Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

...mateczka...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30 ... 33, 34, 35  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Co nick to topik
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:29, 29 Wrz 2010    Temat postu:

Możesz spać, kiedy inni śpią
Nie czuć nic I nie mówić nic
Zwrócić film i przepieprzyć życie...
Lecz jeden krok może zmienić świat
Jeden gest i podanie ręki
Jeden dzień może zmienić wszystko...


http://www.youtube.com/watch?v=fa3cXe9ynW4


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:32, 29 Wrz 2010    Temat postu:

a wszystko jest kwestią świadomości..
Tylko, że ja już nie uważam świadomości za jedyną drogę poznania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:34, 29 Wrz 2010    Temat postu:

http://www.youtube.com/watch?v=4vJCb3jfR4U&feature=related

dzięki Sztormiku..
wraca mi natchnienie...


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
Gość





PostWysłany: Śro 20:27, 29 Wrz 2010    Temat postu:

uwielbiałam mroczne opowieści i bajki tego pana

Edgar Allan Poe - Kraina snu

Idąc w ciemny szlak nieznany,
Od złych duchów opętany,
Z krain, kędy bóstwo Noc
Samowładną dzierży moc
I w gwieździstej lśniąc koronie
Na swym czarnym siedzi tronie,
Świeżom wrócił w nasze światy...
Spoza Thule lodowatej -
Z sfer, co we mgłach się promienią,
Poza C z a s em i P r z e s t r z e n i ą.
.
Tam doliny są bezdenne,
Tam urwiska są kamienne,
Tam są głazy fantastyczne -
Letargiczne - magnetyczne -
I otchłanie - i pieczary -
I olbrzymich lądów jary -
Niepojętych kształtów mary -
Wiekuistych mgieł opary.
Niebotyczne dzikie góry
I bezbrzeżnych mórz lazury,
Mórz, co dyszą bez wytchnienia
Pod błękitem z krwi płomienia.
I jeziora nieskończone,
W martwą wodę skrysztalone,
W martwą wodę lodowatą,
Śnieżnych lilij strojne szatą.
.
U tych jezior nieskończonych,
W martwą wodę skrysztalonych,
W martwą wodę lodowatą,
Śnieżnych lilij strojnych szatą -
U tych gór - i u tych rzek,
Które szumią z wieku w wiek -
U tych borów - u tych błót,
Gdzie jaszczurek żyje ród -
U tych mrocznych kałuż brzegu,
Przeraźliwych wiedźm noclegu,
I w wszetecznej każdej plamie,
I w rozpacznej każdej jamie,
Gdy tu błądzisz, wszędzie ci
Zapomniana, nikła lśni
Jakaś mara przeszłych dni,
Zaczajone błędne twarze,
Gdy wędrowiec się ukarze,
Nagle jawią się jak cienie,
Dreszcz w nim budzą i westchnienie.
Drogie widma w białych szatach,
Niecielesne w obu światach -
I na ziemi - i na niebie -
Schodzą - niby mgła - do ciebie.
.
Bowiem sercom bolejącym
Kraj ten światem jest kojącym;
Tym, co męką dyszą bladą,
Kraj ten jest - jak Eldorado.
Bo wędrowiec, co tu zboczy,
Przez zamknięte widzi oczy,
Przed otwartą zaś źrenicą
Świat ten - wieczną tajemnicą.
Tak chce Pan, co zakaz święty,
Dał powiece nie zamkniętej.
Duch, co błądzi ziemią tą,
Przez zaćmione patrzy szkło.
.
Idąc w ciemny szlak nieznany,
Od złych duchów opętany,
Z krain, kędy bóstwo Noc
Samowładną dzierży moc
I w gwieździstej lśniąc koronie
Na swym czarnym siedzi tronie,
Świeżom wrócił w nasze światy...
Spoza Thule lodowatej
.
.
Przekład: A.Lange


Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Śro 20:35, 29 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:40, 29 Wrz 2010    Temat postu:

poprawiam i poprawiam.. i zaraz zemdleję..
nie dam już rady
może jutro...


a teraz czytam Twojego Poego..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hower
Johnnie Walker


Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 4817
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 437 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jaaa???

PostWysłany: Śro 21:04, 29 Wrz 2010    Temat postu:

Wreszcie zaczęło się coś dziać, bo tak to... eee takie tam flaki z olejem

Dobranoc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:11, 29 Wrz 2010    Temat postu:

no cóż..
flaki to moja specjalność
zwłaszcza wypruwać je naiwniaczkom



spokojnej...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
Gość





PostWysłany: Śro 21:55, 29 Wrz 2010    Temat postu:

gReta napisał:
Było w nim chłodno, mnóstwo przeciągów, pamiętam, że miałam katar, zamknięte pokoje na klucz, zapach wilgoci i steryny, pociemniałe portrety od wilgoci, schody, strome schody
(no i znów mi przerywają) Blue_Light_Colorz_PDT_45


to ja będę dalej kontynuować, nie uśmiercam swoich bohaterów, a moze i uśmiercam, ale wolę jak spadają ze schodów, albo skaczą przez okno

...Przebywała w tym miejscu juz trzy lata. Po smierci rodziców musiała się wprowadzić do kuzynostwa. Nie znała ich dobrze. Co za chore prawo, które nieletnim, nie zamężnym młodym kobietą nakazuje mieszkać u krewnych. Nienawidziła tego przeklętego zamku. Był ponury, poza tym po prostu się nudziła. Przeczytała już wszystkie książki dostępne w bibliotece, przeważnie medyczne podręczniki, książki opisujące zioła i kilka podróżniczych. Intrygowało ja zamknięte skrzydło zamku a raczej krzyki z stamtąd dochodzące. Wyobrażała sobie, ze jej ponury kuzyn prowadzi tam niecne praktyki, uprawia czarną magię. Mozę wyrywa tam ludziom języki, wydłubuje oczy i z pija krew. A może pozbawia ich energii życiowej.
Była bardzo ciekawa jaką tajemnice kryje zamek. Zabroniono jej jednak przebywać w tym skrzydle zamku. Wiele rzeczy jej zabraniano. Samotnych spacerów też. Czuła się jakby przebywała w więzieniu.

cdn
ale jesli ktoś chce może cos dopisać, albo zmieniać jak sny w grze


Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Śro 22:00, 29 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Hower
Johnnie Walker


Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 4817
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 437 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jaaa???

PostWysłany: Śro 22:37, 29 Wrz 2010    Temat postu:

Zostawiła okulary w bibliotece. -Cholera!- pomyślała dochodząc do pokoju. Nie zastanawiając się obróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku czytelni. Szybciej. Tak aby minąć te wszystkie malowane twarze z poprzednich epok wiszące na ścianie, które przeszywały ją wzrokiem. Na końcu zimnego korytarza z czerwonej cegły z niewielką ilością zdobień były wysokie drewniane drzwi ze zdobnymi okuciami do tajemniczej części zamku. Nie dla przypadkowych gości.
Dźwięk zatartych zawiasów. Nie pisk, nie zgrzyt. Zrobiła dwa szybkie kroki tak aby ukryć się w cieniu średniowiecznej zbroi. Przylgnęła do ściany. Intuicyjnie wyczuła zło. A może to był smutek zmieszany z cierpieniem jak później pomyślała. Rysy twarzy tego mężczyzny wyrażały wiele, ubiór nic. Brunatny prochowiec. Tyle łyknęła wzrokiem przyćmionym napięciem chwili. Nie widział jej, ale czuła jakby szóstym zmysłem ogarniał wszystko co porusza się w okolicy. Siwa, niedbale przystrzyżona broda i takie same włosy do ramion przypominały rybaka z dziecięcej opowieści. Brakowało fajki. Mało nie zachichotała. Ale rzucając za siebie spojrzenie, ostrożnego człowieka spowodował, że wbiła palce w ceglaną ścianę. Kilka kroków dalej zniknął za kotarą. Dalej były drzwi do pomieszczeń dla służby. Zawiesina tajemniczości została. Okulary straciły tego dnia na ważności. Może jutro, myślała.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Hower dnia Śro 22:43, 29 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hachiko
Gość





PostWysłany: Czw 20:54, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Ale, gdy zmierzała już do swojej komnaty ujrzała światełko, nieśmiało wydobywające się ze szczelin drewnianej podłogi. Umieściła pochodnię na ścianie i podeszła do miejsca, by nabrać pewności.
Dziwne- pomyślała - czyż podłogę takiej budowli nie powinny pokrywać kamienne kafle?
I jakby na specjalne życzenie, by uczynić tę chwilę magiczną, rozległy się znajome dźwięki pozytywki z dzieciństwa o niewyobrażalnie kojącej melodii w takt bicia serca, miarowo...
Kucnęła. Za sprawą mroku i zapewne głębokiej ciszy, która opanowała wiekową budowlę, ruszyła w przestworza, upragniony byt - niebyt...
Zdążyła przyjrzeć się drobnym sylwetkom na tarasach ryżowych spowitych świtem, wysłuchać popołudniowe mantry joginów w aśramach i zsunąć się wraz z wieczorną rosą , co to uparcie tkwiła na igle kanadyjskiej sosny.
Gdzie teraz?
................
Tu, lecz inaczej...bardziej świadomie

Powrót do góry
rosegreta
Gość





PostWysłany: Czw 21:38, 30 Wrz 2010    Temat postu:

nie będzie o lewitacji, duchowej ekstazie i medytacjach, bo to dla mnie chleb powszedni, ciągle gdzies jestem poza ciałem, umysł błądzi nie wiem gdzie i musze go szukać. Efektem tego są niezliczone ilości przypalonych garnków, podtopień łazienki, tudzież zapominaniu o istotnych sprawach. Mam za to męża, który pilnuje aby ten mój duch jednak nie oddalał sie zbyt daleko. W szkole ducha mego pilnowali nauczyciele, co jakiś czas przeszkadzając mi w medytacjach, nie raz nawet boleśnie.

tyle, zę znów musze przerwać, siła wyższa


Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Czw 21:41, 30 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
zwyroll3
nielegalny plemnik


Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 2417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 328 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:57, 01 Paź 2010    Temat postu:

spóźnione ale najserdeczniejsze zyczenia urodzinowe "starucho" Blue_Light_Colorz_PDT_02 [link widoczny dla zalogowanych]
sciskam mocno


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 9:24, 02 Paź 2010    Temat postu:

dzięki Zwyrku
bardzo.. bardzo..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 18:20, 02 Paź 2010    Temat postu:

przerzucone.. bo długie a generalnie długie to zwykle niefajne.. a tu to SE mogę..

Tajemnicza dolina
…to mrowienie jest nieznośne. Dreszcze w stopach i łydkach. Poziom dopaminy zdecydowanie przekracza normę. Uśmiech, łzy i poczucie ulgi, które towarzyszą mi już od momentu wyjazdu z domu. Teraz, kiedy dojeżdżam na miejsce, sięgają zenitu i z chwilą pierwszego- po zimie - odsunięcia belek ogrodzenia napięcie pęka jak bańka mydlana. Jest ciemna noc. Wokół bezdźwięcznie. Nareszcie słyszę tylko ciszę. Za chwilę podniosę głowę do góry i to, co mam nadzieję zobaczyć przeniesie mnie całkowicie do, odległego o nieskończoność, świata mojej małej nirwany. Niepewnie i z lękiem spoglądam w niebo i oczom moim ukazuje się kosmiczny widok bez horyzontu. Czarna noc, nieskończone tryliardy gwiazd i gdzieś tam w przestrzeni osiem planet naszego układu słonecznego, sto sześćdziesiąt sześć księżyców, pięć planet karłowatych, miliardy planetoid, komet, meteoroidów, pyłu okołoplanetarnego, i gdzieś tam jakieś życie, istnienie. Jestem wreszcie u siebie.

Pora się ogarnąć. Obchodzę dookoła dom otwierając po kolei wszystkie okiennice. Chatka jest nieduża, murowana z kamienną podmurówką. Dach pokryty strzechą, jeszcze niedawno złocisty i błyszczący, czysty i sterylny, teraz już nieco ściemniały nabrał bardziej surowego wyrazu. Cukierkowatość tego miejsca zamieniła się w bardziej stonowany świat mojej bajki. Wypakowuję manatki z samochodu i zanoszę do domu. Włączam korki, ścielę w sypialni łóżka. Wychodzę do saloniku. Ciepłe, przytulne wnętrze serwuję mi dużą dawkę wytchnienia. Wypakowuję pomidorki do lodówki i nalewam sobie drinka. Ostatnio przypadł mi do gustu miętowy ze świeżym ogórkiem. Sącząc go biorę latarkę i wychodzę z domu. Przed kąpielą rozpalę w kominku. Schodzę z kamiennych schodków trzech i skręcam na ścieżkę pomiędzy krzakami dzikiej róży i modrzewiami. Zakwitły już bzy. Nie widzę, ale czuję to bardzo mocno. Słodkawa woń snuje się i mgiełką osiada na mojej buzi. Drzwi drewutni jak zwykle zaskrzypiały. Potrzebuję tylko parę polan i wystarczy na pół nocy. Trzymając latarkę w zębach zbieram co potrzebne i wracam szybko do domu. Teraz wystarczy ułożyć drzewo pod odpowiednim kątem i nie będzie dymiło do wnętrza. Kamienny kominek nagrzewa się długo, ale potem długo oddaje ciepło . Otwarty, żywy ogień wpada do środka … mojego serca. W maju jego istota jest inna niż jesienią i zimą. Nie chodzi o grzanie, chodzi o zapach i światło. O spokój, który wlewa się w serca jak bordowe, wytrawne do kieliszka. Te z wyższej półki powoli spływają po szkle na dno, pozostawiając oleisty ślad na boku naczynia. Tak jest z emocjami w tym miejscu. Jak dobre wino nie wietrzeją i nie psuję się, a uderzają do głowy i pozwalają się rozkoszować swoim smakiem. Dopijam drinka i kieruję się do łazienki. Szybki prysznic i jestem gotowa do snu.. tego na jawie. Napełniam szklankę, biorę książkę i siadam w fotelu. Zamykam na moment oczy i czuję ten aromat. Zapach palonej brzozy. Swoją droga to najbardziej kaloryczne drzewo. Długo się pali i dużo daje ciepła, ale do rana zostanie po nim tylko wspomnienie i gorący popiół. Ranek będzie idealny.

„Odejdź, zostaw mnie, daj mi jeszcze chwilkę”. Słońce zagościło w pokoju na dobre i teraz zaczepia mnie nieznośnie. Zasłaniam rękami oczy i odwracam się na brzuch. Leżę jeszcze chwilkę zanim dotrze do mnie świadomość gdzie się znajduję. Ukochane Bory Tucholskie. Niecała setka kilometrów od Gdańska. Miejsce moich marzeń i mojego spokoju.

Wstaję , nastawiam wodę na kawę i wychodzę na dwór. Słońce już dawno rozpoczęło swoją wędrówkę po widnokręgu. Niebo jest bezchmurne. Wiosna na dobre tu zawitała. Soczysto zielone listki migocą różnymi odcieniami a ukryty między nimi ptak nawołuje swoją ptaszynkę. Za moment, z drugiej strony pola odzywają się radosne trele i para odnajduje się na wysokiej brzozie, stojącej tuż koło domu. Daleko za płotem roztacza się pole. Wokół nie ma niczego. Żywego ducha. Moje bezdroża, moja oaza samotności. Przed światem broni mnie tylko las. Ogromny, stary, sosnowy las, zielony cały rok. Ziemia jest sucha jak pieprz i nie nadaje się pod uprawy, ale wrzosy i nieznane mi inne kolorowe kwiatki czują się tu doskonale, bo co roku jest ich coraz więcej. Wracam do środka, parzę kawę i z dymiącym kubkiem ruszam przed siebie. Docieram do płotu, zamykam oczy i kieruję buzię do słońca. Czuję jak tańczy na mojej twarzy. Słyszę śpiew ptaków i szczekanie psów, docierające zza lasu. Szelest i dźwięk łamanych gałęzi. To pewno sarny. Otwieram oczy. Tuż obok zielonej łąki rozpościera się pole zbóż. Latem łany pszenicy ubrane w kwietne bukiety chabrów i maków, są jak morskie fale, które leją się na wietrze błyskając lśnieniami zachodzącego słońca. Ich soczyste barwy nadają kiczu całemu obrazowi, ale to kreuje swoistą fikcyjność całego tego miejsca. W powietrzu wisi zapach wsi. Po deszczu wilgoć runa leśnego miesza się z żywicą i wypełnia otoczenie słodkawym, miodowym posmakiem świeżości. Kiedy jest ciepło, mgła unosząca się późnym popołudniem nad łąkami wzbudza gorące dreszcze na całym ciele. Świat staje się tajemniczy, osamotniony, żyjący własnym życiem. Patrząc na to wszystko mam wrażenie, że gdybym weszła w tę mgłę, tam na zielonej łące, pochłonęłaby mnie całkiem inna rzeczywistość.
Wstaję rano. Jest piąta. Wkładam dziurawe dżinsy i t-shirt, biorę aparat i wychodzę. Na zielonym kawałku przed domem soczystą trawę skubie zając. Stały bywalec w czasie porannej uczty. Doskonale wie, że jeśli najlepszą koniczynę to właśnie tu, w tym schowanym przed światem zakątku. Pstrykam cztery zdjęcia. Cholera.. wszystkie do kitu, no może z wyjątkiem tego, na którym cokolwiek widać. Spłoszony dźwiękiem aparatu czmychnął w krzaki, do płotu, na pole.. zniknął bezpieczny w leśnych ostępach, z powodu mgły dla mnie niewidocznych. Wciągam świeże powietrze. Czuję na twarzy wilgoć, czuję jak wszystko powoli i sennie zaczyna odwracać swoje lica ku wschodowi. Przechodzę przez drewniany płotek i odwracam się. Zawsze tak robię, kiedy mam w ręku aparat. To są te momenty w których idąc przed siebie dobrze jest czasami rzucić okiem jaki jest świat za plecami. Chatka przydymiona, czubki drzew ledwo widoczne.. taki tu spokój.. słyszę własne myśli, czuję własne oddanie.. Pstrykam kilka kolejnych zdjęć z różnych perspektyw i wychodzę na otwartą łąkę. Dookoła las. Skończył Asię wiosna i teraz jest już druga połowa sierpnia. To jest jeden z najpiękniejszych okresów w roku. Zaczynają kwitnąć wrzosy i las pachnie miodem i grzybami. Kolory kładą się tęczą po okolicy. Od różnych odcieni błękitu nieba, zieleni łąki i mchów, złota pól, poprzez czerwień borówkowych lasów, lawendy wrzosów, granatu słodkich jagód po czekoladowy odcień runa i grzybów. A nad tym wszystkim perły rosy, uwięzione w porannych pajęczych sieciach. Mgła powoli opada a spod niej wyłania się ukochany obraz. Wszystkie stworzenia lasu już się obudziły i zaczęły szaloną pogoń za życiem. Czerwona ważka przysiadła na krzaku. Kawałek dalej pająk z precyzją niedoścignionego mistrza klei swój śmiertelny dom. Stoję i przyglądam mu się. Czuję ukłucie w gołą, mokrą od porannej rosy stopę. Czerwone mrówki bez problemu mnie odnalazły, a ja durna nie włożyłam butów. Mam za swoje. Nie trzeba się było pakować do ich domostwa nieproszonym. Uciekam…

…wychodzę na drogę. Przemierzam kilka kroków.. wchodzę w początek września. Wrzosy są już soczyście fioletowe, a pająki latają z babim latem po świecie, przerzucane z wiatrem to w jedną, to w drugą stronę. Koniec żniw. Koniec chabrów i maków. Słońce wyraźnie niżej przemierza niebo i szybciej mówi mi dobranoc. A ja, stęskniona ciepła próbuję ostatnim tchnieniem łowić jego promienie do sieci mojego uwielbienia. Odwracam się. Weszłam już do lasu, ale jego skraj długo pozostanie w moich oczach. To odchodzące do stawu słońce zdaje się być moim najpiękniejszym podarunkiem. Lśniąca poświata ściele się na drzewach pięknymi barwami jesieni. Wracam powoli do domu.

Jest już połowa września. Staję przy płocie. Przede mną wielka, jeszcze zielona łąka i mały staw z którego dociera do mnie rechot żab. Księżyc uśmiecha się szeroko i swoim jasnym blaskiem sprawia, że czuję się jak za dnia. Spoglądam przez teleskop. Jest idealny. Zupełnie taki, jak wtedy w sierpniu. W czasie pełni, kiedy to na czarnym jak smoła niebie, miliardy niepokornych gwiazd opuszczają swoje miejsca i ciągnąc za sobą snop światła tworzą najcudowniejsze fajerwerkowe przedstawienie. Ile życzeń ma ten świat do spełnienia. Ilu nigdy nie spełni.
Muszę wracać… łzy płyną jak grochy a serce popękane jest na miliardy kawałeczków z których każdy jeden oddaję każdej gasnącej, spadającej gwieździe.. na szczęście mogę tu wracać..

..ciemno wszędzie, głucho wszędzie.. co to będzie? Co to będzie?.. pada śnieg. Wielkie płatki pokrywają całą okolicę. Najpierw nieśmiało, potem coraz odważniej. Więcej ich i więcej.. Dojeżdżam na miejsce..
..wyglądam przez okno. Na polu i w lesie noc głucha, tylko w świetle lampki na tarasie dostrzegam ich chmarę. Krążą, kołują..ale z pewnością spadają w dół. Niżej niż na ziemię i tak nie spadną, także po chwili ponad puszystą kołderkę wystają już tylko szczątkowe źdźbła tych dłuższych traw..
Drink, kominek.. prysznic..
..11 rano.. pobudka.. słonce leniwie przetacza się po widnokręgu świecąc mi prosto w twarz..Wychodzę w piżamie do salonu i wyglądam przez okno.. Świat w ciągu ułamka sekundy stał się taki czysty, taki jasny i taki biały.. jednokolorowy, sterylny jak sala operacyjna.. Powietrze nie ruszał się zupełnie, jest ostre i przejrzyste..pewno przez te 13 stopni mrozu. Wszystko wkoło wygląda jak z grafiki.. Śnieg spowił to żywe, głośne, pełne życia i kolorowe latem miejsce całkowitym spokojem, melancholią, ciszą.. snem.. Wszystko wkoło nagle zamarło. Nie ma już ptasich pisków ani cykania świerszczy, nie ma zielonych drzew i soczystej trawy. Jedyne oznaki życia w tym miejscu, tego ranka to ślady zwierząt w głębokim śniegu i słońce, które niezmordowane budzi się nawet, gdy mu zimno.. Jest pięknie.. i cicho..
To miejsce w którym czuję się wolna. Wolna od konwenansów, zasad i przyzwoitości. Mogę jadać rękami, chodzić na bosaka, na golasa, śpiewać, tańczyć, krzyczeć, upijać się i nikt mi niczego nie powie, nikt nie spojrzy spode łba, nie oceni i nie będzie strofował, bo każdy kto pojawia się w tym miejscu czuje się podobnie. Takie są tu zasady. „Czujcie się jak u siebie w domu, ale nie zapominajcie, że jesteśmy tu razem po to, żeby odpocząć, pozbyć się smutków i trosk i oddać całkowicie temu, co podpowiada nam nasz duch”. I to jest ten pierwszy, głęboki oddech na ganku z dymiącą kawą…

pewno będę to edytować.. dodawać, dodawać i dodawać..[/i]


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Mati. dnia Nie 10:21, 03 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:32, 03 Paź 2010    Temat postu:

Dzisiaj bardzo podobał mi się dźwięk przejeżdżającego pociągu towarowego, nie jestem człowiekiem lasu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SELENE
ostatnia kołodziejka


Dołączył: 18 Cze 2010
Posty: 346
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Srebrny Glob
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:45, 03 Paź 2010    Temat postu:

Jak pachnie palona brzoza?

Muszę się wwąchać. Palę w kominku iglastymi i zapomniałam o brzozie. Think


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:53, 03 Paź 2010    Temat postu:

SELENE napisał:
Jak pachnie palona brzoza?

Muszę się wwąchać. Palę w kominku iglastymi i zapomniałam o brzozie. Think


Nie musisz się wwąchiwać.. wystarczy jeśli masz otwarty kominek
a jeśli nie masz, to go otwórz.. na oścież i wpuść ciepło i zapach do środka..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nudziarz
męska zołza


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 14583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1176 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:00, 03 Paź 2010    Temat postu:

po pierwsze.. palenie w kominku iglastym, to zabójstwo dla komina
po drugie.. brzoza pachnie cudnie i wystarczy otworzyc kominek dla wrzucenia kolejnej szczapy
po trzecie.. ciepła ognia nie zastąpią żadne nowomodne erzatze.

Tkwią w nas atwizmy i dobrze, że nie udalo się nam ich jeszce w sobie zdusić


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:03, 03 Paź 2010    Temat postu:

Co do atawizmów, to podobnie uważam w wiarę w swoiste banały, zwłaszcza te złe. Bo dzięki temu, że są ludzi, których te banały jeszcze wzruszają do łez mamy szansę, żeby coś zmienić.. w momencie, kiedy tych wzruszeń zabraknie i się na nie uodpornimy - traktując je właśnie jak banały - nic już nie zmienimy a to niedaleka droga ku upadkowi..
To taka refleksja odnośnie Avatara..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nudziarz
męska zołza


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 14583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1176 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:12, 03 Paź 2010    Temat postu:

w moim odczuciu odbiór avataru ( avatara ? ) zgubiła zbytnia dosłowność w przedstawieniu "tych złych".. i to taka bardzo amerykańska doslowność.
No i dostaliśmy jajecznicę.. pół baśń.. pół szwarceneger.
W moim odczuciu malo strawną jajecznicę... bo tak gdzie ma działać wyobraźnia, nie ma miejsca na doslowność.
I to doslowność identyczną jak w tysiacu innych produkcji

BTW.. bardzo fajnie, że różnimy się w ocenach , co to za sztuka gdzie wszyscy klaszczą równie głośno i w tym samym momencie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Co nick to topik Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30 ... 33, 34, 35  Następny
Strona 29 z 35

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin