po 30-tce

Seeni

Po tej brawurowej i pełnej akcji scenie czas na

SCENĘ XII

w której występują Ciż sami ( czyli Juiasiewiczowa, Zbyszek, Dulska) plus powracająca z wód— HANKA

Jayin

melduję się

Kewa

Zbyszko przygląda się Hance uważnie, zachodzi ją od tylu, wraca, jeszcze raz sie przygląda, pochyla.
- Hanko, coś wyglądasz niewyraźnie.
Obchodzi ja dookoła.
- Twoje nóżki, jakby wyciosane z drewna. Uda mocne i kościste - klepie ją w zadek.
Mruczy do siebie:
- Ogon? Bródka? Czyżbyś zmieniła się w żubra?

Jayin

Ja? Niewyraźnie? Zdaje ci się...!

Hanka obraża się ostentacyjnie i idzie do kuchni, zrobić sobie herbatki na uspokojenie... A tak się starała łądnie ubrać, żeby spodobać się staremu Dulskiemu!... Nie jej wina, że Stary gustuje w sukienkach sprzed 20 lat... Które niestety nie eksponują walorów Hankowych, a podkreślają ujemne efekty diety hamburgerowej...

Seeni

SCENA XIII
Ciż sami — DULSKA

letnisztorm

Dulska

Wyszła na szczyt apartamentowca targana niezliczonymi egzystencjalnymi rozterkami, weszła na gzyms, gdzie owiała ją poranna bryza nasączona aromatem z pobliskiego zakładu przetwórstwa mięsa na sieczkę konsumpcyjną.

Ludzie, rodzina ma haniebna,
komuż ta wieczna trauma jest potrzebna.
Uciekam tu, bo przestrzeń jest dzika,
Tylko pijaczek, sprytny, za kontener sika.

Nie chcę być dłużej niewolnikiem systemu,
jak chcę to zjem na raz słoiczek dżemu,
zamiast kawioru, krewetek i steków krwistych.
Wiem, partię założę wartości oczywistych.

Za symbol sobie obiorę zwierzęta,
być może psiaka i dwa kocięta.
Nie, niech ssak będzie i ptak,
jestem już psychiczny wrak.

Niech będzie żubr i gołąb w jego czole,
chociaż osobiście mewę i kokoszkę wolę.
Lecz wartości afiszować trzeba uniwersalne
Żubr to siła, gołąb cnoty wielkie i genialne.

Aproxymat

Bardzo mi się podoba! Lepsze, po stokroć lepsze od oryginału, który zawsze wydawał mi się dęty i pretensjonalny.

Kewa

Zbyszko wychylony przez okno z głową zadartą do góry przygląda się matce zaniepokojony:
Mama zakłada partię, czy skacze?

letnisztorm

Dulska

Na tyle jeszcze przytomna swoich dotychczasowych zasad moralnych, szybko się otrząsnęła z monologicznego letargu i krzyknęła.

Ogarnij się synu, wyjdź z tego okna, przecież jesteś goły !!!!!!!

Kewa

Zbyszko:
- Niech mi mama rękę poda!
Zaczyna wspinać się po oknie w stronę gzymsu.

letnisztorm

Wtem zerwało się stado gołębi, które koczowało na parapecie Lokatorki dokarmiane resztkami ptasiego mleczka.

Dulska

Uważaj Zbyszku!!!!!
One lecą na ciebie !!!
Trzymaj się gzymsu, nic to, podziobią i przestaną.
Nie wrzeszcz tak, trzeba było bez majtek z domu nie wychodzić.

Taś, taś, uciekajcie wstrętne ptaszyska od mojego syna przyrodziska !!!

Kewa

Zbyszek:
Zboczki jedne, paszoł won!
Odwraca się twarzą do ściany i przyciska brzuch.
Do Dulskiej śpiewa na melodię znanej piosenki:
"Miała matka syna, syna jedynego
Obsiadły go ptaki i po ptaku jego"

letnisztorm

Dulska

Hanka !!! Hanka !!!
Skaranie boskie z tym dziewuszyskiem, jak nie potrzeba to wszędzie łazi i tyłkiem zawraca.
A jak potrzeba nagła to nie ma, nie ma, przepadła.
O widzę na dolę Julasiewiczową, od kontenera idzie z koszem na śmieci.

Julasi złap ty jaką szmatę i bujaj i bujaj gołębie!!!!!

bobro

Juliasiewiczowa:

!!!

letnisztorm

Dulska

Takim popiskiwaniem Julasiu to nawet chomika nie przestraszysz.

Wtem z okna wyłoniła się głowa żubra. Uwagę zwierza przyciągnęły dźwięki wydobywane przez komicznie podskakującą z ekotorbą w dłoni, Julasiewiczową.
Dźwięki te niezmiernie przypominały porykiwania żubrzyc w czasie godów i zwierz w oknie zaryczał donośnie miłośnie, aż wszystkie gołębie przerażona odleciały.

Seeni

SCENA XIV

DULSKA — JULIASIEWICZOWA
Zbyszek nadal wisi za parapetem, ale jego los jest nieznany

Jayin

Cholera, cholera...

Hanka otworzyła jedno oko... Następnie drugie... Nieznośny ból głowy przypomniał jej, że... Niczego nie pamięta!

...Chyba mi czegoś dosypali do tego wina, co żem po kryjomu w izbie kuchennej wypiła... Cholera, cholera... Która godzina!?

Hanka mamrocząc pod nosem zwlokła się z siennika i powłócząc nogami spróbowała trafić w drzwi. Po trzech próbach udało jej się wyjść z pokoju...

Kewa

Zbyszko:
Wisi

Jayin

Zbysiu, Zbysiu!!!

Hanka z przerażeniem podbiega do wiszącego Zbyszka

Ty z miłości do mnię na życie swe się porywasz, czy nie daj Boże... trenujesz akrobatykę?!

Zbyszek nie odpowiada, więc Hanka zalewa się łzami i pada na podłogę (z hukiem, wywołanym przez zbędne kilogramy ciała)

Zbyyyszkuuuu! Już dość! Już starczy! Nie wiś! Złaź! Bo ci się od tego ręce wyciągną i będziesz niczem goryl! Zbyyyyszkuuuuu....!

Hanka łka, o 6.00 nad ranem. Bez śniadania.

letnisztorm

Dulska w trakcie dzikiego biegu w celu ratowania syna, zaplątała się na drabince zejściowej z dachu w szlafroczek, spadając walnęła się w głowę, teraz leży nieprzytomna.