|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
LampionyZeStarychSloikow maszynista z Melbourne
Dołączył: 24 Mar 2013 Posty: 2671 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 90 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 0:42, 16 Lis 2013 Temat postu: Koszmary dzieciństwa... |
|
|
"Koszmary dzieciństwa...
A będzie jeszcze gorzej.
Kiedyś zbudzisz się,i zacznie się koniec.
Twoja piękna skóra zmarszczy się, stracisz włosy,wzrok,pamięć.
Krew zgęstnieje.
Zęby zżółkną i zaczną wypadać.
Zaczniesz cuchnąć na zewnątrz i w środku.
A wszyscy przyjaciele nie będą już żyli.
Zaczniesz używać kul i nocnika.
Starcze otępienie.
Będziesz sikał pod siebie,robił kupę pod siebie, przeżuwał bezzębnie.
Módl się,żeby ktoś cię kochał, gdy to wszystko się stanie.
Bo jeśli będziesz kochany, wciąż będziesz młody."
- to jest dialog (a właściwie monolog) z kiepskiego filmu z aspiracjami.
pomyślałem, że pasuje tutaj, jak ulał
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Sob 20:34, 16 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Lampi, przepłoszyłeś wszystkich, a ja sobie pomyślałam, że to miejsce w sam raz, by podzielić się refleksją. Najpiękniejszy fragment o umieraniu przeczytałam u Prousta w "Strona Guarmantes". Umierającą była babka narratora. Najpierw opisywał jak nie chciała obciążać sobą rodziny, jak cierpiała, jak ważne kiedyś sprawy, okazały się całkiem nieważne, a na koniec: "I tak jak niegdyś, dawno, wówczas gdy rodzice wybrali jej męża, znów miała rysy delikatnie wyrzeźbione czystością i poddaniem, policzki lśniące zbożną nadzieją, marzeniem o szczęściu, nawet niewinną wesołością, wszystkim, co stopniowo zniweczyły lata. Odchodzące życie uniosło z sobą zawody życia. Zdawało się, że uśmiech zstąpił na wargi babki. na tym żałobnym łożu śmierć, niby średniowieczny rzeźbiarz, ułożyła ją w postaci młodej dziewczyny."
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
LampionyZeStarychSloikow maszynista z Melbourne
Dołączył: 24 Mar 2013 Posty: 2671 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 90 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 0:54, 17 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
to dlatego, że w Polsce klikowatość jest wysysana z mlekiem matki, czy z jakiegoś innego cyca.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Nie 1:51, 17 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Kewa napisał: | Lampi, przepłoszyłeś wszystkich (...) |
Nie wiem, jak wszyscy, ale ja, ostatnio, potykam się przy co drugim poście, czytam po dwa razy (no, czasami, bo często nie czytam wcale) i myślę z rozpaczą - ale o co znowu chodzi??
Nie rozumiem tej zajawki i nie widzę związku z forum.
Co to za różnica, czy ktoś będzie kochany, czy nie?
Jeśli kochany, to tym gorzej dla niego i dla otoczenia. Będzie musiał znosić tę irytującą troskę najbliższych, przy świadomości, jakim jest obciążeniem dla innych (podwójnym - bo bliskim) i jak trudno pogodzić miłość ze zmianą pampersów. |
|
Powrót do góry |
|
|
LampionyZeStarychSloikow maszynista z Melbourne
Dołączył: 24 Mar 2013 Posty: 2671 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 90 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 2:03, 17 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
flykiller napisał: | Co to za różnica, czy ktoś będzie kochany, czy nie? | może chodzi o to, ze jak będziesz mieć kochaną osobę koło siebie w takich chwilach, to będzie łatwiej, przyjemniej, mniej boleśnie
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Nie 7:18, 17 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
LampionyZeStarychSloikow napisał: | flykiller napisał: | Co to za różnica, czy ktoś będzie kochany, czy nie? | może chodzi o to, ze jak będziesz mieć kochaną osobę koło siebie w takich chwilach, to będzie łatwiej, przyjemniej, mniej boleśnie |
Może tak, a może nie. Może będzie bolało jeszcze bardziej, a może nie będziemy tego bólu świadomi. Takie "pitu-pitu".
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Nie 12:14, 17 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Pewnie się przekonamy (chociaż, lepiej, nie).
Kewa napisał: | Najpiękniejszy fragment o umieraniu przeczytałam u Prousta w "Strona Guarmantes". Umierającą była babka narratora. Najpierw opisywał jak nie chciała obciążać sobą rodziny, jak cierpiała, jak ważne kiedyś sprawy, okazały się całkiem nieważne, a na koniec: "I tak jak niegdyś, dawno, wówczas gdy rodzice wybrali jej męża, znów miała rysy delikatnie wyrzeźbione czystością i poddaniem, policzki lśniące zbożną nadzieją, marzeniem o szczęściu, nawet niewinną wesołością, wszystkim, co stopniowo zniweczyły lata. Odchodzące życie uniosło z sobą zawody życia. Zdawało się, że uśmiech zstąpił na wargi babki. na tym żałobnym łożu śmierć, niby średniowieczny rzeźbiarz, ułożyła ją w postaci młodej dziewczyny." |
To efekt zatrzymania wody w organizmie. Pamiętam, że moja Babcia wyglądała w trumnie zaskakująco dobrze, młodo i gładko (w czasach, kiedy sztuka kosmetyki funeralnej nie była jeszcze bardzo rozwinięta).
Ja lubię ten fragment, bardzo poetycki:
Tomograf wykazał rozległe uszkodzenia lewej półkuli i że wylew jest ogromny (...) Ale czerwony wewnętrzny ocean w głowie profesora wzbierał z dopływów krwionośnych rzek i powoli zalewał kolejne obszary - najpierw niziny Europy, gdzie się urodził i wychował. Zniknęły pod wodą miasta, mosty i tamy z takim trudem budowane przez pokolenia jego przodków. Ocean podchodził pod próg ich domu krytego trzciną i śmiało wkraczał do środka. Okrywał czerwonym dywanem kamienne podłogi, deski w kuchni szorowane co sobota, i w końcu zgasił ogień w kominku, sięgnął po kredensy i stoły. Potem rozlał się na dworce i lotniska, skąd profesor wyruszał w świat. Tonęły w nim miasta, do których podróżował, a w nich ulice, gdzie przemieszkiwał w wynajętych pokojach; tanie hotele, gdzie mieszkał, restauracje, gdzie jadał. Czerwona połyskująca powierzchnia morza sięgnęła już pierwszych półek w jego ulubionych bibliotekach, pęczniały kartki w książkach, także w tych, w których jego nazwisko widniało na tytułowej stronie. Karminowy język lizał litery i rozpływał się pod nim czarny druk. Czerwienią nasiąknęły podłogi i schody, gdzie chodził odbierać świadectwa szkolne swoich dzieci, i chodnik, po którym uroczyście szedł, żeby objąć swoją profesurę. Czerwone plamy wezbrały już na pościeli, na którą po raz pierwszy padli z Karen, żeby rozwiązać troczki swoich dojrzałych, niezdarnych ciał. Lepka ciecz zaklejała na zawsze przegródki portfela, w którym trzymał karty kredytowe, bilety lotnicze i zdjęcia wnuków. Nurt zalewał dworce, tory, lotniska i pasy startowe - nie wystartuje już z nich żaden samolot, nie wyjedzie donikąd żaden pociąg.
Poziom morza podnosił się nieubłaganie, zagarniał słowa, pojęcia, wspomnienia; gasły pod nim światła na ulicach, pękały żarówki lamp; w kablach powstawało zwarcie, cała sieć połączeń zamieniała się w martwą pajęczynę, nieprzydatną, kaleką, głuchy telefon. Gasły ekrany. I w końcu ten powolny, nieskończony ocean zaczął podchodzić pod szpital, i same Ateny stanęły we krwi, świątynie, święte drogi i gaje, pusta o tej porze agora, jasny posąg bogini i jej oliwkowe drzewko.
Była przy nim, gdy definitywnie odłączono niepotrzebną już aparaturę i gdy łagodne dłonie greckiej pielęgniarki jednym ruchem przykryły jego twarz prześcieradłem.
[O. Tokarczuk, Bieguni] |
|
Powrót do góry |
|
|
pogłoska maszynista z Melbourne
Dołączył: 06 Mar 2010 Posty: 4672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 336 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z o2 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:13, 17 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Cień kruka nad głową. )))
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
LampionyZeStarychSloikow maszynista z Melbourne
Dołączył: 24 Mar 2013 Posty: 2671 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 90 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 0:10, 18 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mati Gość
|
Wysłany: Pon 13:03, 18 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
LampionyZeStarychSloikow napisał: | flykiller napisał: | Co to za różnica, czy ktoś będzie kochany, czy nie? | może chodzi o to, ze jak będziesz mieć kochaną osobę koło siebie w takich chwilach, to będzie łatwiej, przyjemniej, mniej boleśnie |
ojej.. cóż za rozczulający przejaw romantyzmu i wiary w ideały
..ale fakt, miłość jest potęgą, kluczem do łamania wszystkich dramatów i przekuwania ich w gorace źródła nadziei..
Nigdy nie wiadamo, jak będzie póki się człowiek w danej sytuacji nie znajdzie - to oczywiste, ale mając świadomość jakichś tam części składowych, ich siły i mechanizmów ich działania, można sobie wydedukować potencjalny efekt końcowy, a potem.. wierzyć, że taki będzie. |
|
Powrót do góry |
|
|
annaliza nawiedzony łowca sarkofagów
Dołączył: 22 Wrz 2005 Posty: 1329 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 242 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:40, 18 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
nie wiem o czym jest ten topik..
Ale znam moje koszmary dzieciństwa:
1. czarna wołga.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Pon 15:48, 18 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Czarna Wołga? Też, ale bardziej się bałam zboczeńców i tego, że Mama nie wróci z pracy (pociągiem wracała późno).
Topik dziwny, bo tytuł nijak ma się do postu założycielskiego.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
l maszynista z Melbourne
Dołączył: 01 Paź 2011 Posty: 6165 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 97 razy Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 16:16, 18 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
annaliza napisał: | nie wiem o czym jest ten topik..
Ale znam moje koszmary dzieciństwa:
1. czarna wołga. |
chodzi Ci o cos takiego, a nie o rzeke?
znaczy woz na slub?
znaczy masz problemy z weselem?
jak juz, to nie lubisz tego:
<embed src="http://www.youtube.com/v/agNPp2qDRbY" width="800" height="450">
ok mozliwe, ze takie cos naruszalo twoja delikatna nature...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 16:34, 18 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Mój koszmar dzieciństwa (odnoszę się do tytułu):
Wizyty UB-eków w końcu lat czterdziestych i początku pięćdziesiątych - już po śmierci ojca i związane z tym zawsze, przerażenie i płacz mamy. Dużo później zrozumiałem, że węszyli na "chybił trafił" ze względu "nieodpowiednie" nazwiska i pochodzenie rodziców. Do dziś jednak pamiętam to jako tytułowy koszmar dzieciństwa...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
letnisztorm Tunrida Storm
Dołączył: 16 Lut 2009 Posty: 14847 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2172 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:12, 18 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
corsaire napisał: |
znaczy woz na slub?
znaczy masz problemy z weselem?
|
Nie. Czarna wołga według legendy miejskiej podjeżdżała pod szkoły i porywała dzieci, taka prewencyjna bajka.
Koszmar dzieciństwa związany ze starością? Była taka sprzedawczyni w sklepie "po schódkach", potwornie stara i brzydka, niemiła, pokrzykiwała na dzieci, Baba Jaga, koszmar idealny. Tylko że, ta starość dla kilkulatki była totalną abstrakcją, straszna lecz do głowy mi wtedy nie przyszło że mnie też może dotyczyć.
Spotkałam ją ( Babę Jagę, nie starość) kilka miesięcy temu, według moich wyobrażeń z dzieciństwa powinna już mieć ponad setkę, tymczasem wygląda na żwawą staruszkę po osiemdziesiątce. Troche mnie to zdziwiło. Koszmar był mocno przerysowany.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Pon 19:17, 18 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
letnisztorm napisał: | corsaire napisał: |
znaczy woz na slub?
znaczy masz problemy z weselem?
|
Nie. Czarna wołga według legendy miejskiej podjeżdżała pod szkoły i porywała dzieci, taka prewencyjna bajka.
|
Taak. Corsaire chyba nie jest z tej epoki
Wariacja na temat czarnej wołgi - czarne reklamówki. Czarne reklamówki, który prześladowały mnie i koleżankę w drodze na katechezę, czarne reklamówki co krok, czarne reklamówki, w których czaiło się czarne zło.
A, i jeszcze, były czarny, czarny las. W tym czarnym, czarnym lesie stał czarny, czarny dom. A w tym czarnym, czarnym... itd. |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Pon 19:36, 18 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
annaliza napisał: | nie wiem o czym jest ten topik..
Ale znam moje koszmary dzieciństwa:
1. czarna wołga. |
Tak, tak...3x tak.
Pamiętam te mrożące krew w żyłach historie i pamiętam jak gnałam z niejaką Beatą Gałecka, porzuciwszy wiaderko z foremkami, jak takowa czarna wołga zatrzymała się u mnie na podwórku.......
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 19:41, 18 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
oj tam.. oj.. tam...
Jak czarna wolga weszła to ja już robiłem setkę poniżej piętnastu sekund , więc wiałem jako Speedy Gonzales na sam jej widok.
Koszmarami mojego dzieciństwa były duchy, o ktorych moja babcia opowiadała wieczorami z pasją godną lepszej sprawy
Długo bałem sie wstac w nocy do toalety
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Pon 19:53, 18 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Teraz jeszcze sobie przypominam, że koszmarem mojego wczesno podstawówkowego dzieciństwa był brak posiadania długiej spódnicy tzw. bananówki i przemożny upór mojej Matki do ubierania mnie w krótkie spódniczki z grempliny Wstydziłam się ohydnie jak moje koleżanki paradowały w tychże bananówkach a ja jej brak próbowałam ukryć zasłaniając koślawe kolana workiem na kapcie.
Bałam się też strasznie wybuchu bomby atomowej i jednym z moich ulubionych zajęć było uzdatnianie piwnicy na schron. Wykradałam Matce puszki z szynką Ham ( przesyłane przez ciotkę z Stanów w paczkach), cukier i co mi tam wpadło w ręce i znosiłam do tego prowizorycznego schronu. Raz ukradłam mężowi Babci butelkę bimbru, bo słyszałam, że tym się najlepiej handluje w czasie wojny.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Pon 21:19, 18 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Koszmarem były jeszcze dla mnie lekcje wf-u i gra w piłkę, albo rzuty piłeczką palantową, czy jakąś tam.
I jeszcze koszmarnie bałam się sąsiada mojej babci, który jak zobaczył mnie na podwórku, to ryczał: czyjaś ty?!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|