|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pasztet maszynista z Melbourne
Dołączył: 03 Lip 2011 Posty: 4878 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 524 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:18, 19 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
flykiller napisał: | Wracając do tematu (pierwotnego ), nurtuje mnie często kwestia dotycząca, powiedzmy, lojalności.
Problem, z którym dana osoba przychodzi do specjalisty nie zawsze (a nawet, chyba, rzadko) ma charakter problemu wyizolowanego, konkretnego zdarzenia dotyczącego wyłącznie tej konkretnej osoby. Zazwyczaj niemożliwe jest dotarcie do istoty problemu bez osadzenia go w szerszym kontekście, w tym, relacji z otoczeniem, przede wszystkim, tych bliższych relacji (np. trudno, aby pacjent DDA analizował swój problem w oderwaniu od osoby rodzica/rodziców). Często są to relacje trudne, pełne wzajemnych oskarżeń, gniewu, poczucia winy, itd.
Podejrzewam, że większość ludzi nie chciałaby być (nie chce być) mimowolnym elementem czyjejś terapii i funkcjonować w takiej roli, jako drugo-, trzecioplanowy bohater terapii indywidualnej, czy - tym bardziej - grupowej.
Pacjent - chyba - ma tego świadomość (pomijając wypadki, w których bliscy mocno wspierają go wyborze i wiedzą, z czym to się wiąże).
Czy nie dzieje się więc tak, że musi dokonać wyboru między dobrem własnym, a poczuciem lojalności wobec bliskich, uszanowaniem ich prywatności, która niewątpliwie zostanie naruszona?
Czy można się ratować za wszelką cenę, wskazując, że jego dobro było większe, bo było (potencjalnie) bardziej zagrożone i żyć z tym bez dyskomfortu? |
To tak jak z tajemnicą spowiedzi. Ja się co prawda nie spowiadam, ale rozumiem regułę. Etyka terapeuty i zaufanie, że jej nie narusza. I to wszystko.
Rzecz jasna, jeśli się nie ma zaufania do terapeuty, to cały proces nie ma sensu, bo terapia polega (mówiąc w sporym uproszczeniu) na mówieniu prawdy. Głównie prawdy o sobie, bo unikanie tego latami, jest przyczyną większości problemów. Bez odsłonięcia całej, naprawdę całej intymności i poukrywanych myśli, odczuć i wypartych zdarzeń, terapia nie ma sensu. Mówiąc o innych ludziach (kontekst) nie ma się poczucia, że to nielojalność wobec nich. Terapeuta to studnia, z niej się nic nie wydostaje. Jeśli pacjent/klient (raczej tym drugim określeniem się teraz posługują terapeuci) nie wierzy w kontrakt, który mówi o całkowitej dyskrecji odnośnie tego, co jest omawiane w trakcie terapii, to jest problem. Ale to też przyczynek do rozpracowania tematu: jakie są przyczyny owego braku zaufania. Wbrew pozorom, to może być dobry początek procesu.
A jeśli chodzi o grupę... Każdy się odsłania i każdy może być skrzywdzony w razie nieetycznego zachowania innych uczestników, więc dość szybko buduje się poczucie grupowej etyki. Ale to nie jest łatwe. Terapia grupowa, w takiej intensywności, jaką ja przeszedłem (codziennie 6 godzin, trzy miesiące), to najbardziej ekstremalne przeżycie emocjonalne, jakie miałem w życiu. A moje życie trudno nazwać nudnym...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lulka Ewa chce spać
Dołączył: 29 Sie 2005 Posty: 11227 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1364 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:14, 20 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Rozmawiałam kilka lat temu w necie z alkoholikiem.
Nigdy nie poznałam go osobiście, ale te nasze rozmowy trwały ze dwa lata.
To jest osoba publiczna, od wielu lat nie pijąca (już wtedy jak rozmawialiśmy) i po niejednej terapii.
Nie wiem dlaczego, ale wciąż odnosiłam wrażenie, że jest trochę jak automat - ukierunkowany na takie myślenie, które jest dla mnie kompletnie niedostępne.
Nie, nie sądzę, że ja w tym dialogu byłam mądrzejsza bez tych terapeutycznych naleciałości - wprost przeciwnie.
Sądzę jednak, że z jednej strony go uleczyły, a z drugiej kompletnie pozbawiły spontaniczności, jakiejś dozy szaleństwa (takiego normalnego, potrzebnego).
On sprawiał wrażenie osoby, która cały czas się strasznie kontroluje!
Nie interesuję się tym, nie mam o tym pojęcia - na pewno te terapie w zależności od celu bardzo się od siebie różnią.
Z drugiej strony te moje odczucia nie mają nic do rzeczy bo lepiej się kontrolować niż zapić się na śmierć.
Ot, takie skojarzenie czy tam doświadczenie z osobą po terapii.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
annaliza nawiedzony łowca sarkofagów
Dołączył: 22 Wrz 2005 Posty: 1329 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 242 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:49, 20 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
A jak znaleźć właściwego terapeutę?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lulka Ewa chce spać
Dołączył: 29 Sie 2005 Posty: 11227 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1364 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 1:04, 20 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
O!
Jak zobaczyłam Ciebie Annolizo to mi się taka anegdotka odnośnie szkoły przypomniała - zapewne jako odpowiedź na Twoją do której się uśmiechnęłam...
Ernest Rutheford fizyk nowozelandzki był wykładowcą, prowadził laboratoria i kiedyś, kolejny już raz pod wieczór natknął się w laboratorium na jednego ze swoich uczniów i zagadnął go:
- Czy pan tak pracuje też rano?
- Oczywiście, panie profesorze – odrzekł młodzian (licząc zapewne na pochwałę pracowitości)
- Hmm... dziwne. To kiedy pan, młody człowieku, ma czas, aby myśleć?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sławomir mrówkolep jadowity
Dołączył: 16 Lis 2014 Posty: 764 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 1:36, 20 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
annaliza napisał: | A jak znaleźć właściwego terapeutę? | t trochę tak, jak z właściwym mężem...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
annaliza nawiedzony łowca sarkofagów
Dołączył: 22 Wrz 2005 Posty: 1329 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 242 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 1:53, 20 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Hans napisał: | annaliza napisał: | A jak znaleźć właściwego terapeutę? | t trochę tak, jak z właściwym mężem... |
I piszesz to jako ekspert od znalezienia męża czy terapeuty?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Pią 6:43, 20 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
annaliza napisał: | Hans napisał: | annaliza napisał: | A jak znaleźć właściwego terapeutę? | t trochę tak, jak z właściwym mężem... |
I piszesz to jako ekspert od znalezienia męża czy terapeuty? |
Męża...zaufania, oczywiście (?)
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Pią 11:05, 20 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
annaliza napisał: | A jak znaleźć właściwego terapeutę? |
Na pewno nie sugerując się opiniami w internecie. Z opinii tych bowiem wynika, że niemal każdy specjalista to Dr Jekyll i Mr Hyde. Raz jest miły, zrównoważony, uprzejmy, cierpliwy, wszystko wyjaśnia, a raz gburowaty, ekscentryczny, olewający i arogancki
(chociaż, nie ukrywam, że jak już zdarzy się nad wyraz spójna ocena czyjejś osoby i w kilkudziesięciu wypowiedziach przewija się słowo miła, miła, miła, miła - to też trochę niepokojące. Nie wiem, czy "miły" to jest przymiotnik, który powinien definiować dobrego terapeutę (czy, szerzej, lekarza)).
Pytanie, oczywiście, podbijam. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sławomir mrówkolep jadowity
Dołączył: 16 Lis 2014 Posty: 764 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 2:47, 21 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
annaliza napisał: | I piszesz to jako ekspert od znalezienia męża czy terapeuty? | ee tam, cienki ten sofizmat
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pasztet maszynista z Melbourne
Dołączył: 03 Lip 2011 Posty: 4878 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 524 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 4:17, 21 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
annaliza napisał: | A jak znaleźć właściwego terapeutę? |
Hans ma sporo racji. Metodą prób i błędów.
Ja próbowałem (z rekomendacji) z kilkoma i nie grało, z różnych powodów. Dla mnie było ważne, żebym nie rozmawiał z kimś głupszym ode mnie, a takiego/taką trudno spotkać (Ty będziesz miała podobny problem), a po drugie ważne było to, żeby ktoś nie myślał szufladkami, a to się niestety zdarza. No i żeby mnie podkurwiał inspirirująco.
Udało się trafić. Mogę rekomendować.
PS. Ale tylko w Wawie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pasztet dnia Sob 4:18, 21 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Sob 14:39, 21 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Hmm...
gratuluję siły i determinacji w podejmowaniu prób.
Właściwie, na podstawie tego, co tu zostało napisane (tzn. głównie tego, co Pasztet napisał) i osobistych obserwacji, dochodzę do wniosku, że straszny kanał z tą pomocą psychologiczną w Polsce.
Jeśli ktoś musi polegać na NFZ to jest uziemiony. Na wizytę u psychiatry czeka się 2-3 miesiące. Zapewne, nie wymaga rozwijania, co może się przydarzyć człowiekowi w kiepskim stanie psychicznym w ciągu dwóch miesięcy. Do psychologa (czas oczekiwania niewiele krótszy) niezbędne jest skierowanie od lekarza rodzinnego, co już stwarza pewną trudność. To nie są warunki, w których pacjent "enefzetowy" może pozwolić sobie na metodę prób i błędów, bo wykończy go czas oczekiwania i wyszarpywanie kolejnych skierowań.
Jeśli ktoś jest w trochę lepszej sytuacji finansowej to, pomijając koszty, w które brnie, szukając specjalisty, z którym mu będzie po drodze, jeśli jego problemem jest napęd (brak napędu), zniechęci się po pierwszej próbie. To jednak bardzo specyficzny rodzaj pomocy i tutaj nie może "nie grać".
Do tego dochodzi kompletna dezorientacja, bo problemem, w większych miastach, nie jest brak specjalistów, lecz ich nadmiar, przy czym, to temat praktycznie nie do rozgryzienia dla laika. Każdy reklamuje się jako członek - zwyczajny albo niezwyczajny, certyfikowany albo nie, mający superwizora albo niemający - jakiegoś towarzystwa, stowarzyszenia, federacji, a tych towarzystw, stowarzyszeń i federacji są dziesiątki. I dziesiątki metod, którymi posługują się ci ludzie. Trudno, czasami, oprzeć się wrażeniu, że ma się do czynienia z zaawansowaną formą współczesnego szamanizmu... |
|
Powrót do góry |
|
|
annaliza nawiedzony łowca sarkofagów
Dołączył: 22 Wrz 2005 Posty: 1329 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 242 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 0:53, 22 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Myślałam, ze są jakieś zaufane fora, organizacje. Znalezienie właściwego męża zajmuje lata, a niektórzy i tak nie znajdują.
Jak pisze Fly, chory raczej nie ma tyle czasu..
A płeć miała dla Ciebie znaczenie?
Bo jeśli chodzi o mnie to faktycznie, znalezienie terapeuty graniczyłoby z cudem. Całą swoją energię poświęcałabym pewnie na to, że mu/jej udowodnić, że jest głupi/a i się nie zna. Co byłoby mega głupie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pasztet maszynista z Melbourne
Dołączył: 03 Lip 2011 Posty: 4878 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 524 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 1:31, 22 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
annaliza napisał: | Bo jeśli chodzi o mnie to faktycznie, znalezienie terapeuty graniczyłoby z cudem. Całą swoją energię poświęcałabym pewnie na to, że mu/jej udowodnić, że jest głupi/a i się nie zna. Co byłoby mega głupie. |
Dobry terapeuta szybko by to wyłapał i prawdopodobnie zadał pytanie: dlaczego to robisz? Co Ci to daje? Jak się dzięki temu czujesz?
Zawsze jest potrzebny jakiś pretekst do pierwszego wejścia w głąb siebie.
A ten wydaje się całkiem niezły.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sławomir mrówkolep jadowity
Dołączył: 16 Lis 2014 Posty: 764 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 2:06, 22 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Pasztet napisał: | potrzebny jakiś pretekst do pierwszego wejścia w głąb siebie | dla większości ludzi to nie jest pretekst, to jest po prostu znalezienie się pod ścianą. jedni mają to szczęście, że ktoś ich stamtąd wyprowadzi, inni poradzą sobie sami, a jeszcze inni sobie nie poradzą.
Wydaje mi się, że trzeba szukać jednak najpierw w swojej własnej okolicy. Matki mogą próbować użyć instynktu macierzyńskiego jako swoistej podpórki. Mężczyźni mogą mieć trudniej, pomaga skupienie się na kimś, kto wymaga opieki i uwagi. Taki cel, nawet jeśli na początku wydaje się sztuczny, potrafi odciągnąć uwagę od myśli, które są trujące i o to w tym chodzi.
Dobry terapeuta pewnie potrafi pchnąć w odpowiednim kierunku, ale nie ma co liczyć, że odwali za nas całą robotę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lf oprawca moreli
Dołączył: 16 Lut 2010 Posty: 378 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 83 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 10:40, 23 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
annaliza napisał: |
Z dużym zainteresowaniem przyglądam się / uczę / staram zrozumieć jak uczą się moje dzieci. Fascynuje mnie ich ogromna ciekawość świata, rozczula znajdowanie niestandardowych rozwiązań.
I to nie dotyczy tylko moich dzieci. Ale wszystkich, a przynajmniej większości.
Wszystkie dzieci zadają setki pytań, wykonują tysiące eksperymentów. Dopóki nie pójdą do szkoły i nie dowiedzą się, że ich pytania przeszkadzają. Że nikogo nie interesują, bo teraz realizujemy podstawę programową. |
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
annaliza nawiedzony łowca sarkofagów
Dołączył: 22 Wrz 2005 Posty: 1329 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 242 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:19, 23 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Dzięki If.
A propos kreatywności dzieci też mam swoje historyjki.
Np. któregoś dnia, zapytałam małą (miała jakieś 2 lata) czy umie już stać na 1 nodze.
Każdy z nas (dorosłych) umie i chyba wszyscy bez zastanowienia wykonalibyśmy to polecenie identycznie (z wyjątkiem tych, co mają kłopoty zdrowotne lub za dużo wypili).
A mała też się nie zastanawiała, tylko złapała jedną ręką stojące obok krzesła i krzyknęła zadowolona, że potrafi.
- Ale bez podpierania się rękami!
Więc nie mniej zadowolona z siebie podniosła ręce do góry (ale tym razem oparła nogę na krześle) i dalej krzyczy, że umie!
Przecież nie mówiłam, że nogi nie wolno opierać.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
annaliza nawiedzony łowca sarkofagów
Dołączył: 22 Wrz 2005 Posty: 1329 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 242 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:42, 23 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Pasztet napisał: |
Dobry terapeuta szybko by to wyłapał i prawdopodobnie zadał pytanie: dlaczego to robisz? Co Ci to daje? Jak się dzięki temu czujesz?
Zawsze jest potrzebny jakiś pretekst do pierwszego wejścia w głąb siebie.
A ten wydaje się całkiem niezły. |
Może. U mnie to chyba brak wiary w to, że takie spotkanie cokolwiek by dało. Że w ciągu kilkudziesięciominutowego spotkania można wejść w siebie, czy tam cokolwiek odkryć.
Wszystkie dotychczasowe spotkania z różnej maści coach’ami kończyły się porażką. Może dlatego, ze były narzucone z góry. Nie wiem..
Mnie strasznie irytują te wszystkie pytania. To są pytania, które znam, sama je sobie zadaję, od dawna. I jeśli znam odpowiedź, to gadanie o tym jest stratą czasu. A jeśli nie znam, to chciałabym, żeby w końcu znalazł się ktoś, kto na nie odpowie. Wszelkie te pytania "naprowadzające" to jak zabawa w ciuciu babkę. Zbyt dziecinne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pasztet maszynista z Melbourne
Dołączył: 03 Lip 2011 Posty: 4878 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 524 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:56, 23 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Nikt za Ciebie roboty nie zrobi. Do odpowiedzi musisz sama dojść.
Ale jeśli nie masz otwartości (a chyba nie masz), to bez sensu. Szkoda czasu. Terapia polega na dobrowolności i chęci ze strony tego, kto w niej uczestniczy. Jeśli traktuje się to z niechęcią i sceptycyzmem, to albo nie ma takiej potrzeby, albo ewentualne kłopoty nie wpływają na codzienne funkcjonowanie (jeszcze?) i stąd brak determinacji, żeby chcieć pomocy.
PS. Poza tym to droga bez odwrotu. Jeśli raz się w to zaangażujesz, to zaczynasz mówić innym językiem. Obserwujesz ludzi. Ja zadałem z głupia frant pytanie na pozór bezproblemowej i spełnionej kobiecie, czy jest szczęśliwa. Wpadła w płacz, histerię, a po roku była po rozwodzie. Więc może czasami lepiej nie ruszać fasady. Czasami ludziom jest dobrze, kiedy brak konstrukcji jest podtrzymywany przez solidny tynk i ozdobniki.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
annaliza nawiedzony łowca sarkofagów
Dołączył: 22 Wrz 2005 Posty: 1329 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 242 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:18, 24 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Nie. Nie sądzę, żebym w tej chwili potrzebowała jakiejkolwiek pomocy. Tak sobie pisze, teoretyzuje. Dla podtrzymania dyskusji..
ps. Chociaz kto wie, kiedy taka wiedza sie przyda. Moze wzmożona aktywnosc na forum jest juz jakims symptomem choroby?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez annaliza dnia Wto 7:15, 24 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Baron von DupenDrapen maszynista z Melbourne
Dołączył: 13 Gru 2005 Posty: 1788 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 218 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 3:56, 24 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Ja mam właściwości terapeutyczne
Koleżanki często "opowiadają" mi o swoich problemach, a ja bezinteresownie ich słucham przez co następuje polepszenie stanu psychicznego ....
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|