|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
animavilis Gość
|
Wysłany: Sob 19:40, 16 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Problem cichych dni mnie, w zasadzie, nie dotyczy, bo trochę trudno uprawiać ciche dni na odległość, a poza tym unoszę się bardzo szybko i gwałtownie, ale też nie umiem w sobie długo tej złości czy gniewu pielęgnować. Dodatkowo, Towarzysz ma wybitnie dobrze rozwiniętą funkcję rozbrajania.
Natomiast jako osoba drążąca (i teraz nie wiem, czy jako osoba, czy jako kobieta? czy to jest cecha charakterystyczna dla kobiet?) rozumiem dyskomfort Wiolinowej. Podobnie nie cierpię zamiatania problemu pod dywan, niedopowiedzeń i nie zamykania spraw do końca. Sformułowanie "koniec tematu" oraz próby beztroskiej zmiany wątku, w celu zatuszowania scysji działają na mnie jak płachta na byka. Czuję niedosyt, kiedy rzecz nie jest wyjaśniona do końca, chociaż rzeczywiście, na ogół nie widzę sensu w ciągnięciu rozmowy w momencie konfliktu, kiedy obie strony są zacietrzewione i w istocie w ogóle się nie słuchają.
Nie mam żadnych dobrych rad, ponieważ sama nadal pracuję (pracujemy) nad sposobem rozwiązywania konfliktów, który byłby satysfakcjonujący dla nas obojga i mam wrażenie, że wiele tej pracy jeszcze przed nami. Całe szczęście, że problem jest marginalny, bo naprawdę sporadyczny.
Rozbawił mnie post Seeni (z którym się, zresztą, całkowicie zgadzam), a zwłaszcza wers dotyczący braku zrozumienia dla powodów urazy. Powody, dla których obrażony czasem czuje się Towarzysz, wprawiają mnie często w dzikie osłupienie
Nie wiem, jak to się ma do rzekomej kobiecej empatii, która pozwala kobietom (łatwiej niż mężczyznom) wsłuchiwać się emocje partnera. Ja, z reguły, czuję się jak klasyczny facet, który wytrzeszcza oczy pytając "ale o co w ogóle chodzi??". |
|
Powrót do góry |
|
|
drobniutka flower woman
Dołączył: 27 Sie 2005 Posty: 11419 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 73 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:46, 16 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ja w ogóle nie mogę zrozumieć tego,jak można się nie odzywać.Dla mnie jest to CHORE.Natomiast mój mąż chcąc podkreślić swoją "wyższość" bądź nie wiem co (myślę,co chce takim zachowaniem osiągnąć i żadne racjonalne rozwiązanie nie przychodzi mi do głowy)właśnie taki fajny sposób sobie znalazł.
Wydaje mi się,że o każdym problemie trzeba porozmawiać,a nie udawać,że wszystko gra i przechodzić później do porządku dziennego.
Jestem osobą,która lubi jasne i klarowne sytuacje,dlatego też jeśli coś mi nie leży,zawsze o tym mówię.Nie potrafię się gniewać czy czuć do kogoś urazy.
Po ostatnim takim incydencie powiedziałam mężowi żeby założył klub zrytych beretów,bo znamy jeszcze kilka osób z bliskiego grona,które tak jak On uwielbiają milczeć przez kilka/naście dni!
Ręce opadają na takie zachowanie.Dla mnie osobiście jest to bardzo dziecinne,może tak mówię,bo nigdy takiego zachowania nie praktykowałam?Nie wiem.
Pozdrawiam wszystkich milczących jak i tych,którzy MUSZĄ się męczyć z milczkami
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 16:19, 17 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Nie wiem jak inne kobiety, ale moja żona/a jesteśmy już razem 30 lat/ w tzw. cichych dniach jest nadwyraz bardzo dokładna, a mianowicie ma napad robienia porządków.
Wszyscy wiemy, że to kobiety są winne tych cichych dni
Ja osobiście ładnych kilka lat temu, gdy właśnie żona zaniemówiła, czyli wizja była, lecz fonia się uszkodziła i nie można było fonii włączyć nawet pilotem uniwersalnym do telewizora postanowiłem zrobić jej kawał.
Był to lipiec, gorąco jak cholera, ja odnalazłem moją starą peleryne p/deszczową, ubrałem się w to, kaptur na głowe, usiadłem w fotelu, pilot do ręki i oglądam telewizje. Żona w tym czasie z odkurzaczem lata po pokojach i odkurza, ale się nie odzywa!
Mnie już gorąco pod peleryną, ale do pokoju wszedł syn, a żona do niego mówi,,patrz sunku, tatusiowi ........ ,,
a ja uradowany mówię, że nic z tego, tylko czekam jak ta burza przejdzie.
Żona ze złości rurą od odkurzacza o parkiet cisnęła, poleciała do kuchni, pali papierosa, śmieje się i jednocześnie płacze. Pytam się czy dobrze się czuje i w tej chwili wróciła żonie fonia.
A jak odbyły się przeprosiny, opisywać nie będe |
|
Powrót do góry |
|
|
Kobieta z klasą maszynista z Melbourne
Dołączył: 17 Sie 2010 Posty: 2268 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 49 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:56, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Każde z nas jest inne. Nikt nikogo niczego nie nauczy, jeśli sam/a zainteresowany/a nie będzie chciał/a zmienić się.
Kobiety mają tę naturę, że drążą temat do końca, ba nawet dalej.
Mężczyźni uciekają do swojej kryjówki. Potrzebują samotni, samotności.
Ja nauczyłam się jednego: nie wymagać a akceptować.
Skoro wiesz, że on ZAWSZE -to po prostu potraktuj to jako normalność. Naucz się z tym żyć. W końcu to tylko błahy problem. Są o niebo większe, ważniejsze. Częśto kłócimy się o coś, co nie jest tego warte.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Pon 13:01, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Kura domowa napisał: |
Ja nauczyłam się jednego: nie wymagać a akceptować.
Skoro wiesz, że on ZAWSZE -to po prostu potraktuj to jako normalność. Naucz się z tym żyć. W końcu to tylko błahy problem. Są o niebo większe, ważniejsze. Częśto kłócimy się o coś, co nie jest tego warte. |
Po pierwsze, nie należy się zapędzać w tej akceptacji, nawet rzeczy błahych, bo można stworzyć niekomfortową dla siebie sytuację. Przykładowo, jeśli mąż uporczywie zostawia brudne skarpety na środku salonu, to mimo niewielkiej wagi tego problemu, radziłabym jednak reagować, niż akceptować, chyba że taki wystrój pomieszczenia i nam samym odpowiada.
Po drugie, dlaczego to właśnie Wiolinowa miałaby zawsze tłumić w sobie chęć rozmowy (doprowadzając, być może, do skumulowania narastającej frustracji), skoro odczuwa rzeczywistą potrzebę innego załatwienia problemu? Dlaczego to ZAWSZE ona, dla świętego spokoju - i to nie swojego, lecz męża - miałaby ustępować? Przecież mężczyzna nie jest jakimś gatunkiem chronionym, aby w trosce o jego dobre samopoczucie nieustannie psuć swoje.
Być może, w sprawach błahych warto odpuścić, ale w zasadniczych lepiej drążyć, żeby się kiedyś nie obudzić z ręką w nocniku, bo się o czymś nie rozmawiało, choć powinno. |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Pon 13:31, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Niby tak...no ale to w końcu tylko skarpetki.
Ja kiedyś jakąś ohydną awanturę chciałam urządzić za brudne naczynia w zlewie ( że po śniadaniu i po obiedzie). Mąż powiedział, że pozmywa ale jak sobie obejrzy do końca coś tam coś tam i że naczynia to żaden problem tym bardziej, że je zmyje. Ja, że nie zaraz, tylko zaraz po zjedzeniu, bo to ohydnie wygląda, jak tak stoją. On ze stoickim spokojem, że jemu nie przeszkadza, że tak stoją i że jak mi to przeszkadza to jest to mój problem i że go sobie sama mam rozwiązać (znaczy sie zmyć) albo poczekac, aż on dojrzeje do tego, że zaczną mu przeszkadzać.
Najpierw to się strasznie oburzyłam. A potem sobie pomyslałam, że w sumie jak one tylko mi przeszkadzają to faktycznie - tylko mój problem. No i poczekałam sobie, nawet dowaliłam naczyń po kolacji. Jak tak zaczęły wystawać ze zlewu z górką uraziły uczucia estetyczne męża. Jako, że nie udało mu się mnie nakłonić do ich zmycia(jak zamknełam drzwi do kuchni to przestały mi przeszkadzać) pozmywał sam, coś tam mamrocząc o parszywej niesprawiedliwości.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kobieta z klasą maszynista z Melbourne
Dołączył: 17 Sie 2010 Posty: 2268 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 49 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:39, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
ale po co tyle gadać skoro i tak nie przynosi to ŻADNEGO SKUTKU?
Postępuję podobnie jak Seeni i chyba to najlepszy sposób. Nie trzeba gadać, nawijać, marudzić, narzekać bo oni tego ani nie lubią, ani nie rozumieją. Czasem wystarczy obrać inną taktykę. Co do skarpetek wystarczy stwierdzić, że ma się ochotę na sex, nawet na podłodze, ale te skarpery... oj, znikną natychmiast, gwarantuję!
Post został pochwalony 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
saper mściwy półgłówek
Dołączył: 09 Lut 2009 Posty: 3801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 507 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: skontenera Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 13:55, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Żadna Kobieta nie wmówi nam, że krzesło nie może spełniać funkcji szafy
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Pon 14:17, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Kura domowa napisał: | ale po co tyle gadać skoro i tak nie przynosi to ŻADNEGO SKUTKU?
Postępuję podobnie jak Seeni i chyba to najlepszy sposób. Nie trzeba gadać, nawijać, marudzić, narzekać bo oni tego ani nie lubią, ani nie rozumieją. |
Nie wiem, czy trzeba aż tyle gadać, nawijać, marudzić, narzekać i smęcić, bo dla mnie to nie są synonimy rozmowy.
Można rozmawiać krótko, rzeczowo i na temat. Nieco krzywdzące wydaje mi się przypuszczenie, że kobiet na taką rozmowę nie stać, bo jedyne co potrafią, to ględzenie, narzekanie i smęcenie.
Trudno powiedzieć, czy rozmowa nie przynosi skutku, jeśli się dla dobrego samopoczucia męża/partnera ("bo oni tego nie lubią, ani nie rozumieją" - to niech się trochę wczują), nigdy nie podejmuje prób jej przeprowadzenia.
Wychodzę z założenia, że jak coś mnie uwiera, to powinnam o tym powiedzieć, a nie udawać, że szafa gra. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Pon 14:23, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Wiedziałam, że coś jest u mnie nie tak, to znaczy nie bardzo mi przeszkadza nieporządek, za to mojemu mężowi bardzo i to w zakresie, jaki sobie obrał. Naczynia w zmywarce układa według jakiegoś, nie znanego reszcie rodziny, kodu i mamrocze pod naszym adresem niepochlebne opinie, gdy coś nie tak zostało zapakowane. Sam notorycznie zostawia w kuchni końcówki pomidora wiedząc, że córka nie znosi nawet widoku pomidorów, zwłaszcza przekrojonych, ale dostaje spazmów, gdy dzieciaki po przyrządzeniu pysznych i wykwintnych dań zostawią po sobie pobojowisko. Strasznie jest upierdliwy, strasznie
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Pon 14:38, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Rzeczowo, krótko i na temat to się nie da.
Przykładowo: skarpetki. Co tu rzeczowo można powiedzieć poza jednym zdaniem: Nie życzę sobie, żebyś zostawiał swoje skarpetki na środku salonu. Do odpowiedzi też nie ma się co czepiać, bo najczęściej brzmi: przepraszam, zaraz sprzątnę.
Krótki dialog zasadniczo, a nie rozmowa.
Z tym, że skarpetki i tak pozostaną w salonie.
No i tutaj już można poszaleć: Prosiłam, żebyś sprzątnął skarpetki lub : Tyle razy Cię prosiłam żebyś nie rzucał skarpetek w salonie lub: Cholera jasna- sprzątniesz te skarpetki czy mam Ci je za okno wywalić lub jeszcze inaczej...
Z durnych skarpetek robi się armata. Ja naprawdę nie potrafię rzeczowo o tych skarpetkach, rzeczowo o skarpetkach z głupkiem skarpetkowym to poniżej mojej godności jest. Rozumiem o potrzebach, o oczekiwaniach, o bycie, o pieniądzach...ale o skarpetkach ??? O skarpetkach nie da się. Skarpetki to problem szerszy- lekceważenie mojej pracy, moich odczuć, mojego poczucia estetyki. No ale jak ja mogę o tym mówić na przykładzie skarpetek. Żaden facet tego nie zrozumie.
W sumie też nie do końca rozumiem jak od takich skarpetek można przejść do wyższych wartości.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 14:44, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Co do skarpetek wystarczy stwierdzić, że ma się ochotę na sex, nawet na podłodze.
eee no nie!
To Wy Żony macie jeszcze taką funkcje w sobie jak ,,ochota na seks,,??
Ciekawe jak to można w Was ponownie zaprogramować?
Bo z mojego doświadczenia zaobserwowałem, że z biegiem lat ta funkcja ulega resetowi
Wy żony, co możecie wiedzieć na temat cichych dni z żoną, Wy nie macie żon!
i jak czytam, to zostałem już przekonany, że to zawsze faceta jest wina!
facet to jest całe zło tego świata.
Jak na początku związku nie byłyście wstanie wyćwiczyć w mężach pewnych nawyków, to na starość nie róbcie tego.
Poprostu musicie z tym żyć. |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 14:44, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
A może by spróbować stworzyć takie dwie strefy.
Pierwsza pt " tego i tego nie zniosę.. sorry ale to moja fobia i jesli chcesz jako takiej harmonii w domu to musisz się tego oduczyc"
Druga " wprawdzie mnie to wkurza, ale skoro dla ciebie to jakaś norma , to spróbuję to zaakceptować i nie będę się czepiać"
Teoretycznie to łatwe, a nawet oczywiste i wiekszośc z nas odpowie, że tak wlaśnie przeciez robimy... problem jednak tkwi we wzajemnych proporcjach obu stref, bo jakos tak jest , że w tej pierwszej znajduje się prawie wszystko... w tej drugiej moze znajdzie się podniesiona deska sedesu, a może i nie.
Jeżeli w tej pierwszej strefie obie strony umieszczą rzeczy NAPRAWDĘ dla nich bardzo ważne, to myslę, że 70 a może i więcej procent durnowatych sprzeczek o nic odejdzie w niebyt.
Zreszta - po 20 latach małżeństwa wszelkie wady okazują się normą... bo przecie skoro tyle czasu znimi wytrzymywalem/am to nie będe się wydurniał i teraz robil o to jakiegoś halo
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Pon 14:49, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
O właśnie to ostatnie zdanie to kwintesencja jest.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 15:03, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Seeni napisał: | Rzeczowo, krótko i na temat to się nie da.
Przykładowo: skarpetki. Co tu rzeczowo można powiedzieć poza jednym zdaniem: Nie życzę sobie, żebyś zostawiał swoje skarpetki na środku salonu. Do odpowiedzi też nie ma się co czepiać, bo najczęściej brzmi: przepraszam, zaraz sprzątnę.
Krótki dialog zasadniczo, a nie rozmowa.
Z tym, że skarpetki i tak pozostaną w salonie.
No i tutaj już można poszaleć: Prosiłam, żebyś sprzątnął skarpetki lub : Tyle razy Cię prosiłam żebyś nie rzucał skarpetek w salonie lub: Cholera jasna- sprzątniesz te skarpetki czy mam Ci je za okno wywalić lub jeszcze inaczej...
Z durnych skarpetek robi się armata. Ja naprawdę nie potrafię rzeczowo o tych skarpetkach, rzeczowo o skarpetkach z głupkiem skarpetkowym to poniżej mojej godności jest. Rozumiem o potrzebach, o oczekiwaniach, o bycie, o pieniądzach...ale o skarpetkach ??? O skarpetkach nie da się. Skarpetki to problem szerszy- lekceważenie mojej pracy, moich odczuć, mojego poczucia estetyki. No ale jak ja mogę o tym mówić na przykładzie skarpetek. Żaden facet tego nie zrozumie.
W sumie też nie do końca rozumiem jak od takich skarpetek można przejść do wyższych wartości. |
mozna.. mozna..... od Noego i Abrahama taki wywód zaczynając
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kobieta z klasą maszynista z Melbourne
Dołączył: 17 Sie 2010 Posty: 2268 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 49 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:08, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
eee no nie!
To Wy Żony macie jeszcze taką funkcje w sobie jak ,,ochota na seks,,??
No wiesz, z czasem wszystko staje się przewidywalne, rutynowe. Uwierz, że my też chciałybyśmy nadal być tak gorące i namiętne jak przed -dzieścia laty. Wasza w tym wina? Ależ skąd! Przecież to Wy gotujecie, pierzecie, sprzątacie, lekcje odrabiacie, na wywiadówki lecicie, w nocy do chorego dziecka wstajecie, rano żonie do łóżka kawę zanosicie. Ot sprawiedliwy podział ról
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 15:17, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Kura domowa napisał: | eee no nie!
To Wy Żony macie jeszcze taką funkcje w sobie jak ,,ochota na seks,,??
No wiesz, z czasem wszystko staje się przewidywalne, rutynowe. Uwierz, że my też chciałybyśmy nadal być tak gorące i namiętne jak przed -dzieścia laty. Wasza w tym wina? Ależ skąd! Przecież to Wy gotujecie, pierzecie, sprzątacie, lekcje odrabiacie, na wywiadówki lecicie, w nocy do chorego dziecka wstajecie, rano żonie do łóżka kawę zanosicie. Ot sprawiedliwy podział ról |
wybacz, ale nie rozumiem.
Jesteś w dobrowolnym zwiazku, czy w obozie pracy ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Pon 15:23, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Yachoo. napisał: |
Jak na początku związku nie byłyście wstanie wyćwiczyć w mężach pewnych nawyków, to na starość nie róbcie tego.
Poprostu musicie z tym żyć. |
Kiedy ja właśnie napisałam, że to mój mnie ćwiczy no i że wszystko to moja wina, bo nie potrafię układać naczyń w zmywarce, nie myję samochodu i nie układam garnków w szafce od największego do najmniejszego, tylko zwyczajnie po ludzku "na wcisk" a i jeszcze dzieci źle wychowuję. Nic tylko się przestać odzywać
Przecież jeśli na początku związku nie był w stanie wyćwiczyć w żonie pewnych nawyków, to na starość nie powinien tego robić
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mii Lilla My
Dołączył: 03 Paź 2006 Posty: 10858 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1025 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: sama nie wiem skad
|
Wysłany: Pon 15:31, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Co do skarpetek to się nie wypowiem, bo nie znam problemu, nigdy też nie przeprowadzałam terapii w tym zakresie, kiedy tak czytam o tych skarpetkach, to stwierdzam, że mój generał jest jakimś wyrodkiem
Jeśli zaś idzie o spadek libido, jest to sprawa naturalna, z biegiem czasu zmienia się układ hormonów przez co mamy rzadziej ochotę na seks, niemniej można tą ilość rekompensować jakością
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kobieta z klasą maszynista z Melbourne
Dołączył: 17 Sie 2010 Posty: 2268 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 49 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:35, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Nudziarzu powiadasz, że te czynności przypisać należy obozowi pracy? Hmm muszę się zastanowić bo gdzie nie spojrzę to te czynności w większości, wykonują kobiety. Wiem, wiem u Ciebie pewnie jest odwrotnie .
Kewa najgorsze co można spotkać na swej drodze to estetę i pedanta
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|