|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
art36 stłumiony okrzyk radości
Dołączył: 12 Kwi 2007 Posty: 1036 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 55 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kujawsko-Pomorskie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:49, 27 Paź 2012 Temat postu: psychologiczny eksperyment Ascha |
|
|
Do założenia tutaj tego tematu zainspirował mnie użytkownik Poldek, którego w sposób szczególny namawiam do zabrania głosu. Wszak użytkownik Poldek to forumowy piewca utytułowanych autorytetów...
"Przeciw degradacji nauki i zagrożeniu wolności debaty
Urodzony w Warszawie prof. Solomon Asch przeprowadził w roku 1951 w USA przełomowe i klasyczne już obecnie badania psychologiczne. Podczas tych badań (z konieczności opisujemy je tylko skrótowo) zgromadzeni studenci otrzymali rysunek:
Po czym kolejno byli proszeni przez Ascha o stwierdzenie, która z trzech linii (A, B, C) jest tej samej długości co linia lewa (X). Studentami, na których naprawdę przeprowadzono test, byli tylko (nieświadomi tego faktu) ci, którzy wypowiadali się jako ostatni. Ich poprzednicy byli umówieni z Aschem i celowo odpowiadali błędnie, podając wbrew rozsądkowi, że odcinek X jest tej samej długości co odcinek A lub odcinek C.
Rezultat badań Ascha był porażający. Badani studenci (odpowiadający jako ostatni) nagminnie odpowiadali błędnie, czyli bardzo często tak jak ich namówieni z Aschem poprzednicy. W ten sposób chęć 'bycia akceptowanym w grupie' zwycięża nawet elementarny zdrowy rozsądek. Można by powiedzieć, że badani często stwierdzali (pod wpływem 'opinii otoczenia') dobrowolnie, z przekonaniem i publicznie, że 2x2=7. Oto potęga sugestii, oto pole do manipulacji w ramach tzw. inżynierii społecznej, głównej pomocnicy totalitaryzmów.
Droga do nihilizmu
A jednak Uniwersytet jest społecznością wyjątkową. Przysięga doktorska, którą składaliśmy, wspólna dla całego Uniwersytetu, w zasadzie mówi tylko o Prawdzie: ?nie dla czczej chwały, ale by jaśniej błyszczało światło Prawdy, od którego dobro rodzaju ludzkiego zależy?. Każdy więc z doktorów Uniwersytetu wyrażał przekonanie, że Prawda istnieje i jego celem będzie dążenie do niej. Możemy mieć kłopoty z jej znalezieniem, ale jest do czego dążyć i trzeba to robić, a Uniwersytet jest tutaj szczególnym miejscem.
Gdyby Uniwersytet kiedykolwiek zrezygnował z poszukiwania Prawdy, to stalibyśmy się tylko zbiorowiskiem przebierańców w togach. Pokusa zapytania za Piłatem 'cóż to jest prawda', choć pozornie atrakcyjna, jest niezwykle niebezpieczna, prowadząc w prostej drodze do nihilizmu i podając w wątpliwość nie tylko sens prowadzenia badań naukowych, ale też wszelkiej ludzkiej aktywności.
Pierwszym prawem logiki jest to, że z Prawdy może wynikać tylko Prawda, ale z fałszu może wynikać w sposób poprawny wszystko. Tymczasem za Prawdę możemy przez nieostrożność uznać czasem coś, co jest fałszem, a robimy ten błąd przez bardzo prostą rzecz: zaniechanie samodzielnego myślenia, pochopne oparcie się na opinii innych bez sprawdzenia jej zasadności. Wtedy, wychodząc z błędnej przesłanki, możemy w sposób logicznie poprawny udowodnić dosłownie wszystko, nawet to, że 2x2=7.
Jest jeszcze gorzej, bo ta 'opinia innych' może być przedstawiana celowo jako 'opinia większości' czy 'opinia autorytetów, czy jako wynik ?poważnych badań?, nawet gdy i to jest nieprawdą. Sprytni właściciele mediów z dnia na dzień mogą wykreować cnoty jednych lub pogrążyć innych, sprawiając wrażenie, że to, co podadzą w swoich mediach, to opinia większości, i liczą tu bardzo na efekt Ascha wynikający z braku samodzielnego myślenia.
Według naszej opinii z czymś takim mamy obecnie do czynienia w Polsce, w powszechnej skali i w wielkim natężeniu. Uniwersytet i każdy z nas powinien znaleźć w sobie siłę, aby przeciw temu pogwałceniu prawdy zaprotestować.
Ogromny strach
Zacznijmy od tego, że w zasadzie nie widać w Polsce miejsca, gdzie odbywałaby się dostępna dla społeczeństwa, spokojna, poważna dyskusja na jakikolwiek istotny społecznie temat, odpowiednio długa, aby zaprezentować racje w sposób pełny, oparty na prawdzie i na poszanowaniu każdego uczestnika. Zamiast tego jest albo przekrzykiwanie się na inwektywy w dyskusjach w TV czy radiu albo artykuły w gazetach czy tygodnikach, gdzie z reguły już na początku artykułu, delikatnie lub nie, ustawia się czytelnika tak, aby nie lubił tego kogoś, kogo nie lubi autor (a jest to czysta manipulacja opisana przez Ascha). Niektórzy są praktycznie eliminowani z merytorycznej dyskusji publicznej wyłącznie z powodu etykietek nadanych im wcześniej przez zawiadujących mediami.
Mechanizmem wykluczenia jest dobrze zbadane przez naukę zjawisko mobbingu, czyli znęcania się nad wybraną ofiarą w grupie (np. klasie szkolnej). Ofiarę wskazujemy jako przyczynę wszelkich naszych niepowodzeń, zaś jej argumentów czy krzywd nikt nie zamierza wysłuchiwać. Z napiętnowanego przez klasę ucznia wyśmiewają się nie tylko silne dryblasy, ale także pozostali, w tym nawet najgorsze ofermy.
Jest tak dlatego, że chęć akceptacji w grupie jest, jak pokazał Asch, ogromną siłą (w tym przypadku większą niż moralność i rozum razem wzięte), a poza tym wszyscy są zainteresowani utrzymywaniem agresji skierowanej na kogoś innego, a nie na nich. Argumentów napiętnowanych nie tylko się nie słucha, nawet nie muszą one padać (!), nawet milczenie tych ludzi jest oznaką ?agresji?. Nie słucha się jakoby dlatego, że po prostu nie warto, bo przecież argumenty ofiar ?oczywiście? wynikają ze znanego ?wszystkim i od dawna? (znowu efekt Ascha) ich defektu umysłowego.
Przy okazji podkorowy przekaz dla obiektu manipulacji: ?my natomiast cieszymy się doskonałym zdrowiem psychicznym?. Naprawdę zaś lepiej nie pozwolić słuchać, bo napiętnowani mają często argumenty, przy których nasze argumenty rażą intelektualną nędzą.
A strach przed Prawdą jest ogromny, bo a nuż ktoś się zorientuje, że 2x2=4 i ruszy lawina Ascha, ale tym razem w kierunku do Prawdy. Ostatecznym sposobem obrony przed Prawdą jest metoda publicznego ośmieszania, kąśliwych uwag na temat wyglądu, nazwiska, lapsusu językowego, miny itp., co odciąga uwagę od meritum spraw i rzeczowych argumentów w stronę prostackiej hecy i zabawy, a te można podgrzewać (według manipulatorów) w nieskończoność.
W taki sposób postępowano m.in. z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Lechem Kaczyńskim. Nie było końca karykaturom, 'śmiesznym zdjęciom', uszczypliwościom z reguły na żenującym poziomie.
To nie jest żadna elita
W tym miejscu chcielibyśmy się odnieść do artykułu w piśmie 'Uniwersytet Warszawski' historyka profesora Marcina Kuli, który napisał, że było akurat odwrotnie. Takie rzeczy da się sprawdzić. Mamy do pana profesora Kuli bardzo uprzejmą koleżeńską prośbę, aby po prostu udokumentował odnośnikami do źródeł, jakich to obraźliwych słów używał prezydent Rzeczypospolitej w stosunku do swoich krytyków, którzy nazywali go chamem. Już później jeden z wpływowych posłów do Sejmu groził 'zastrzeleniem, wypatroszeniem i sprzedaniem skóry' kandydatowi na prezydenta RP publicznie i w najważniejszych mediach. Nie było takich organów władzy w naszym kraju, aby przywołać posła do porządku.
W naszej kulturze szanowany był w sposób bezwzględny majestat śmierci. Doszło do tego, że teraz z majestatu śmierci można publicznie drwić, w tym w licznych wydawnictwach. Nie słyszeliśmy zdecydowanego potępienia takiego języka przez opinię publiczną, także przez powołane do tego rady etyki itp. Wręcz przeciwnie, te wypowiedzi uzyskiwały aprobatę, a nawet aplauz wielu, w tym pracujących w środowisku uniwersyteckim (!), podczas gdy pierwszym i podstawowym obowiązkiem było protestować przeciwko takiemu stylowi wypowiedzi.
Styl języka polityki w Polsce przekroczył wszelkie wyobrażalne granice, zdziczenie może jest właściwym słowem, a może jest już ono dużo za słabe. Język jest bez znaczenia, bo od takiego języka do ?kryształowej nocy? w wykonaniu używających lub słuchających takiego języka jest droga krótsza, niż się niektórym wydaje.
Co na to polskie elity? Są pełne oburzenia. Wiemy, że martwią się o Polskę. Znamy wielu wspaniałych ludzi, których bez żadnej wątpliwości zaliczylibyśmy do elity Polski. A gdzie oni są widoczni?
No, oni w zasadzie są w ogóle niewidoczni, a to dlatego, że tych elit praktycznie nie ma w mediach (nie mówimy tu o chlubnych wyjątkach). Jest nam niezmiernie przykro to powiedzieć, ale ci, których media wylansowały na elity, to nie jest żadna elita. To po prostu nie może być elita, bo elita tak się nie zachowuje. Prawdziwa elita protestowałaby, nie godziłaby się na taki styl publicznej debaty. Mamy ciągle nadzieję, że sprzeciw wobec niedopuszczalnego stylu życia publicznego nastąpi, że każdy, kto ceni prawdę, poczuje, że jest czas, by dawać temu wyraz.
Żelazna dyscyplina
Pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego, także innych szkół wyższych, nie mogą milczeć w takiej sytuacji, bo są zobowiązani do obrony prawdy. Nie mogą milczeć profesorowie uniwersyteccy, gdy stosuje się konwencję chicagowską do sytuacji, którą ona sama na wstępie w jasnych słowach wyklucza z pola swojego działania, a w sprawie katastrofy o takim wymiarze nie widać prowadzenia żadnego poważnego śledztwa.
Nie mogą milczeć profesorowie, gdy ma się za nic metodyki badawcze, tnąc przecinakami przewody hydrauliczne i elektryczne samolotu, których bezbłędne funkcjonowanie było dla przebiegu zdarzenia na pewno bardzo ważne, a być może kluczowe. Czy przyczyną tragedii był błąd pilotów, mogą wykazać tylko rzetelne badania naukowe, dotychczasowy medialny gwar ma tu znaczenie równe zeru.
A to oznacza, jak zawsze w naszej pracy, staranne, drobiazgowe, systematyczne, żmudne, fachowe, wielodyscyplinarne badania, biorące pod uwagę nawet pozornie nieistotne szczegóły. Tragedia smoleńska była dla nas wstrząsem, ale chyba jeszcze większym wstrząsem było to, że w naszych mediach w ciągu kilku minut (!) zdołano wprowadzić i z żelazną dyscypliną wyegzekwować trwałe embargo na informację.
To ostatnie przedsięwzięcie, wydające się ponad siły kogokolwiek, zostało perfekcyjnie wykonane, co jest samo w sobie bardzo pouczającą informacją o wielkim znaczeniu. W katastrofie smoleńskiej są do zbadania tematy dotyczące fizyki, chemii, biologii, prawa, politologii, historii, socjologii, psychologii itd.
"Niektórzy uczestnicy publicznej debaty są eliminowani z merytorycznej dyskusji wyłącznie z powodu etykietek nadanych im wcześniej przez zawiadujących mediami"
Czy wymienione aspekty i wiele innych niewymienionych z braku miejsca nie powinny stanowić pola do interdyscyplinarnych badań naukowych na polskich uczelniach, w tym na Uniwersytecie Warszawskim? Powinny, i to z wielu powodów. Będziemy podejmować wszystkie wyzwania przyszłości, ale jeśli nie będzie w nas woli do znalezienia odpowiedzi na pytanie, co się stało, to przyszłości Polski po prostu nie będzie. Wygląda na to, że nie ma kto nas w tym wyręczyć, a nie wątpimy, że przyszłe pokolenia wszystkich z tego rozliczą jako bezpośrednich świadków historii.
Tylko rzetelne argumenty
Wróćmy do cytowanego artykułu pana prof. Kuli w piśmie ?Uniwersytet Warszawski?, w którym autor bardzo wyraźnie dystansuje się od odczuć rzesz Polaków oddających hołd prezydentowi Rzeczypospolitej. Wiele spraw, które dziwią i zasmucają autora, ani nas nie dziwi, ani nie zasmuca. Inaczej też niż prof. Kula, bo pozytywnie, oceniamy prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Prof. Kula ma prawo do prezentacji swoich domysłów i refleksji, w tym także wskazujących nam, która kreska w eksperymencie Ascha według prof. Kuli jest właściwa. Jednak my mamy prawo do wyboru takiej kreski, jaka wynika logicznie z naszej własnej niezależnej oceny twardych faktów, bez oglądania się na sugestie innych.
W numerze pisma ?Uniwersytet Warszawski? z października 2010 r. wśród wielu wątków w artykule ?Przyszłość historyków? tego samego autora jest wyrażona troska dotycząca niebezpieczeństwa marginalizacji historyków. Jako chemicy i fizycy, ale także miłośnicy historii chcielibyśmy wyrazić głębokie przekonanie, iż nie przypuszczamy, aby marginalizacja kiedykolwiek zagroziła jakiejkolwiek rzetelnej nauce zajmującej się istotnymi zagadnieniami, a historia jest pełna istotnych zagadnień do zbadania.
Nigdy jednak nie powinno przy tym decydować, kto coś mówi, ilu ludzi tak mówi, jakich przyjaciół czy nieprzyjaciół ma mówiący, tylko bardzo prosta rzecz: jakie rzetelne argumenty można spokojnie i rzeczowo przedstawić na poparcie danej tezy. Tylko tyle. Jedynie takie podejście może być nazwane racjonalnym, tylko takie podejście może być drogą do uzdrowienia sytuacji. To jest nie tylko istota i misja Uniwersytetu, w przeszłości i teraz, ale także podstawa przyszłości każdego państwa.
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji Rzeczpospolitej. Pierwotnie powyższy tekst autorstwa grupy pracowników naukowych UW został opublikowany pt. 'Misja uniwersytetu aspekt dzisiejszy' w periodyku 'Uniwersytet Warszawski', nr 1 (51), luty 2011 r."
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kilo OK maszynista z Melbourne
Dołączył: 23 Maj 2009 Posty: 19237 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 494 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Sob 18:10, 27 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
No to rozjechałeś lemingi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Poldek googletyczny autopostowicz
Dołączył: 27 Sie 2005 Posty: 15624 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1119 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Sob 18:17, 27 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Super. Calkowicie sie z tym zgadzam.
Moge od razu wymienic trzech gosci ktorzy pisza to co im ktos kaze a wszelka opozycje sprowadzaja do "lemingow", "oszolomow", "debili" itp.
Przy czy to zawsze oni czuja sie ofiarami. Ot, taka mentalosc esesowskiego kata z obozu koncentracyjnego na urlopie w gułagu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lulka Ewa chce spać
Dołączył: 29 Sie 2005 Posty: 11227 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1364 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:26, 27 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Nawet bym przytaknęła gdyby nie fakt, że artykuł jest tendencyjny bo skupia się na jednej sprawie.
O ile u Ascha odpowiedź prawidłowa jest tylko jedna, o tyle w wiadomej sprawie nie bo już od dawna podzieliła społeczeństwo.
Widać to wciąż i wciąż czytając Wasze wypowiedzi - żadna strona nie wygrywa.
No niestety. I nie - nie jestem stronnicza w tym momencie - gdybym była opowiedziałabym się za bliższą mi opcją.
Przypuszczam, że podobne odczucia mogli mieć pozostali pracownicy naukowi Uniwersytetu Warszawskiego.
Szczególnie, że podpisało się pod nim tylko szesnastu z ponad trzystu.
Biorąc pod uwagę tę nieszczesną liczbę podpisanych artykuł świadczy przeciwko sobie.
W konkretnej sprawie i bynajmniej nie cztery kreski Ascha mam na myśli.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:14, 27 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Jedną z najbardziej perfidnych metod tworzenia wrażenia, że czytelnicy mają do czynienia z rzetelnym obrazem rzeczywistości, jest wklejenie opisu eksperymentu naukowego, po czym przewrotnie oszukańcze odniesienie go do zjawisk, których tak naprawdę nie dotyczył eksperyment. Drugą metodą tak chętnie stosowaną przez propagandzistów pozbawionych chęci stosowania norm etycznych, jest podpisywanie pseudonaukowych rozważań nazwiskami poprzedzonymi tytułami naukowymi, choćby dotyczyły naukowców reprezentujących dyscypliny naukowe nie mające nic wspólnego z tematem artykułu. Razem cytat z poważnego eksperymentu naukowego i późniejsza jego interpretacja, podparta tytułem lub tytułami naukowymi facetów z różnych powodów gotowych napisać najbardziej oszukańczy i tendencyjny tekst ma spowodować, że tak zwany szary czytelnik zacznie wierzyć w krasnoludki, zielone ludziki lub istnienie mesjasza narodu, którego instynktem naczelnym dominującym w miejsce innych - typowych dla normalnego człowieka, jest rządzenie...
Takie wklejanie oszukańczego tekstu i robienie przy tym miny odkrywcy prawdy objawionej, jest następnym elementem swoistej propagandowej "baby w babie" bazującej na przeświadczeniu, że wszyscy, którym taką "ciemnotę" się podsuwa są głupcami i natychmiast uznają ją jako objawienie.
Niejako poza samym zjawiskiem wypełniania żałosnych działań propagandowymi "sztuczkami", dochodzi jeszcze sprawa wykonawców propagandowego kabaretu. Szczegónie żałośnie to wygląda, gdy za takie akcje bierze się ktoś znany jako piewca kłamstw i oszczerstw udający intelektualistę, lecz w chwilach gdy zostaje obnażony w swoim prymitywiźmie, jako argumentu używa w stosunku do interlokutora słowa: "spier....j", dorabiając później ideologię do swojego postępowania ...
Temat wraz z wstępniakiem, należy do następnych propagandowych śmieci zanieczyszczających forum
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Formalny dnia Sob 21:15, 27 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Sob 21:33, 27 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Abstrahując od wszystkiego poza eksperymentem Ascha:
Czasami jest tak, że wybieramy odpowiedż c nie dlatego, że wybrały ją autorytety- tylko dlatego, że widząc, że tak wybrała wiekszość zaczynamy zastanawiać się gdzie tkwi haczyk w odpowiedzi b.
Bywa też tak( zasadniczo ja tak mam), że wbrew zdrowemu rozsądkowi- tylko dlatego, że większość wybrała owo c wybieramy zupełnie nieprawdopodobne a. Zwyczajnie pod prąd, na przekór i wbrew logice.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 6:55, 28 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
no tia, i dlatego wybitne jednostki którym wydaje sie że wiedza krzyżówkowa to wyraz yntelygencji, dostają solidnego kopa na zwykłym obowiązkowym w wielu zawodach teście na neurotyzm.
|
|
Powrót do góry |
|
|
art36 stłumiony okrzyk radości
Dołączył: 12 Kwi 2007 Posty: 1036 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 55 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kujawsko-Pomorskie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 5:07, 30 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
a tutaj to wkleję z premedytacją...
Cytat: |
1. Chorąży Stefan Zielonka, rok 2009 - szyfrant w kancelarii premiera. Zielonka dysponował wiedzą o tajnikach łączności w NATO oraz miał dostęp do zastrzeżonych danych.
2. Grzegorz Michniewicz - dyrektor generalny Kancelarii Donalda Tuska. Powiesił się 23 grudnia 2009 roku (przed sama wigilia swiat Bozego Narodzenia)na kablu od odkurzacza, w dniu, w którym z remontu w Samarze wrócił samolot TU-154, który potem rozsypał się w drobny mak na Siewiernym.
3. Mieczysław Cieślar, biskup Diecezji Warszawskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, zginął w wypadku samochodowym 18.04.2010 r. (niedziela), miał być następcą Adama Pilcha, który zginął w Smoleńsku. Podobno otrzymał telefon ze Smoleńska od A.Pilcha już po katastrofie.
4. Krzysztof Knyż, operator "Faktów",10 kwietnia 2010r(sobota), był w Smoleńsku. Zmarł w Moskwie 2 czerwca 2010r. Śmierć całkowicie przemilczana.
5. Profesor Marek Dulinicz, szef grupy archeologicznej,zginął 6 czerwca 2010 (niedziela) w wypadku samochodowym, w trakcie oczekiwania na wyjazd do Smoleńska.
6. Doktor Eugeniusz Wróbel, wykładowca na Politechnice Śląskiej, specjalista od komputerowych systemów sterowania samolotem, poddawał w wątpliwość, że wrak na Siewiernym to TU-154 o nr 101. Zabity za pomocą piły mechanicznej 16.10.2010 r. (sobota), przez swego syna, który zdołał usunąć ślady krwi, zawieźć pocięte zwłoki do jeziora, wrócić i zapomnieć wszystko. Złego stanu swego "chorego psychicznie" syna przez ponad 20 lat nie zauważyła matka, która jest psychiatrą.
7. 12 czerwca 2011 roku (niedziela) samobójstwo przez powieszenie popełnił oficer Służby Kontrwywiadu Wojskowego, służący w Centrum Wsparcia Teleinformatycznego i Dowodzenia Marynarki Wojennej w Wejherowie. Żołnierz posiadał najwyższą klauzulę dostępu do materiałów niejawnych.
8. Dariusz Szpinetaznaleziony 2 grudnia 2011 r. (piatek) - zawodowy pilot i instruktor pilotażu, ekspert i prezes spółki lotniczej, został znaleziony martwy w łazience ośrodka wczasowego w Indiach. Wcześniej parokrotnie wypowiadał się w mediach w sprawie Smoleńska, kwestionując oficjalne ustalenia.
9. Generał Sławomir Petelicki, były dowódca jednostki "Grom". Znaleziony martwy 16 czerwca 2012 roku. Ostro krytykował ustalenia Komisji Badania Wypadków Lotniczych i opieszałość polskiego rządu przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy w Smoleńsku. Zmarł na skutek ran postrzałowych.
10. . Chorąży Remigiusz Muś - technik Jaka-40 - ważny świadek w śledztwie smoleńskim który wylądował na smoleńskim lotnisku godzinę przed katastrofą Tu-154M. Słyszał rosyjskiego kontrolera, który podał Jak-owi 40 komendę o zejściu na wysokość 50m, czyli poniżej przepisowej wysokości 100m na której podejmuje się decyzję o lądowaniu. Według chorążego, Tu-154M 101 oraz Ił-76 (który ostatecznie nie wylądował, a na pokładzie, którego były samochody dla polskiej delegacji oraz ochrona FSB) dostały od Rosjan taką samą komendę. Remigiusz Muś słyszał te słowa w radiostacji pokładowej. Nagranie, które miało zarejestrować komendy trafiło do prowadzącej śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej. Prokuratorzy przekazali nagrania do Instytutu Ekspertyz Sądowych im. J Sehna w Krakowie, ale do tej pory nic nie wiadomo o losach nagrania.
Zmarł w nocy z soboty na niedzielę 28 października.
|
mamy prawo do wyboru takiej kreski, jaka wynika logicznie z naszej własnej niezależnej oceny twardych faktów
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez art36 dnia Wto 5:11, 30 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
mailo maszynista z Melbourne
Dołączył: 21 Lip 2011 Posty: 2406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 103 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: inąd Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 7:22, 30 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Seeni napisał: | Abstrahując od wszystkiego poza eksperymentem Ascha:
Czasami jest tak, że wybieramy odpowiedż c nie dlatego, że wybrały ją autorytety- tylko dlatego, że widząc, że tak wybrała wiekszość zaczynamy zastanawiać się gdzie tkwi haczyk w odpowiedzi b.
. |
Seeni dokładnie miałem napisać to samo. Przypomniałem sobie szkołę. Zawsze brałem wszystko na chłopski rozum i odpowiadałem tak jak uważałem w myśl zasady "pierwsza myśl jest najlepsza". Ale były osoby , które szukały tych haczyków - "nie to niemożliwe, że odpowiedź B to byłoby zbyt proste! " A czasem po prostu było heh. Zaczynali analizować i kombinować, myśląc , że to podchwytliwe, aż w końcu odpowiadali źle
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Wto 13:47, 30 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
A mi przypomniało się jak na studiach podyplomowych, które były prowadzone zupełnie byle jak rozwiązywałam test wyboru. Najpierw starałam się coś z tego zrozumieć i podchodzić do problemu rozumowo (o wiedzy nawet mowy być nie mogło), ale zawsze wypadałam gorzej niż grupa, która zżynała na potęgę z gotowca. Po dwóch próbach dałam sobie spokój i zżynałam jak i reszta.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
l maszynista z Melbourne
Dołączył: 01 Paź 2011 Posty: 6165 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 97 razy Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 1:36, 18 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
lulka napisał: | Nawet bym przytaknęła gdyby nie fakt, że artykuł jest tendencyjny bo skupia się na jednej sprawie.
O ile u Ascha odpowiedź prawidłowa jest tylko jedna, o tyle w wiadomej sprawie nie bo już od dawna podzieliła społeczeństwo.
Widać to wciąż i wciąż czytając Wasze wypowiedzi - żadna strona nie wygrywa.
No niestety. I nie - nie jestem stronnicza w tym momencie - gdybym była opowiedziałabym się za bliższą mi opcją.
Przypuszczam, że podobne odczucia mogli mieć pozostali pracownicy naukowi Uniwersytetu Warszawskiego.
Szczególnie, że podpisało się pod nim tylko szesnastu z ponad trzystu.
Biorąc pod uwagę tę nieszczesną liczbę podpisanych artykuł świadczy przeciwko sobie.
W konkretnej sprawie i bynajmniej nie cztery kreski Ascha mam na myśli. |
zgadzam sie z ta tendencyjnoscia
gdzies ja jutubie widzialem ostatnio ten experyment i zwrocilem uwage na 2rzeczy, ktore w tym artykule zostaly pominiete
po 1. 1/4 jest odporna na ten efekt asha
po 2. zachodzi dopiero od ktoregos razu, czyli po "urobieniu" danej grupy
i to sa, obrocz samego efektu checi przynaleznosci do grupy
najwazniejsze informacje o tym experymencie
a widzialem go przy okazji filmu o polanskim, tzn potem oberzalem film o mansonie i o tym, ze sie wszyscy(prawie) z jego sekty z nim tak zgadzali
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|