|
po 30-tce niezwykła strona niezwykłych użytkowników
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jayin mistress of chaos
Dołączył: 05 Paź 2006 Posty: 5958 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 987 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: pogranicze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:09, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Rose - tak z innej beczki... Jaka jest u ciebie różnica wieku dzieciowa, między Malwinką, a Starszą Córką?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
rosegreta Gość
|
Wysłany: Śro 18:10, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
12 lat.
Osobiście uważam, że chyba jestem za stara na Malwinkę. Jedna nie mam juz tyle energii. Z drugiej strony tez inaczej traktuje macierzyństwo, więcej z siebie daję.
Między moimi siostrami tez jest taka róznica weku, 12 lat.
Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Śro 18:21, 13 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Śro 18:42, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
rosegreta napisał: |
Kewa włąsnjie dlaczego tak jest, ze ludzie nie moga się porozumieć. Wiem, ze jie wystarczy dobra wola jednej ze stron. Nie masz sobie nic do zarzucenia. Ty się starałaś. To twój były był głupi (tak myślę, że nie doceniał tego). Założę sie, że syn napewno to dostrzegł, a kiedyś, gdy założy swoją rodzinę, będzie wiedział, ze miał mądrą matkę (tak myślę). |
Były mąż był z pełnej rodziny, ale u nich zawsze było zimno. Ciągła rywalizacja o dobra materialne, brak współczucia dla innych i straszna zawziętość. Do dziś pamiętam jak wmawiał mi, że nie poradzę sobie bez niego, że do niczego się nie nadaję. Synowi długo tłumaczyłam dlaczego i co jest w życiu ważne. Nawet nie wiem kiedy to się stało, że syn przestał zabiegać o spotkania z ojcem. Teraz nawet sam w sądzie stawił mu czoła, nie dał się zwieść. Dałam mu wolną rękę - jeśli chcesz możesz się zrzec zaległych alimentów, poradzimy sobie. Widocznie jednak czuł, że to minimum, które ojciec jest mu winien. Być może kiedyś on będzie w potrzebie i zwróci się po pomoc do syna. Były nie ma innych swoich dzieci, ale ma adoptowaną córkę. Już po wyroku jego zona zadzwoniła do mnie, żebym spróbowała pertraktować z synem. Aha, zapomniałam - darował mu ostatnie 4 miesiące.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Jayin mistress of chaos
Dołączył: 05 Paź 2006 Posty: 5958 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 987 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: pogranicze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:49, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Ja jestem za tym, żeby po rozwodzie ojciec/matka płacili alimenty w podobnej wysokości, jak by w "pełnej rodzinie" uczestniczyli finansowo w utrzymaniu dziecka. Wiem... Ale to ciężko obliczyć po rozwodzie
A co do różnicy wieku, Rose - między mną, a moją najmłodszą siostrą jest 20 lat róznicy (między mną a średnią - półtora roku, z kolei)
Tak się tylko ostatnio zastanawiałam - bo wkoło co chwilę Nowe Dzieci się rodzą i wszyscy sie dopytują tych, co akurat nie urodziły właśnie: "A ty kiedy następne??" - no i każdy (no, prawie) twierdzi, że nie ma co czekać i trzeba szybko kolejne dziecięcia rodzić, żeby różnicy wieku nie było dużej. Bo im większa, tym gorzej... Czy ja wiem... Czy gorzej... Inaczej.
(nie, jeszcze nie myślę o rodzeniu chociaż presja otoczenia jest drastyczna )
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Śro 18:54, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Jayin / Nocna Straż napisał: |
Tak się tylko ostatnio zastanawiałam - bo wkoło co chwilę Nowe Dzieci się rodzą i wszyscy sie dopytują tych, co akurat nie urodziły właśnie: "A ty kiedy następne??" - no i każdy (no, prawie) twierdzi, że nie ma co czekać i trzeba szybko kolejne dziecięcia rodzić, żeby różnicy wieku nie było dużej. Bo im większa, tym gorzej... Czy ja wiem... Czy gorzej... Inaczej.
(nie, jeszcze nie myślę o rodzeniu chociaż presja otoczenia jest drastyczna ) |
Musisz siebie zapytać, czy chcesz. Jeśli wymarzyłaś sobie dwójkę, to chyba faktycznie lepiej tak miedzy 2 a 5 lat. Jeśli jednak zadowoli Cię model 2+1, to nie daj się presji. Chociaż, patrząc na Basię, to żal takiego potencjału
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
rosegreta Gość
|
Wysłany: Śro 18:57, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Ech, moja koleżanka tez chciała, aby synowie mieli ojca. Rozwiodła się (mąż znęcał się nad nią psychicznie) i tyle razy dawała byłemu mężowi szanse na bycie ojcem. Na próżno. Ale ona nie ma sobie nic do zarzucenia. Synowie to wiedzą. Nigdy nie zarzuca jej, ze im zabraniała kontaktu. A z alimentami miała podobnie. Synowie już sa pełnoletni więc sami występowali. A ojciec do jednego rzekł, ze się po nim tego nie spodziewał i że mu to zapamięta.
No cóż, pewnie nie dorósł do roli ojca. Najbardziej mi żal w tym wszystkim dzieci. Jeden z jej synów ma silną depresję. To takie smutne.
Ona jednak stara się w tej całe sytuacji dać im jak najwięcej uczucia i zainteresowania. Martwi się jacy będe w dorosłym życiu.
Ech.
Dzis koleżanka była na pogrzebie dziecka, które nawet nie mialo roku. Dziecko jej kuzynki. Spłakałam się z nią. Mały był chory. Urodził się uszkodzonym sercem. Całe swoje zycie przeleżał w szpitalu. Większość czasu sopędził spiące farmakologicznej. Nigdy nie był noszony na rękach, usypiany, przytulany. Gdy zadzwonili z kliniki, ze umiera, babcia Małego pojechała tam. Mały już nie zył, a ona go nosiła podobno przez dwie godziny po korytarzu.
Ide usypiac dziecko. |
|
Powrót do góry |
|
|
Jayin mistress of chaos
Dołączył: 05 Paź 2006 Posty: 5958 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 987 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: pogranicze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:00, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Ja to kiedyś chciałam mieć troje, lub czworo
Ale to było jeszcze wtedy, kiedy zupełnie nie wiedziałam, z czym wiąże się urodzenie i wychowywanie dziecka
Teraz jako Bardziej Oświecona - trochę zmodyfikowałam swój pogląd na macierzyństwo. I moje własne przyzwyczajenia, i styl życia, i finanse, i wytrzymałość psychofizyczna - wszystko to wskazuje na to, że ja wyrobię jedynie z dwójką dzieci. A i to dopiero, jak "odpocznę" po Barbarze. Dopiero oddech łapię
Trochę się zmienilo po przeprowadzce. Tutaj jest łatwiej i przyjaźniej - jeśli chodzi o wychowywanie dzieci. Więc na upartego z trójką dałabym radę...
Ale akurat w tym przypadku wyjątkowo staram się nie być aż tak uparta Chociaż jak tak patrzę na Baśkę, to sobie myślę, że gdyby miala jakieś młodsze stworzenie do towarzystwa, ale mniej uciekające niż koty i bardziej kumate w dziecięcych zabawach - to miałabym może więcej spokoju (ale mogę się mylić... czy nie?
W każdym razie - w najbliższym roku nie przewiduję starania się o zagęszczenie ludności na terenie mieszkania
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Jayin mistress of chaos
Dołączył: 05 Paź 2006 Posty: 5958 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 987 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: pogranicze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:03, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
rosegreta napisał: | Dzis koleżanka była na pogrzebie dziecka, które nawet nie mialo roku... |
Przykre to jest cholernie i ciężkie... Kiedy dziecko umiera... Nie wyobrażam sobie tego nawet
Pamiętam jak się czułam, kiedy umarła moja siostra. Miałam wtedy 13 lat, a ona była takim małym niemowlaczkiem. Też była chora. Trauma. A to przecież "tylko" rodzeństwo... Nie wyobrażam sobie... Po prostu nie... Jak to jest, kiedy własne dziecko... Ech........
Lepiej nie myśleć.
Czas na kolację, drogie panie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Śro 19:21, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
rosegreta napisał: |
ale ja nie oceniam
|
A czy ja piszę, że Ty oceniasz? Piszę, że łatwo jest oceniać stojąc z boku
rosegreta napisał: |
Wyciągasz skrajne patologiczne sytuacje.
|
Odpowiadam na Twoje pytanie. Że istnieją powody dla których, należy izolować jednego z rodziców od dziecka. Daj spokój Rose Przecież o to właśnie pytałaś.
rosegreta napisał: |
Pijanym rodzicom odbiera sie dzieci o tym stanowi prawo, sama wiesz.
Tak samo znęcającym się.
|
Prawo o tym nie stanowi. Żaden przepis nie mówi o tym, że odbiera się dzieci pijanym rodzicom i rodzicom znęcającym się. Przepisy mówią bardzo enigmatycznie o zagrożeniu dobra dziecka i w konsekwencji takiego zagrożenia o zawieszeniu, ograniczeniu lub pozbawieniu władzy rodzicielskiej. Co więcej przypadki, w których władza rodzicielska odbierana jest rodzicom pijącym są bardzo rzadkie, a rodzicom znęcającym się nad dziećmi- zbyt rzadkie.
Ja z tego Twojego postu ( tego o tym, co wyczytałaś o rodzinie) wyczytałam z kolei, że uniemożliwianie kontaktów dziecka z rodzicem po rozwodzie jest złe.
Sama uważam podobnie, ale tylko w sytuacji kiedy to rodzic nietoksyczny.
Nie zgadzam się natomiast z argumentacją, z tym podkreślaniem, że dziecko musi mieć matkę i ojca. Że dzieci lepiej chowają się w pełnej, normalnej rodzinie. A co z wdowcami, wdowami??? Z samotnymi rodzicami po rozwodzie, których partner zniknął także z życia dziecka???Ich dzieci nie mają szans, żeby w dorosłym życiu prawidłowo funkcjonować w społeczeństwie?
Bardzo, bardzo podoba mi się natomiast to co napisała Kewa, że w rodzinie nie musi być Mama, Tata, Babcia, Dziadek- w rodzinie musi być miłość
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Hower Johnnie Walker
Dołączył: 05 Lut 2006 Posty: 4817 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 437 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jaaa???
|
Wysłany: Śro 19:27, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Jayin / Nocna Straż napisał: | Rose - masz rację. Żadna matka nie zastąpi ojca, a ojciec - matki. Wzorce kobiety i mężczyzny powinno wynosić się z domu. Najlepiej te pozytywne i wartościowe.
Ale sama też wiesz, że nie ma rodzin idealnych. I czasem dla dzieci zdrowiej wychowawczo (co nie znaczy, że idealnie) jest, gdy zamiast z dwojgiem skłóconych rodziców w jednym domu, wychowują się z jednym z nich (ten drugi nie zawsze chce, czy może w tym wychowywaniu uczestniczyć).
Będą mieć wtedy braki w tych wzorcach i będzie im brakowało ojcowskiej czy matczynej "ręki" - będą nieco "zwichrowane" życiowo, ale będą spokojniejsze może i bardziej uśmiechnięte mimo wszystko.
. | To jest według zasady: Nie możesz dać szczęścia samemu nie będąc szczęśliwym. Proste jak drut
rosegreta napisał: | Osobiście to odbieracie
Róznie się w zyciu układa i artykuły nie były o ocenianiu postępowania, ale o mysleniu nie tylko o sobie ale o dzieciach za które jestesmy odpowiedzialni.
Autorzy to przewaznie ludzie po rozwodach albo z niepełnych rodzin. Prawda jest tak, ze żadna matka nie zastąpi ojca, bo kobieta nie stanie się mężczyzną a mężczyzna kobietą, babcia matką a dziadek ojcem. Mogą
przejąc takie role i pełnić, bo zycie ich do tego zmusza.
Bardzo podobał m się fragment op matkach, w którym autor mężczyzna pokazuje jak źle przygotowują synów do bycia mężem. Sama kiedyś chciały aby mężczyźni pomagali im w obowiązkach, a krytykują synowe jesli te wymagają cos od ich synów.
Coś w tym jest przewrotnego.
Książka Kroniki Rodzinne zas opowiada o rozbitej rodzinie. Tutak kobieta porzuca trzy córki, które zostają same z ojcem. Role matki przejmuje najstarsza z nich, która w chwili opuszczeni ich przez matkę ma 12 lat.
Takie czytadło słodko-gorzkie.
Hower a czy Ty gdybyś miał dzieci nie chciałbym uczestniczyć w ich życiu, wychowaniu ? | Osobiście bo tego typu artykuły przyjmuję z dystansem. Z jednej strony dobrze jest poczytać czyjeś doświadczenia życiowe by nie popełniać błędów, z drugiej jaj już mam pewne wnioski na ten temat i zwyczajnie nie uświadamia mnie to.
Z tymi patologiami, że tak powiem, to jest tak. Są pewne wspólne mechanizmy jakie tym kierują...a reszta zależy od indywidualnego podejścia, usposobienia itp. Tu po prostu trzeba rozgraniczać co jest dobre a co złe...chyba trzeba się kierować sumieniem i brać pod uwagę różne punkty widzenia na sprawę.
Gdybym miał dzieci to były by one częścią mojego życia, mnie...jak dla mnie to oczywiste.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Hower dnia Śro 19:36, 13 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
rosegreta Gość
|
Wysłany: Śro 19:36, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Jayin.
Wiesz jakoś tak nie myślałam o drugim dziecku. To znaczy chciałam i nie chciałam. Nigdy nie stosowałam żadnej antykoncepcji. Niby się starałam, ale jakoś tak bez przekonania. Nie ulegałam presji. Kiedyś po rozmowie z kims z netu - cos wspomniał o rodzinie, tak sobie pomyslałam, ze mam już tyle lat i że to jakby ostatni moment dla kobiety. I wtedy zaszłam. W sumie sama jakoś to odebrałam histerycznie na początku (wiadomość o ciąży). A teraz jestem zmęczona lecz szczęśliwa. Ten brzdąc odmłodził mnie o 10 lat i zapełnił jakąś lukę w moim życiu.
....
Co do śmierci dzieci. O dziwo one tez umierają. I sama nie wiem czy zal mi tych małych istot, czy płaczę dlatego, że jakby biorę to do siebie, bo myślę sobie co mogłabym odczuwać, co może prawdopodobnie odczuwać matka.
Sama miałam "schizę". Gdy urodziłam Zuzę budziłam się kilka razy w nocy i sprawdzałam czy oddycha. Mąż doprowadził mnie do porządku. Wpadałam w panikę, gdy tylko się przewróciła, albo sobie nabiła guza. Ja, która zawsze z pierwszej pomocy byłam najlepsza. Która pomagała innym.
Gdy urodziła się Malwina nie przespałam przez miesiąc żadnej nocy. Normalnie to straszne śpioszydło ze mnie. Przeciez byłyśmy w szpitalu. Malwina miała opiekę, była podłączona do urządzeń, a ja siedziałam przy jej łóżeczku (takie wózki jak w marketach) dzień i noc. Bałam się, ze jak odejdę to ona umrze. A mi wtedy pęknie serce, a przynajmniej powstanie rysa, która nigdy się nie zagoi. Dobrze, ze jeszcze mam czasem troche rozsądku i sama nie dam się zwariować. Wylałam tyle łez, sama nawet nie wiedziałam, że mam ich tyle. I wiem, że jestem silna, ale drugi raz (mimo tego, ze wiem, ze to do przeżycia jest) nie chciałabym przejść tego samego. Wolałabym umrzeć.
Ale takie przypadki zdarzają się raz na ileś tam tysięcy, więc nie trzeba o nich myśleć.
Mam koleżankę, która straciła dziecko. Umarło wieku 9 lat. Bawił się z innymi dziećmi, wygłupiali się, szaleli jak to dzieci a on niefortunnie uderzył sie w głowę. Kiedyś jakoś tak w rozmowie ucieszyłam się, ze mamy weekend. Ona odpowiedziała mi, ze nie lubi weekendów. Musi sobie organizować czas, żeby nie myśleć. Nie myślec o tym, jaki by był. Zmieniłam temat bojąc się swoich reakcji. Koleżanka mimo wieku, ponad 40 lat, wygląda co najmniej dyche mniej. Jest filigranową brunetką, delikatną, ładną i atrakcyjna kobietą. Podziwiam to, ze ona w ogole sie nie starzeje, tak jakby czas dla niej się zatrzymał.
......
Seeni czy rodzina : ojcec, matka i dzieci jest zła ? Czy to normalny model rodziny ? Uważasz, ze rodzina ojciec, matka i dzieci, taki model rodziny jest nieodpowiedni ? Czy nie powinien tak włąsnie wyglądać ? Co masz do tradycyjnego modelu ?
Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Śro 20:13, 13 Cze 2012, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kewa optymistyczna realistka
Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 24976 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1879 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: prawie Wrocław
|
Wysłany: Śro 20:06, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
rosegreta napisał: |
Seeni czy rodzina : ojcec, matka i dzieci jest zła ? Czy to normalny model rodziny ? Uważasz, ze rodzina ojciec, matka i dzieci, taki model rodziny jest nieodpowiedni ? Czy nie powinien tak włąsnie wyglądać ? Co masz do tradycyjnego modelu ? |
Tak się wtrącę. Seeni przeciwko tradycyjnemu modelowi???!!! No, coś Ty, przecież zawsze o to najbardziej się spieramy zawsze. Seeni już w kołysce wiedziała, że będzie żoną i matką, naprawdę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Hower Johnnie Walker
Dołączył: 05 Lut 2006 Posty: 4817 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 437 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jaaa???
|
Wysłany: Śro 20:11, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Też mnie zdziwiło to pytanie
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
rosegreta Gość
|
Wysłany: Śro 20:18, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Oj to było tak na odczepnego, bo w ogole jej nie rozumiem. Napisałam coś o rodzinie od pod wpływem kilka artykułów i ksiązki. Nic nie narzucając, nie negując, zastanawiając sie nad tym jakie znaczenie odgrywa rodzina i jaki ma na nas wpływ. Jak czasem dorosli ludzie gotują/fundują dzieciom przezycia. Szukając przykładów na swoim otoczeniu.
O tym, ze czasem bardziej myslimy o swoim dobrze, dumnie a nie myslimy o dobrze ogólnym.
Poczułam się wtedy mniej zmęczona, bo w sumie przestałam egoistycznie o tym zmęczeniu mysleć
A tu nagle Seeni ze swoim tekstem. Już dla mnie bardziej zrozumiały był ten o kibicowaniu. |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Śro 20:28, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
rosegreta napisał: |
Seeni czy rodzina : ojcec, matka i dzieci jest zła ?
|
Zależy jaka. Może być zła, może być dobra
rosegreta napisał: |
Czy to normalny model rodziny ?
|
Nie rozumiem pytania. Normalny w sensie najczęściej spotykany, normalny w sensie zdrowy psychicznie? Już napisałam, że wzorcowa rodzina to, dla mnie taka, w której jest miłość. Może być dwóch tatusiów bez dziecka, może być dziecko i mama, mogą być mama, tata i dziecko.
Ważne jest, żeby nawzajem się szanowali i kochali.
rosegreta napisał: |
Uważasz, ze rodzina ojciec, matka i dzieci, taki model rodziny jest nieodpowiedni ?
|
Uważam jak wyżej. Nie to jest wyznacznikiem
rosegreta napisał: |
Czy nie powinien tak włąsnie wyglądać ?
|
Nie sądzę, że powinien. Uważam, że po raz kolejny- tak jak wyżej . Może tak wyglądać, nie musi
rosegreta napisał: |
Co masz do tradycyjnego modelu ?
|
Absolutnie nic. Sama tworzę taką typową rodzinę z mamą, tatą i dziećmi. Z tym, że nie uważam, że jest ona w jakimkolwiek stopniu lepsza od innych modeli rodzin.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Hower Johnnie Walker
Dołączył: 05 Lut 2006 Posty: 4817 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 437 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jaaa???
|
Wysłany: Śro 20:35, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Słowo klucz: model rodziny...przecież to jest stereotyp...czyli idiotyzm.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Jayin mistress of chaos
Dołączył: 05 Paź 2006 Posty: 5958 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 987 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: pogranicze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:36, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Może takie pytania i w ogóle "normalna rodzina" - to wyrażenie to jakaś spuścizna wielu lat wpajania ludziom tego, że jedyny słuszny model rodziny, w którym dzieci mają szanse się dobrze rozwijać, to TYLKO "Mama+Tata+Dzieci"?
Zmienia się rzeczywistość, większa ilosć rozwodów, kolejnych małżeństw, inne modele wychowania - to wszystko sprawia, że ta "tradycyjna normalna rodzina" to tylko jeden z modeli, jakie funkcjonują. A najważniejsza i tak jest miłość rodzicielska (to, co napisała Seeni). Więc ta "normalność" to nie taka już "normalność". Ale bardziej stereotyp normalności.
Oczywiście, wg mnie - najbardziej idealna jest rodzina z mamą, tatą (wzorce kobiety i meżczyzny w rodzinie) i dziećmi - gdzie wszyscy się kochają, szanują i realizują indywidualnie i rodzinnie... Bajka, nie? W takiej rodzinie dzieci są zaopatrzone we wszystkie możliwe "wartości" społeczne i psychiczne. Taka juz natura człowieka (samiec, samica i młode ). Ale ile takich rodzin znacie? Ja - niewiele. Albo i mało.
Ale to nie znaczy, że inne modele i inne rodziny są gorsze. Są po prostu inne. I każda z nich daje coś dzieciom. Najważniejsze, by czuły się kochane - nieważne kto je wychowuje - bo to największa wartość i najlepszy start w dorosłe życie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Seeni Królewna Glątwa
Dołączył: 16 Wrz 2005 Posty: 18510 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2377 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Śro 20:48, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Kewa napisał: |
Seeni już w kołysce wiedziała, że będzie żoną i matką, naprawdę. |
To nieprawda jest. W wieku 16 lat oznajmiłam przerażonej matce, że w ogóle nie zamierzam wychodzić za mąż, a jedynie po 30-stce zacząć się beztrosko rozmnażać. Ja byłam zawsze straszna latawica, ciągle miałam innych narzeczonych, częstokroć po dwóch, czy trzech jednocześnie, wiecznie mi się mylili co budziło zachwyt mojego Ojca. Dopiero jak wyszłam za mąż okazało się, że rodzina to moje przeznaczenie jest.
Rose Ja zwyczajnie uważam, że ta potrzeba posiadania obojga rodziców różnej płci jest przejaskrawiona. Dziecko może dobrze funkcjonować i być szczęśliwe bez Mamy, czy Taty. Lepszy brak Taty niż Tata psychol. Lepiej wychowywać się bez toksycznej Matki a z przyzwoitą Macochą. Nie wszyscy ludzie nadają się na rodziców. Traktowanie dziecka jako karty przetargowej przy rozwodzie jest ohydne i naganne. Dla Ciebie, dla mnie i pewnie dla większości innych piszących tutaj. Ja w swoich postach nie odnosiłam się do tej oczywistej prawdy. Próbowałam polemizować z glortfikacją tradycyjnego modelu rodziny. Bo jeżeli mówimy- dziecko najlepiej rozwija się wychowywane przez Mamę i Tatę, to jednocześnie mówimy wszystkim osobom samotnie wychowującym dzieci, albo wychowywującym je w mniej tradycyjnym modelu, że są kiepskimi rodzicami. A to zwyczajnie nieprawda jest.
Nie wiem jak bardziej mogę to wytłumaczyć.
Rozumiesz- zgadzam się z Tobą, czy artykułem, że niektórzy rodzice fundują swoim dzieciom, przy okazji rozpatrywania własnych krzywd, koszmarny los. Myślą o sobie a nie o dziecku. Nie zgadzam się natomiast ( z Tobą czy artykułem), że dziecko wychowywane w rodzine niepełnej, czy innej niż typowa musi rozwijać się nieprawidłowo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Hower Johnnie Walker
Dołączył: 05 Lut 2006 Posty: 4817 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 437 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jaaa???
|
Wysłany: Śro 20:49, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Jayin / Nocna Straż napisał: | Może takie pytania i w ogóle "normalna rodzina" - to wyrażenie to jakaś spuścizna wielu lat wpajania ludziom tego, że jedyny słuszny model rodziny, w którym dzieci mają szanse się dobrze rozwijać, to TYLKO "Mama+Tata+Dzieci"?
Zmienia się rzeczywistość, większa ilosć rozwodów, kolejnych małżeństw, inne modele wychowania - to wszystko sprawia, że ta "tradycyjna normalna rodzina" to tylko jeden z modeli, jakie funkcjonują. A najważniejsza i tak jest miłość rodzicielska (to, co napisała Seeni). Więc ta "normalność" to nie taka już "normalność". Ale bardziej stereotyp normalności.
Oczywiście, wg mnie - najbardziej idealna jest rodzina z mamą, tatą (wzorce kobiety i meżczyzny w rodzinie) i dziećmi - gdzie wszyscy się kochają, szanują i realizują indywidualnie i rodzinnie... Bajka, nie? W takiej rodzinie dzieci są zaopatrzone we wszystkie możliwe "wartości" społeczne i psychiczne. Taka juz natura człowieka (samiec, samica i młode ). Ale ile takich rodzin znacie? Ja - niewiele. Albo i mało.
Ale to nie znaczy, że inne modele i inne rodziny są gorsze. Są po prostu inne. I każda z nich daje coś dzieciom. Najważniejsze, by czuły się kochane - nieważne kto je wychowuje - bo to największa wartość i najlepszy start w dorosłe życie. | Utwierdza mnie to tylko w przekonaniu, że jednak ludzie czasem na siłę komplikują sobie życie...rodzinne też.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Jayin mistress of chaos
Dołączył: 05 Paź 2006 Posty: 5958 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 987 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: pogranicze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:06, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Chciałam najpierw napisać, ze to nie ludzie komplikują - tylko życie samo z siebie... Ale po zastanowieniu... Tak. Ludzie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|