 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z innej bajki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:21, 11 Lis 2008    Temat postu:

zadziora napisał:
Wiolinowa napisał:
Bo na ogół są mniej podatni, bardziej analizują, zwlekają z decyzją. Jednak czasem feromony biorą górę. To tylko dowód, jak bardzo jesteśmy podatni na feromony


czyli jesteś w stanie przyznać fatalną siłę feromonom, siłę ograniczenia rozumnego podejścia, a dziwi Cię, że ktoś może pójść do łóżka z inną osobą bez miłości, a poddając się jedynie tymże feromonom?

Nie dziwi mnie, bo po lekturze tego forum niewiele rzeczy mnie dziwi.
Ja nie lubię seksu bez miłości, ale inni znajdują w tym przyjemność, jeszcze inni czerpią z tego zyski. Cóż, co kto lubi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wiolinowa
maszynista z Melbourne


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1809
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 44 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z innej bajki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:26, 11 Lis 2008    Temat postu:

melpomena napisał:
Wiolinowa napisał:
melpomena napisał:
Niedawno przyszedł do mnie do pracy nowy gówniarz. Gówniarz nie ze względu na wiek (22 lata), ale na to co sobą reprezentuje. Żonaty od roku i w pierwszym tygodniu pracy powiedział, że gdyby miał jeszcze jeden wybór, to by się nie ożenił.


Cytat:
Słysząc nie raz, jak rozmawia przez telefon z żoną i jak rozmawia z jedną z koleżanek z pracy

Pamiętam, że o tym pisałaś. Tylko, że dla mnie to żaden dowód gówniarstwa, dlatego dopytywałam się o uzasadnienie Twojej opinii. To, że ktoś po roku małżeństwa żałuje swojego wyboru o niczym jeszcze nie przesądza. Żona mogła go zdradzić, mogła go oszukać w fundamentalnej sprawie, mogła zaniedbać dziecko narażając jego życie lub zdrowie itd. itd. Nie znając dokłądnie ludzi i wszystkich okoliczności nie odważyłabym się kogoś potępiać i osądzać. Nie wykluczam, że masz rację co do niego, ale nie o to chodzi.


Jasne. Bo to zła kobieta jest.
Nie dość, że osądziłaś jego żonę, to jeszcze ją skazałaś. W czym zatem jesteś lepsza ode mnie?

Ani nie osądzałam jego żony, ani tym bardziej jej nie skazałam. Gdzie to wyczytałaś? Napisałam natomiast "nie znając dokładnie ludzi i wszystkich okoliczności nie odważyłabym się kogoś potępiać".
I nigdy się nie licytuję, kto jest lepszy, a kto gorszy - cokolwiek to znaczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Wto 23:33, 11 Lis 2008    Temat postu:

...mateczka... napisał:

moja wizja małżeństwa jest 'chora' bo zbyt idealna... d'oh! moi rodzice to takie idealne małżeństwo..i z nim dojrzewałam.. z tym ideałem obok. Oni się po prostu kapitalnie dobrali..

No właśnie, jest jeszcze i ten aspekt - relacje wyniesione z domu, które kształtują w nas taką a nie inną wizję małżeństwa. Moi rodzice nie byli idealnym małżeństwem, w ogóle nie byli małżeństwem zbyt długo i nie mogę udawać, że nie ma to żadnego wpływu na mój zgoła niechętny stosunek do tej instytucji.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 36, 37, 38  Następny
Strona 9 z 38

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin