|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pochodzenie O-Ren Ishii maszynista z Melbourne
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 5578 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 363 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: centrum PL Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 0:06, 17 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
STALKER napisał: | Oj jeżeli chodzi o takie historie to jest ich mnóstwo , bo wiesz trochę podróżuje i zawszę gdzieś spotkam mich kochanych ziomalów polskich
Chiny Guangzhou .
Byłem na targach i potem zabrano mi na jakąż impresę gdzie pokazywałem dumnie jak piją Słowianie ( hahah) .
Oczywiście piłem chińską wódkę którą oni pędzą mieszając ciekły metan , lizol , aceton i imbir .
Rano w hotelu ( oczywiście znów nieogolony i w dresach ) poszedłem na śniadanie .
Wziąłem taki klejek ryżowy , bo wieloletnie doświadczenie pokazuje że jest najlepszy na kaca ( o ile coś takiego można nazwać kacem wrrr)
No i przygotowuje się jęcząc i ciżko wzdychając aby to zjeść , a naprzeciwko dwie panie w wieku 50 i 55 lat uważnie mnie obserwują .
PANI A: Patrz Halinko jak ta świnia musiała nachlać się wczoraj , że dziś nawet łyżki nie może utrzymać w rękach .
PANI B. A mówią , proszę pani , że tylko Polacy tak piją!
JA( nie podnosząc głowy i z chrypką w głosie ) : Mają rację . |
10/10
Post został pochwalony 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 2:07, 17 Mar 2010 Temat postu: Negocjacje |
|
|
W roku 1980 pracowałem w nietypowej wtedy w Polsce firmie, bo typu "menedżerowie do wynajęcia". W sklepach pustki, zakłady nie miały z czego produkować, katastrofa. Jeden z dużych zakładów spożywczych wpadł na pomysł, żeby sprzedać nową linie produkcyjną stojącą od 3 lat w skrzyniach i kupioną przez jakiegoś ministra nie wiadomo po co. Zgłosili do mojej firmy potrzebę znalezienia kupca. Padło na mnie i kolegę. Przez zaprzyjaźnione przedstawicielstwo angielskiej firmy, mieszczące się w Warszawie w wieżowcu przy ul. Stawki 2, szybko znalazłem potencjalnego kupca - angielską firmę działającą w Egipcie. W tym zaprzyjaźnionym przedstawicielstwie miały się odbyć negocjacje.
Dzień negocjacji. Od rana mam sporą tremę - kolega zachorował, więc sam mam prowadzić rozmowy na temat "towaru" o wartości około 400 tys. USD.
15 minut przed "godziną zero" jestem w hallu wieżowca i dochodzę do windy. Przede mną do windy wsiada 4 facetów i efektowna laska. Wsiadając do windy mówię głośno po polsku "dzień dobry", w odpowiedzi słyszę jakieś burknięcie. Chcę nacisnąć guzik na 16 pietro, ale lampka już się pali przy nr 16 oraz przy 12 i 14. Winda rusza, a ja słyszę jakby dalszy ciąg rozmowy po angielsku pomiędzy laską, a facetem. Facet mówi mniej więcej taki tekst: ... ci komuniści są jak indianie z czasów, gdy Kolumb zdobywał Amerykę. Trochę koralików, dużo alkoholu i można robić dobry byznes. Laska chichocze radośnie, a facet zadowolony z siebie, ciągnie dalej.
- Nie wiem w jakim on jest wieku, ale jak mu popatrzysz prosto w oczy, to pewnie też łatwiej będzie rozmawiać.
Laska robi zadowoloną minę, zerka w lustro, wydyma usta i odruchowo poprawia fryzurę... Facet komentuje półgłosem: jesteś tak piękna, jak wczoraj w nocy... Wybuchają śmiechem.
Tymczasem na 12 i 14 piętrze wysiedli wszyscy poza facetem i laską. Przychodzi mi do głowy, że moi współpasażerowie mogą być tymi, z którymi mam rozmawiać, ale to wydaje mi się nieprawdopodobne!
Winda zatrzymuje się na "moim" piętrze. Facet wysiada pierwszy, za nim laska (kurcze, ale nogi!...) ja za nimi. Kierują się... prosto do biura, w którym mamy rozmawiać!
Znajomy Angol - gospodarz, przedstawia nas sobie, oni przyglądają mi się spod oka, wymieniamy wizytówki. Siadamy, gospodarz pyta kto co wypije, potem wyraża nadzieję, że rozmowy dadzą satysfakcję obu stronom, bla bla bla, bla bla bla. Najswobodniejszą angielszczyzną na jaką mnie stać, odpowiadam z wyjątkowo uprzejmym uśmiechem, że nasze rozmowy w pewnym sensie są już zaczęte, ponieważ wstępnie - jeszcze w windzie, poznałem stanowisko szanownych partnerów...
Jerry - znajomy Angol łypie na mnie lekko zdezorientowany. Angielka robi okrągłe oczy, Angol bardzo pracowicie przewraca jakieś papiery... Ja w duchu ryczę ze śmiechu...
Rozmowy przebiegły bardzo pomyślnie - po około godzinie mieliśmy zredagowane wszystkie podstawowe warunki kontraktu. Podając rękę na zakończenie rozmów, Angol mówi z naciskiem: I'm so, so sorry...
Jerry znowu patrzy zdziwiony, a ja znowu muszę się powstrzymywać od śmiechu i dodatkowo… co tu dużo mówić: mam dziką satysfakcję!...
Post został pochwalony 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
letnisztorm Tunrida Storm
Dołączył: 16 Lut 2009 Posty: 14847 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2172 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:03, 17 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
popłakałam sie ze śmiechu, czekam na ciąg dalszy historyjek.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
rosegreta Gość
|
Wysłany: Śro 9:35, 17 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Pozwoliłam sobie wszystkich pochwalić. Dziękuję. Już myslałam, że sama będę zanudzać ten topik moimi historiami.
I bravo dla odważnych.
Chociaż od czasu do czasu mogę czymś przynudzić. |
|
Powrót do góry |
|
|
.... fortepian w koziej skórze
Dołączył: 12 Lut 2010 Posty: 151 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zależy skąd wiatr wieje. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:10, 17 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
gReta napisał: | Pozwoliłam sobie wszystkich pochwalić. Dziękuję. Już myslałam, że sama będę zanudzać ten topik moimi historiami.
I bravo dla odważnych.
Chociaż od czasu do czasu mogę czymś przynudzić. |
Witam.
Trochę poczytałam i jestem pod wrażeniem.
Nie mysl przed czasem [-X a zwróć uwagę, że czytając nie każdy chce/może/umie coś wpisać.
Też coś dorzucę, ale teraz bardzo czas goni.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pochodzenie O-Ren Ishii maszynista z Melbourne
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 5578 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 363 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: centrum PL Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 11:49, 17 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
z tymi założeniami że ktoś nie rozumie jednego czy drugiego języka to trzeba baaaardzo uważać... nauczyłem się tego w mojej pierwszej tzw. międzynarodowej korporacji (z HQ w Korei)...
zatrudnili koreańczyka - koreańczyk jak to koreańczyk - 150 cm, płeć nieokreślona a po imieniu też nie odgadniesz... no i na stołówce powszechna polewka z gościa ale bez śmiania się i pokazywania palcami "żeby się nie połapał" - niemniej jednak teksty leciały grube, mocno grube, jak to między facetami
potem w kadrach po coś byłem i tak zagaiłem, śmiejąc się: "a skąd wytrzasneliście tego żółtego ? i w ogóle to chłopak czy dziewczyna ? i co w ogóle będzie robił/a ?" a kadrowa do mnie "ale przestań się wydurniać, oczywiście że to chłopak - będzie osobistym tłumaczem dla prezesa..."
... od tego momentu postanowiłem się przemieszczać po firmie kanałami
Post został pochwalony 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
STALKER drzewo morelowe
Dołączył: 30 Lip 2008 Posty: 4098 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 346 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:08, 17 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Dzięki wszystkim za pochwały >
( Co prawda najbardziej niewiarygodną historie usunąłem , ale wieczorem wrzucę jeszcze parę , bo czasami moje życie wygląda jak jeden wielki kabaret absurdu . )
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez STALKER dnia Śro 14:08, 17 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 16:32, 17 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
w kwestii historii damsko-językowych.... nie mnie się ona zdarzyła lecz moim znajomym i to masę lat temu.. w latach siedemdziesiątych i przez lata urosła do rangi kawału
Historia jest mocno pieprzna , z góry więc przepraszam purytan
Szwajcaria.. okolice jeziora Bodeńskiego ( przypominam iż mówimy o latach siedemdziesiątych ) Górską szutrową drogą maszeruje obóz naukowy geologów ( wjazd załatwiany przez miesiące, z udziałem ministerstwa etc.).w składzie mieszanym.. lato, słońce w zenicie, w oddali błyszczy tafla jeziora. Z naprzeciwka nadjeżdża na rowerze z dziewczyna z zapałem liżąc jednocześnie loda. Mój znajomy , z uśmiechem wiejskiego Casanovy, rzuca po polsku "mała -daj polizać".
Dziewczyna podjeżdża bliżej i mijając go z anielskim uśmiechem, rzuca po polsku " nie che mi się misiu majtek ściągać "
Mina kolegi.... bezcenna
Post został pochwalony 2 razy
Ostatnio zmieniony przez nudziarz dnia Śro 16:35, 17 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
illunga Procyon Lotor
Dołączył: 06 Lip 2006 Posty: 8282 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 473 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Ankh-Morpork Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:07, 17 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Początek...Historie damsko językowe w kontekście zakończenia.... Noszszsz....purytanie mogą się zeźlić
Świetne
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez illunga dnia Śro 20:08, 17 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
illunga Procyon Lotor
Dołączył: 06 Lip 2006 Posty: 8282 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 473 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Ankh-Morpork Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:17, 17 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
To teraz ja. Historyjka samochodowa. Opowiadał pewien znajomy mojego męża, ale już nie pamiętam czy on był świadkiem tego zdarzenia czy też o nim słyszał.
Lato. Mniejsza droga prowadząca na Mazury. Sznur samochodów. I nagle z tyłu wyskakuje Maluch. Gazuje okrutnie i kogo mu się udaje - wyprzedza. Kierowcy w ogonku pukają się w czoła. Jeden zakręt, drugi, trzeci...Nagle zakręt i łaczka. A na łączce rzeczony maluch. Na dachu. A wnętrze zalane krwią. Samochody się zatrzymują, wyskakują jadący, wzywane jest pogotowie, policja...No bo przecież tam pewnie masakra. Nagle z samochodu wypełzają trzy umazane osoby - zataczająca się ze śmiechu dziewczyna - z fotela kierowcy, płacząca kobieta i strasznie klnący mężczyzna. Wszyscy zdrowiuteńcy. Co się okazało? Matka, ojciec i córka wracali od rodziny w sąsiedniej wiosce. Wracali ze świniobicia. W samochodzie wieźli wiadro krwi do zrobienia kaszanki. Spieszyli się, bo gorąco. Jak wydachowali.....wiadro się wylało.
Post został pochwalony 2 razy
Ostatnio zmieniony przez illunga dnia Śro 20:18, 17 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:51, 17 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Moja bliska znajoma Sandra, poza egzotyczną urodą ma słabość do brania ślubów. Nie, żeby to można było nazwać hobby, ale liczba 7 małżeństw - z tego nr 2 i 4 z tym samym mężczyzną, mimo wszystko wzbudza zaciekawienie. Sandra darzy mnie sympatią choćby z tego powodu, że pamiętam jej wszystkie nazwiska, imiona mężów, a także powody, dla których była zauroczona kimś przed ślubem i dla których był znienawidzony przed rozwodem... Potrafię również opisać precyzyjnie wygląd każdego z jej mężów, z których jeden był afroamerykaninem, a jeden rodowitym polinezyjczykiem.
Któregoś dnia, w dwa tygodnie po zdezaktualizowaniu się małżeństwa nr 4, zatelefonowała do mnie z prośbą. Otóż, jak tłumaczyła, poczuła się samotna i postanowiła tym razem - wyjątkowo, skorzystać z pomocy biura matrymonialnego. Była już umówiona na pierwsze spotkanie w dobrej restauracji, przy określonym stoliku. Mówiła dalej: "wiesz, nie wiadomo kto to przyjdzie, będę się czuła pewniej, gdy będziesz w pobliżu, zamówiłam już sąsiedni stolik". Czego się nie robi dla przyjaciół - stawiłem się 20 minut przed czasem.
Punktualnie o godzinie "punkt", do sąsiedniego stolika został doprowadzony przez kelnera rosły facet. Dzierżył w dłoni bukiet czerwonych róż - na oko było tam 30 sztuk. Dyskretnie przyjrzałem się: drogie na pewno ubranie, czuć można było zapach dobrych męskich kosmetyków. Nienagannie przystrzyżony i ogolony. No, no... Czyżby piąte wesele na horyzoncie?
Sandra jak zawsze przyszła spóźniona i ja zawsze z uroczym uśmiechem, który tak powalał na kolana kolejnych kandydatów na męża...
Facet wstał, z galanterią pocałował w rękę i wręczył bukiet róż.
Sandra zatrzepotała rzęsami i delikatnym głosem - z entuzjazmem powiedziała
- "ależ piękny bukiet - też się pan wykosztował"... ( trzepot rzęs)
Kandydat na to zachrypniętym tubalnym głosem (z pięknym podpoznańskim zaśpiewem):
- "łe tam pani! Co za pierdoły! Jo mom dziesińć szklarni i tyla bejmów (bejmy=pieniądze), że u mnie baba bydzie mieć dobrze. Ino musi być tyż do roboty, a nie jak taka lala siedzieć przed telewizorem. Jak bydzie mie słuchać, to bydzie mieć wszysko co bydzie chciała."
Sandra siedziała z otwartmi ustami i nic nie mówiła - nie miała zresztą okazji, żeby coś powiedzieć. Facet nadawał cały czas - opis swoich szklarni, ilu ma pracowników itd...
Uruchomiłem akcję ratunkową - wyszedłem do hallu i zatelefonowałem na komórkę Sandry. Odebrała szybko i po moim pytaniu, czy rzucić się jej na pomoc usłuszałem: "Oooo - dobrze, że pani dzwoni! Taka wysoka gorączka? To ja już jadę!"...
Następny ślub Sandra wzięła z afroamerykaninem o pięknym imieniu Aaron...
Post został pochwalony 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
illunga Procyon Lotor
Dołączył: 06 Lip 2006 Posty: 8282 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 473 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Ankh-Morpork Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:21, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Formalny, Twoja znajoma to z pewnością wnuczka pewnej pani o imieniu Elizabeth. Takiej z lekka do Kleopatry podobnej
7 x boszszsz....szalona kobieta
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 8:29, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
illunga napisał: | Formalny, Twoja znajoma to z pewnością wnuczka pewnej pani o imieniu Elizabeth. Takiej z lekka do Kleopatry podobnej
7 x boszszsz....szalona kobieta |
Wyobraź sobie, że nawet jest trochę podobna do kobiet z tamtego rejonu. Nie bez przyczyny... Aktualnie nie jest mężatką. Gdy się ostatnio widzieliśmy, z rozmarzeniem powiedziała: jest teraz tyle przystojnych, młodych "ciasteczek"...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
.... fortepian w koziej skórze
Dołączył: 12 Lut 2010 Posty: 151 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zależy skąd wiatr wieje. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 9:53, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Witam.
Super, że nie muszę juz szukać "Sprawy", tylko mogę tu poczytać.
Dzięki. Fajnie napisałeś Formalny.
Miłego Wam życzę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
STALKER drzewo morelowe
Dołączył: 30 Lip 2008 Posty: 4098 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 346 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 11:04, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ponieważ dostałem kilka zasłużonych op.... za usunięte historie , to grzecznie przepraszam i obiecuję w przyszłości tego nie robić.
Wpisuję jeszcze raz ta najbardziej pokręconą i potem dodam nowe .
Kilka ładnych lat temu robiłem kolekcje krawatów dla Auchan.
A ponieważ supermarkety kupują jak leci i nie wybierają w dodatkach konkretnych wzorów a ni kolorów ( tylko cenę oczywiście ) , to dałem wolę nieograniczonej fantazji ułańskiej .
Kiedy odbierałem już gotowe wzory w Chinach oglądał ich również pan który jest licencjobiorcą i dystrybutorem marki Calvin Klein USA .
( Zamawiamy w tej samej fabryce i trochę znaliśmy się prze tym. )
No i ten gość był strasznie zachwycony moją wiejską "twórczością " i zapytał czy może wziąć Sobie kilka wzorów do kolekcji .
Oczywiście zgodziłem się i nawet jeszcze trochę "ztuningowałem" te wzory aby byli "best of the best ."
Po pól roku kiedy byłem tam ponownie wziąłem sobie kilka już gotowych krawatów na pamiątkę .
No i po powrocie ( oczywiście znów nieogolony , w dresach , a jeszcze na dodatek założyłem na sobie koszulkę polo kupioną specjalnie na bazarku gdzie na przodzie było wyhaftowane Gucci , a na rękawach logo ...Versace ) na Okęciu odprawa celna wjazdowa .
Celnik uważnie przegląda przegląda rożne ścinki takin , wzory , katalogi przędzy kolorowej , jakieś szkice i pyta :
Celnik : Czym Pan się zajmuję ?
Ja ( skromnie ) : Jestem dizajnerem i również producentem akcesoriów .
Celnik : To Pan zrobił wszystkie te wzory ?
Ja : Wszystkie nie , ale większość tak . A co podoba się Panu ?
Celnik ( patrząc ze zdziwieniem na mnie ) : Tak są bardzo ładne , takie żywe i oryginalne.
Za chwile znalazł te krawaty , spojrzał na metkę z tyłu i , z trochę złośliwą radością w głosie, mówi :
Celnik: Aaaa to już widzę jaki z pana "dizajner" , kupuję pan markowe krawaty i kopię pan ich w Chinach !
Ja ( smutnym głosem ) : Wiem że Pan w to nie uwierzy , ale to Calvin Kline kopiuję moje wzory .
Post został pochwalony 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
STALKER drzewo morelowe
Dołączył: 30 Lip 2008 Posty: 4098 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 346 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 11:44, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Kiedyś na budowie nasza góralska brygada położyła kinkiet na cokołu domku jednorodzinnego i przesadziła trochę z wapnem w zaprawie , więc jak spadł deszcz to wyciekli taklie brzydkie białe smugi .
Kierownik kazał nam to wyczyścić i powiedział że najlepiej nadaję się do tego zwykły ocet .
No i z poniedziałku jedna osoba wzięła się za czyszczalnie , a reszta ekipy za degustację śliwowicy którą koledzy, nie skąpiąc w ilości , przywieźli z Nowego Sączu .
Rano wpadłem do malutkiego sklepiku którą prowadziła właścicielka z siostrą i kupiłem jedną butelkę , ale za godzinę zabrakło i poleciałem znów .
Tym razem mój wygląd ( błyszczące oczy , zalotny uśmiech ) pokazywał że jestem "po użyciu" i kupiłem jeszcze dwie butelki.
Potem poleciałem jeszcze raz i było widać że jestem wyraźnie w stanie wskazującym . Kobiety patrzyli na mnie z zdziwieniem ale nic nie mówili...
A śliwowica lała się i lała , masze rozmowy fachwo - budowlane byli coraz milsze i wesołe
Za jakiś czas znów zabrakło i musiałem iść do sklepu ( siostry już patrzyli na mnie z przerażeniem ) .
Wszedłem bardzo chwiejnym krokiem i płaczącym się językiem zapytałem :
Ja: Kieronicko ma Pani jeszcze trochę tego octu ?
Właścicielka ( patrząc na mnie z osądem w oczach ) :Mam ale czy aby Pan nie przesadza z tym ?
Ja ( nie rozumiejąc o co chodzi ) : No trochę chyba przesadziliśmy , ale ja nie byłem sam ...
Siostra właścicielki :Wiem że musicie osczędzać i dolary do domu wysyłać , ale eto oczen nie zdrowo dla organizmu , Panowie potom budut mieć bolnaja i zniszczonaja wątroba.
Ja ( kumając na reszcie o co im chodzi ) : Ale u nas w Kałmucji od dziadów pradziadów tak piją i nikt na wątrobę nie narzeka .
Jedno mnie tylko w tej Polsce wkurza że trzeba siusiu robić na dworzu , bo inaczej te cholerne plastykowe rury kanalizacyjne dziurawią się i gniją .
Post został pochwalony 2 razy
Ostatnio zmieniony przez STALKER dnia Czw 12:02, 18 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lulka Ewa chce spać
Dołączył: 29 Sie 2005 Posty: 11227 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1364 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:04, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
No tak. Teraz jak będę kupowała ocet albo krawat to będę myślała o Stalkerze.
Ps. Pewnie ten celnik nie uwierzył?
Post został pochwalony 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
beeper tańczący z ujemnym niedźwiedziem
Dołączył: 07 Lis 2005 Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 25 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: zza torka
|
Wysłany: Czw 14:26, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
No może nie tak mało prawdopodobne, ale za to wpisujące się w tematykę: Polak w podróży.
Rok 1990, lotnisko w Lyonie. Czekam na kogoś kto miał przylecieć, nagle podchodzi do mnie gość i po polsku pyta gdzie są kasy Lot-u. Ja do niego że polskie loty obsługują kasy Air France, ale ze zdziwieniem, skąd wiedział że może mnie zagadnąć po polsku, przecież ubrany jestem we francuskie ciuchy i mocna opalony... On na to: - w ręku ma pan aparat marki Zenit, a poza tym ma pan tak słowiański wyraz twarzy...
Post został pochwalony 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Czw 14:48, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Prawdziwy gawędziarz z tego Stalkera
Beeper, wszelki duch...
Miło Cię widzieć.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Czw 17:41, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Lato 1991, stacja metra na peryferiach Rzymu, wracamy z naboru na statystów do filmu o potworach ( nieudanego) głodni, brudni i tradycyjnie bez grosza. W ciemnych zakamarkach tunelu piękna młoda cyganka w bajecznie kolorowych spódnicach z niemowlęciem u piersi zaczepia przechodzących, prosząc o wsparcie. Pewnie z braku światła zaczepia także jednego z moich kolegów. "Żle trafiłas kobieto, my Polacy" odkrzykuje zaczepiany. Cyganka ze zrozumieniem kiwa głową : " aaaa Polaki...", nagle napotyka wzrok Gacia, potem spoglada na jego niespotykanie brudne stopy w podartych sandałach i marocząc nadal z poltowaniem: " Polllaaaki, Pollllaaki..." wciska mu garść monet.
Post został pochwalony 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|