Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

jedzie, jedzie Mikołaj czerwony, cały zakrwawiony...
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
yapp
Łosiu


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 1693
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: http://www.trzydziestolatki.fora.pl/

PostWysłany: Pon 15:00, 17 Gru 2007    Temat postu: jedzie, jedzie Mikołaj czerwony, cały zakrwawiony...

W piątek rozstaliśmy się w robocie, jak co tydzień, a wieczorem wracając z Radomia rozsmarował się na jakimś TIRze. Zostawił żonę i 5-letnią córkę.
Nie zakładam tego topika po to, żeby tu się zbierały kółka wsparcia, miasta stawały do apelu i ludzie wklejali jakieś chujowe świeczki. Wypadek jak setki co tydzień, z taką różnicą, że dotyczy znajomego. Piszę, bo mnie naszła refleksja i wkurwienie tak zwane ogólne. Albo może chciałem sobie ponarzekać. Albo sam juz nie wiem co. Amen.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:04, 17 Gru 2007    Temat postu:

Czasem i tak nie wiadomo co powiedzieć. Nawet na forum, nomen omen, dyskusyjnym.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Pon 17:13, 17 Gru 2007    Temat postu:

Studiowałam w dość późnym wieku i razem ze mną w grupie była para nierozłączek. On i ona - wszędzie razem. Dwa tygodnie temu dowiedziałam się, że chłopak nie żyje. Wypadek na drodze, z jego winy, wyprzedzał tira. I tylko, cholera, zostawił maleńkie kilkumiesięczne dziecko i żonę. Ciężko się pogodzić z losem? przeznaczeniem? ...jak zwał, tak zwał

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mii
Lilla My


Dołączył: 03 Paź 2006
Posty: 10858
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1025 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: sama nie wiem skad

PostWysłany: Pon 18:30, 17 Gru 2007    Temat postu:

Zgadza się Yapp...."Wypadek jak setki co tydzień" ale inaczej ma się sprawa...gdy dotyczą kogoś kogo znaliśmy...bardziej nas dotykają....każdego z nas to dotyczy...
Ponieważ żadne słowa nie potrafią wyrazić odczuć związanych z tym smutnym faktem...ja jednak zapalę tę "chujową" świeczkę

(*)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bobro
gryźliwy behemot


Dołączył: 15 Paź 2006
Posty: 20179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z boku trochę
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:26, 17 Gru 2007    Temat postu:

wypadki w ogóle są chujowe... a pierdoły, które je powodują powinny wisieć na jajkach niezależnie od tego, czy są czyimiś znajomymi i czy mają żony i dzieci... moim zdaniem, ma się rozumieć

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
stara_reklama
Gość





PostWysłany: Wto 8:24, 18 Gru 2007    Temat postu:

...

Ostatnio zmieniony przez stara_reklama dnia Pią 14:04, 04 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
bobro
gryźliwy behemot


Dołączył: 15 Paź 2006
Posty: 20179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z boku trochę
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:41, 18 Gru 2007    Temat postu:

nie no, jasne... a jak ktoś się utopi to jest to wina rzeki lub jeziora, bo akurat było w tym miejscu, w którym ten ktoś przebywał... drogi... też coś...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
inka_5
posępny dorsz


Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 9:11, 19 Gru 2007    Temat postu:

Znajomy nie znaczy od razu czlowiek z wyobraznia
Oskarzamy obcych
A czesto nasi znajomi sa glownymi winnymi
Tylko ich latwiej wytlumaczyc


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
Gość





PostWysłany: Śro 9:21, 19 Gru 2007    Temat postu:

Zgadza sie, w takich sytuacjach nie wiedziec czemu zaklada sie, ze ktos inny spowodowal nieszczescie.
Powrót do góry
stara_reklama
Gość





PostWysłany: Śro 12:26, 19 Gru 2007    Temat postu:

...

Ostatnio zmieniony przez stara_reklama dnia Pią 14:04, 04 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
SinNameOn
Ancymodr


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Kredy, czy tam Jury albo inszego Karbonu

PostWysłany: Czw 19:50, 20 Gru 2007    Temat postu:

niebieski napisał:
(...)Nie mówcie mi, że drogi nie mają znacznego wpływu na wypadki. To takie policyjne chrzanienie "nie zachował bezpiecznej prędkości". Zawsze tak można powiedzieć. Można tym tropem dojść do absurdu, że wychodząc z domu ściągamy na siebie świadomie niebezpieczeństwo. Anxious



Prawko mam od 18 lat. Za kółkiem ca. 600 000 km. Ponoć całkiem sporo, takoż żyłem w głębokim przeświadczeniu jaki to zajebisty ze mnie driver, reszta to ciule i gdyby nie te drogi to wogle pokazałbym, co potrafię.
I tak se jeżdziłem. Znaki? Zakazy? Co za kretyn je poustanawiał i poustawiał. Wypadków - zero (na szczęście), kolizji - raptem kilka. Zawsze szybko, zawsze pewnie...sporadycznie chamsko.

Tak się złożyło, że stosunkowo niedawno miałem okazję pojechać na szkolenie organizowane przez "auto-szkołę" i ADAC. Dokładnie to, którego fragmenty można sobie oglądać w TVNTurbo. Przed wyjazdem pomyślałem - poślizgam się, poprawię umiejętności jazdy na ręcznym i ekstremalnego "brania winkli".
Zaczęło się od stwierdzenia, że nie potrafię ustawić fotela i kierownicy w samochodzie. Zawsze byłem pewien, że to potrafię. Pokazano mi, że od zaledwie kilku stopni niewłaściwego kąta w kolanie zależy, czy w ewentualnym wypadku polamię nogi (co da się przeżyć), czy rozpierdzielę sobie bioderka (czego raczej nie da się wyleczyć). Zdziwiłem się.
Potem zaczęła się jazda. Hamowanie na prostym odcinku drogi. Jak wspominałem na szczęście nie brałęm nigdy udziału w wypadku, zaledwie w kilku drobnych stłuczkach, czy tam kolizjach. Pokazano mi, jak na mokrej i śliskiej nawierzchni hamuje samochód (przy prędkościach 50, 60, 100 i 200km/h). Zdziwiłem się, widząc że przy 50 stajemy niemal w miejscu, przy 60 troszkę jedziemy i lekko pukamy w przeszkodę, czy tam łamiemy nóżki przechodniowi (gdyby to było dziecko - ZABIJAMY JE NA MIEJSCU!!)...przy 100 (gdzie prawidłowy czas reakcji kierowcy wynosi średnio 1 sekundę), zaczynamy hamować dokładnie w momencie, w którym pieszy przetacza się po naszej masce, zmasakrowany na tyle...żeby w 95% nie przeżyć. Zrobiło wrażenie, ale co tam, przecież potrafię chyba hamować. Każdy potrafi! Okazało się, że w kilkunastoosobowej grupie...nikt nie potrafił...ze mną włącznie. Przyszedł czas na hamowanie na śliskim i mokrym (deszcz, lód) jadąc po łuku. Przy 45 km/h...dawałem radę ( już hamując nieco lepiej niż przed kursem), przy 50km/h lekko mnie nosiło. Przy 60...scinałem drzewka na poboczu..równiutko, nie dając większych szans na przeżycie sobie i pasażerom (na szczęście drzewka były markowane przez pachołki).
Po 9 godzinach szkolenia zrozumiałem, że nie umiem nic. Jestem potencjalnym samobójcą, mordercą...idiotą przekonanym, że bezwypadkowa jazda przez niemal 20 lat czyni ze mnie mistrza kierownicy.
Do domu wracałem zgodnie z przepisami i o dziwo, jadąc płynniej niż zwykle, czas przejazdy niemal 400 km był tylko o 20 minut dłuższy. Czyli jadąc jak wariat zyskiwałem tylko nieco ponad kwadrans na 5 godzinach podróży. Cosię bardziej opłaca? Ryzykowanie życia swojego i czyjegoś, kasa wydawana na mandaty i wyższe spalanie za raptem 20 minut? W dupie to mam. Wolę wyjechać POPRAWNIE!
Od tamtego czasu jeżdzę jak "emeryt" takim mianem określałem kiedyś, wolnych - przepisowych kierowców. Jedyne co czasem denerwuje to kiedy jadę siedemdziesiątką na ograniczeniu do 70km\h...PRAWYM pasem...jakiś Tirowiec miga mi, żebym się pospieszył. Az chce się gwałtownie "zachamować" i wrzucić kretyna - mordercę do rowu razem z tym wielotonowym szmelcem.

To nie stan dróg jest przyczyną wypadków. To tylko nadmierna prędkość, pewność siebie większości kierowców i coraz gorszy stan techniczny tego złomu, który sciągamy z Niemiec i innych krajów. Może to też wina niewłaściwie prowadzonych kursów jazdy, które uczą jak dobrze po łuku jeżdzić do tyłu, nie ucząc jak dobrze i bezpiecznie jeździć do przodu.

Mnie wystarczyło sobie wyobrazić, że ten samochód jadący 80km/h...uderza w moje dziecko, a kierowcą tego auta jestem ja sam.
Wystarczyło wyobrażenie, że zderzenie czołowe przy 50km/h dorosły czlowiek generalnie przeżyje. Dziecko już nie...jego karczek pęknie przy 40 km/h.


Post został pochwalony 3 razy

Ostatnio zmieniony przez SinNameOn dnia Pią 21:51, 21 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bobro
gryźliwy behemot


Dołączył: 15 Paź 2006
Posty: 20179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z boku trochę
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:24, 20 Gru 2007    Temat postu:

i o to właśnie chodzi... ciekawe, że maszynista pociągu widząc ograniczenie prędkości do 50 km/h szybciej nie pojedzie, widząc 20 km/h zwalnia do 20 km/h, a kiedy kierowca tak zrobi to zaraz słyszy klaksony i uszy go pieką od wyzwisk, których musi słuchać...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Czw 21:37, 20 Gru 2007    Temat postu:

SinNameOn napisał:

Do domu wracałem zgodnie z przepisami i o dziwo, jadąc płynniej niż zwykle, czas przejazdy niemal 400 km był tylko o 20 minut dłuższy. Czyli jadąc jak wariat zyskiwałem tylko nieco ponad kwadrans na 5 godzinach podróży. Cosię bardziej opłaca? Ryzykowanie życia swojego i czyjegoś, kasa wydawana na mandaty i wyższe spalanie za raptem 20 minut? W dupie to mam. Wolę wyjechać POPRAWNIE!
Od tamtego czasu jeżdzę jak "emeryt" takim mianem określałem kiedyś, wolnych - przepisowych kierowców.

Mnie wystarczyło sobie wyobrazić, że ten samochód jadący 80km/h...uderza w moje dziecko, a kierowcą tego auta jestem ja sam.
Wystarczyło wyobrażenie, że zderzenie czołowe przy 50km/h dorosły czlowiek generalnie przeżyje. Dziecko już nie...jego karczek pęknie przy 40 km/h.

Oj, dzięki - przemawia do wyobraźni eh
Przez trzy lata dojeżdżałam z koleżanką na zmianę 40 km do pracy. Droga przez wioski, wioseczki, bez chodników, dzieci do szkoły itp. Do kur... doprowadzały mnie uwagi koleżanki (byłam i jestem początkującym kierowcą), że powinnam wyprzedzać, że mogę jechać szybciej, że spóźnimy się do pracy... Cieszę się, że nie muszę już dojeżdżać tak daleko, a moja koleżanka jest już byłą koleżanką


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stream sparks
Czarownica z Portobello


Dołączył: 30 Sty 2007
Posty: 7706
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z drugiego wymiaru

PostWysłany: Czw 21:40, 20 Gru 2007    Temat postu:

O...to ja jednak nie zostane chyba jednak kierowcą... eh

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Czw 22:30, 20 Gru 2007    Temat postu:

SinNameOn napisał:

(...)

Applause
Jestem pod wrażeniem.
Przede wszystkim autokrytycyzmu kierowcy.
To rzadkie.
Powrót do góry
Pasztet
Gość





PostWysłany: Czw 23:36, 20 Gru 2007    Temat postu:

Ja juz sie dawno temu samochodowo "zestarzalem". Od czasu, kiedy polamalem sie na nartach - wtedy dociera, ze okreslenie "lekko ranny" oznacza rok wyjety z zyciorysu bezposrednio i jeszcze dlugie miesiace pozniej na dojscie do formy sprzed strzalu. Poza tym jazda samochodem mnie nudzi, denerwuje i meczy, idealnie byloby miec samochod z szoferem.
A kolesiom, ktorzy na szosie "walcza" o kazda sekunde moznaby wmontowac na stale zestaw muzyczny odtwarzajacy wylacznie muzyke klasyczna. Ostatnio wrzucilem kilka plyt z Haendlem, wlaczylem tempomat na 130 i piec godzin jazdy minelo w ciszy, spokoju i w sposob zupelnie niezauwazony. I nawet nie denerwuja goscie, ktorzy podjezdzaja prawie pod sama dupe, bo koniecznie chca byc przed, a nie za.
Powrót do góry
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Pią 15:58, 21 Gru 2007    Temat postu:

SinNameOn napisał:
(...)


Dojrzewasz Sin.
Bardzo, bardzo sie ciesze.
Powrót do góry
znana ktośka
Gość





PostWysłany: Pią 18:14, 21 Gru 2007    Temat postu:

E tam jaki tam zakrwawiony. Jak już to robi się czerwony od zagonienia, kiedy patrząc na zegarek martwi się czy wszystko uda mu się dostarczyć na czas Zadyszka jak się patrzy hihihi
Powrót do góry
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Pią 19:18, 21 Gru 2007    Temat postu:

Pasztet napisał:
I nawet nie denerwuja goscie, ktorzy podjezdzaja prawie pod sama dupe, bo koniecznie chca byc przed, a nie za.

Niedawno miałam taką Przygodę: sznur samochodów za mną i wszyscy się spieszą, rozpoczęłam wyprzedzanie, za mną kolejne auta i wtedy mi silnik wszedł na wysokie obroty i tak został. Przez moment myślałam, że uniosę się do góry niczym w helikopterze. W panice zakończyłam manewr i przekręciłam kluczyk, jednocześnie włączyłam światła awaryjne. Dwa auta za mną się stuknęły. Po kilku podejściach udało mi się odpalić auto i zjechać na pobocze. Panowie poprosili żebym zaczekała na policję. Jechałam do pracy i trochę mi było nie na rękę, ale mus to mus. Policjant po przybyciu zapytał tylko: coś się pani stało?, gdy zaprzeczyłam polecił odjechać
Zawsze zachowuję bezpieczną odległość, ale jeszcze raz miałam przypadek gdy ostro hamując, żeby nie wbić się temu przede mną w dupę spowodowałam, że za mną zderzyły się dwa samochody. No cóż?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
deja
jak kaktus


Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 2899
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:11, 21 Gru 2007    Temat postu:

Pasztet napisał:
Ja juz sie dawno temu samochodowo "zestarzalem". Od czasu, kiedy polamalem sie na nartach - wtedy dociera, ze okreslenie "lekko ranny" oznacza rok wyjety z zyciorysu bezposrednio i jeszcze dlugie miesiace pozniej na dojscie do formy sprzed strzalu. Poza tym jazda samochodem mnie nudzi, denerwuje i meczy, idealnie byloby miec samochod z szoferem.
A kolesiom, ktorzy na szosie "walcza" o kazda sekunde moznaby wmontowac na stale zestaw muzyczny odtwarzajacy wylacznie muzyke klasyczna. Ostatnio wrzucilem kilka plyt z Haendlem, wlaczylem tempomat na 130 i piec godzin jazdy minelo w ciszy, spokoju i w sposob zupelnie niezauwazony. I nawet nie denerwuja goscie, ktorzy podjezdzaja prawie pod sama dupe, bo koniecznie chca byc przed, a nie za.


Ja też

I dlatego jeżdżę duuuużym " autem z szoferem" . Głupio tylko, bo zamiast przelewać mu wynagrodzenie na konto, kupuje te idiotyczne małe karteczki ze znaczkiem MZK i odcinam je codziennie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez deja dnia Pią 20:13, 21 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin