po 30-tce

annaliza

Znowu wybuchła dyskuja. Minister zabrał głos. Powszechne oburzenie, jak można wysłać karmiącą kobietę do toalety albo w inne ustronne miejsce.

A mnie wkurza kolejna próba ograniczania własności prywatnej. To już właściciel knajpy nie może zdecydować, jak mogą się zachowywać klienci w w JEGO lokalu ?

sir Francis Drake

moze i zalazloby sie rozwiazanie tego palacego problemu...

ps imho temat zastepczy i tyle

annaliza

Tradycyjnie nie bardzo wiem, o co Ci chodzi.

Ale ruszył mnie zakaz wstępu kobiet na basen w piątki.

sir Francis Drake

Pasztet

sir Francis Drake

animavilis · Gość

Po raz 472 jestem "na nie" w kwestii epatowanie biustem z doczepionym doń niemowlakiem, jeśli istnieje możliwość nakarmienia tegoż oseska dyskretnie, zwłaszcza zas "na nie" w miejscach, gdzie ludzie przychodzą zjeść, napić się i zrelaksować w przyjemnej atmosferze. Oczywiście, jest to "nie" takiego samego rodzaju i o tej samej skuteczności, z jaką mówię "nie" brzuchatym turystom eksponujacym swe nagie i spocone torsy w nadmorskiej knajpie.

Kilo OK

Epatowanie biustem?

TAK
I niech gryzą piach przeciwnicy.

Pasztet

sir Francis Drake

Pasztet

Matka z cycem wetkniętym w paszczę jakiegoś srajtka w pieluchach jest chyba najbardziej aseksualnym obrazem jaki można sobie wyobrazić.

I w sumie jeśli taki obrazek kogoś podnieca, to powinien się wybrać do specjalisty.

Kilo OK

Nie ma to jak płaskie 17-stki.

Pochodzenie O-Ren Ishii

Jak na lewaka przystało - niech sobie karmią. To czynnik zewnętrzny. Dziecior nie negocjuje i nie bierze jeńców.

Dla równowagi- hidzab dla każdej BMI > 32 ! 😆

sir Francis Drake

annaliza

Brunner

rosegreta

Uważam, że to żaden zamach na własność... bo nikt nie prowadzi lokalu dla przyjemności raczej a dla zysku, więc ten zysk i tak go ogranicza...

Karmienie piersią, no cóż. Mógł właściciel zaznaczyć, u nas nie karmimy piersią...

Żart.
Czy mnie to obrusza, karmienie piersią... Raczej nie. Bardziej na moją estetykę wpływają wystające pośladki, spoceni ludzie lub panowie w klapkach z gołymi nogami...
Sama miałam w restauracji nieprzyjemne spięcie. Nie wiem dlaczego, może dlatego, że przechodziłam a dziecko marudziło, że jest głodne...
Lokal jak lokal, w miarę czysto, ceny dość wygórowane jak dla mnie. Usiadłyśmy na zewnątrz, bo z dzieckiem pomyślałam, że to lepsze rozwiązanie. Na zamówienie długo nie czekaliśmy. Moje dziecko miało wtedy ok 2 lat. Marudziła, wybierała z talerza, tego co nie lubi, układając na brzegach wianuszki (kto ma dzieci, wie o co biega). Nie było to ani zbyt obrzydliwe, ani jakoś dla mnie godne zwrócenia uwagi. A jednak kelner zwrócił mi uwagę gdyż jacyś goście przy stoliku obok prosili go o to. Stwierdziłam, że jak skończymy to sobie pójdziemy. Nie widzę zakazu wprowadzania dzieci. Wybrałyśmy stolik na zewnątrz, specjalnie z boku, aby nikomu nie przeszkadzać. I poprosiłam aby przekazał tym ludziom aby po prostu się przesiedli. Wymieniłam z nimi usmiechy i tyle.
Dlatego nie jestem zwolennikiem zabierania dzieci do restauracji... Tongue out (1)

Estetyka, jak już ktoś wspomniał. Choć pewnie i jakieś estetyczne wymogi, ktoś nazwałby zamachem na jego wolność...
...klient w krawacie jest mniej awanturujący..."

Stefan

letnisztorm

Taki trend. Każdy walczy o swoje prawa, każdy udowadnia, że jego są lepsze, ważniejsze. Moje zdanie, moje poczucie estetyki, moja opinia, moje doświadczenia, nawet wymiana zdań na forum to dla niektórych jakieś współzawodnictwo, walka po to żeby na końcu wykrzyknąć, wygrałem!!!!

Karmienie piersią może być niezauważalne nawet w miejscach publicznych, jeżeli kobieta tym nie epatuje tylko robi to w sposób dyskretny. Jeżeli przeszkadza to właścicielowi, gościom w restauracji, to może zamiast porównywać karmienie do bekania i pierdzenia i wysyłanie matki z dzieckiem do ubikacji, możne powiedzieć;

- Jaki piękny widok, ale widzę że nie jest pani wygodnie na tym stołku, ciasno jak cholera w tej mojej knajpce. Może mógłbym jakoś pomóc. W moim biurze jest wygodny fotel, może pani tam w spokoju nakarmić maluszka, zapraszam.

letnisztorm

Rose, dyplomacja trochę tak ale bardziej zasada wzajemności. Wymagamy od innych poszanowania naszych praw a sami totalnie ignorujemy potrzeby innych. Uważamy się za lepszą część społeczeństwa, podczas gdy innych którzy przez skorupę którą się otaczamy, nie zauważają naszej wspaniałości, uważamy za buraków.

Tyczy się to zarówno pań walczących o prawo karmienia wszędzie jak i zdegustowanych kulturalnych, których karmienie odrzuca.

Taka krótka miła rozmowa czasami przełamuje największe zacietrzewienie i obu stron zamiast złości, zniesmaczania pozostawia miłe wrażenie a czasem satysfakcję z tego, że się komuś pomogło albo spotkało się wreszcie kogoś miłego na naszej drodze.