|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 23:05, 24 Gru 2020 Temat postu: Święta nieradosne |
|
|
Szklanka jest do połowy pełna lub w połowie pusta, więc może nie ma co narzekać? Patrząc z perspektywy lat, co drugie święta uważam za udane. Dzisiaj wydaje mi się, że lepiej by było gdybym spędził ten dzień sam. Bez tej nerwówki, że "trzeba zdążyć przed pierwszą gwiazdką", nietrafionych prezentów, a na zakończenie wieczoru: "nie pij tyle".
Ten szczególny dzień, nie jest mój, jest rodziny i rodzina mi go w pewnym sensie zabiera. Trzeba się podporządkować niewolniczej pracy przy sprzątaniu, gotowaniu, skrobaniu ryb itp., a kto się nie chce podporządkować to najwyraźniej wróg ojczyzny i wszystkiego co dobre.
No i jak tu nie kochać Świąt? |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 8:07, 25 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
No właśnie tylko w rodzinie możesz mieć takie dylematy. Każda inna wspólnota da Ci po prostu kopa w dupę i będziesz dywagować poza nią. Ale doskonale rozumiem - KAŻDA PRACA JEST MĘCZĄCA. |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 8:41, 25 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
Od kilku lat spędzamy święta osobno, właśnie z powodu braku szczęścia oraz nadmiaru wspólnej udręki, której nie dało się już nie widzieć. I nie jest to smutna historia. Kochamy się wszyscy, ale nie umieliśmy być razem przynajmniej zgodni. I w końcu zdecydowaliśmy, że dość. Czy jest lepiej ? Na pewno spokojnie, trochę każdemu głupio, że nie jest nieszczęśliwy z tego powodu, bo przecież święta TRZEBA spędzać z rodziną.
Znam rodziny, które potrafią być naprawdę razem w tym czasie, zarazem jest tam luz, lubią być ze sobą, cieszą się tym. Moja nie potrafi.
Być może Ci co nie mają nikogo kto im powie "nie pij tyle" chcieliby i tej nerwówki i całej tej bezsensownej przedświątecznej napiętej atmosfery, a ci drudzy świętego spokoju. Tak czy inaczej, wg mojego widzenia świata jest wybór. A każdy ma swoje plusy dodatnie i plusy ujemne . |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 10:26, 25 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
Najbardziej radosne Święta przeżywałam jako dziecko, co wydaje się dość oczywiste. Dzieci nie uczestniczą w procesie świątecznych przygotowań na zasadzie przymusu i konieczności, a jako chętna i ciekawa siła wspomagająca (o ile ta sterroryzowana magią świąt dorosła część rodziny toleruje pałętających im się pod nogami "pomocników"). Oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę (i prezenty! prezenty!) było nieznośnie... ekscytujące. A potem ekscytujące było przysłuchiwanie się rozmowom doroslych (w mojej rodzinie dzieci zawsze stanowily znikomy procent) przy świątecznym stole, nawet jeśli niewiele się z nich rozumiało i ekscytująca możliwość zbliżenia się do dorosłego świata w ramach np. niepedagogicznego zezwolenia na umoczenie dzioba w kieliszku wina. Jak wszystko w dzieciństwie - Święta były świeże, nowe, barwne i intensywne. Jak wszystko, z biegiem lat, płowiały, ewoluując w stronę świątecznego terroru (chociaż wiem, to kwestia podejścia - dla niektórych to ciągle magia).
Obecnie wybór, o którym wspomniano wyżej, został znaczaco zredukowany, tak jak w naturalnych procesach życiowych zredukowała się, od zawsze niezbyt liczna, moja rodzina. Jeszcze się staram, dla mojej Matki, by te dni różniły się czymś od innych, ale, choć przygotowania świąteczne w tym roku ograniczyły się z mojej strony do własnoręcznego ulepienia pierogów (gigantyczny wysiłek ), i tak, mam wrażenie, kosztowały mnie zbyt dużo czasu i zachodu. Modyfikacji uległa też tradycja świątecznych śniadań. Obie nie lubimy jeść przed południem, nadto Matka ma zwyczaj błyskawicznego pochłaniania mikroskopijnej kanapki, by z czystym sercem dorwać się do kawy (pół szklanki fusów) i dwóch papierosów. W tej sytuacji tradycja świątecznych śniadań została wyparta przez tradycję - daleko bardziej satysfakcjonującą - świątecznych kolacji. Jeśli to wszystko kiedyś się skończy zgodnie z naturalnym biegiem wydarzeń, pewnie będę żałowała, tak jak się zawsze żałuje nieodwracalnego braku czegoś, co stanowiło fragmenty tego, czym się stawaliśmy, czym byliśmy i jesteśmy, ale też, znajac siebie, odczuję ulgę. Że już niczego nie muszę. |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 11:30, 25 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
P.S. Brakuje mi (w ogóle, ale szczególnie w takich chwilach) na forum Seeni i Jej niespożytej witalności, tego, jak pisze z entuzjazmem o pieczeniu pierniczków, dekorowaniu mieszkania i prezentowym szaleństwie. Nie, żeby by to było jakoś szczególnie zaraźliwe i motywowało mnie do pieczenia pierniczków, ale dla zachowania równowagi. |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 18:49, 25 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
No cóż, to świadczy o dwóch rzeczach. Po pierwsze jak ważna jest rola kobiety jako strażniczki wartości rodzinnych i tradycji. Po drugie, jak bardzo kobiety w dzisiejszych czasach się zdegenerowały. Jeszcze chwila i kobiety będą nikomu do niczego niepotrzebne. Mnie to zasadniczo nie wzrusza może z wyjątkiem owego smutku, gdy upada legenda. No dobra, jest jeszcze złość na marudzenie kobiet jaki to mają ohydny los, podczas, gdy w porównaniu ze swoimi prababkami żyją w raju. No i niestety od tego dobrostanu całkiem im się w dupach poprzewracało. A to takie banalne. |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 19:06, 25 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
No wiem. Marudzenie starego pierdziela o tym jak to świat za ich życia zszedł na psy też jest ohydnie banalne. Z tym, że to akurat się nie zmieniło. |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 20:08, 25 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
Zdegenerowały...
Interesująca retoryka. |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 21:04, 25 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
Zasadniczo adekwatna, znaczy się, generacja do bani. A Seeni nie może obecnie z nami poplotkować, bo właśnie ogląda buty firmy Paris Texas. |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 22:26, 25 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
Wydaje mi się, że z roku na rok święta są coraz bardziej oderwane od religii. To wpływa na brak jakiegoś sensu świąt, bo co tu świętować, dni wolne od pracy? Pamiętam, że dawniej chodziliśmy całą rodziną na pasterkę (oprócz babci, którą nogi bolały - dziś wiem, że musiała być niemożebnie zmęczona przygotowaniami do świąt), jakie to było ekscytujące o północy iść do kościoła, po skrzypiącym pod butami śniegu. Właśnie, śnieg, kiedyś był. |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 22:29, 25 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
o boże, banda starych pryków marudzących jak to kiedyś było lepiej |
|
Powrót do góry |
|
|
sir Francis Drake maszynista z Melbourne
Dołączył: 01 Wrz 2015 Posty: 8190 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 23:53, 25 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
Anonymous napisał: | No cóż, to świadczy o dwóch rzeczach. Po pierwsze jak ważna jest rola kobiety jako strażniczki wartości rodzinnych i tradycji. Po drugie, jak bardzo kobiety w dzisiejszych czasach się zdegenerowały. Jeszcze chwila i kobiety będą nikomu do niczego niepotrzebne. |
Może w życiu ważne jest to, żeby nie odgrywać żadnej roli, a już najmniej tę, która jest oczekiwana i pożądana przez ogół. Przepraszam, ale co mnie, jako jednostkę, może obchodzić to, że jakiś dziaders oczekuje od ogółu kobiet odgrywania pewnych społecznych ról. Ja nie utożsamiam się z ilomaś tam milionami kobiet w Polsce, z większością których łączy mnie niewiele ponad płeć, albo zgoła nic, ja utożsamiam się ze sobą. Moim podstawowym obowiązkiem i potrzebą powinno być spelnianie wlasnych oczekiwań wobec siebie, to siebie samej powinnam być potrzebna, a nie - sterowanemu tworowi zwanemu społeczeństwem. Bo jeśli ponad swoje oczekiwania przedkładamy oczekiwania społeczne, to, jasne, dla społeczeństwa jesteśmy przez chwilę użyteczni, aż nas przemiele i wypluje, a wtedy nie zostanie już nic, bo zabraknie sił i czasu na najważniejszą rolę - tę swoją, główną, życiową rolę. |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 0:19, 26 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
Anonymous napisał: | Przepraszam, ale co mnie, jako jednostkę, może obchodzić to, że jakiś dziaders oczekuje od ogółu kobiet odgrywania pewnych społecznych ról | no chyba powinno - podobnie jak 100 lat temu (u angoli chyba 50 lat temu) kobiety wydarły dziadersom prawo do głosowania, tak samo teraz, musicie walczyć o swoje prawa, inaczej dziadersi bedą próbowali wtłoczyć was na różne sposoby w swoje chore imaginacje |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 0:35, 26 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
Z całym szacunkiem ale to manifest samotnej, skrajnej egoistki. Zresztą nieprawdziwy, bo jakieś role grasz całe życie. Poczynając od ukochanej córeczki tatusia (mamusi), uczennicy, studentki, (żony, matki), pracownicy, szefowej, emerytki, (ukochanej babuni) (w nawiasach - raczej nieprawdopodobne). I w każdej z tych ról czasami nawet skrajna egoistka musi iść na najczęściej daleko idące kompromisy. Tak naprawdę to pierdy kobiety przegranej życiowo, które mają poprawić jej samopoczucie i ratować wiarę w siebie. Nie łatwiej przyznać, że nie można zjeść ciastka i mieć ciastko. Znaczy się, spieprzyłam sobie życie na własne życzenie i jakoś jeszcze ciągnę. Zasadniczo mogło być gorzej. |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 1:11, 26 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
jak zwykle, o tym, co myślą i czują kobiety najlepiej wiedzą dziadersi wszelkiej maści |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 1:14, 26 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
Anonymous napisał: | tak samo teraz, musicie walczyć o swoje prawa, inaczej dziadersi bedą próbowali wtłoczyć was na różne sposoby w swoje chore imaginacje |
"Musicie walczyć", super, nie? Wy nie musicie. My musimy przez całe życie, swoje, przeszłych i przyszłych pokoleń, ciągle coś udowadniać.
Anonymous napisał: | Z całym szacunkiem ale to manifest samotnej, skrajnej egoistki. Zresztą nieprawdziwy, bo jakieś role grasz całe życie. Poczynając od ukochanej córeczki tatusia (mamusi), uczennicy, studentki, (żony, matki), pracownicy, szefowej, emerytki, (ukochanej babuni) (w nawiasach - raczej nieprawdopodobne). I w każdej z tych ról czasami nawet skrajna egoistka musi iść na najczęściej daleko idące kompromisy. Tak naprawdę to pierdy kobiety przegranej życiowo, które mają poprawić jej samopoczucie i ratować wiarę w siebie. Nie łatwiej przyznać, że nie można zjeść ciastka i mieć ciastko. Znaczy się, spieprzyłam sobie życie na własne życzenie i jakoś jeszcze ciągnę. Zasadniczo mogło być gorzej. |
Bez nadmiernego szacunku, ale skrajnym egoizmem jest oczekiwanie, by inni dokonywali tylko takich życiowych wyborów, z którymi nam jest po drodze, które my uważamy za jedynie słuszne i z którymi my czujemy się bezpiecznie i na miejscu. Niczego nie spieprzyłam (a w każdym razie nie to, co sobie imaginujesz), tylko wybrałam. I z każdym rokiem utwierdzam się w przekonaniu, że wybrałam dobrze. Nie jest mi też specjalnje przykro, że Ty masz problem z cudzymi wyborami (przekonaniami), bo powodują u Ciebie dyskomfort, poczucie lęku i wrażenie, że świat idzie w złym (bo nie Twoim) kierunku. Już Ci to wielokrotnie powtarzano - nie nadążasz za zmianami, więc każda zmiana jest dla Ciebie wroga. Kobiety coraz rzadziej chcą być wyłącznie czułymi i wrażliwymi strażniczkami domowego ogniska, i nie stają się przez to ani mniej, ani bardziej potrzebne. A skoro, tradycyjnie, wyplywasz na mętne wody personalnych przytyków, to zastanów się, proszę, czego takiego w życiu dokonałeś, jaka była Twoja główna rola, komu była potrzebna, komu jesteś potrzeby teraz, komu potrzebne są Twoje skapcaniałe ideały? |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 1:18, 26 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
Anonymous napisał: | "Musicie walczyć", super, nie? Wy nie musicie. My musimy przez całe życie, swoje, przeszłych i przyszłych pokoleń, ciągle coś udowadniać. | och, nie wpadaj w megalomanię my też walczymy - wiesz ile wysiłku wymaga utrzymanie wizerunku nieustraszonego maczo, który nie uroni łzy nad swoim ukochanym psem, którego trzeba uśpić? |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 2:16, 26 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
Im większa społeczność tym pewien podział ról jest bardziej potrzebny. Można się wówczas wyspecjalizować i przez to wykonywać swoją rolę lepiej niż gdyby tej specjalizacji nie było. To samo dotyczy reguł, zwyczajów, zasad, które stosujemy. Jeżeli sklep jest czynny w wiosce do 18 to nie powinno się go zamykać o 17:55, bo ktoś może o 17:56 przyjść i pocałować klamkę. Co innego, gdy w wiosce jest dwoje mieszkańców... i tu wracamy do wigilijnych zwyczajów. Co stoi na przeszkodzie, żeby nie czekać na tę pieprzoną pierwszą gwiazdkę, ale zacząć wspólny posiłek wcześniej, czy później, bo może nikt nie jest głodny? Nie mam nic przeciw tradycjom, są nawet fajne i ich celebracja przysparza nawet mnie odrobinę przyjemności, ale nie róbmy z tego "najważniejszej rzeczy na Ziemi". Czytam jak czasami ludzie piszą "nie wyobrażam sobie świąt bez karpia". Nie rozumiem, dlaczego choćby się waliło i paliło, miało urobione ręce po pachy to TRADYCJA! jest najważniejsza. Mnie się wydaje, że najważniejsze są wesołe święta bez względu na to, jak ktoś chce ową wesołość osiągnąć. W tym momencie przypomniał mi się niejaki Pasztet (pisuje tu jeszcze?), który pewnie by napisał, że na tegoroczne święta kupił dobry towar i jarania było na kilka dni |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 2:24, 26 Gru 2020 Temat postu: |
|
|
Anonymous napisał: | Z całym szacunkiem ale to manifest samotnej, skrajnej egoistki. Zresztą nieprawdziwy, bo jakieś role grasz całe życie. Poczynając od ukochanej córeczki tatusia (mamusi), uczennicy, studentki, (żony, matki), pracownicy, szefowej, emerytki, (ukochanej babuni) (w nawiasach - raczej nieprawdopodobne). I w każdej z tych ról czasami nawet skrajna egoistka musi iść na najczęściej daleko idące kompromisy. Tak naprawdę to pierdy kobiety przegranej życiowo, które mają poprawić jej samopoczucie i ratować wiarę w siebie. Nie łatwiej przyznać, że nie można zjeść ciastka i mieć ciastko. Znaczy się, spieprzyłam sobie życie na własne życzenie i jakoś jeszcze ciągnę. Zasadniczo mogło być gorzej. |
Bez nadmiernego szacunku, ale skrajnym egoizmem jest oczekiwanie, by inni dokonywali tylko takich życiowych wyborów, z którymi nam jest po drodze, które my uważamy za jedynie słuszne i z którymi my czujemy się bezpiecznie i na miejscu. Niczego nie spieprzyłam (a w każdym razie nie to, co sobie imaginujesz), tylko wybrałam. I z każdym rokiem utwierdzam się w przekonaniu, że wybrałam dobrze. Nie jest mi też specjalnje przykro, że Ty masz problem z cudzymi wyborami (przekonaniami), bo powodują u Ciebie dyskomfort, poczucie lęku i wrażenie, że świat idzie w złym (bo nie Twoim) kierunku. Już Ci to wielokrotnie powtarzano - nie nadążasz za zmianami, więc każda zmiana jest dla Ciebie wroga. Kobiety coraz rzadziej chcą być wyłącznie czułymi i wrażliwymi strażniczkami domowego ogniska, i nie stają się przez to ani mniej, ani bardziej potrzebne. A skoro, tradycyjnie, wyplywasz na mętne wody personalnych przytyków, to zastanów się, proszę, czego takiego w życiu dokonałeś, jaka była Twoja główna rola, komu była potrzebna, komu jesteś potrzeby teraz, komu potrzebne są Twoje skapcaniałe ideały?[/quote]
Przecież napisałem wyraźnie, że jakoś ten przegryw musisz sobie tłumaczyć. Z tym, że to kłamstwo. Jak komuś coś wisi to nie skacze z tego powodu innym do gardła. Ja obiektywnie też jestem przegryw, choć się starałem. Widać niewystarczająco. Ale nie próbuję do tego przegrywu dorabiać ideologii jaki to jestem wspaniały, choć ohydnie pechowy. Co prawda uwielbiam się nad sobą litować ale staram się jak mogę tego unikać, bo po tym zostaje wyłącznie niesmak. Może dlatego tak rzygliwie reaguję na Twoje pierdy jaka to jesteś niezależna i nowoczesna. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|