po 30-tce

ribka_pilka · Wysłany: Śro 8:13, 25 Mar 2009 Temat postu:

Boisko bezdomnych.
Dorociński jak zwykle dobry. Ale ten film uświadomił mi, że mamy sporo niezłych aktorów, tylko nie bardzo wykorzystanych. Dawno mi się nie zdarzyło przeczytać całej listy płac...

bea.ta · Wysłany: Śro 10:13, 25 Mar 2009 Temat postu:

ribka jak lubisz Dorocińskiego to obejrzyj ( jak nie oglądałaś )
Ogród Luizy

zagrał tam mężczyznę moich marzen

ribka_pilka · Wysłany: Śro 10:15, 25 Mar 2009 Temat postu:

szb · Wysłany: Śro 18:37, 25 Mar 2009 Temat postu:

ribka_pilka · Wysłany: Czw 8:18, 26 Mar 2009 Temat postu:

bea.ta · Wysłany: Pią 12:15, 27 Mar 2009 Temat postu:

riba jak obejrzę Boisko bezdomnych to się wypowiem

Na dziś .... po skończeniu o nocnej 2 godzinie " Chłopca z latewcem " , cały czas tkwię w tym filmie. Doczytuję, wczytuję się i nawet nie staram zrozumieć dlaczego to nie ten fim tylko Slumdog dostał tyle Oskarów Not talking

Łza zamieniająca się w perełkę ..... czemu nie przeciął cebuli....
Największym grzechem jest kłamstwo....

To szczęśliwa jestem bo nie urodziłam się w Afganistanie.

Jak Ktoś oglądał to wie o co chodzi.....

Dostojny · Wysłany: Sob 20:38, 28 Mar 2009 Temat postu:

A kto lubi filmy grupy Monty Python ???

bobro · Wysłany: Sob 20:40, 28 Mar 2009 Temat postu:

zwłaszcza szarżę Lancelota na zamek nie pamiętam jaki w "Świętym Graalu"

Dostojny · Wysłany: Sob 20:50, 28 Mar 2009 Temat postu:

ale najpiękniejsza była w alka z czarnym rycerzem
hi hi po odcięciu mu wszystkich kończyn, słowa króla Artura - "Zaiste dzielny jesteś Czarny Rycerzu, dobrze uznajmy, że to remis ..."

Less · Gość

"Gran torino"
Polecam.
Pożegnanie, tak odebrałam ten film.

Seeni · Wysłany: Nie 19:07, 29 Mar 2009 Temat postu:

Byłam w kinie na Złotym Środku. Do obejrzenia, ale bez fajerwerków. Najbardziej podobał mi się Lubaszenko śpiewajacy bub,bum,bum,bum.

melpomena · Wysłany: Nie 21:26, 29 Mar 2009 Temat postu:

Gwiezdny pył.
Zdecydowanie za mało Kaspiana, ale odbiję sobie na Dorianie Grayu.

szb · Wysłany: Nie 21:32, 29 Mar 2009 Temat postu:

W gwiezdnym pyle de Niro zagrał chyba takiego fajnego pirata łowcę pierunów?

W odcieniu trans

hie?

melpomena · Wysłany: Nie 21:39, 29 Mar 2009 Temat postu:

Zgadza się, ja go nie lubię, ale tu mi się bardzo podoba

EMES · Wysłany: Pon 5:05, 30 Mar 2009 Temat postu:

Siedem Dusz (seven pounds) z Willem Smithem

polecam ...

Seeni · Wysłany: Pon 12:31, 30 Mar 2009 Temat postu:

animavilis · Gość

To był weekend grozy

Najpierw chłodny, oszczędny, nieco melancholijny horror o przyjaźni 12-letniej wampirzycy i ludzkiego rówieśnika z depresyjną skandynawską zimą w tle ["Pozwól mi wejść"] - mimo kilku drastycznych scen zupełnie nie straszny. Nie przypominam sobie, żebym oglądała wcześniej horror, który przywodzi na myśl filmy Kieślowskiego Anxious

Polecam.

Potem "Jestem legendą" z Willem Smithem, widowiskowy horror "straszący" z fatalnym zakończeniem [śmierć ku chwale... ludzkości

]
Można, bez bólu.

I na końcu "Autopsja". Ta grupa nastolatków już na początku wzbudziła nieufność, a potem wszystko potoczyło się wedle schematu, tylko jeszcze... lepiej. "Masakra teksańską piłą łańcuchową", to przy tym betka, biorąc pod uwagę ilość jatki i głupoty. Przez chwilę myślałam nawet, że to pastisz gatunku, ale nie, twórcy chyba byli serio. W każdym razie, ubawiłam się setnie.
Odradzam.

EMES · Wysłany: Pon 21:55, 30 Mar 2009 Temat postu:

Indian Summer · Wysłany: Wto 8:49, 31 Mar 2009 Temat postu:

... w końcu zobaczyłam"ciekawy przypadek Benjamina Buttona"
i podobało mi się... szczególnie Brad, naturalnie, mi się podobał...ale refleksyjny klimat również, jak najbardziej...swoją drogą, skąd ludzie biorą takie pomysły? Think

Seeni · Wysłany: Wto 8:56, 31 Mar 2009 Temat postu:

Kewin beznadziejnie nudny. Nie polecam. Obojętnie, czy sam w domu, czy sam w Nowym Yorku.
O czym opowiada polecany przez Emesa film Siedem Dusz?
Otóż opowiada on o facecie, który nieostrożnie jechał samochodem i na skutek owej nieostrożnej jazdy spowodował wypadek w wyniku, którego zginęło siedem osób. Cóż robi ów facet...? Nie pogrąża się w depresji, nie popełnia samobójstwa, ani też nie przechodzi nad wszystkim do porzadku dziennego. Facet czyni ze swojego życia misję. Otóż postanawia znależć siedem osób o duszach czystych jak łza i ofiarować im kawałek siebie. Dosłownie kawałek siebie- a to trochę płuca, a to kawałek watroby, nieco szpiku a na koniec oczy i serce. Serce rzecz jasna, żeby było dramatyczniej oddaje kobiecie w której się zakochuje. Tzn nie wiadomo czy tak do końca jest zakochany, gdyż nadal funkcjonuje w nim miłość do zabitej narzeczonej. Od kanibalizmu uwolniona jest tylko jedna osoba, która zamiast dostać przykładowo jego nos, otrzymuje bajeczny dom, rzecz jasna nad oceanem i tonący w powodzi kwiatów. Najlepsza jest scena końcowa, kiedy spotyka się dziewczyna z sercem faceta z osobnikiem, któremu ofiarowano jego oczy. Rzecz jasna Ona w tych oczach odnajduje sercodawcę. Typical american pierd.
Chociaz mogło się skończyć jeszcze gorzej- np spotkaniem wszystkich obdarowanych, którzy zjednoczyli by się w kręgu albo co.
Beznadzieja doprawdy. Po 15 minutach w kinie skomlałam o wyjście.