|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stefan hektolitrowa strzykawa
Dołączył: 21 Kwi 2016 Posty: 1052 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 7:56, 15 Wrz 2016 Temat postu: być miłym |
|
|
Trochę zaskoczył mnie art. [link widoczny dla zalogowanych]
Autorka cieszy się, że wreszcie stała się niemiła. Napawa się radością jak dzielnie potrafi odmawiać i być po prostu wredną. Nagłe wyłączenie budzika i nie obudzenie całej rodziny uważa za swój sukces.
Przecież bycie miłym, nie kosztuje tylu wyrzeczeń, ale może nie mam racji?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Czw 9:04, 15 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Bo trochę tak to jest, gdy miłym jest się w sposób wymuszony, bo wtedy włącza się frustracja.
Trzeba być asertywnym i tyle. Są osoby miłe z natury, ale też wredne z natury. Wszelka sztuczność jest wyczuwalna i dlatego czasem wolę te wredne, bo są autentyczne. Zwrot: 'w czym mogę pomóc" i "miłego dnia" nieodmiennie budzi moją podejrzliwość
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Czw 16:09, 15 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Stefan napisał: |
Autorka cieszy się, że wreszcie stała się niemiła. |
Autorka nie stała się niemiła, tylko próbuje być asertywna. To zupełnie co innego. Asertywność to mówienie "nie" w taki sposób, aby nie krzywdzić innych i nie narzucać swojego zdania.
Poza tym, nie bardzo wyobrażam sobie sytuację, w której pracownik oświadcza pracodawcy "wychodzę (...)" w tonie: koniec - kropka. Zwolnienie pracownika w godzinach pracy jest dobrą wolą pracodawcy i żaden normalny szef tego nie zabrania, ale sytuacja może akurat wymagać pozostania pracownika na stanowisku, a ten świadczy pewną usługę w ramach podpisanej umowy, więc nie może nikogo stawiać przed faktem dokonanym.
Kewa napisał: | Są osoby miłe z natury, ale też wredne z natury. Wszelka sztuczność jest wyczuwalna (...) |
Też tak uważam. Jesteśmy, jacy jesteśmy. Nie musimy być mili lub niemili dla zasady.
Przy czym, jeśli nic mnie to nie kosztuje, staram się być miła. |
|
Powrót do góry |
|
|
rosegreta kontynuacja stanu początkowego
Dołączył: 01 Maj 2016 Posty: 1147 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 137 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:41, 15 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
To nie jest artykuł o tym jak być wrednym, tylko asertywnym.
Asertywność naprawdę w zyciu pomaga. Uczyłam się jej.
Jaką teraz czuję ulgę, że potrafię powiedzieć -nie, o tym, że też mam jakieś potrzeby, zadbać o nie. Czuję się z tym lepiej... Dużo lepiej. Trzeba się tylko przełamać.
To lata pracy, ale i tak nie jest jeszcze doskonale. Nie potrafię jeszcze powiedzieć z grzeczności, że coś mi się nie podoba, że jestem niezadowolona, rozczarowana z wykonania usługi itp...
Wierzę, że to kwestia czasu, bo już zaczynam nieśmiało coś tam napomykać...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
slepa i brzydka madonna z wielkim cycem
Dołączył: 10 Cze 2006 Posty: 10000 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 964 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Vondervotteimittiss
|
Wysłany: Czw 20:25, 15 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Ile warte jest twoje tak, jeśli nie potrafisz mówic nie? Taki frazes pojawił się jako myśl przewodnia jednej z prezentacji, kiedy na studiach na psychologii przerabialiśmy asertywność. Przyglądając się obecnie potocznemu rozumieniu asertywności należałoby zapytać odwrotnie, bo asertywność często ukazywana jest jako forma odmawiania, ale odmawianie samo w sobie nie ma w sumie dużej wartości.
Z jednej strony mamy osoby, które są wykorzystywane albo dlatego, że nie potrafią odmówić, albo dlatego, że uznają to za swoją rolę i obowiązek, aby służyć. Z drugiej strony są niegrzeczne sobki; osoby które nie dość, że w sposób niegrzeczny odnoszą się do innych, ale nie są też w stanie wyjść z pomocą i zaoferować siebie, aby poświęcić innym swój czas.
Zastanawiam się czy asertywność jest pomiędzy, czy to typ zachowania zupełnie odmienny.
W końcu w asertywność nie chodzi o to, aby być niegrzecznym. Asertywność uczy, w jaki sposób radzić sobie ze zdziwnieniem innych, kiedy nie postępujemy w sposób, jakiego oni oczekiwali. Może nawet jest to taki rodzaj zachowania, który uczy nie wywoływać zdziwienia u ludzi, kiedy nie postąpimy w sposób, jakiego od nas oczekują.
Z drugiej strony w asertywności nie mówi się o tym, aby nie pomagać i wciąż stawiać swoje dobro ponad sprawy innych osób. Oznaczało by to, że na ludzi asertywnych nie ma co liczyć, bo oni mogą być zbyt zmęczeni, aby wyciągnąć pomocną dłoń. W końcu pomagać to raczej robić coś ekstra dla innych, no ale jeśli ktoś jest zmęczony...
I ten artykuł powyżej traktuje o tej aseretywność w krzywym zwierciadle, bo asertywnym byłoby np. porozmawiać z mężem i synem, uprzedzając ich, że jutro chce się wyspać, zatem muszą sami zadbać o budzik, śniadanie i ubiór. W razie ich zdziwienia można sprawę wyjaśnić, uzasadnić, etc. Zapewne to nie jedyny sposób zaaranżowania tej sytuacji, aby każdy miał sznsę, ale na pewno lepszy niż doprowadzić do porannego armagedonu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Stefan hektolitrowa strzykawa
Dołączył: 21 Kwi 2016 Posty: 1052 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:41, 15 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Też takie odniosłem wrażenie, że art. opisuje asertywność inaczej.
Tak jakby autorka z jakiegoś szkolenia z asertywności zapamiętała tylko skrót myślowy "nie bądź miła".
Nie stracę sobotniego popołudnia nad wysłuchiwaniem czyichś żali, ale mogę poświęcić parę minut. Ktoś kogo lubię może poczuje się z tego powodu lepiej.
Nie pasuje mi, że stale ja coś robię, a domownicy nigdy, to będę o tym rozmawiał, ale na pewno nie wpuszczę ich w maliny, nagle zaprzestając robić cokolwiek.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Pią 9:52, 16 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Stefan napisał: |
Nie pasuje mi, że stale ja coś robię, a domownicy nigdy, to będę o tym rozmawiał, ale na pewno nie wpuszczę ich w maliny, nagle zaprzestając robić cokolwiek. |
Rozmawiał (???)- to raczej byłby monolog dodatkowo straszliwie stresujący i z góry wiadomo, że absolutnie bezcelowy. Pogadać sobie można.... Ja tam nie wpuszczam rodziny w maliny, ale też nie rozwodzę się nad tym jaka to biedna jestem i uciśniona. Jak mam dosyć to komunikuję, że mam dosyć i np kategorycznie odmawiam gotowania obiadów. I nie gotuję. Aktualnie nie gotuję ( czasami w niedzielę) od jakiegoś roku. Moje dorosłe córki nie pytają już nawet co na obiad ponieważ odpowiedź znają na pamięć : to co sobie zrobisz. Nie jestem asertywna, ani niemiła, zwyczajnie gotuję dla siebie a dla reszty - jak mam taki kaprys.
Namiętnie natomiast sprzątam, nie zwracając uwagi na to, że reszta sprząta z rzadka. Bałagan mi przeszkadza, stanowi problem. Dla domowników nie stanowi. Skoro to mój problem to muszę go rozwiązywać samodzielnie i latać z tą ścierą na okrągło.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Stefan hektolitrowa strzykawa
Dołączył: 21 Kwi 2016 Posty: 1052 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 10:20, 16 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Dlaczego dziwi Cię rozmowa? Rozmowę rozumiem jako początek moich działań. Najpierw wyłuszczam mój punkt widzenia, potrzeby etc. potem wysłuchuję "drugiej strony", później jest jakaś dyskusja, co z tym robimy. Jeśli nie ma konsensusu, zwykle strona uważająca się za pokrzywdzoną stawia jakieś ultimatum. Dopiero od tego momentu można mówić "pierdolę, nie robię".
Sprzątanie ponoć uspokaja... może musisz się odprężyć po pracy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pasztet maszynista z Melbourne
Dołączył: 03 Lip 2011 Posty: 4878 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 524 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 10:28, 16 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Stefan napisał: | Dlaczego dziwi Cię rozmowa? Rozmowę rozumiem jako początek moich działań. Najpierw wyłuszczam mój punkt widzenia, potrzeby etc. potem wysłuchuję "drugiej strony", później jest jakaś dyskusja, co z tym robimy. |
Na szefa to Ty się nie nadajesz, podwładni z miejsca wleźli by Ci na głowę
A w rodzinie to ewentualnie można pogadać, ale raczej po tym jak już się pozostali domownicy przyzwyczają, że np. sami będą sobie robić kanapki i że to nieodwracalne, że nie zmienią tego krzyki, obrażenie się, płacze i prośby. Wtedy owszem - można pogadać o tym jak sobie mają domownicy radzić z nową sytuacją.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Stefan hektolitrowa strzykawa
Dołączył: 21 Kwi 2016 Posty: 1052 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 11:41, 16 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Pasztet napisał: |
Na szefa to Ty się nie nadajesz, podwładni z miejsca wleźli by Ci na głowę |
true
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Pią 14:33, 16 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Stefan napisał: | Dlaczego dziwi Cię rozmowa? Rozmowę rozumiem jako początek moich działań. Najpierw wyłuszczam mój punkt widzenia, potrzeby etc. potem wysłuchuję "drugiej strony", później jest jakaś dyskusja, co z tym robimy. Jeśli nie ma konsensusu, zwykle strona uważająca się za pokrzywdzoną stawia jakieś ultimatum. Dopiero od tego momentu można mówić "pierdolę, nie robię".
Sprzątanie ponoć uspokaja... może musisz się odprężyć po pracy. |
Nie dziwi mnie rozmowa. Dziwi mnie rozmowa z domownikami na temat obowiązków. Ja mówię do córek: Pracuje po kilkanaście godzin dziennie nie jestem w stanie codziennie przygotowywać obiadu. Kamila: ja nie mam czasu, Michalina: a kiedy niby mam gotować? Mówię do męża: mógłbyś czasami Ty przygotować obiad, np jutro. Mąż: ( uspokajająco: dobrze Kotku) Następnego dnia ja: ugotowałeś. Mąż: Ja???? ( ze zdziwieniem)Koniec rozmowy.
Zasadniczo w ogóle nie rozumiem potrzeby przedstawiania swoich racji co do gotowania przez wszystkich, czy niegotowania przeze mnie. Nie podoba mi się gotowanie dla całej rodziny- nie gotuję. Oni też nie gotują chociaż potrafią i żadnemu do głowy nie przyszłoby rozmawiać ze mną na temat owego niegotowania. Nikt nie ma obowiązku gotowania. Generalnie nie ma żadnych racji. Jak ktoś życzy sobie obiadu - zwyczajnie niech go zrobi. Równie nie widzę możliwości dyskutowania na temat ścielenia łózek, prasowania, czy prania. To są zupełnie zbędne rozmowy. Niech każdy robi to we własnym zakresie, albo nie robi i już.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|