|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
animavilis Gość
|
Wysłany: Nie 9:15, 17 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Jezu, jaki znowu mit w stylu szpinaku??
Tzn. coś tam mi się obiło o uszy, że duże ilości szpinaku mogą wypłukiwać wapń z kości i szkodzić na wątrobę, ale duże ilości. Kocham szpinak i proszę mi tu nie psuć jego renomy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kobieta z klasą maszynista z Melbourne
Dołączył: 17 Sie 2010 Posty: 2268 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 49 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:15, 17 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Pogłosko Twoja zupa jest BOSKA !!!!!!!!!!! Wszystkim wybornie smakowała! Od teraz już zawsze będzie u mnie królowała Dziękuję!
Famko również wielkie dzięki za stałatkę -smakowita Polacam wszystkim!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ribka_pilka smażalnia story
Dołączył: 25 Paź 2006 Posty: 21202 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 12:32, 18 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Mr.Ogoniasty napisał: | ribka_pilka napisał: | Czy tylko ryby i skorupiaki, są zdrowe, smaczne i eleganckie? |
Rybki są zdrowe i nie jest to mit w stylu szpinaku. Pod warunkiem że nie są niewiadomego pochodzenia mrożonki lub filety z marketów. Nie są to pstrągi i łososie karpie lub wszystkie inne z przemysłowych hodowli, karmione świństwami do tego koloryzujące mięso ryby .
Skorupiaki i inne owoce w zależności od źródła z którego pochodzą.
No i nie są to (co pisze ze zgrozą) ryby ze skażonych wód jakim jest np . nasz Bałtyk, śmierdząca większość naszych rzek i zalewów. Z wielu Polskich zbiorników i głównych rzek Europy ryby nie są zjadliwe. To zwykłe ścieki.
Mam wybranych tylko kilka jezior i rzek w Polsce gdzie ryby ,,nie świecą,,.
Są to obecnie pozbawione jakiegokolwiek przemysłu czy przemysłowego rolnictwa wody. Nikt nie robi oprysków i nie nawoźi przybrzeżnych pól uprawnych. Z reguły bieda tam piszczy więc kwitnie proceder kłusownictwa. I to na wysoką skale. Rybki starcza jednak i wędkarzowi na własne potrzeby.
Mam te wielkie szczęście że zdarzało mi się pić wodę w której łapałem ryby bez żadnych konsekwencji i sensacji żołądkowych. W wielu miejscach na świecie.
Co do eleganckiej formy podania, to na szczęście wielki atut wszystkich dobrych ,,mistrzów patelni,,.
Nawet najbardziej śmierdzącego dorsza można pozbawić zapachu i podać na iście królewskiej zastawie przybranego wymyślnie i niebywale kolorowo ,by wywołać ślinotok u wzrokowca jakim jest człowiek...
Między innymi dlatego ryby na własne potrzeby łapie w 90 % sobie sam.
Nauczyłem się je przechowywać i właściwie czyścić co jest też sztuką. Podawać tak by zapach ryby czy skorupiaków nie wywoływał nieprzyjemnych skojarzeń, a kojarzył się z czystą wodą i nieskażoną przyrodą... |
Trochę tak podszczułam tym zapytaniem.
Bo wydaję się mi, że Wy łowcy, robicie superdania z ryb. Dopieszczacie je A żona dzień w dzień, a to pomidorówka, a to schabowy czy inny prozaik.
Mnie osobiście fajnie się myśli, w oparach pomidorowej.
Nie szpinak tylko szczaw jest niezdrowy.
O micie ogromnej ilości żelaza w szpinaku, chyba już wszyscy wiedzą. Laborant zrobił błąd w przecinkach.
Jak Anima wielbię szpinak i proszę miłych panów o więcej przepisów jarskich
Z góry dziękuję.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
pogłoska maszynista z Melbourne
Dołączył: 06 Mar 2010 Posty: 4672 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 336 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z o2 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:14, 19 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Kura domowa napisał: | Pogłosko Twoja zupa jest BOSKA !!!!!!!!!!! Wszystkim wybornie smakowała! Od teraz już zawsze będzie u mnie królowała Dziękuję!
|
Fajnie, cieszę się! Mnie też oczarowała od pierwszego zjedzenia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Diabelsky Gość
|
Wysłany: Sob 7:40, 30 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Trochę tak podszczułam tym zapytaniem.
Bo wydaję się mi, że Wy łowcy, robicie superdania z ryb. Dopieszczacie je A żona dzień w dzień, a to pomidorówka, a to schabowy czy inny prozaik.
Mnie osobiście fajnie się myśli, w oparach pomidorowej.
Nie szpinak tylko szczaw jest niezdrowy.
O micie ogromnej ilości żelaza w szpinaku, chyba już wszyscy wiedzą. Laborant zrobił błąd w przecinkach.
Jak Anima wielbię szpinak i proszę miłych panów o więcej przepisów jarskich
Z góry dziękuję.[/quote]
Zaraz łowcy... Może inaczej. Rodzinne tradycje kulinarne.
W moim domu kuchnia była i jest męską domeną.Kuchnia jest ,,moja,,. Kocham ją i uwielbiam. Do tego nie wiedzieć czemu jest miejscem ,,posiadówek,,. Nawet psy w zasadzie ,,mieszkają tam,, razem ze mną.
Do szczęścia brakuje mi takiej piwnicy w starym stylu.Typowej spizarni, jak było to w moim rodzinnym domu. Pełno było beczek z kiszoną na trzy sposoby kapustą, ogórkami, solonymi śledzami. Pełne regały słoików z przetworami. Butelkami swojskich win. Z dzikiej róży, leśnych jerzyn i śliwek węgierek z własnego sadu. Skrzynek z misternie poukładanymi zrywanymi delikatnie jabłkami.
W czas świąteczny kruszejącymi ,,własnoręcznie,, zastrzelonymi zającami. Gliniankami pełnymi peklowanych mięs, solonej i peklowanej dziczyzny , wiszących na smolnych kijach wędzonych rybach. samodzielnie robionych wędzonych wędlinach, boczkach, szynkach i co tam jeszcze i nawet słoninach...
Do tego miód z własnej pasieki. Osobno rzepakowy, wrzosowy, spadziowy czy lipowy.
Tego domu już nie ma. W jego miejscu stoi nowy, a piwnica nie ta. Bo i czasy nie te i... ludze już odeszli... |
|
Powrót do góry |
|
|
Diabelsky Gość
|
Wysłany: Sob 11:28, 30 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
a co do szczawiu...
na szczaw wybieram sie na ,,zamiejską łąkę,, Najlepiej w miłym towarzystwie i przyjemnym kocykiem . Żadne tam ogrodowe szczawie. Listek po listku samodzielnie aż się zbierze.
Bazą dla zupki z młodego szczawiku będzie rosołek z indyczki. Szyjki lub skrzydełka. Najlepiej z młodą pokrojoną w plaserki marcheweczką i innymi świeżymi warzywkami. Do rosołku pod koniec gotowania dodaje pokrojony szczawik. Tyle by za kwaśne nie było. Chwila gotowania i zabielam śmietaną.
Na talerzyk z dodatkiem posiekanego na drobne kawałeczki jak do sałatki jajka, lub połówkami jajek. Jak kto woli.
Do szczawiku obowiązkowo ,,tłuczone,, ziemniaczki. Przed tłuczeniem do ugotowanych z pęczkiem kopru ziemniaczków trochę mleka by ziemniaczki nie były za suche i świeżego koperku. Dodać można, a wręcz należy zasmażonej na odrobinie masełka posiekanej cebulki oraz drobno pokrojonej delikatnej wędzonki. Dobra będzie np. polędwiczka Sopocka lub jak ktos lubi tłuściej to nawet boczku.
Szczyle z mojej rodziny uwielbiają takie specjały. Nabierają ziemniaki na łyżkę, nasytępnie łyżka wędruje do szczawiku z siekanym jajeczkiem i dopiero wtedy do zachwyconych paszcz głodomorów. Tłuczone ziemniaczki oczywiście we wspólnej dla wszystkich szczyli kamionkowej kolorowej misce.
Bo tego w domu nie mają...
Muszę jeszcze dodać że można jeść szczawik jako chłodnik. Tylko wtedy starannie należy wyłowić ,,oczka,, z rosołu lub ugotować jarski rosołek.
Ostatnio zmieniony przez Diabelsky dnia Sob 12:05, 30 Kwi 2011, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Diabelsky Gość
|
Wysłany: Nie 11:55, 22 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
moze coś niekonwecjonalnego np: smażone kwiaty czarnego bzu.
Nie wiem czy zdorowo ale fajnie i ,,inaczej,,.
Składniki
kilkanaście baldachów czarnego bzu
2 jajka
mąka
woda gazowana
mleko
olej
do oprószenia cukier puder
Robimy ciasto i odstawiamy na trochę.
Przygotowanie:
Kwiaty zebrać kiedy są suche. Zrywać je razem w ogonkami. Kwiaty muszą być śnieżnobiałe, najlepiej zebrane gdzieś za miastem.
Nie płuczemy ich w żadnym wypadku w wodzie. Dokładnie przeglądamy i usuwamy żyjące na nich istoty delikatnie otrzepując. Całe kwiaty maczamy trzymając za ogonki w cieście o kozystencji gęstej śmietanki. Lekko otrzepujemy z nadmiaru ciasta i smażymy na złoto-brązowo kolor w oleju. Olej musi być tak rozgrzany, by ciasto z zewnątrz się nie spaliło a kwiaty w środku zdążyły się usmażyć. Usmażone kwiaty wyjmujemy na papierowy ręcznik by je odsączyć. Posypujemy cukrem pudrem i opcjonalnie cynamonem.
W wielu przepisach ludzie polewają je jeszcze miodem, różnymi syropami lub sokiem z czarnego bzu.
Pięknie podane na ogromnym białym talerzu bedą na 100% fajną atrakcją. |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Nie 14:04, 22 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Mr.Ogoniasty napisał: |
Nie wiem czy zdorowo ale fajnie i ,,inaczej,,.
|
ale czy smacznie? jadłeś to w ogóle?
po surówce z mleczu jestem dość sceptycznie nastawiona do niekonwencjonalnych dań z łona natury... |
|
Powrót do góry |
|
|
Diabelsky Gość
|
Wysłany: Nie 15:43, 22 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
animavilis napisał: | Mr.Ogoniasty napisał: |
Nie wiem czy zdorowo ale fajnie i ,,inaczej,,.
|
ale czy smacznie? jadłeś to w ogóle?
po surówce z mleczu jestem dość sceptycznie nastawiona do niekonwencjonalnych dań z łona natury... |
moja świnka ma inne zdanie na temat mleczu
Osobiście też nie dzielę się z nim (bo to świń jest), tym rarytasam...co do bzu, to oczywiście że jadłem. Zresztą przy każdej okazji byłem obdarowywany tez przez pewną zwolenniczkę wszystkiego co z bzu, sokiem z owego który to powodował w moim wypadku niebywałe sensacje żołądkowe.Jednak co do smażonych kwiatów to fajna słodka chrupiaca przystaweczka do jakiegoś zimnego mlecznego owocowego koktailu w wersji ,,kinder,,.
Osobiscie nad takie rarytasy oczywiście wybiorę ,,ribkę,, w galarecie cytrynowej, lub szyneczkowe roladki chrzanowe o których opowiem jak mnie najdzie kiedyś wena. |
|
Powrót do góry |
|
|
Diabelsky Gość
|
Wysłany: Nie 15:57, 22 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
O ogórkach zrobionych wczoraj:
Tak z kilo świeżutkich ogóreczków gruntowych.
Mi taka ilosc wystarcza na dwa trzy dni. Potem robie świeże następne. Nie lubię jak stoją za długo i sie podkiszają, lub w lodówce robią się szkliste.
Po umyciu obcinam ogórcom końcówki z obu stron.
Wącham czy aby nie czyć specyficznej goryczki bo wtedy to won.
Litr gorącej wody w której rozpuszczasię czubatą dużą łyżkę soli morskiej.
Dwa pęczki świeżego koperku
5 liści chrzanowych
Z 8 listków wiśni
Z 4 listki dębu
(Bez listków dębu i wiśni ogóreczki nie mają sensu).
6 sporych ząbków czosnku ( nie obieranego z łupin a naciętego nożykiem) albo najlepiej cały młody czosnyczek (jeszcze nie dostałem)
Zalewam oczywiście gorącą wodą. Po ostygnięciu i paru godzinach ogóreczki gotowe.
Jak ja je kocham... |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Nie 17:10, 22 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Mr.Ogoniasty napisał: |
moja świnka ma inne zdanie na temat mleczu
|
mój żółwik zgodziłby się z Twoją świnką |
|
Powrót do góry |
|
|
animavilis Gość
|
Wysłany: Czw 7:32, 21 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Z uwagi na sezonowe dary, proponuję zupę z cukinii.
Na dno garnka wylewamy oliwę z oliwek i podsmażamy na niej pokrojoną cebulkę oraz czosnek. Potem wrzucamy pokrojoną w drobną kostkę cukinię oraz świeże pomidory. Smak można wzbogacić dodając także nieco suszonych pomidorków. Chwilę to dusimy, potem dolewamy rosół z kurczaczka. Gotujemy, aż cukinia znacznie zmięknie, a pomidory się "rozciapciają" i wytworzą naturalny sos. Przyprawiamy wg. uznania. Zupę podajemy posypaną bazylią lub/i pietruszką oraz startym parmezanem. Jeśli nie mamy ochoty inwestować w serki w okolicach stówy, z powodzeniem możemy je zastąpić polskim twardym serem dojrzewającym typu Bursztyn.
W przepisie mówi się jeszcze o ziemniakach, ale mnie się ziemniaki z cukinią nie komponują. Jeśli chodzi o proporcje, oczywiście, jakieś tam są, ale lepiej robić wg. uznania. Ja lubię zupy gęste, więc moja potrawa to praktycznie cały gar cukinii (półtorej naprawdę dużej cukinii) z pomidorami (4 duże), ledwo rozrobiony rosołem.
To jest na pewno smaczne i zdrowe danie, gorzej może być ze stroną wizualną, ale na talerzu, posypana serem i zieleniną, zupa się broni. |
|
Powrót do góry |
|
|
Aproxymat Para X to my
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 33795 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1537 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: zewsząd Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 8:58, 21 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Bardzo lubię mieszankę pomidorowo-cukiniową, choć nie jadałem tego dotąd w formie zupy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Diabelsky Gość
|
Wysłany: Nie 15:38, 28 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Zaczyna się czas na łososie w Oswego. W zwiazku z tym przypomniała mi sie zupa która kojaży mi się z tymi wyprawami.
Zupa cebulowa:
Do podania potrzebne będą żaroodporne miski na podstawce. A robimy to tak:
Podsmażamy wędzonkę pokrojoną w kosteczkę. (najlepiej wędzonkę wołową tak jak w orgianale, ale na jakiejkolwiek innej też nie odstaje.)
Następnie smażamy na tym cebulę. Bardzo dużo cebuli kilka dużych sztuk, soląc pieprząc i lekko cukrząc cebulę.
Następnie z tą przysmażoną cebulą gotujemy właściwą zupę.
Wszelkie warzywka drobno pokrojone, czosnek, ziele angielskie, listek laurowy, odrobiną muzkatu, białym i czarnym pieprzem w ziarnach( by potem go sobie rozgryźć jak sie trafi ), solą oczywiście morską, papryczką np. piri-piri lub inną w odpowiedniej nie za dużej ilości.
Gotujemy długo do rozgotowania cebuli i zgęstnienia z tej przyczyny zupy. Musi być gęsta. Od cebuli. Dużej jej ilości. Zagęszczenie np. mąką to dyskwalifikacja.
Na patelni podsmażamy na dobrym oleju lub w miarę nie śmierdzącej oliwie pokrojony w kosteczkę najlepiej chleb czosnkowy. W formie grzanek.
Do porcelanowych miseczek nalewamy gęstą zupę, dodajemy parę grzanek.
Przykrywamy to porządnym plastrem dobrego żółtego sera większym od samej miski w której to podajemy i wstawiamy do fest gorącego piekarnika.
Zostawiamy aż zacznie zapiekać się ser i spływać po miseczce.
Tak by ser sie zapiekł a nie utopił się w zupie. Bo wtedy porażka.
Wyjmujemy w porę z piekarnika, posypujemy solidnie zieloną bazylią, pieruchą ew. szczypiorkiem albo wszystkim na raz.
Czasam a ten ser wbijane było jajko i zapiekane do lekkiego ścięcia. Posypywano dopiero wtedy zieleninką.
Też fajnie.
Powinienem wstawić zdjęcie. Bo jest na czym oko zawiesić. Wygląda i pchnie to niesamowicie.
Ostatnio zmieniony przez Diabelsky dnia Nie 15:46, 28 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Pochodzenie O-Ren Ishii maszynista z Melbourne
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 5578 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 363 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: centrum PL Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 9:51, 30 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Placki Kalafiorowe
Ugotować kalafior, w misce rozmemłać widelcem (raczej niech przestygnie trochę najpierw), sól, pieprz, 3 jajka, mąki tyle ile trzeba ale dążymy do minimum i usmażyć jak placki ziemniaczane.
Proste i zajebiste.
Dobrze się komponują tzatzyki do tego.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Diabelsky Gość
|
Wysłany: Śro 15:56, 31 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
no to i kotlety jajeczne:
ugotowć na twardo 15 jaj, posiekać i podziabac widelcem nie koniecznie na miazgę.
Cebule zetrzec na tarce średnie oczka.
Czosnku dużo zetrzec na tarce też średnie oczka.
Duzo pieprzu, sporo soli i gałkę muszkatołową do smaku.
Porządna garść posiekanej pietruszki
Jedna spora bułka namoczona w mleku i dobrze wycisnięta.
Dodac dwa jaja i wszystko dobrze wyrobić na masę.
Jak za rzadkie dodać odrobinę bułki tartej.
Obtaczać w bułce tartej i smażyć na rumiano na maśle lub jak ktoś woli oleju.
Kotleciki wyśmienite też na zimno.
Ostatnio zmieniony przez Diabelsky dnia Śro 16:07, 31 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Diabelsky Gość
|
Wysłany: Wto 16:40, 13 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Grochówka na golonce.
Ze cztery średnie ogolone goloneczki nacieramy świeżym rozgnieciomym czosnkiem, solą i pieprzem.
Odstwiamy na kilka godzin albo na następny dzień.
Do gara, a najlepiej szybkowara wrzucamy marchwi, selera, pietruszki, pory, czosnku, cebuli, liścia laurowego, ziela ang. pieprzu i soli.
Doprowadzamy do wrzenia i wkładamy dopiero wtedy golonki.
W szybkowarze około 30 min w zwykłym garze 2,5 godziny.
Oczywiscie przed zamknięciem szybkowara szlamujemy.
Goloneczki wyciągamy. Jedną kroimy w kostkę bo wrzucimy ją w tej postaci do zupy.
Z drugiej robimy goloneczkę w galarecie przy pomocy wywaru, żelatyny i warzyw które wyciagamy wszystkie z wywaru.
Trzecia i czwartą zostawiamy na kolację i podpiekamy sobie podlewajac piwkiem. Najlepiej ciemnym z miodem. Do tego musztarda, chrzanik i oczywiście pieczony ziemniaczek z zasmażaną kapustką z grzybami.
Ale wracając do grochówki.
Oczywiście wyciągamy uprzednio rozgotowane warzywka.
Dodajemy nowe świeże pokrojone w kostkę i gotujemy razem z łuskanym grochem.
Gdy groch troche mięknie dodajemy ziemniaki pokrojone w kosteczkę.
Na patelni podsmażamy pokrojony w kosteczkę wędzony boczek lub bekon, dobrą kiełbaskę i cebulkę.
Zarumienione dodajemy do zupy razem z pokrojoną w kawałki goloneczką.
Gotujemy aż groch zacznie się rozgotowywać ,grochóweczka zaczyna nabierać zółtej barwy.
Wtegy dodajemy majranku. Ogromna ilość ale tyle by nie nabrało goryczy.
Dodajemy świeży pieprz i maggi koniecznie prawdziwej maggi. Jak mamy to w liściach (Lubczyk).
Właściwie to łyżka w dobrej grochówce powinna stać. Ale bez przesady.
A...Spać przy otwartym oknie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pochodzenie O-Ren Ishii maszynista z Melbourne
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 5578 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 363 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: centrum PL Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 9:49, 22 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Mr.Ogoniasty napisał: |
Zupa cebulowa:
Podsmażamy wędzonkę pokrojoną w kosteczkę. (najlepiej wędzonkę wołową tak jak w orgianale, ale na jakiejkolwiek innej też nie odstaje.)
Następnie smażamy na tym cebulę. Bardzo dużo cebuli kilka dużych sztuk, soląc pieprząc i lekko cukrząc cebulę.
Następnie z tą przysmażoną cebulą gotujemy właściwą zupę.
Wszelkie warzywka drobno pokrojone, czosnek, ziele angielskie, listek laurowy, odrobiną muzkatu, białym i czarnym pieprzem w ziarnach( by potem go sobie rozgryźć jak sie trafi ), solą oczywiście morską, papryczką np. piri-piri lub inną w odpowiedniej nie za dużej ilości.
Gotujemy długo do rozgotowania cebuli i zgęstnienia z tej przyczyny zupy. Musi być gęsta. Od cebuli. Dużej jej ilości. Zagęszczenie np. mąką to dyskwalifikacja.
Na patelni podsmażamy na dobrym oleju lub w miarę nie śmierdzącej oliwie pokrojony w kosteczkę najlepiej chleb czosnkowy. W formie grzanek.
Do porcelanowych miseczek nalewamy gęstą zupę, dodajemy parę grzanek.
Przykrywamy to porządnym plastrem dobrego żółtego sera większym od samej miski w której to podajemy i wstawiamy do fest gorącego piekarnika.
Zostawiamy aż zacznie zapiekać się ser i spływać po miseczce.
Tak by ser sie zapiekł a nie utopił się w zupie. Bo wtedy porażka.
|
bardzo dobre, wczoraj testowałem wg modyfikacji jw (tzn. nie na maśle, bez mąki, z robionymi grzankami) i bardzo dobra rzecz (choć nie miałem soli morskiej, papryczek piri-piri i z pieprzu w ziarnach też zrezygnowałem)
za to szklana wina do cebuli poszła (reszta do gardła i od razu się smaki wyrobiły )
zostało jeszcze pół gara także dzisiaj w wersji z jajkiem będzie
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Diabelsky Gość
|
Wysłany: Sob 6:32, 24 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
chyba tez sobie strzelę cebulówkę. Zastanowiło mnie wino. Pomyślałem o półsłodkim ryżowym...
A po zupce kurczaka na taki oto BUTELKOWY sposób:
Kuczaka nacieram najpierw olejem wymieszanym z odrobiną miodu.(Dla mniej zaawansowanych znawców sztuki kulinarnej bez miodu bo istnieje obawa przypalenia skórki.)
Następnie dokładnie sporą ilością mielonego pieprzu, ostrą papryką, odrobiną kurkumy i solą. Zostawiam na kilka godzin.
Do butelki po piwie wlewam do połowy wody do wody dla zapachu można dodać zioła lub co kto lubi, ewentualnie trochę piwa lub wina.
Kurczaka w perfiny sopsób nadziewam na butelkę od dupy strony.
Wstawiam do piekarnika w pozycji ,,na palu,, i piekę w temp 180 do właściwego upiecznia i pięknego zbrązowienia skórki.
Kurczaka z butelki powinne ściągać dwie osoby. Jedna trzyma butelkę druga ciągnie do góry kurczaka. Nie znam innego sposobu.
Jak dla mnie najlepsza wersja. Mięso wilgotne i soczyste wewnątrz od wilgoci z wody w butelce na zewnątrz chrupiąca skórka...
Kurczaka nacieramy oczywiście na zewnątrz i koniecznie też od środka!!!
Polecam bardzo.
Ostatnio zmieniony przez Diabelsky dnia Sob 6:37, 24 Wrz 2011, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Juli* sobą być i więcej nic
Dołączył: 11 Kwi 2006 Posty: 7997 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:09, 24 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
No nie wiem Ogoniasty. Niektóre podane przez Ciebie potrawy to takie dla mnie zbyt ciężkie. Mnie raczej by zaszkodziły.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|