|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
paj maszynista z Melbourne
Dołączył: 16 Lis 2008 Posty: 3593 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1171 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:11, 16 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Mój syn kończąc szkołę podstawową wciąż słyszał uwagi, a wręcz obelgi.
Że nie ma potencjału, że zaniża średnią klasy itd. To słowa nauczycieli.
Był udręczony szkołą.
O mnie nie wspomne.
Finał tego mojego niby przetrzymania był taki, że w maju, miesiąc przed ukończeniem szkoły został zabrany karetką ze szpitala. A ja usłyszałam, czy wiem, że mój syn ma depresję i jest dręczony w szkole.
Szkoła umyła ręce i powiedziała, że najlepiej by było jakby miał nauczanie indywidualne. Czyli problem z głowy dla nich.
Poszedł do gimnazjum, gdzie nie ma nikogo ze starej szkoły.
I co się stało?
Okazało się po kilku miesiącach, że mój syn ma potencjał! Że jest elokwentny, że jest inteligentny!!
Przez ostatnie lata w tamtej szkole słowa takie chyba wypadły ze słownictwa tamtych nauczycieli.
Przez pierwszą klasę gimnazjum przeszedł dośc łagodnie, choc podobno dla dzieci taka zmiana wiąże się ze stresem, a kto jak kto, ale mój syn emocjonalnie jest kruchy. Łagodnie, bez jakichkolwiek zmian z mojej strony jeśli chodzi o nacisk, czas poświęcany na naukę.
Skutek tego wszystkiego był taki, że pierwszą klasę gimnazjum zakończył ze średnią wyższą od poprzedniego wyniku o............ 0,6. To chyba dużo.
Teraz jest w drugiej klasie i zjawisko się utrzymuje, a nawet pogłębia.
Jakie są jeszcze różnice?
Nowi nauczyciele gimnazjalni wzywają mnie do szkoły nie po to, aby skarżyc się na mego syna, tylko po to, aby chwalic i po to, aby szukac sposobów, aby jego osiągnięcia były jeszcze lepsze. I nie dotyczy to tylko ocen, ale relacji z rówieśnikami i innych zainteresowań.
Niedawno okazało się, że zajął 3 mce w warszawskim konkursie plastycznym; dostał super aparat, album, dyplom.
ALe to nie chodzi o nagrody.
On wrócił do domu z wręczania nagród i powiedział do nas, że to był jego najszczęśliwszy dzień w życiu.
I ja wierzę, że on tak czuł.
I że takie chwile są motywacją najlepszą.
I kończąc; mam bratową nauczycielkę, absolwentkę 3 kierunków uniwersyteckich, staż pedagogiczny 23 lata.
A więc znam też to z drugiej strony.
I wiem, że jest wśród nauczycieli wielu sfrustrowanych, znerwicowanych, zakompleksionych ludzi, którzy swoje chore emocje wyładowują na uczniach, krzywdząc ich.
I wiem też, że mimo, że kochamy nasze dzieci, to ja staram się o tym wiedziec, pamiętac, że te dzieci są skłonne do kłamstwa, manipulacji i konfabulacji.
I pobudki nie są teraz ważne.
Ważne jest, że trzeba byc czujnym, by dziecko nie stało się ofiarą złego nauczyciela, lub aby nie popadło w manipulację.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lulka Ewa chce spać
Dołączył: 29 Sie 2005 Posty: 11227 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1364 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:37, 16 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Mój syn też był beznadziejnym polonistą.
Jak czytałam jego prace to często umierałam ze śmiechu (jak on nie widział), choć przerażało mnie to tak naprawdę. Zawsze nadrabiał gramatyką i ortografią bo tę miał w małym palcu.
Natomiast z każdego tematu potrafił zrobić horror sf.
Ja się śmiałam jak nie widział, ale córka to jawnie się nabijała.
W związku z powyższym nie dawał jej czytać.
Nie wiem jak ona go skloniła (zapewne czymś przekupiła), ale raz przyszła z jego zeszytem od polskiego i z nim, i oznajmiła, że syn się zgodził by odczytała głośno to co on napisał.
Nie pamiętam dokładnie jaki byl temat, ale dotyczył "Chłopów" Reymonta.
W połowie czytania ona ryczała ze śmiechu, ja nie chcąc urazić syna dosłownie się dusilam by zachwać powagę, ale łzy same mi plynęły.
Teraz tylko pamiętam, że rzecz się działa w nocy, w naszym ogrodzie i jakieś złe UFO goniło naszego sąsiada po tymże ogrodzie chcąc mu zrobić coś strasznego.
W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać tłumacząc przy tym nieporadnie, że to nie z wypracowania tylko z córki.
Syn miał mi to za złe bo nie uwierzył, że to z córki.
Minął jakiś niedługi czas i wymógl na mnie bym za niego napisała wypracowanie bo chory był, zaległości i nie zdąży ze wszystkim na jutro.
Dałam się namówić. Napisałam takie nie za dobre by nie bylo za bardzo podpadająco, ale liczyłam na jakieś 4-.
Syn przybył ze szkoły i z bardzo satysfakcjonującą miną oznajmił mi, że dostałam lufę.
Pod pracą, w której nie bylo nic czerwonego istniał wpis:
Karol, doceniam Twoją nienaganną ortografię i styl (jak zawsze), ale tym razem zabrakło mi Twojej nieprzewidywalnej inwencji, którą jako polonistka bardzo doceniam wiedząc, że mam przed sobą wspaniałego matematyka.
Ja zrozumiałam od razu, że ona wiedziała iż nie on tę pracę napisał.
Zresztą dała mi to do zrozumienia na zebraniu i było mi strasznie głupio, jednak jakoś tak z uśmiechem i bez pretensji.
Syna nie uświadomiłam nigdy. Zapewne coś w ten sposób tracąc osobiście - jednak on wówczas wiele zyskał.
Oczywiście poza zemstą, że się śmiałam z jego pracy, a sama dostałam lufę.
Napisałam to zupełnie odbiegając od Twojego tematu Kewo.
Ot, tak mi się przypomniało.
Ps. I jeszcze przeczytałam posta Paj.
I zgadzam się z podsumowaniem. Trzeba szukać jakiegoś złotego środka pomiędzy. To nie jest łatwe bo serce czasem bardzo boli za swoim dzieckiem. Cieszę się, że mam to za sobą.
Choć uczciwie przyznam, że przebrnęłam przez to mniej boleśnie niż to o czym piszecie. Chyba miałam (ja) szczęście do nauczycieli moich dzieci.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Poldek googletyczny autopostowicz
Dołączył: 27 Sie 2005 Posty: 15624 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1119 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Pią 15:25, 16 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
E tam,
Zawsze z polskiego mialem swietne oceny (za wyjatkiem gramatyki..) a napisanie dowolnego wypracowania na dowlny temat na ocene "5" zajmowalo mi jakas godzine..i raz napisalem takie wypracowanie z Mistrza i Malgorzaty, bylem z niego dumny jak cholera i bylem pewien kolejnej znakomitej oceny..i dostalem 2 (mierny) z komentarzem "Krzysiek, polynales"
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
pogłoska maszynista z Melbourne
Dołączył: 06 Mar 2010 Posty: 4672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 336 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z o2 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:30, 16 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Animal napisał: |
Kurwa mać (musiałem).
Co to znaczy, że mogła się nie podobać? Treść nie może być kryterium oceny. Jeśli ktoś postanowi napisać, że Lament po przetłumaczeniu na język współczesny jest prymitywnym rymo-shitem i napisze o tym sposób poprawny formalnie, to zasranym obowiązkiem nauczyciela jest ocenić to dobrze, nawet jeśli prywatnie jest wielbicielem archaicznego języka i ma inne poglądy na Maryję.
|
No niestety nie.
Klucz podaje jakie treści powinna zawierać praca a błędy rzeczowe pracę całkowicie dyskwalifikują.
Pamiętaj w jakiej sytuacji są teraz poloniści - muszą przygotować do maturalnego TESTU z języka polskiego, w którym przede wszystkim sprawdza się znajomość treści.
Nie ma tam raczej miejsca na hipsterskie fantazje.
Post został pochwalony 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Pią 16:27, 16 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Paj napisał: |
Okazało się po kilku miesiącach, że mój syn ma potencjał! Że jest elokwentny, że jest inteligentny!!
|
I o to chyba w tym wszystkim chodzi, że każdy jest inny, a szkoła uśrednia, szkoła "upupia". Na szczęście jest kilka fajnych nauczycielek z pasją i z wrażliwością. Nie miałam szczęścia do takich nauczycieli, ale ogólnie nie było źle, nauczyłam się udawać, akceptować, dostosowywać. Może coś straciłam? Niewykluczone. Starszy syn miał szczęście do dobrych nauczycieli, nawet wiele lat później młodszego daliśmy specjalnie do tej samej wychowawczyni. Starszej pani, która odwiedzała syna w szpitalu, robiła mu testy zaliczeniowe. Robiła to z własnej woli i za darmo. Zatrzymywała prace mojego syna (jednego, potem drugiego) i pokazywała mi triumfalnie na wywiadówkach. Prace były różne, czasem śmieszne jak u Lulki, ale zawsze potrafiła wypatrzeć w nich to "coś". Była u nas w domu, wprosiła się gdy się denerwowałam, że syn pisze z błędami, pogłaskała mnie po ręce mówiąc: "dziecko, wszystko będzie dobrze". Razem z nauczycielką polskiego wywalczyłyśmy w liceum stypendium sportowe dla syna, gdy trener się od niego odwrócił. Córka ogólnie ma szczęście do nauczycieli. Nawet, gdy próbuje się schować w swoim świecie, to ją znajdą, dostrzegą, pochwalą. Dzięki temu otwiera się na ludzi coraz bardziej. A najmłodszy? No właśnie...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pasztet maszynista z Melbourne
Dołączył: 03 Lip 2011 Posty: 4878 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 524 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:31, 16 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
pogłoska napisał: | No niestety nie.
Klucz podaje jakie treści powinna zawierać praca a błędy rzeczowe pracę całkowicie dyskwalifikują.
Pamiętaj w jakiej sytuacji są teraz poloniści - muszą przygotować do maturalnego TESTU z języka polskiego, w którym przede wszystkim sprawdza się znajomość treści.
Nie ma tam raczej miejsca na hipsterskie fantazje. |
Znalazłem jakiś jeden i jestem przerażony.
[link widoczny dla zalogowanych]
O ile w przypadku Tematu z H.Krall jest napisane wyraźnie, że oczekiwana jest relacja z wejścia w cudze buty, to w przypadku Świętoszka twórcy tego klucza nie wiedzą co to znaczy postawa człowieka wobec drugiego człowieka. No dramat.
Nie zazdroszczę
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
rosegreta Gość
|
Wysłany: Nie 21:07, 18 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Z nauczycielami bywa różnie. To ludzie, więc zależy jaki to człowiek…
Miałam w liceum nauczycielkę… Wg mnie nie całkiem teges. Tyle, że tego nie wiedziałam, zaczynając tam naukę. Miałam zrezygnować ze szkoły, ponieważ dostałam na półrocze niedostateczny. Nie tylko ja zresztą, ale prawie cała klasa, poza kilkoma wyjątkami. No bo całej klasie, z góry na dół nie mogła postawić. Nauczyciele wcale się tym nie przejęli. Wychowawczyni po prostu załatwiła u tej nauczycielki dodatkowe lekcje do których dopłacali rodzice. Jak zwykle chodziło o kasę między innymi oraz to, że ona jest taka świetna i wystarczyło kilka lekcji z nią aby częśc klasy, na drugie półrocze już miała czwórki i piątki . Dostałam piątkę i miałam ją do czwartej klasy i na świadectwie maturalnym.
Szok, na pierwsze półrocze niedostateczny (a była to moja pierwsza w życiu taka wtedy ocena) a na drugie już piątka.
Zabawne jest to, ze ona kompletnie nas nic nie nauczyła. Po prostu był na nią sposób.
Prosiliśmy ją , czy moglibyśmy cos zaśpiewac i tak śpiewaliśmy o marznących białych różach na chłodnym parapecie, o czołgach na gorących piaskach, o milionach róż zostawianych przez wielbiciela oraz o spotkaniu na wernisażu i o wieczorach pod Moskwą.
Albo prosiliśmy ją o jakąś radę. Ona lubiła nam opowiadać życiowe historie. Opowiadała je kalecząc polski i rosyjski. Zresztą to było tak, ze zaczynała po Polsku a kończyła po Rosyjsku. Była historia o praniu bielizny. I kiedy prała tę bieliznę i wrócił mąż to go nie wpuściła do mieszkania. Mężczyzna nie powinien oglądac bielizny kobiety nawet żony… Miała mnóstwo tego typu rad. Opowiadała nam tez o ołtarzu w Krakowie w kształcie Arki „Neona” I że lubi serki homnizowane A w samo południe zobaczyła sowę na parapecie. To był gołąb i to dziki, zwykła cukrówka. Kiedy jednak koleżanka zwróciła uwagę : pani profesor to gołąb. Nauczycielka odpowiedziała : cicho dziewczyno, przecież widzę, że sowa
Miała na szczęście straszną sklerozę, więc można jej było w mówić wszystko. Nawet, ze mielismy sprawdzian i że miała wstawić nam oceny… I wstawiła. Były to oczywiście same piątki i czwórki. Koleżanka, która może była dwa razy w semestrze na lekcji – dostała czwórkę za pilne w nich uczestnictwo…
Mieliśmy sposoby prawie na wszystkich nauczycieli. I myslę, ze niektórzy o tym wiedzieli…A mimo wszystko… Wszystko do czasu
Jak świat światem uczniowie kombinowali jak przy minimalnym wysiłku złapać najlepsze oceny a nauczyciele jak udowodnić uczniowi, że jednak nie potrafi…
ps zapomniałam napisać o uwadze mojego dziecka
- przeklina po angielsku na lekcji języka angielskiego
Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Nie 22:11, 18 Gru 2011, w całości zmieniany 5 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Pon 16:23, 19 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
rosegreta napisał: |
ps zapomniałam napisać o uwadze mojego dziecka
- przeklina po angielsku na lekcji języka angielskiego |
A co po rosyjsku ma przeklinać?
Mój syn przynosił od swojej pani (wspominanej wcześniej) uwagi typu: "Synek wchodzi na ławkę. Synek przesuwa ławkę. Synek wskakuje za ławkę."
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
rosegreta Gość
|
Wysłany: Pon 21:54, 19 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Kewa napisał: | rosegreta napisał: |
ps zapomniałam napisać o uwadze mojego dziecka
- przeklina po angielsku na lekcji języka angielskiego |
A co po rosyjsku ma przeklinać?
Mój syn przynosił od swojej pani (wspominanej wcześniej) uwagi typu: "Synek wchodzi na ławkę. Synek przesuwa ławkę. Synek wskakuje za ławkę." |
pierwszy raz jak ona mi to powiedziała tez sie zastanawiałam - a po jakiemu ma przeklinać na angielskim Dopiero za chwilę przyszła refleksja - przeciez ona w żadnym jezyku nie powinna przeklinać
Synek ?
Może zabrakło przedrostka -mami
Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Pon 21:55, 19 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Pią 21:24, 09 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Myślę, że dobre miejsce, żeby pochwalić moją córkę. Zajęła pierwsze miejsce w konkursie ortograficznym i polonistycznym. W obu dostała się do etapu powiatowego.
Cieszę się, bo jednak nie pomyliłam się co do niej.
A, przy okazji. Syn dostał szóstkę z angielskiego za rozprawkę na dowolny temat. Nauczycielka powiedziała, że za wybór tematu dostałby jedynkę. Aż mi głupio pisać co wybrał, ale cóż - oceńcie sami. Temat brzmiał: dlaczego bijemy delfiny w pysk
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Aproxymat Para X to my
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 33795 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1537 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: zewsząd Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:37, 09 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Gratuluję! Wiele lat temu zająłem drugie miejsce w wojewódzkim konkursie ortografii i pojechałbym na szczebel ogólnopolski. Ale moja polonistka (z beznadziejnej szkoły) nie raczyła mnie o tym poinformować. W rezultacie o wszystkim dowiedziałem się miesiąc po tym ogólnopolskim. Nagrody rzeczowe - przepadły. Dostałem tylko dyplom, bo nikomu nie był potrzebny.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Pią 21:40, 09 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
No, tak, nauczyciele potrafią podcinać skrzydła
I tak byłbyś najlepszy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
rosegreta Gość
|
Wysłany: Pią 21:41, 09 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Ale pech.
A ja nie pojechałam na konkurs matematyczny, bo ...właściwie juz ie pamiętam.
Pamiętam tylko recytatorskie...ale jakoś też nauczycielce się nie chciało dalej...
A może zmarnowałam mi karierę aktorską...
Grałabym w jakimś serialu... Choć w serialach chyba rzadko grają aktorzy ostatnio
Gratuluje Kewo zdolnych dzieci. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Pią 21:44, 09 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Dziękuję. Sama się czasem dziwię po kim one takie mądre. Najstarszy wygrywał matematyczne, najmłodszy fizyczne, chemiczne i matematyczne, a córka humanistyczne. Normalnie frunę z dumy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Wto 13:55, 20 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Nauczyciele potrafią też zaskakiwać. Nawet pozytywnie. Nauczycielka mojej córy wprowadziła tuż przed maturą lekturę JPII "Pamięć i tożsamość. Rozmowy na przełomie tysiącleci". Książka jest straszna, bez artystycznych walorów, zawiera za to całą górę demagogii. Od początku córka zaczęła się buntować. Stanęło na ostrzu noża. Ona nie chodzi na religię i nie chce omawiać takich książek na języku polskim. Była załamana, bo nauczycielka dowodziła, że książka jest w wykazie lektur obowiązkowych. Dzielną mam córkę, bo jako jedyna w klasie zachowała się nonkonformistycznie. Duchowego wsparcia udzieliła jej była nauczycielka z gimnazjum i piszący na forum racjonalistów. Tam też dostała link na rozporządzenia zmieniającego z aktualnym wykazem lektur, umieszczającym "Pamięć i tożsamość" poza wykazem lektur obowiązkowych. Dzisiaj wróciła ze szkoły uspokojona. Pani przyznała jej rację i oznajmiła, że lektury czytać nie musi. Na to Kaśka: ja już ją przeczytałam. Pani popatrzyła po klasie i stwierdziła, że pewnie jako jedyna.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|