|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
skoorpioo maszynista z Melbourne
Dołączył: 20 Lis 2006 Posty: 2060 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z nibylandii )))
|
Wysłany: Śro 0:54, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Kipol napisał: | ...tarcze.Tarcza krasnoludzka sięga od oczu do ziemi krasnoludowi... |
wspomniales o nich przeciez, to co teraz mowie to czysta teoria, a doswiadczenie nie tylko w walce zdobywam dlatego nie dziw sie ze pytam,
pozatym nietrudno dostrzec tarcze o ktorej wspomniales, wiec chyba nie myslisz ze na oczy mi sie cos zucilo, pytam Krasnoluda w boju zaprawionego o opinie nie osad, taktyki naszej jakies szlify czynie kompaniji szefie, druzyna zruznicowana wielce pod kazdym wzgledem, dlatego nim w jakies boje sie wdamy, zarys plan dzialania miec musimy, czyz nie zgodzisz sie zemna ..... Dobre uwagi bezcenne sa Granulfie....
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kipol maszynista z Melbourne
Dołączył: 31 Maj 2006 Posty: 8027 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Sycylia
|
Wysłany: Śro 1:12, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Dowódco-trudno wytłumaczyć zawiłość krasnoludzkiej taktyki boju bez pokazu-po pierwszej bitwie bedziesz wiedział więcej-to co z boku wydaje się pozbawioną finezji rąbaniną toporem jest efektem lat ćwiczeń.Kiedy zadaję cios toporem jednocześnie się nim zasłaniam....
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
skoorpioo maszynista z Melbourne
Dołączył: 20 Lis 2006 Posty: 2060 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z nibylandii )))
|
Wysłany: Śro 1:23, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
przekonany jestem o kunszcie i profesji wielkiej, zreszta blizny mowia za siebie,....
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kipol maszynista z Melbourne
Dołączył: 31 Maj 2006 Posty: 8027 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Sycylia
|
Wysłany: Śro 1:34, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
I to powiedział palladyn...Tylko skromność każe Ci mnie chwalić wielki wojowniku.Cieszę się,że będziemy razem walczyć.My krasnoludy łatwo się przywiązujemy,a nasza przyjaźń trwa całe życie...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Anka serce żółto-czerwone
Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 13358 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 257 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Scyzorykowo :D
|
Wysłany: Śro 9:00, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ayla przez cały przemarsz nocny przysłuchiwała się Galahadowi i Granulfowi – jak wiele mieli racji – szczególnie to ostatnie zdanie o przywiązaniu – na samą myśl że po całej wyprawie będą musieli sie rozstać – już rozrywała serce .
Niepokoiła ja też cisza pustynna , za spokojne jest . Odczuwali to wszyscy , śpiewy zamilkły . Szybko odgoniła towarzyszące jej uczucia musi być twarda i samowystarczalna – nie łatwo być krasnoludzica . Wszelkie tego typu uczucia były oznaką miękkości , były niemęskie i dlatego obrzydliwe .Akysz , kysz siło nie czysta , cos tam jeszcze pomruczała pod nosem i odgoniła miękkie myśli . Żałowała że nie zakupiła macicznej kuli – jednak sknerstwo nie pozwoliło tknąć więcej złota .
- Czy nie czas na odpoczynek ?
- Granulfie ostało się coś z owego pysznego napitku ??
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Aproxymat Para X to my
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 33795 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1537 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: zewsząd Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 9:01, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Drużyna jest zatem w drodze do pierwszej oazy. Te rejony pustyni były kiedyś trochę cywilizowane, od oaz i studni szły kanały nawadniające, teraz po nich niewiele zostało, wody nie ma, ale jakieś suchorosty jeszcze się trzymają przy życiu. Na razie mniej piachu, więcej kamieni, piaszczysta, wydmowa pustynia zaczyna się za oazami. Drużyna maszeruje raźno, czasami w oddali można dostrzec wilczą sylwetkę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
melpomena zła kobieta
Dołączył: 03 Wrz 2005 Posty: 9156 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 475 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 9:14, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Zwiad melduje, że w promieniu 180 km wszelkie możliwe istoty, po pierwsze, zostały zaalarmowane, że jakaś banda nadchodzi, co utrudniło mi polowanie, a to prowadzi do wniosku, że Marielle głodna to Marielle wściekła furia.
Natomiast czuć was na jakieś 165 km.
Jak znam życie to czarownik już o nas wie.
Czyli - sabotażyści są tutaj.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Anka serce żółto-czerwone
Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 13358 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 257 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Scyzorykowo :D
|
Wysłany: Śro 9:25, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
W drużynie powstało zamieszanie - Ayli kusza jest na wyciągniećie dłoni - już sie nie obawiała .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kipol maszynista z Melbourne
Dołączył: 31 Maj 2006 Posty: 8027 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Sycylia
|
Wysłany: Śro 10:06, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Wody się napij-nie będziemy pić w marszu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Anka serce żółto-czerwone
Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 13358 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 257 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Scyzorykowo :D
|
Wysłany: Śro 10:53, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Sknera z Ciebie Krasnoludzie
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kipol maszynista z Melbourne
Dołączył: 31 Maj 2006 Posty: 8027 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Sycylia
|
Wysłany: Śro 12:01, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
W marszy nigdy nie pij wódy
Gdy czekają ciebie trudy
Gdy toporem przyjdzie machać
I orkowe głowy ciachać
Patrz przed siebie nóż przygotuj
Potem wal wszystkich z obrotu
Kiedy skończysz szlachtowanie
Wtedy przyjdzie czas na spanie
Topór błyska nawet nocą
Kiedy gwiazdy zamigocą
Wtedy poluj na elficzki
Które mają wąskie pi...i
Z rana znowu bądź gotowy
Aby doić złote krowy
Złote cielce skarby graty
Aby ciągle być bogaty
Nie oglądaj się wcale
Takie właśnie są krasnale
A gdy bój dobiegnie końca
Oczyść topór z krwi do końca
Usiądź wtedy przy kominku
Nie zapomnij też o winku
Wódce piwie, spirytusie
Bądź królem na Szczycie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
skoorpioo maszynista z Melbourne
Dołączył: 20 Lis 2006 Posty: 2060 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z nibylandii )))
|
Wysłany: Śro 12:25, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ayli co tam pomrukujesz pod nosem, [ podszedl Galahd do niej ] czy wszystko w porzadku ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kipol maszynista z Melbourne
Dołączył: 31 Maj 2006 Posty: 8027 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Sycylia
|
Wysłany: Śro 13:11, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Maszerujemy a tu tylko piach...nawet boksytów nie będzie na tym odludziu....
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kipol maszynista z Melbourne
Dołączył: 31 Maj 2006 Posty: 8027 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Sycylia
|
Wysłany: Śro 16:55, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Natenczas Nailee chwycił, przy pasie zapięty,
Swój miecz długi, stalowy, w ostrzu nieco zgięty.
Uniósł go ponad głowę dzierżąc jak buławę,
Krzyknął: Naprzód wojacy, za honor i sławę!
I pomknął niczym burza, albo i dwie burze
Poprzez gaj, pole, lasek, aż wpadł na podwórze,
Gdzie właśnie pośród grozy strasznego horroru
Pił, gwałcił i rabował pułk jegrów z Mordoru.
Ork pierwszy z dzikim wrzaskiem na Nailee’go ruszył,
Lecz ten go swoim mieczem wnet pozbawił duszy.
O wy czasy straszliwe, które pamiętacie
Orków mordy ohydne i trolli postacie,
Strojne w czarne mundury i złote lampasy,
Guziki wysadzane, złociste kutasy,
Pamiętajcie na zawsze spośród wszystkich ludzi
Żyjących i na Litwie i na pięknej Żmudzi
Bohaterów największych, tych córek i synów,
Co to wielkich dowiedli swą dzielnością czynów.
Nailee wpadł na podwórze, a któż za nim stoi?
Jakaś postać straszliwa w szmelcowanej zbroi
Uniosła na pół chwili żelazną przyłbicę,
Po twarzy w niej poznano Walkirię – dziewicę.
W jej oczach błyskawice, wielce groźna mina,
Na tarczy owoc żółty. Cóż za herb? Cytryna?
Miecz uniosła w powietrzu, mocno nim świsnęła,
Aż się kolumna orków od podmuchu zgięła.
Przy niej FuR, co wyzwanie rzucał wrogom hardo
Rozwalając im głowy swoją halabardą.
Tymczasem nieco dalej walczy też niewiasta,
Co zamiast ostrej broni, wałek ma do ciasta.
Z fechmistrzowską finezją dzielnie nim wywija
I tłucze trolle po łbach, po nosach, po szyjach.
I każdy kto ją ujrzał tej szczęsnej godziny
Równał ją do Samsona, co bił Filistyny.
Major Płut, co odstawił był piwa antałek
Podrapał się po głowie: Magiczny ma wałek!
Oręż jej to odbierzcie! Dalejże no chłopy!
Orków się zaroiło niemalże na kopy.
Dziewczyna się ogania, wałkiem ostro siecze,
Lecz orki wystawiają na nią srogie miecze.
Ów złapie ją za bluzkę, a ów za spódnicę,
Musiała się wycofać. Schwyciła miednicę.
Jak tarczą się osłania, zbija orcze ciosy,
A orki wrzask podniosły, krzycząc wniebogłosy:
Huhu, gwałcić, rabować, dorwiemy ją zara!
Dziewczyna się obronić z wielkim trudem stara
I kiedy już myślała, że się nie obroni,
Tętent się na podwórzu rozległ kilku koni.
Trzymaj się Veroniqhann – słychać znane głosy.
Toż to nasi przybyli i zadają ciosy!
Pierwszy strojny młodzieniec z połyskliwym mieczem,
Co to niby Herkules z góry orki siecze.
Obok zaś spięła konia, skoczyła na wrogów,
Niczym Freya za czasów wielkich wojen bogów,
Dziewczyna z miną Marsa, a urodą Diany,
Zbierając krwawe żniwo puściła się w tany.
Gardenio i Elrosie – Dzięki za przybycie.
Krzyknęła Veronoqhann, gdy wtem naraz skrycie,
Jakiś troll znów od tyłu chciał jej wrazić widły,
Co na nosie miał pypeć wielki i przebrzydły.
Zadrżało serce w piersi Veronihhann mężnej,
Lecz nagle się rozległo świśnięcie potężne.
Głowa trolla odcięta od ciosu topora.
Hm - stwierdził dzielny Naugril. – Myślę, że już pora
By ostrze me włączyło się w całą zabawę.
Nie lubię, gdy ktoś obok zgarnia całą sławę.
I rzucił się na orków dumny i zwycięski
Szerząc swoim toporem najstraszliwsze klęski.
W białej sukni, tak pięknej, że nie siada muszka,
Zza węgła nagle wyszła zdziwiona Szauszka,
Gdy wyszła zrywać kwiatki, myśleć o chłopakach,
Nie sądziła, że nagle będzie draka taka.
Sam major do niej podszedł: Jam nie troll, nie kłamię!
To tylko tak dla picu potrzebne przebranie.
Przystojny facet ze mnie, choć ze mną na ganek,
Bym mógł uszczknąć dziewictwa twego słodki wianek.
Dziewczyna popatrzyła nań z pogardą, z góry,
Wzrokiem, co gdyby trafił, rozkruszyłby mury.
A potem białą rączką dała mu po pysku.
Płut przeleciał przez folwark lądując na rżysku.
Tuż obok niej są orki, lecz Cathia ją broni,
Karabelę srebrzystą dzierży w kształtnej dłoni.
Jak kapelmistrz wywija z gracją swą batutą,
Albo też jak mistrz Fidiasz, gdy miał w ręku dłuto,
Z taką Cathia precyzją szablą swą wywija,
Co jedno uderzenie, leci orcza szyja.
Obok Josiph pracuje, przy nim Fragorn drugi,
Przed nimi się ustawił szpaler orków długi.
Niby smok ku nim idzie zbrojony żelazem,
Lecz Josiph się zamierzył nań ogromnym głazem
I cisnął w czarną głowę żelaznego smoka,
Rozleciała się głowa, trysnęła posoka.
Skoczyli wraz z Frangornem oraz z Nenitrisem,
Co dziś zamiast topora, wybrał wielką spisę.
Niby żniwiarz na polu, tak sobie poczyna,
Gdy szereg za szeregiem równo orków ścina.
Gardenia, która właśnie cios zadała taki,
Że trollowi z przeciwka wypróżniło flaki
Dziwiąc się wyskoczyła na drewnianą furę,
By lepiej widzieć orka lecącego w górę.
Czyżby orki latały? – Wpadła w namysł długi,
Bowiem zaraz po pierwszym, wnet poleciał drugi.
Lecz orki nie latają, jednak jednym z gości,
Co to do Soplicowa, przybył był z grzeczności
Słynny mistrz karateka z Szaolinu prosto,
Gdy go orki wkurzyły, zabrał się na ostro.
Lat naście tam trenując świetne miał wyniki
Studiując wszystkie tajne, prastare techniki.
Stąd właśnie to latanie, walił orki w szczęki,
Używając do tego wibrującej ręki.
Czajna sobie poradzi. I to całkiem spoko –
Pomyślała Gardenia kopiąc trolla w oko.
Troll zawył, gdy mu oko właśnie w tej minucie
Białym śluzem kapało po Gardenii bucie.
Posyłanie przez Czajnę orków na orbitę
Również i przez Fragorna zostało odkryte.
Gdy to ujrzał po rozum udał się do głowy,
Wymontował ze studni wielki wał korbowy.
Gdy ork się jakiś zbliżył, Fragorn się zamierzył
I niczym błyskawica, z całych sił uderzył.
Jak ptak ork poszybował, lecąc prosto w Słońce,
Tak zrodził się cios słynny, korby wibrującej.
Każdy swą ma technikę – pomyślała Lilith,
Gdy ją orki w tej właśnie otoczyły chwili:
Ależ drodzy panowie, co wy? Na dziewczynę?
Wiem, że macie ochotę igrać odrobinę.
Izba jest tu przytulna zaraz obok właśnie,
Lecz jam biedna samotna, a was paręnaście.
W tak dużej grupie żaden związek się nie klei,
A chcecie się zabawić, chodźcie po kolei.
Dobra! – orki krzyknęły. – Pierwszy idzie który,
Poznać żar boskich kształtów tej słowiańskiej córy?
Ja, ja! – każdy zakrzyknął – Nie ty, lecz ja idę.
Jeden drugiemu nagle w plecy wetknął dzidę,
Ten nożem, a ten mieczem, ten szablą przywalił,
Ten muszkiet naszykował, celował, wypalił.
W ten sposób oddział orków obok Lilith blisko
Zamienił się w walczące z sobą kłębowisko.
Dziewczyna widząc bójkę, wpadła w namysł krótki,
Jaka łatwa robota, ale to są głupki!
Wreszcie ork co zwyciężył, znalazł się na górze
Bez oka, zakrwawiony, w starganym mundurze:
Hehe, reszta nie żyje, mam prawo do ciebie
Choć dziewczyno do izby. Będzie nam jak w niebie.
Lecz Lilith, jak to czynią wszystkie piękne panie
Wygięła lekko wargę: Wiesz, zmieniłam zdanie.
Ork spytał: Więc walczyłem tutaj nadaremno?
Lecz Lilith słodko rzekła: Kobieta jest zmienną.
Za zwycięstwo nagrodę będziesz miał uczciwą,
Twoi kumple nie żyją, ty zaś ujdziesz żywo.
Ork rzucił się do przodu, lecz dziewczyna mądra
Wiedziała co ma robić. Kopnęła go w jądra.
Piękną nóżką, w pończoszce, w złoconym trzewiku
Trafiła go w dziesiątkę, ów narobił krzyku.
Wił się, wył, ryczał, płakał, więc dziewczyna przeto
Spytała: Co się stało? Stałem się kobietą!
Bo to kop był straszliwy, taki jakich mało,
Że co miał ork męskiego, wszystko się urwało.
A Lilith popatrzyła na orkową mękę
Radząc mu współczująco: Ubierz się w sukienkę.
Przy oborze, za stajnią, gdzie psia stoi buda
Wdzięczna Lorin łuczniczka, córka Robin Hooda,
Cała w zieleń odziana, z cisu łuk uniosła,
Jak lilia delikatna, jak słonecznik rosła.
W ciżbę wrogów leciała wciąż za strzałą strzała,
W jej ręku niczym lutnia, tak cięciwa grała.
Na przykład pierwszy pocisk w orka pomknął prędko,
Co ryczał gromkim basem, wnet zaśpiewał cienko.
Są magowie na Litwie, wioskowi szamani,
Lud prosty każdy szaman iluzjami mami.
Z kapelusza królika, albo blachę z ciastem
Wyciąga. Także samo było z Radagastem.
Głowę miał on dość bystrą, a więc ruszał głową
I podchodzić do magii pragnął naukowo.
Kamień filozoficzny! To był jego ambit.
Kamienia nie wynalazł. Trafił się dynamit.
Raz w pracowni połączył trojakie mikstury
I ... wysadził pracownię, a wraz z nią pół góry.
Chciano go aresztować, więc się nasz mag chował,
Tak wędrując przez Litwę, wszedł do Soplicowa.
Siedząc teraz na szczycie najwyższego dachu
Miotał na dół dynamit, pędząc orki w strachu.
I biegły w prawo, w lewo przestraszone tłumy
Dziwiąc się - nie ma deszczu, a biją pioruny?
Zaś Nailee podniesiony tymi przewagami
Bracia! – Krzyknął. – Do przodu! Zwycięstwo jest z nami!
Lecz Szauszka złożyła sprzeciw bardzo ostry:
Dlaczego tylko bracia? Przecież są i siostry!
Oczywiście, przepraszam. Wszak w jedności siła.
Dalej siostry i bracia, byle zgoda była.
Tymczasem by ratować swoim ludziom tyłki
Major Płut, troll – dowódca, wprowadził posiłki.
Awangarda to armii, elita wojskowa,
Pluton orczych żołnierek wszedł do Soplicowa.
Zdziwiony Elros patrząc aż otworzył usta,
Nie widząc nigdy wcześniej pań o takich biustach.
Mundur skąpy do tego, ze spódniczką mini,
Górę stanik stanowił wzięty od bikini.
A każda jego miska, co pierś okrywała,
Orderami pokryta była prawie cała.
Kozak na każdej nodze z wysokim obcasem,
I szabelka na biodrach przyczepiona pasem.
Naprzeciwko stanęli Gardenia z Naugrilem,
FuR, Lorin i Szauszka podeszli za chwilę.
Cathia, Fragorn, Nenitris, Josiph, Elros, Czajna,
Doborowa wraz z Naileem zeszła się ferajna.
Lecz nawet w takiej paczce robią się wyłomy,
Chłopcy oddech stracili, każdy jest zdumiony.
Wstrząśnięci obfitością kształtów pań orkowych
Jeden w drugiego wszyscy potracili głowy.
Major Płut widząc rejwach u swych adwersarzy,
Z uśmiechem, co okrutny, wyrósł mu na twarzy
Krzyknął: Dzisiaj padniecie z ręki orczyc moich,
Żadna z nich lęku nie zna i was się nie boi.
Widząc, że teraz bitwa klęskę przypomina
Wielka odpowiedzialność legła na dziewczynach.
Gardenia się ozwała: Wstydźcie się panowie,
Jakże brudne myślenie chodzi wam po głowie.
Ich piersi są z pewnością mocno dozbrojone,
Przez chirurgów plastycznych orczych silikonem.
Cóż, panie, chodźmy same, prędko do ataku.
Liczmy teraz na siebie, a nie na chłopaków!
Hola! – Elros zakrzyknął. – Hola, hola! Gdzie tam?
Nigdy mnie nie wyprzedzi w ataku kobieta.
Dalej, naprzód panowie! Idziemy z paniami!
Mężczyźni pozostali skinęli głowami.
Zawstydzeni Gardenii bojowym okrzykiem
Na orczyce ruszyli zwartym, mocnym szykiem.
Te widząc, że ich urok na mężczyzn nie działa,
Zdziwione przystanęły, potem dały drała.
Za nimi Płut podążył: Wracajcie łajdaczki!
Tak pędząc przez podwórze, najpierw zdeptał kaczki
Potem upadł w koryto, potem w dół z kompostem,
Chciał przez płot się przedostać i przebiec pod mostem,
A potem do Modoru dotrzeć poprzez lasy.
Miał w chlebaku skradzione elfinom lembasy
I sądził, że wystarczą one mu na drogę.
Niestety uciekając stanął na stonogę,
Pośliznął się i wyrżnął, leżąc na podwórzu
Wśród ciał orków i trolli, w krwi, pocie i kurzu.
Chwilę później się zerwał. Drzwi ma jakieś z boku.
Widząc z mieczem Gardenię, zerwał się do skoku.
Klęska! Klęska straszliwa! Trzeba się ratować.
Skoczę w drzwi, no a później zdążę się gdzieś schować.
I skoczył, błyskawicznie, niby wicher bieży,
Skoczył za drzwi i zamknął, potknął się i leży.
Coś ostro zaśmierdziało. Popatrzył do góry,
Kilkanaście grzęd stało, a na grzędach kury,
Bo kiedy skoczył za drzwi, to w skoku wyniku
Znalazł się w pięknym, małym, folwarcznym kurniku.
Jedna z kur zagdakała mu do ucha słodko:
Majorze Płucie, trollu, jestem patriotką.
Sprytny kogut zatrzasnął zamek w drzwiach pazurem,
A wszystkie inne ptaki, spojrzały na kurę.
W głosie kury żelazna pobrzmiewała wola:
Za nasz kurnik i Litwę, dalejże na trolla!
I pierwsza na majora ruszyła w ataku,
A za nią popędziło stado całe ptaków.
Płut walczył i zabijał wśród gdakania, krzyku,
Tak się właśnie odbyła, słynna rzeź w kurniku.
Veroniqhann podeszła, szarpnęła za wrota,
Ktoś je zamknął na zamek. Fachowa robota.
Josiphu podejdź proszę i podaj mi klucze,
Bo Płut tam siedzi w środku. Ptactwo go zatłucze.
Lecz Josiph się uśmiechnął i tak jej odmruczy:
Przykro mi Veroniqhann, lecz ja nie mam kluczy.
Gdy budyń waniliowy na deser robiłem,
To wpadły mi do mleka, i tak je zgubiłem.
Żartujesz! A Płut siedzi w takim położeniu ...
Nailee nagle jej rękę złożył na ramieniu:
Chlubą wielką jest litość w sercu cnej kobiety,
Stąd rozumiem twe słowa, ale dziś niestety,
Jeśli Płuta ktoś żywcem wypuścić pozwoli,
On w miesiąc tu powróci z zastępami trolli.
Teraz, gdy się urzędnik nas zapyta który:
Kto majora załatwił? Zadziobały kury.
Tu zwrócił się do wszystkich: Właśnie dowiedziono,
Że Josiph zgubił klucze pro publico bono.
Teraz wielkie zwycięstwo wszystkim się ogłasza,
Niech żyje Soplicowo i ojczyzna nasza!
Ucztę wielką sprawimy, bawmy się wesoło,
Niech cymbały nam brzęczą, grajki grają w koło,
Z beczek ciurkiem niech płyną wina, piwa, miody,
Wszystkie sproście z sąsiedztwa znamienitsze rody.
Polonezem, jak każe sławny zwyczaj stary
Biesiada się rozpocznie. Tańczą wszystkie pary!
Ja, Kelly, w owym starciu udział także brałem
I co tu napisano, wszystko to widziałem.
Okiem woja, który też para się i piórem,
Widziałem garstkę dzielnych, wrogów całą chmurę.
Męstwo paru przyjaciół, co poszli na boje,
Musiało zrównoważyć orków, trolli roje.
Lecz zręczność, silna wola i odwaga w końcu
Błysły zwycięskim blaskiem w południowym słońcu.
I niewielu najeźdźców uszło z owej matni,
Tak na Litwie się zajazd zakończył ostatni.
Wzięte z
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
bobro gryźliwy behemot
Dołączył: 15 Paź 2006 Posty: 20179 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: z boku trochę Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:02, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Marielle napisał: | Natomiast czuć was na jakieś 165 km. |
czepiaj się tak dalej, to długo nie polatasz...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Aproxymat Para X to my
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 33795 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1537 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: zewsząd Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:13, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Dla trolli ich zapach jest też rodzajem, hmm... zbroi... zniechęcającej wrogów do atakowania z bliższej odległości.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
skoorpioo maszynista z Melbourne
Dołączył: 20 Lis 2006 Posty: 2060 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z nibylandii )))
|
Wysłany: Śro 17:33, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Jayn, Ayla czy to male stadko antylop kreci sie tam na horyzoncie ? ruszajcie na low tam z tydzien jedzenia chodzi, zwawo !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
melpomena zła kobieta
Dołączył: 03 Wrz 2005 Posty: 9156 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 475 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 18:40, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
bobro napisał: | Marielle napisał: | Natomiast czuć was na jakieś 165 km. |
czepiaj się tak dalej, to długo nie polatasz... |
Skarbie, najpierw musiałbyś mieć nielichy dopalacz
Aproxymat napisał: | Dla trolli ich zapach jest też rodzajem, hmm... zbroi... zniechęcającej wrogów do atakowania z bliższej odległości. |
Chyba czytamy te same książki
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
bobro gryźliwy behemot
Dołączył: 15 Paź 2006 Posty: 20179 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: z boku trochę Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 18:59, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
masz szczęście, że inteligentny nie jestem i wiele rzeczy pozostaje dla mnie niezrozumiałych...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Anka serce żółto-czerwone
Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 13358 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 257 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Scyzorykowo :D
|
Wysłany: Czw 9:50, 07 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
skoorpioo napisał: | Jayn, Ayla czy to male stadko antylop kreci sie tam na horyzoncie ? ruszajcie na low tam z tydzien jedzenia chodzi, zwawo !!! |
Ja pojadłam a TY Jayin ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|