|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 11:00, 02 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Temat "kamerka samochodowa" można przemyśleć z kilku punktów widzenia.
Jeśli porównuję obraz z kamerki kosztującej 190 zł z obrazem z kosztującej 1140 zł i jak można było oczekiwać Full HD 1080 p w jednej i drugiej oznacza to samo, to wybiorę tę tańszą. Jeśli w droższej wersji jest tzw. doświetlenie a w mojej kilkakrotnie tańszej nie ma go, ale nocny obraz w jednej i drugiej niczym się nie różni. to ja nie widzę przewagi tej droższej. Może potrzebny jest do czegoś GPS w kamerze, ale ja nie wpadłem na to do czego mógłby mi się przydać. GPS mam na stałe zainstalowany w samochodowym komputerze a zapisywanie trasy z w kamerce jest według mnie gadżetem... Zabawną i nieprzemyślaną uwagę usłyszałem od jednego ze znajomych. Orzekł, że ta moja kamera jest rzeczywiście znakomita, ale ma bardzo malutki ekran i to ją dyskwalifikuje. Gdy zapytałem go do czego jest potrzebny w rejestratorze samochodowym ekran poza ustawieniem kamery w odpowiednim położeniu mocno się speszył i przyznał mi rację.
Bardzo często różnica pomiędzy zakupem droższego urządzenia a znacznie tańszego jest dokładnie taka sama jak pomiędzy gadżetomanią i skłonnością do posiadania "wodotrysków" a racjonalizmem.
--------------------
Z tym rejestrowaniem "obsikiwaczy" kół chyba jest jakieś nieporozumienie. Przecież nawet przednia i tylna kamerka nie zarejestruje momentu obsikiwania kół. Trzeba by zainstalować kamery wokół samochodu, ale to byłoby też absurdalne bo np. kamery zarejestrują jakiegoś kundelka jak przybiegł, nasikał i pobiegł sobie dalej machając ogonkiem i co z tego? Sorry, ale nawet jeśli zidentyfikujesz właściciela kundelka to czy pójdziesz na Policję lub do sądu ze skargą, że pies obsikał Ci koło od samochodu? Ja bym tego nie zrobił...
A może po prostu zainstalujesz generator wysokiego napięcia, żeby pieska popieścił zaraz po uruchomieniu sikania (także drobnego pijaczka)...?
Oczywiście żartuję...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Zorro nie śmiejcie się ze mnie
Dołączył: 07 Wrz 2015 Posty: 1652 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 11:10, 02 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
flykiller napisał: | Baron von DupenDrapen napisał: | (...)
albo jeszcze jakims innym lachudrom tudziez wlascicielom psow, ktore nagminnie szcz*ja na kola.
|
Jak bym Bosską sprzed kilku lat czytała |
o masz...
A co komu przeszkadza psia natura?
Jak wybitny psi behawiorysta nie wyobrażam sobie psa który raz dziennie nie obsika koła.
Najbardziej ulubione przez psy zamieszkujące okolice rzeki Warty są koła Reniawek.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Baron von DupenDrapen maszynista z Melbourne
Dołączył: 13 Gru 2005 Posty: 1788 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 218 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 23:50, 02 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Mnie przeszkadza, bo jak reperuje np. hamulce to nie chce dotykac obszczanych kol
Co wiecej kola potem koroduje bo teraz karmia te psy jakimis chemikaliami.
Moze wywiesze tabliczke "nie szczac na kola" albo cos w tym guscie ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Baron von DupenDrapen dnia Śro 23:56, 02 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Kilo OK maszynista z Melbourne
Dołączył: 23 Maj 2009 Posty: 19237 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 494 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Czw 9:43, 03 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
I nie przeszkadza Ci, podczas reperowania reperujesz łódki, że wszystkie zwierzaki załatwiają swe potrzeby do morza?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Zorro nie śmiejcie się ze mnie
Dołączył: 07 Wrz 2015 Posty: 1652 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 20:30, 04 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Oddałem auto na rotacyjną przekładkę kół.
Tym razem w ruch miał pójść też zapas.
Balony na których jeżdżę muszą być jednakowo podtarte. Nie ma to tamto. Komplet to 5 kół.
Wsiadam do auta- SZOK !!! Smród nie do opisania.
Wołam kumpla oponiarza...SZOK... Mówi, jak robił koła nie czuł. Wrzucił koło na tył, było czyste, nic nie wskazywało na to że auto będzie wymagało gruntownego odściwrwienia. Pół dnia na myjce.
Koty. Jebane kociaki. Smród koła niewyobrażalny. Tam gdzie garażuję jest sporo kociaków.
..........................................................................................................
W tym samym miejscu garażowałem dawniej taki szczególny 8 V. Pomiędzy cylindrami V kociczka zbudowała sobie z podbitki wygłuszającej silnika piękne gniazdo i obdarzyła mnie swoim potomstwem.
Dobrze że nie odpaliłem auta z całym tym inwentarzem.
Mimo wszystko narobiły trochę biedy. Zniszczona podbitka, kociaki zasikały cewkę. Szlak ją trafił. To był jednolity moduł. Więc w plecy cho, cho, cho...
O smrodzie nie wspominam... Długo, długo, pomimo wszelkich zabiegów czuć było kocią rodzinkę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zorro dnia Pią 20:49, 04 Mar 2016, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Sob 9:14, 05 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Baron von DupenDrapen napisał: |
Co wiecej kola potem koroduje bo teraz karmia te psy jakimis chemikaliami.
|
Kola korodują tak czy siak i to raczej nie z powodu incydentalnego psiego siuśnięcia... |
|
Powrót do góry |
|
|
karpieniec złocisty światłość bijąca zza zakrętu
Dołączył: 05 Lip 2012 Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 74 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 18:04, 05 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
I ja będę miał na uwadze rakietkę Formalnego. Jeszcze nie wiem co zrobię, gdy spotkamy się na drodze, może złośliwie wyprzedzę i uśmiechnę się pod nosem z wyższością. To wbrew pozorom bardziej przyjazna opcja od jazdy na zderzaku - światła mam na wysokości Jego lusterka wstecznego heheh. Ludzie stojący na światłach przede mną kręcą niesamowite wygibasy, próbując uciec od dwóch okrągłych snopów, dających po gałach
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
slepa i brzydka madonna z wielkim cycem
Dołączył: 10 Cze 2006 Posty: 10000 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 964 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Vondervotteimittiss
|
Wysłany: Sob 18:18, 05 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Czyli jesteś karpieniec chujowym kierowcą, nie dość, że oślepiasz innych, to jeszcze masz z tego ubaw.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:12, 05 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
karpieniec złocisty napisał: | I ja będę miał na uwadze rakietkę Formalnego. Jeszcze nie wiem co zrobię, gdy spotkamy się na drodze, może złośliwie wyprzedzę i uśmiechnę się pod nosem z wyższością. To wbrew pozorom bardziej przyjazna opcja od jazdy na zderzaku - światła mam na wysokości Jego lusterka wstecznego heheh. Ludzie stojący na światłach przede mną kręcą niesamowite wygibasy, próbując uciec od dwóch okrągłych snopów, dających po gałach |
Bez obrazy, ale opinia psychologów jest mało zabawna dla tej grupy mężczyzn, którzy jeżdżą bardzo agresywnie i mają tendencje do jeżdżenia dużymi samochodami. Badania wykazały, że na 5 mężczyzn z tej grupy, 4 ma kompleks małej sprawności seksualnej lub niedostatków w... wyposażeniu...
Dodatkowo można zauważyć w tej grupie zamiłowanie do montowania jako opcję dużych chromowanych zderzaków i dodatkowych reflektorów oraz innego niepraktycznego, ale widocznego wyposażenia na zewnątrz samochodu, będącego wyłącznie gadżetami. Oczywiście nie dotyczy to kierowców, którzy potrzebują naprawdę takich dużych samochodów, ale oni nie instalują świecidełek...
Co do jazdy za mną z zapalonymi "laserami" to kiepski pomysł. Po pierwsze praktycznym gadżetem, który sobie zainstalowałem jest lusterko, które przy dużym natężeniu światła automatycznie przełącza się na tryb zabezpieczający przed oślepianiem. To samo dotyczy lusterek bocznych. Po drugie, jestem "mało ambitny" i wybieram jedną z dwóch opcji, albo zwalniam do prędkości bardzo przepisowej i rozbawiony nie wytrzymuje i mnie gwałtownie wyprzedza próbując potem np. nastraszyć przy pomocy niby gwałtownego zahamowania. Jak pisałem, mam kamerkę i parę rzeczy z tego wynika...
Druga opcja. Taki zachwycony sobą, który dochodzi do wniosku, że zwolniłem "ze strachu", bardzo często traci poczucie rzeczywistości. Już dwukrotnie zastosowałem tę metodę w praktyce. W czasie gołoledzi jeden z mistrzów kierownicy (oczywiście BMW) doszedł do wniosku, że moja sygnalizacja, że jedzie za mną zbyt blisko (2 - 3 metry) jest okazją do świetnej zabawy i zbliżył się jeszcze bardziej. Wykorzystałem moje umiejętności jazdy na śliskiej nawierzchni i rozbawiony gość krótko potem przestał być rozbawiony... Jadąc bowiem ulicą z nawierzchnią asfaltową i planując skręt w ulicę z kostką bazaltową (Poznaniacy wiedzą gdzie to jest: z Roboczej w Czarneckiego) gwałtownie przyspieszyłem. Mój "przyjaciel" z tyłu doszedł do wniosku, że naiwnie chcę uciec więc natychmiast też ostro przyspieszył. Ja z uślizgiem kół wykorzystując pełną szerokość ulicy cały skręt wykonałem na asfalcie, gdzie była jakaś tam przyczepność i wpadłem na kostkę już "wyprostowany". "Ścigant" z tyłu postanowił być sprytniejszy i na dużej prędkości zaczął ciąć zakręt. Połowa zakrętu przypadła mu na kostkę bazaltową - "lodowisko". Zakręt mu się "wyprostował" i po przejechaniu chodnika skończył wyścig na murowanym płocie...
Wycofałem, wysiadłem z samochodu i spytałem czy wszystko w porządku. Coś tam odburknął, ale większość wyrazów chyba zaczynała się na "p" i "k".
Przed odjazdem spytałem jeszcze czy się jeszcze kiedyś umówimy na ściganie... Nie czekałem na odpowiedź...
Jest jeszcze jedna opcja w sytuacji jazdy "na zderzaku". Gdy to się odbywa na krętej szosie, jazda z pełnym wykorzystaniem umiejętności (jeszcze trochę ich zostało) powoduje, że większość "mistrzów prostej" szybko rezygnuje i później jedzie już grzeczniej... Tylko raz spotkałem faceta, który za mną w takiej sytuacji się utrzymał - to było pod Połczynem. To było sympatyczne spotkanie - w knajpie kilkanaście kilometrów dalej zjedliśmy wspólnie z jego żoną obiad i okazało się, że on też się kiedyś ścigał tyle, że w BRD...
Tak Cię cenię Karpieńcu, że oczywiście to wszystko co napisałem ma charakter ciekawostki - nic osobistego, ale może Cię zainteresować bo lubisz samochody... Duże co prawda, ale...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Formalny dnia Sob 20:13, 05 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
karpieniec złocisty światłość bijąca zza zakrętu
Dołączył: 05 Lip 2012 Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 74 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:35, 05 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
No Ty to masz dopiero przygody A to lusterko, o którym mówisz nazywa się fotochromatyczne i powinieneś je mieć w standardzie. No ja je mam w każdym razie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:48, 05 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
karpieniec złocisty napisał: | No Ty to masz dopiero przygody A to lusterko, o którym mówisz nazywa się fotochromatyczne i powinieneś je mieć w standardzie. No ja je mam w każdym razie. |
Po tylu latach "za kółkiem" trochę przygód się uzbierało...
Długo można opowiadać... Na przykład uwielbiam latać, ale jeden "lot" mi się nie podobał. Mnóstwo lat temu w czasie ostatniego treningu do rajdu w okolicach Polanicy, po pęknięciu opony, która natychmiast na szybkim łuku spadła z felgi, polecieliśmy "kawałek w powietrzu robiąc dwa obroty wokół osi poprzecznej, potem po uderzeniu w kamień trzy "beczki", by ostatecznie zatrzymać się na boku. Skończyło się na kilku zadrapaniach i kilku siniakach, ale samochód skończył na złomie... Było wtedy też śmiesznie: gdy wyłaziliśmy z tego co zostało z samochodu, dwaj goście, którzy szli do nas z ogromną autobusową gaśnicą zatrzymali się i prawie z zawodem w głosie zapytali: to wy żyjecie?!
Co do lusterka: oryginalne nie odpowiadało mi więc mam inne...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
karpieniec złocisty światłość bijąca zza zakrętu
Dołączył: 05 Lip 2012 Posty: 908 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 74 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:55, 05 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
slepa i brzydka napisał: | Czyli jesteś karpieniec chujowym kierowcą, nie dość, że oślepiasz innych, to jeszcze masz z tego ubaw. |
Wysokie auto to i światła są wysoko, nie moja wina.
A kierowcą jestem raczej dobrym, to znaczy mam świadomość swoich umiejętności i dlatego nie kozaczę w warunkach, którym nie jestem w stanie sprostać. Biorę też pod uwagę, że taka dla przykładu Ślepa i brzydka, może mi wyjechać pod machę z podporządkowanej, bo postanowiła akurat w tym momencie paćkać się do lusterka zamiast patrzyć na drogę. Zasada ograniczonego zaufania;)
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mailo maszynista z Melbourne
Dołączył: 21 Lip 2011 Posty: 2406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 103 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: inąd Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:58, 05 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:09, 05 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
karpieniec złocisty napisał: | slepa i brzydka napisał: | Czyli jesteś karpieniec chujowym kierowcą, nie dość, że oślepiasz innych, to jeszcze masz z tego ubaw. |
Wysokie auto to i światła są wysoko, nie moja wina.
A kierowcą jestem raczej dobrym, to znaczy mam świadomość swoich umiejętności i dlatego nie kozaczę w warunkach, którym nie jestem w stanie sprostać. Biorę też pod uwagę, że taka dla przykładu Ślepa i brzydka, może mi wyjechać pod machę z podporządkowanej, bo postanowiła akurat w tym momencie paćkać się do lusterka zamiast patrzyć na drogę. Zasada ograniczonego zaufania;) |
W Poznaniu jest rozpowszechniona opinia, której nikt chyba nie podważy, że "śliczna i bystra" nie "paćka do lusterka" i nie wyjeżdża z podporządkowanej gdy nie powinna...
Zasada ograniczonego zaufania obowiązuje zawsze i wobec wszystkich - nawet wobec siebie... Ja ją przestrzegam... Jak to się mówi bodajże za Alonso: za kierownicą - w czasie wyścigu oraz w normalnym ruchu bądź taki uważny, jakby wszyscy inni kierowcy chcieli Cię zabić...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 20:36, 06 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
nie mialem pisać tego... ale niedziela, dwa piwa we mnie, więc palce rządzą.
Kazdy z nas tu piszacych bardziej lub mniej oficjalnie delekaruje się jako bardzo dobry, lub wręcz świetny kierowca.
I co Panie i Panowie.. nikt z Was( Nas ) nigdy za kólkiem wiochy nie narobił ?. Nigdy do niebezpiecznej sytuacji nie doprowadził ? nigdy nie czerwienił się za przyczyna tego co nawymyslal za kółkiem
Bo niżej podpisany, to i owszem ( choć do półtora miliona za kółkiem powoli sie zbliża ) i to parę razy tak dalem d* , ze do dziś się wstydzę .
P.S dwa auta skasowalem ( z czego jedno z własnej winy ), raz dachowalem ( z wlasnej winy ) wyladowałem w rowie ( z własnej winy, na szczęście tylko zawieszenie się pogięlo ) , kilka dobrych razy cos tam obtarlem, czy wgniotłem...
Wiec.... może ciut pokory.... tak tylko proponuję
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nudziarz dnia Nie 20:54, 06 Mar 2016, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:39, 06 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Dobre pytanie... Każdy robi jakieś błędy - ja traktuję je nadal jako materiał do przemyśleń i do korekcji swoich umiejętności.
Miałem kilka"dzwonów", ale szczęście nigdy nie było to nic z mojej winy. Z mojej winy były błędy, od których czasem ścierpła skóra, ale nie doprowadziły do poważniejszych konsekwencji. Te nie z mojej winy to zestaw figur akrobatycznych w czasie treningu do rajdu (pęknięta opona - opisywałem). Inne - najechanie przez funkcjonariusza SB (3 promile) na skrzyżowaniu. Ja - lekki wstrząs mózgu, ale samochód z silnikiem z tyłu stał się krótszy i musiał przejść solidny remont na granicy opłacalności. Trzeci poważny - dachowanie w polu podczas ucieczki przed ciągnikiem siodłowym TIRa, który przy wychodzeniu z zakrętu zaczął jechać w poprzek. Było kilka mniejszych i większych stłuczek - żadna z mojej winy - w ciągu 46 lat jeżdżenia po szosach i w czasie rajdów i wyścigów musiały być...
Mój największy błąd, który skończył się dobrze? Na autostradzie w Niemczech przy szybkości około 150 nie wziąłem pod uwagę, że świecące o wschodzie słońce nadtapia gruba warstwę nocnego szronu i po zauważeniu, że spod kół samochodów na pasie ruchu z przeciwnej strony unosi się dziwna mgiełka, zbyt gwałtownie zdjąłem nogę z gazu i... kręcąc się przez jakieś 200 metrów przeleciałem przez pas środkowy zatrzymując się na pasie awaryjnym w przeciwnym kierunku (obrócony właściwie... Na szczęście bez żadnych konsekwencji.
Poza tym był dwa razy rów, ale bez konsekwencji i większych uszkodzeń. Były też liczne drobne przytarcia a nawet wymiana progu po niezauważeniu słupka w trawie.
Nie twierdzę, że jestem znakomitym kierowcą. Twierdzę, że co nieco potrafię dzięki doświadczeniu zdobytemu na torze i w czasie rajdów a nie dlatego, że mam prawo jazdy od 1970 roku. Poza tym cały czas zachowuję dużą pokorę wobec sytuacji na drodze. Mało tego. Moi znajomi słyszeli ode mnie już wiele razy, że jeśli z powodu upływających lat, kiedyś w ciągu tygodnia zrobię trzy poważne błędy prowadząc samochód, to zacznę się zastanawiać czy nie odłożyć prawo jazdy do szuflady i zacząć jeździć taksówkami. Na razie nie jest źle...
Co do przejechanych kilometrów, to trafnie powiedział kiedyś słynny Tommi Makinen, wielokrotny mistrz świata w rajdach i twórca nowoczesnego wchodzenia w zakręty w rajdach na szutrze i śniegu oraz błocie (tzw. makineny). Otóż powiedział on: "jeśli ktoś mówi mi, że sam uważa siebie za dobrego kierowcę bo jeździ już dwadzieścia lat, to mniej mnie przekona, że jest dobrym kierowcą niż ten kto powie, że jeździ od dwóch lat i coraz bardziej lubi prowadzić samochód".
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Pon 19:22, 07 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
nudziarz napisał: |
Kazdy z nas tu piszacych bardziej lub mniej oficjalnie delekaruje się jako bardzo dobry, lub wręcz świetny kierowca.
I co Panie i Panowie.. nikt z Was( Nas ) nigdy za kólkiem wiochy nie narobił ?. Nigdy do niebezpiecznej sytuacji nie doprowadził ? nigdy nie czerwienił się za przyczyna tego co nawymyslal za kółkiem
|
Nie każdy!
Nudziarz, jako wiecznie zarumieniony wiochmen pierwszej wody kocham Cię za ten post, przywracasz mi wiarę w ludzi
Formalny napisał: | Inne - najechanie na funkcjonariusza SB (3 promile) na skrzyżowaniu. |
No tak otwarcie do jazdy na dużym gazie jeszcze nikt się chyba nie przyznawał
[przepraszam] |
|
Powrót do góry |
|
|
Formalny maszynista z Melbourne
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 8251 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 534 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 3 planeta od Słońca Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 20:54, 07 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
flykiller napisał: | (...)
Formalny napisał: | Inne - najechanie na funkcjonariusza SB (3 promile) na skrzyżowaniu. |
No tak otwarcie do jazdy na dużym gazie jeszcze nikt się chyba nie przyznawał
[przepraszam] |
Miało być: najechanie przez Flykiller na mnie w odludnej uliczce
Tym razem ja zmieniłem tekst zgodnie z marzeniami...Ach, być tak najechanym...
Fajnie jednak tfffurczo zamieniłaś "przez" na "na" i mamy nową jakość...
A dokładniej było to tak, że na dużym skrzyżowaniu (w Poznaniu przy Zamku) TIR ignorując światła zaczął skręcać blokując zjazd ze skrzyżowania. Duże skrzyżowanie więc szybkości samochodów były już duże. Przede mną jechał "maluch" z twarzą dziecka widoczną za tylną szybą. Maluch zaczął gwałtownie hamować, ja też. W lusterku zobaczyłem , że Polonez, który ruszył z opóźnieniem zamiast hamować ciągle przyspiesza. Żeby ochronić "malucha" ( z tym widocznym dzieckiem), który już się zatrzymywał zacząłem odbijać w lewo, ale nie było wiele miejsca bo tam była wysepka pełna ludzi wracających z pracy. W tym momencie Polonez palnął we mnie, mój samochód poleciał do przodu ocierając się o bok malucha i odpychając go na bok. Oparcie mojego fotela złamało się i ja wyjechałem z pasów na tylne siedzenie. Pozbierałem się jakoś choć czułem się jak po knockout. Musiałem wyjść przez okno, bo drzwi nie dało się otworzyć nawet wypychając nogami a w samochodzie zaczęło śmierdzieć dymem. Gdy wreszcie znalazłem się przy samochodzie zdarzyło się kilka rzeczy jednocześnie. Jakiś facet koniecznie chciał mnie pocałować w rękę! Okazało się, że to kierowca malucha, który widział wszystko w lusterku. Nie dość, że u niego było to dziecko pod tylną szybą, to obok niego siedziała żona w 8 miesiącu ciąży. Uznał więc, że moje manewry uratowały jego rodzinę od tragedii. Drugą osobą, która stała przy moim samochodzie to był kierowca z Poloneza. W pierwszej chwili miał pretensje, że zatarasowałem przejazd, ale po chwili pokazał mi służbową legitymację zaczął bełkotać żebym "nie robił gnoju to wszystko będzie dobrze".
Żeby nie przedłużać opowieści: Za chwilę zrobiło się zbiegowisko, bo przyjechały 4 radiowozy, służbowy samochód komendanta i dwie lawety. Milicjanci nadzorowali odwiezienie samochodów do warsztatów, które wskazaliśmy.
Razem z kierowcą malucha zostaliśmy zaproszeni następnego dnia do komendanta. Poczęstował kawą, przeprosił nas i zapowiedział, że wyciągnie służbowe srogie konsekwencje itd...
Okrężną drogą dowiedziałem się potem, że po pierwsze esbek (kapitan - nazwisko do dziś pamiętam) miał 3 promile a konsekwencje polegały na... upomnieniu...
Epilog: kierowca malucha po urodzeniu się dziecka przywiózł mi do domu 2,5 litrowego szampana...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
nudziarz męska zołza
Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 14583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1176 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 21:27, 07 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
flykiller napisał: |
Nudziarz, jako wiecznie zarumieniony wiochmen pierwszej wody kocham Cię za ten post, przywracasz mi wiarę w ludzi
|
Fly...szczera rada od starego pierdziela, co zeby za kółkiem zjadł.....
Teraz ( wbrew pozorom ) jeździsz bezpiecznie. Ktoś tam Ci zatrabi, ktoś palcem brzdko pokaże, moze cos ciut obetrzesz.... ale generalnie ani sobie , ani innym wiekszej krzywdy nie zrobisz
Przychodzi jednak taka chwila... ( srednio mniej więcej po 70-100 tys przejechanych km ), gdy zaczynasz czuć się pewnie za kołkiem. Pewnie - bo opanowałaś samochód jako urządzenie, przestajesz zastanawiac się nad tym jak jechać etc.., ) więc spora część kierowców ostro wtedy przyspiesza i zaczynają byc cholernie niebezpieczni , bo wprawdzie obsługę urządzenia mają opanowaną, ale tak naprawdę doświadczenie na drodze mają zerowe. I wtedy zdarzenia na drodze moga skończyć się tragicznie . Dopiero po kolejnych stu , czy dwustu tysiacach przechodzimy tyle przeróżnych sytuacji drogowych , że mózg zaczyna reagować na nie odruchowo ( i wiemy, ze z faktu, że ktoś wrzucil prawy kierunkowskaz absolutnie nie wynika, iż nie zamierza skręcić w lewo , widzimy , że ktoś coś kombinuje i byc może nagle zahamuje i skręci bez kierunkowskazu... etc )
Nie daj się temu poczuciu pewności... prosze
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nudziarz dnia Pon 21:28, 07 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
flykiller Gość
|
Wysłany: Pon 21:41, 07 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Pewnie masz rację. Właśnie niedawno czytałam, że najwięcej wypadków "młodzi" kierowcy powodują nie 3-4 miesiące po odebraniu prawa jazdy, ale po około roku jeżdżenia, kiedy wydaje im się, że nabrali wprawy. No cóż, na razie moja pewność siebie pozostawia wiele do życzenia, a nawet powiedziałabym, że zaczynam się, co mnie bardzo niepokoi, uwsteczniać, unikając "problematycznych" skrzyżowań.
Nie miałabym nic przeciwko temu, aby iść na takie dodatkowe szkolenie, np. z kontrolowanego poślizgu (które obowiązkowo będą musieli zaliczać zdający na prawo jazdy w 2017 r.), tylko niechże ono będzie w jakiejś rozsądnej cenie. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|