po 30-tce

lulka

Caaały weekend przebimbałam i się ogłupiałam kolekcją Jane Austen (BBC).
Może i to bardzo angielskie było i lepsze od amerykańskiego...Tylko skąd oni te aktorki biorą???!!!
No nie twierdzę, że wszystkie od razu mają być piękne i zgrabne...Ale ta gra aktorska!
Ta pani bohaterka główna z "Mansfield Park" grała z taka klasą jak ja śpiewam. Makabra.
Z kolei "Emma" zupełnie odbiegła od książki. Nie o treść mi bynajmniej chodzi, ale Kate Backinsale stworzyła jakiegoś niesympatycznego babsztyla zamiast uroczej diablo książkowej Emmy.
Chlubny wyjątek stanowi pan Darcy, ale to pewnie jego uroda i moje dla niego uwielbienie przyćmiły resztę.

Edit: Podobała mi się ścieżka dźwiękowa do jednego z tych filmów. Skomponowała ją babka o polskim pochodzeniu (polskie nazwisko).
Ide poszperać na googlach może coś więcej o niej znajdę. (poza tym, że ma polskie nazwisko).

dżeska

bobro

tragedia...

lulka

Obejrzałam sobie dzisiaj "Wersję ostateczną" Z Robinem Williamsem.
(w ostatnim Fokusie jest).
Właściwie to powinnam napisać, że film jest o rejestracji pamięci za pomocą modułu wszczepianego noworodkom, dla tworzenia "pomników" po śmierci ku ogólnemu zadowoleniu rodziny. Wiliams gra wycinacza, czyli człowieka który z owych modułów wycina wszystko co paskudne tworząc "anioła" dla potomnych.
Jednak nie...To film o tym jak jedno zdarzenie może nas ukierunkować i jak wielki wpływ może mieć na całe nasze życie.
Taki trochę niedosyt mam choć film mi się podobał.
Lubię Williamsa kochać za jego delikatność, ewentualnie nienawidzić za chytrość. Pewnie rolę zagrał dobrze...Jednak jako wycinacz był zimny jak lód i ani jedna iskra nie błysnęła w jego oku.

dżeska

Aproxymat

lulka

O rety

Ale coś narozrabiałam!
Niechcący zmasakrowałam swój post oops

.
Ale tutaj było napisane, że zaczęłam oglądać "Angelę", ale mnie choroba zmogła i nie skończyłam.
No jakoś tak...No...
I że chyba nie był to film fantastyczny.
No dobra, idę się

Aproxymat

Przede wszystkim wyzdrowiej, filmy nie są tak ważne jak zdrowie

bobro

no ba... ważniejsze nawet niż ta trylogia Chan-wook Parka

lulka

"Angela" okazała się być jednak fantastyczna.
Jedno trzeba Bessonowi przyznać - stworzył mężczyznę i anioła na miarę naszych czasów.

Bobro, "Panią Zemstę" itd. zostawię sobie na krótkie, letnie noce.
Może coś mi się pomieszało, ale chyba pamiętam Wasze opisy tego filmu tutaj.

Uwaga, Offtopic

Tak, to o te "magic" chodzi.

bobro

okej, to pograj z synkiem w tego medżika, bo fajny i zdrowiej

lulka

bobro

to popisz jak wyzdrowiejesz... my tu poczekamy, a syn pewnie nie ma z kim grać...

lulka

Indian Summer · Wysłany: Wto 22:32, 06 Mar 2007 Temat postu:

właśnie obejrzałam "Jasminum" i pewnie tak wyglądam 050

uwielbiam ten klimat.....

lulka · Wysłany: Czw 0:36, 08 Mar 2007 Temat postu:

Ja zaś kolejny raz obejrzałam komedyjkę z Gibsonem, w której to potrafił wsłuchiwać się w myśli kobiet.
I tak sobie myślę, że powinni specjalne suszarki dla panów do kąpieli robić coby mogli nabywać takie umiejętności.

Chciałam jeszcze napisać która scena z filmu mi się najbardziej podobała, ale po zastanowieniu pominę to jednak milczeniem.
oops

animavilis · Gość

Film oglądałam dość dawno, kiepsko pamiętam, ale chyba wiem, co to za scena. Co by to było gdyby on usłyszał:
- o pogodzie i o tym w co się rano ubiorę
- jak on właściwie ma na imię?
- "największe dzieło Marksa", 7 liter, piąta "t"
- właściwie nie pamiętam, czy dziś nie powinno być z jakimś zabezpieczeniem
- ile ja już właściwie mam postów i jaką mam teraz sygnaturkę przy nicku
- o cholera, zapomniałam podlać kwiatki na balkonie
- czy Pawlak zdecyduje się na koalicję z PiS, czy będą wybory
- strasznie uwiera mnie jego prawa ręka

A może dobrze by było? [w filmie chyba wyciągnął wnioski (?)]

lulka · Wysłany: Pią 11:40, 09 Mar 2007 Temat postu:

Wyciągnął.

Dlatego mi się ta scena tak podobała

.

Seeni · Wysłany: Sob 20:54, 10 Mar 2007 Temat postu:

Wróciłam z Testosteronu.

Caaaała prawda o mężczyznach. Dawno tak się nie ubawiłam. Blue_Light_Colorz_PDT_02

Indian Summer · Wysłany: Pon 13:57, 12 Mar 2007 Temat postu:

"Kobieta w błękitnej wodzie" ("Lady in teh water").....hmmmm.... najprościej powiedzieć,że to baśń, bajka...oglądało się świetnie...zostałam w jakimś takim oczarowaniu....z refleksjami o poszukiwaniu swej roli, jaką mamy w życiu odegrać...i którą czasem odgrywamy nic o tym nie wiedząc....