po 30-tce

EMES

ubawu ciąg dalszy

Gość

Jayin

Coś do poczytania na wieczór:

--------------------------------------------------------------------

Małoć w Polszcze katolików, mało

Sądzisz, że spełniając dobre uczynki zasłużysz sobie na zbawienie? Za przypisywanie sobie zasług w oczach Boga i „kupowanie” za nie zbawienia możesz się co najwyżej poopalać na stosie, a potem w piekle.

Czy wydaje Ci się może, iż obecność Jezusa w hostii ma charakter symboliczny i oznacza najściślejszą więź ludu bożego ze swym Pasterzem? Za coś takiego można było skończyć na jakimś Campo di Fiori. Bluźnisz, człowieku, jeśli wątpiąc w rzeczywistą obecność Jezusa w hostii, uważasz się za syna Kościoła Rzymsko-Katolickiego.

A może nie wierzysz, „katoliku”, w istnienie złych mocy i w siłę egzorcyzmów? Niech cię ręka boska broni, gdybyś miał się nazywać katolikiem.

Ilu jest w Polsce katolików? Jeśli wyłączymy spod tej kategorii uzurpatorów i bluźnierców, wyznających herezje, to zostanie garstka. Nie bądźmy jednak bardziej papiescy od papieża. Zgódźmy się zaliczyć do katolików wszystkich (niech im Bóg wybaczy). Przyjmijmy więc takie kryteria, które nie będą obrażać samego kościoła i samego rozumu.

Po pierwsze więc dzisiejszy polski katolik to ktoś, kto został ochrzczony w kościele katolickim. Jest to chyba warunek konieczny, acz z pewnością niewystarczający. Chrzest jest przymusowy i odbywa się poza świadomością chrzczonego dziecka, więc żadnych wniosków z faktu ochrzczenia wyciągać nie można. Jeśli ktoś twierdzi, że w Polsce jest 90% katolików, bo tyle jest ochrzczonych, to pluje na swój kościół, czyniąc niedwuznaczną aluzję, że można być katolikiem bez wiary w Boga i dogmaty katolickie.

No właśnie – kryterium wiary w kilka chociaż podstawowych dogmatów wydaje się podstawowe. Obawiam się jednak, że nawet redukując wiedzę o tych dogmatach do powtarzanego w kościołach wyznania wiary, ma o nich jako takie pojęcie zaledwie niewielka część chodzących do kościoła, nie mówiąc już o tym, aby mieli je nie tylko znać i rozumieć, lecz jeszcze w nie wierzyć.

A może katolik to po prostu ktoś, kto czasem chodzi do kościoła i na pytanie o wyznanie odpowiada, że jest katolikiem? Cóż, chodzi się do kościoła nie tylko z powodu wiary w to, a nie inne wyznanie, lecz również dlatego, że taka jest tradycja, że „jest przecież Coś”, że gdzieś trzeba się modlić, a u nas akurat do tego służy kościół katolicki. No a co do samookreślenia się jako katolik czy katoliczka, to z pewnością kościół nie jest jakimś publicznym szaletem, gdzie wystarczy chętka, aby weń wejść. Czuć się katolikiem nie wystarczy, aby nim być. Od znajomości dogmatów i wiary w nie uciec się nie da, jeśli szukamy definicji katolika nie uwłaczającej kościołowi. No i chyba nie da się uciec od najskromniejszego choćby kryterium ortopraksji, czyli co najmniej zewnętrznych znamion, choćby udawania, że prowadzi się życie zgodne z nakazami wiary.

No więc przyjmijmy te oto bardzo liberalne kryteria bycia katolikiem:
1. Ochrzczony w kościele katolickim
2. Chodzący czasami do kościoła
3. Określający samego siebie (samą siebie) jako katolika (katoliczkę)
4. Znający kilka najważniejszych dogmatów i wierzący w nie
5. Zachowujący przynajmniej pozory życia chrześcijańskiego

Nie są to żadne ostre kryteria, lecz nawet przy ich bardzo łagodnej i inkluzywnej interpretacji odsetek katolików w społeczeństwie polskim wypadnie nader skromnie. No, powiedzcie, tak na oko, pięć procent? A może dziesięć? No, co, może piętnaście? Tak czy inaczej jakaś tam sobie mniejszość. Tyle że cholernie wpływowa – do tego stopnia, że zachowuje się jak większość i jak większość jest traktowana. (...)

Kewa

Kilo, co sądzisz o święceniu pralek i lodówek?
[link widoczny dla zalogowanych]

flykiller · Gość

Brzmi zabawnie ale, z drugiej strony, jeśli święci się statki przed wodowaniem i nikogo to specjalnie nie dziwi, to czemu nie lodówki? Angel

Kewa

Taka swego rodzaju magia, której kościół jest przeciwny. Pamietacie jak zwalczali Harrego Portera?Zatem brak konsekwencji, taki przecież typowy do katolików.

saper

[link widoczny dla zalogowanych]

Jayin

Chrześcijaństwo zapożyczyło wiele z obrządków pogańskich. Nawiązało lub zaczerpnęło z nich jakąś zewnętrzną formę, dodając własną, nową treść. To fakt i żaden znający historię Kościoła chrześcijanin (w tym i katolik

- nie będzie temu zaprzeczał.

Nie tylko zresztą chrześcijanstwo - np. judaizm też.

Jedną z przyczyn była chęć "wykorzenienia" pogańskich zwyczajów na rzecz nowych, pod znakiem chrześcijaństwa (i katolicyzmu, i prawosławia i td.). Bo to dla Kościoła był wielki problem - te "pogańskie nieobyczajne zachowania", mocno zakorzenione w tradycji i społeczeństwie, niezgodne z tym, co nauczano w Kościele i do czego chciano skłonić ludzi/wiernych.

Skoro nie można było zwalczyć czegoś, trzeba było to zasymilować, skoro nowe było ciężkie do strawienia, trzeba było ubrać w nieco bardziej znajome formy.

Odrzucono więc to, co nie zgadzało się z duchowością chrześcijańską, a zostawiono pewne zewnętrzne formy oddawania czci Bogu. Poganie też oddawali cześć swoim bogom z pełnym oddaniem - więc te formy były OK, zgodne z duchowością konkretnej wiary. W ten sposób poganom dużo latwiej było poganom chrześcijaństwo - gdy mogli zachować przynajmniej tą zewnętrzną część swoich przyzwyczajeń, które rozumieli i do których przywykli. I tak np. skoro ludzie nie mogli się obejśc na co dzień bez "orędowników" ich spraw, to z wielobóstwa (gdzie różni bogowie zajmowali się innymi "branżami" życia) zrobiono niejako kult świętych patronów w kościele.

Formy nie są istotne. Istotne jest znaczenie, jakie niosą. Tak myślę.

Np. "polsko-chrześcijańskie" zwyczaje różnią się od innych chrześcijan europejskich, a co dopiero mówić o różnicach między polskimi chrześcijanami a chrześcijanami np. z Afryki czy Indii. A jednak wszędzie jest ten sam Bóg dla chrześcijan.

Ta "asymilacja pogańskich zwyczajów" zaczęła się wtedy, kiedy zaczęła kształtować się instytucja, nie wiara. To przemyślana i z premedytacją prowadzona "akcja", która dała kształt kościołom znanym dzisiaj (bo to dotyczy nie tylko katolicyzmu).

Zapominamy, że pierwotnie chrześcijaństwo opierało się na tym, czego dzisiaj bardzo w Kościele - ba! w społeczeństwie...! - brakuje: wzajemnej miłości ludzkiej, chęci pomocy i poświęcenia się dla bliźnich, na spokoju i cierpliwości, na wartościach niematerialnych.

Nawet starożytni "innowiercy" wg zapisów historycznych poznawali po tym chrześcijan podobno - po ich zachowaniu, nie po metce religii na koszuli.

letnisztorm

To sie tak ładnie nazywa synekretyzm.

Z tymi lodówkami to ma sens, może w ten sposób usiłuje sie nawrócić wyznawców konsumpcjonizmu i niedzielnego zakupactwa Angel

Jayin

Ja myślę, że oni by się nawrócili wtedy dopiero, gdyby poświęcenie lodówki przedłużało żywotność sprzętu o 10 lat i gwarantowało bezawaryjne działanie

Kilo OK

Gość

Święcenie lodówek ma taki sam sens jak święceknie kurzych jajek.
Nie wiem co na to same lodówki, ale pewnie się wkurzają, bo jesli lodówka jest wyznania /wyprodukowana przez muzułmanina, czy ..../ to czemu na siłe ją przkształcać na katolicyzm.
a u nas kościół łagiewnicki, licheński, toruński zwany wyznawcami smoleńskimi, to taka lodówka jak nic ma prze.....

a tzw. ,,parapetówa,, jest cześcią święcenia wszystkiego Dancing

co mnie za jakiś czas czeka oops

Kewa

Gość

A to sie pogańskie czerepy forumowe napyszczyły.

Dobrze że w porę zawitałem na forum by dać kres tym Szatańskim pomówieniom i pierdołom.

Stop POwidam bando pogańska...

Własna piersią bronić będe Wiary przed Wami wstrętne ateistyczne pomioty Szatańskie.

Jakem Diabelsky !

Blue_Light_Colorz_PDT_21

Gość

Dupska by Wam wyświęcić batem...nie lodówki...

Kilo OK

1 Kto bogatemu zabroni?

2.To dla Lisa nie chce wypowiadać się żaden teolog? Dlatego w piętnowaniu KK podpiera się świeckimi filozofami?
Blue_Light_Colorz_PDT_02

3.Lewackie oszołomstwo nie przekroczy progu tego sklepu!

Pochodzenie O-Ren Ishii

rzecz niespotykana - dobry ksiądz

[link widoczny dla zalogowanych]

art36

http://www.youtube.com/watch?v=bJ8tso4vC-I&feature=player_embedded#!

nudziarz